O tym, jak lekarz zakwalifikował dziecko do szczepienia, ale potem uznał, że szczepienie jest niewykonalne. Zapis audio badania kwalifikacyjnego.

Oto wzorowo przeprowadzona rozmowa rodzica z lekarzem podczas badania kwalifikacyjnego przed szczepieniem.

Podstawowa zasada – pozwalamy lekarzowi zakwalifikować dziecko do szczepienia i dopiero potem przechodzimy do zadawania lekarzowi pytań:

  • jak nazywa się szczepionka?

  • jakie przeciwwskazania do szczepienia producent szczepionki zapisał w dokumentacji szczepionki?

  • w jaki sposób lekarz wykluczył każde z tych przeciwwskazań, skoro właśnie przed chwilą uznał, że zakwalifikował dziecko do szczepienia.

Zobaczcie sami, jak pani doktor najpierw po kilku minutach „badania” kwalifikuje dziecko do szczepienia (w międzyczasie pielęgniarka zdążyła nawet przygotować strzykawki do podania szczepionek, bo dziecko miało dostać Euvax B oraz DPT) i jak pani doktor potem się wycofuje z kwalifikacji.

Po tym badaniu kwalifikacyjnym sytuacja rodziców jest wręcz idealna – oni chcieli szczepić dziecko, a to pani doktor (przy asyście pielęgniarki) uznała, że szczepienie jest niewykonalne, choć chwilę wcześniej niby zakwalifikowała dziecko do szczepienia!

Rodzice dostali grzywnę od sanepidu za brak szczepień i pół roku na ich uzupełnienie. Za pierwszym podejściem lekarz z przychodni zwyczajnie stchórzył (nie miał odwagi wziąć na siebie odpowiedzialności ustalenia kalendarza szczepień dla dziecka) i kazał rodzicom jechać w tym celu kilkadziesiąt kilometrów do poradni szczepień, więc rodzice pojechali, dowiadując się przy okazji, że to lekarz w przychodni powinien ustalić ten kalendarz.

Istotna uwaga: dziecko ma dwa lata i nie było jeszcze nigdy szczepione, więc odpada ulubiony argument lekarzy: „Ale przecież już był szczepiony wcześniej i nic mu nigdy nie było” (Czytaj: „Przeżył poprzednie szczepienia, więc to pewnie też przeżyje, chociaż oczywiście raz na milion zdarza się, że ktoś nie przeżyje…”).

Zwróćcie uwagę, jakie metody manipulacji, być może nawet wyuczone na specjalnych szkoleniach, stosuje pani doktor wobec ojca dziecka („NOP to jeden na kilka milionów”, „panuje odra”, „nie widzę przeciwwskazań” itp). Tradycyjnie również lekarz nie wydaje zaświadczenia o przeprowadzeniu badania kwalifikacyjnego, a ma taki ustawowy obowiązek.

Kolorem czerwonym wyróżniono fragmenty tej rozmowy, którym warto poświęcić szczególną uwagę. W przypadku kwestii wypowiadanych przez ojca dziecka warto się tego po prostu nauczyć na pamięć i zastosować, gdy przyjdzie na to czas. 🙂


Lekarz: Dobrze to proszę go posadzić tutaj.

Rodzic: Usiądziesz tutaj?

Lekarz: On już taki duży.

Rodzic: Nie bój się, choć, a może na stojąco Cię zbadamy, co?

Lekarz: A chcesz być u na taty rączkach?

Rodzic: No, nie bój się.

Pielęgniarka: Niech Pan go rozbierze, tak?

Rodzic: To tylko zdejmiemy bluzę dobra? To szybko i Pani zrobi „pik, pik, pik”, języczek czy coś i będziesz zbadany, nie bój się nic. No widzisz takie pomieszczonko ciasne i w ogóle. Nie bój się Pani doktor, choć. Szybko, zobacz. A potem pojedziemy na lody tak?

Pielęgniarka: Zmierzymy temperaturę, nie bój się. Jest dobrze.

Rodzic: A potem pojedziemy na lody. Szybko. Nie bój się, nie bój się synek.

[Dalej trwa badanie górnych dróg oddechowych, węzłów chłonnych w okolicy szyi, jama ustna, gardło]

Pielęgniarka: Dzisiaj będą dwa ukłucia, tak?

Rodzic: A nie miało być jedno, zgodnie z tym kalendarzem z Poznania?

Pielęgniarka: Pani wymienia nazwy chorób na które zostanie zaszczepione dziecko…

Rodzic: Aha, a ja tam myślałem, że o jednym było…

Pielęgniarka: Kalendarz ja układam, oni mi powiedzieli wytyczne jak ma to polecieć, tak?

[Dalszy ciąg badania….]

Lekarz: Serduszko gdzie masz? Chodzi do żłobka? Czy nie?l

Rodzic: Nie, wypisaliśmy go.

Lekarz: A chodził gdzieś, tak?

Rodzic: Chodził do […], ale tam potem jak się malutka urodziła to się baliśmy infekcji.

[Badanie jamy ustnej]

Pielęgniarka: Niech Pan tu siądzie i weźmie go za palce.

[W tym momencie dziecko zostało zakwalifikowane do szczepienia i pielęgniarka chciała podać dziecku obie szczepionki.]

Rodzic: Ale to już całe jest ten… już jest po badaniu, Pani doktor?

Lekarz: Tak już zbadany.

