A w życiu zupełnie jak u Barei…
Pytanie do Prezesa Urzędu Rejstracji Produktów Leczniczych było takie:
Czy szczepionka, która spełnia „wymagania jakości, skuteczności i bezpieczeństwa” to inaczej taka szczepionka, która została przebadana pod kątem zwiększania ryzyka wystąpienia choroby nowotworowej, metabolicznej, neurologicznej, immunologicznej lub psychicznej i na podstawie badań wykonanych przed jej rejestracją stwierdzono, że w znaczący sposób nie zwiększa ona ryzyka wystąpienia w/w chorób w porównaniu do ryzyka wystąpienia w/w chorób występującego w populacji bez związku z szczepieniem?
A oto odpowiedź URPL:
Skoro więc (na szczęście) nie ma definicji „szczepionki bezpiecznej”, to URPL oraz każdy inny urząd (np. Państwowy Zakład Higieny) może sobie bezpiecznie i do woli pisać, że szczepionki są „bezpieczne”.