Jak w Polsce wygląda monitorowanie bezpieczeństwa szczepień?
Dziecko trafia do szpitala w ciężkim stanie. Rodzice informują lekarzy, że dziecko 4 dni wcześniej zostało zaszczepione (Synflorix+Hexacima).
Trudno sobie wyobrazić bardziej oczywisty przypadek ciężkiego NOP. Ale mimo to szpital oczywiście go nie zgłasza.
Dziecka, niestety, nie udało się uratować – zmarło 3 miesiące później
Rodzice dopiero po otrząśnięciu się z tej tragedii mają siłę, żeby zwrócić się do szpitala na piśmie z wnioskiem o zgłoszenie NOP.
Szpital oczywiście odmawia:
Zostaje wymyślony pretekst: brak wiedzy dotyczącej przyczyny, pomimo że ustawowa definicja NOP nic nie mówi o związku przyczynowym ze szczepieniem, a w formularzu zgłoszenia NOP nie ma ani słowa o tym, żeby lekarz zgłaszający NOP musiał wskazywać przyczynę wystąpienia NOP.
Ale za to prawo stanowi, że hospitalizacja w następstwie czasowym szczepienia to ciężki niepożądany odczyn poszczepienny:
Karta zgłoszenia NOP nie zawiera nawet nigdzie ani razu słowa „przyczyna” lub „przyczyny”.
Ale przecież nie wypada napisać: Nie zgłosimy NOP i co nam zrobicie?
Trzeba podać jakiś pretekst – choćby nawet najgłupszy z możliwych.
Tak wygląda karta zgłoszenia NOP. Jakich danych brakuje tu szpitalowi w Oleśnie, żeby zgłosić ten NOP?
Skutki niezgłoszenia NOP przez szpital w Oleśnie do sanepidu?
NOP nie został zgłoszony, więc producenci tych szczepionek nie musieli dopisać tego objawu niepożądanego w dokumentacji szczepionki – bo nawet nie wiedzą, że było takie zdarzenie.
NOP nie został zgłoszony, więc URPL nie musiał wykonać „oceny przyczynowo-skutkowej”, o której mowa w art. 36b. ustawy prawo farmaceutyczne.
Oceny takie URPL wykonuje obowiązkowo w przypadku KAŻDEGO zgłoszenia NOP – w celu sprawdzenia, czy objaw zgłoszony jako NOP mógł mieć związek ze szczepieniem.
NOP nie został zgłoszony, więc nadal można twierdzić, że „ciężki NOP, to jeden na milion”.
Rodzice nie dostaną odszkodowania za NOP, jeśli w dokumentacji szczepionki nie wymieniono objawu niepożądanego, który u dziecka wystąpił po szczepieniu.
Objaw niepożądany nie zostanie dopisany do dokumentacji szczepionki, jeśli NOP nie zostanie zgłoszony.
Szpital nie zgłasza NOP, więc producent szczepionki nie ma kłopotu, bo nie było zgłoszenia NOP.
Tak działa w Polsce monitorowanie bezpieczeństwa szczepień.
Gdzie jest Minister Zdrowia?
Gdzie jest Główny Inspektor Sanitarny?
Gdzie jest Najwyższa Izba Kontroli?
Gdzie jest redaktor Janczura, który ostatnio tak zawzięcie tropi „szarlatanów”?
Ile mamy w Polsce co roku takich sytuacji, że dziecko wkrótce po szczepieniu trafia w ciężkim stanie do szpitala, ale lekarze nie zgłaszają NOP?
Dlaczego nikt tego nie wie?
Dlaczego nikt tego nie chce sprawdzić?
Szczepienia są bezpieczne?
Czyżby?