Miesięczne archiwum: styczeń 2025

Gdy sztuczna inteligencja wydaje się bardziej ludzka niż Główny Inspektor Sanitarny…

Mail wysłany.

Pozostaje czekać na odpowiedź. 🙂

do: inspektorat@sanepid.gov.pl
data: 16 sty 2025, 11:24
temat: wniosek o informację

Dzień dobry.

Sztuczna inteligencja udzieliła mi odpowiedzi, której nie chciał mi udzielić Główny Inspektor Sanitarny.

Czy poniższa odpowiedź uzyskana od sztucznej inteligencji jest błędna?

Jeśli tak, to na czym polegają błędy, które Grok2 popełnił udzielając mi odpowiedzi?

O tym, jak „pomaga” Rzecznik Praw Pacjenta

Rzecznik Praw Pacjenta chwali się swoją działalnością:

Tymczasem „pomaganie” przez „rzecznika” praw pacjenta w praktyce wygląda tak, jak w opisanej poniżej historii.

Pani Iwona (imię zmienione) poszła niedawno ze swoim dzieckiem do przychodni POZ na obowiązkowe szczepienie.

Lekarz zakwalifikował dziecko do szczepienia, ale jednocześnie stwierdził, że nie jest w stanie wykluczyć przeciwwskazań wymienionych w ChPL szczepionki.

Pani Iwona poprosiła więc o zaświadczenie o przeprowadzeniu badania kwalifikacyjnego, ponieważ chce złożyć sprzeciw do opinii lekarskiej.

Lekarz odmówi, bo stwierdził, że „nie ma obowiązku” wydania Pani Iwonie takiego zaświadczenia.

Pani Iwona napisała więc do Rzecznika Praw Pacjenta z prośbą o pomoc, zgłaszając, że lekarz odmówił wydania zaświadczenia o badaniu kwalifikacyjnym, o którym mowa w rozporządzeniu w sprawie obowiązkowych szczepień ochronnych, więc uniemożliwił jej w ten sposób złożenie sprzeciwu do opinii lekarskiej, naruszając tym samym jej prawo do złożenia sprzeciwu do opinii lekarskiej.

W odpowiedzi na zgłoszenie zamiast pomocy Pani Iwona otrzymała trudny do zrozumienia, urzędniczy bełkot autorstwa niejakiego Marka Cytackiego:

Pani Iwona dowiedziała się więc od Pana Cytackiego, że do złożenia sprzeciwu wcale nie potrzebuje zaświadczenia o przeprowadzeniu badania kwalifikacyjnego:

Skoro więc „rzecznik” praw pacjenta odesłał ją na przysłowiowe „drzewo”, to Pani Iwona zrobiła to, co w tej sytuacji mogła zrobić, czyli poszła do przychodni, poprosiła o kopię dokumentacji medycznej z dnia wizyty i na podstawie tej kopii złożyła sprzeciw do opinii lekarskiej do Rzecznika Praw Pacjenta.

W odpowiedzi na sprzeciw Rzecznik Praw Pacjenta (ale już tym razem na szczęście nie Marek Cytacki) poinformował Panią Iwonę, że nie może rozpatrzyć sprzeciwu, ponieważ sprzeciw musi być złożony w oparciu o… zaświadczenie o przeprowadzeniu badania kwalifikacyjnego, którego nie dostała, bo lekarz nie chciał jej go wydać, a niejaki Marek Cytacki, zamiast jej pomóc, nabełkotał pisemnie jakieś kompletne bzdury.

I tak w praktyce „pomaga” Rzecznik Praw Pacjenta, a w zasadzie to „rzecznik”, lub może po prostu raczej zwyczajny rzeźnik praw pacjenta…

Co ciekawe, opisana powyżej historia została opublikowana w komentarzu pod TYM POSTEM Rzecznika Praw Pacjenta na platformie x.com ale komentarz ten jest niewidoczny, bo został przez „Rzecznika” Praw Pacjenta ukryty. 🙂