Na początku listopada krakowski sanepid otrzymał zapytanie:
„Uprzejmie proszę o odpowiedź na następujące pytania:
Czy opiekun prawny dziecka podlegającego obowiązkowym szczepieniom ochronnym ma prawo – korzystając ze swojego prawa do informacji przed zabiegiem medycznym – uzależnić swoją zgodę na poddanie dziecka szczepieniom w ramach PSO od uzyskania informacji, jaka jest obecnie w Polsce zachorowalność na choroby przewlekłe (w tym na nowotwory złośliwe) u dzieci szczepionych i nieszczepionych?
Czy uzależnienie wyrażenia zgody na poddanie dziecka szczepieniom ochronnym od uzyskania powyższych informacji zostanie potraktowane jako „uchylanie się” od obowiązku poddania dziecka szczepieniom ochronnym?”
I oto w odpowiedzi urząd beznamiętnie informuje, że nie można uzależniać zgody na poddanie dziecka obowiązkowym szczepieniom od uprzedniego otrzymania informacji potwierdzających absolutne bezpieczeństwo zabiegu szczepienia, a rodzice, którzy nie wyrażą zgody na szczepienie, dopóki nie otrzymają danych świadczących na przykład o tym, że dzieci szczepione nie chorują na choroby przewlekłe (w tym na nowotwory) częściej, niż dzieci nieszczepione, zostaną uznani za „uchylających się” od obowiązku szczepienia.
Innymi słowy, w ocenie sanepidu:
Państwo Polskie nakłada na rodziców obowiązek szczepienia ich dzieci i jednocześnie to samo Państwo Polskie nie ma obowiązku dostarczenia tym rodzicom, PRZED SZCZEPIENIEM informacji potwierdzających, że szczepienia naprawdę są bezpieczne.
Rodzicom pozostaje więc wierzyć „na słowo” zapewnieniom lekarzy, Ministra Zdrowia i Głównego Inspektora Sanitarnego, że „szczepienia są bezpieczne”.
Sytuacja jest więc zupełnie kuriozalna, bo jedynym, co może zdjąć z rodziców obowiązek zaszczepienia ich dziecka, może być wyłącznie subiektywna opinia lekarza, który w swojej własnej ocenie może (ale nie musi) uznać, że poddanie dziecka szczepieniu należy odroczyć.
A Państwo Polskie nie ma obowiązku monitorowania wpływu szczepień ochronnych na zdrowie szczepionej populacji, bo rodzice przed szczepieniem nie mogą wymagać dostarczenia im wyników takich badań, aby mieć pewność, że szczepienia nie mają niekorzystnego wpływu na zdrowie dzieci.
Co więcej, przeciwwskazania do szczepienia, na podstawie których lekarz może odroczyć szczepienie daną szczepionką, określa nie kto inny, jak sam producent tej szczepionki!
Jeśli więc lekarz przed szczepieniem wykluczy wszystkie przeciwwskazania, to szczepienie musi się odbyć, pomimo że NIE WIADOMO, jaki jest wpływ „szczepień ochronnych” na zdrowie szczepionej populacji!
Dlatego też nie należy się dziwić, że ani Minister Zdrowia, ani Główny Inspektor Sanitarny, ani Państwowy Zakład Higieny nie dysponują żadnymi danymi o zachorowalności dzieci szczepionych zgodnie z Programem Szczepień Ochronnych i dzieci nieszczepionych na choroby przewlekłe, o śmiertelności na SIDS wśród dzieci szczepionych i nieszczepionych lub o częstości zaburzeń odruchu ssania u noworodków szczepionych i nieszczepionych.
Oni tych danych nie mają, bo NIE MUSZĄ ich mieć, gdyż…