Rodzic: A to wie Pani co, ja bym chciał tylko porozmawiać chwilkę bo, tak się składa, to nie jest sprawa osobista drogie Panie, ale ja nagrywam to spotkanie…

[Tu rodzic wyciąga z torby dyktafon i kładzie go na biurku lekarza.]

Lekarz [teraz już drącym głosem]: Proszę bardzo…

Rodzic: I przygotowałem sobie taki dokumencik, jeżeli byłaby Pani łaskawa to wypisać, przeczytać, zapoznać się. Ponieważ zgodnie…

Rodzic przekazuje lekarzowi do wypełnienia druk oświadczenia:

Lekarz: Proszę Pana, yyy… Pan już próbował to przerabiać, tak?

Rodzic: Nie próbowałem.

Lekarz: Owszem, ja już widziałam taki dokument. Przez Pana…

Rodzic: Ale nie z moich rąk Pani doktor. Na pewno nie.

Lekarz: Na pewno z Pana.

Rodzic: Na pewno nie.

Lekarz: W […].

Rodzic: Ale z żadnym dokumentem, proszę mi nie wmawiać… Pani doktor, ja bym chciał się dowiedzieć nazwy szczepionek, które dzisiaj będą użyte…

Lekarz: Oczywiście, będzie Pan miał, one będą w ogóle, numer szczepionki jest przyklejony, wpisany jest.

Pielęgniarka: Jest wpisany.

Rodzic: A przeciwwskazanie, które są w Charakterystyce Produktu Leczniczego [dalej: ChPL] podane przez producenta, które, żeby zaszczepić, musimy wykluczyć z tego co wiem.

Lekarz: A co Pan chce wykluczać?

Rodzic: Przeciwwskazania, proszę pokazać mi ChPL produktów oby dwóch.

Lekarz: A pan się nie przygotował do tego?

[Tak, dobrze widzicie – lekarz pyta rodzica, czy rodzic się przygotował, czyli chyba czy nauczył się na pamięć ChPL…]

Rodzic: Ja nie muszę. To jest badanie i jeśli mam prośbę, to bym chciał…

Lekarz: Ja nie widzę przeciwwskazań do szczepienia.

[I to jest klasyczna i bardzo często stosowana przez lekarzy manipulacja oraz  próba wprowadzenia rodzica w błąd: lekarz mówi, że nie widzi przeciwwskazań”, pomimo że jego rolą jest przeciwwskazania wykluczyć, a nie ich „nie widzieć”.]

Rodzic: Ale Pani doktor, Pani nie musi ich widzieć, Pani zgodnie z ustawą musi je wykluczyć.

Lekarz: Proszę Pana, ale co ja mam wykluczać?

[Lekarz pyta rodzica, „co ma wykluczyć”… To może nawet i byłoby zabawne, gdyby nie było prawdziwe…]

Rodzic: Przeciwwskazania, które wynikają…

Lekarz: Ja widzę, że dziecko jest zdrowe, nie chodzi do przedszkola…

[Ponownie pani doktor próbuje wmówić ojcu, że jej rolą jest coś widzieć, albo nie widzieć.]

Rodzic: Ale zerknijmy do Charakterystyki (Chpl)…

Lekarz: … do przedszkola, do żłobka, nie miało żadnych yyyyy kontaktów z dziećmi tak? Więc…

Rodzic: Ale skąd Pani wie, że nie ma kontaktu z dziećmi? No być może chodzimy z nim na place zabaw i ma kontakt z dziećmi, no nie mam pojęcia.

Lekarz: No nie powinien Pan chodzić na plac zabaw, bo w tej chwili nie powinno się chodzić, tak?

Rodzic: No dobrze, ale to jest założenie. Pani zakłada, że nie miał kontaktu, ja jako rodzic pytam.

Lekarz: Niech Pani da tą Charakterystykę tego produktu.

Rodzic: Obydwóch produktów, skoro mają być dwa ukłucia. Synku zaraz pójdziemy. Pani doktor sytuacja jest niezręczna, ale ja tutaj…

Lekarz: Proszę mi powiedzieć czy, ja myślałam, że Pan tak, jak był Pan, rozmawiał Pan już w Poznaniu, tak? Ze specjalistami od szczepień i że to jest już omówione, tak?

Rodzic: I Pani w Poznaniu powiedziała, że szczepienie ma być poprzedzone badaniem kwalifikacyjnym…

Lekarz: Tak to było badanie kwalifikacyjne…

Rodzic: I powinniśmy wykluczyć przeciwwskazania. Wszelkie.

Lekarz: Przeciwwskazania to jest infekcja, choroba zakaźna …

Rodzic: Proszę znaleźć przeciwwskazania w charakterystyce i mi je podać. Wszystkie.

Lekarz: To są między innymi. Proszę bardzo, znajdę tylko to…

[Lekarka przegląda nerwowo ulotkę szczepionki]

Rodzic: Jeżeli Pani to wypisze i zapewni mnie, że ryzyko podania dzisiaj szczepionki mojemu dziecku jest mniejsze, niż nie podania, to możemy to zrobić. Jeżeli nie wykluczymy przeciwwskazań, jeżeli coś stanie się mojemu…

Lekarz: Kiedy nie stosować: uczulenie na substancje, tak?

Rodzic: Jakie?

Lekarz: Zawarte w szczepionce.

Rodzic: I jak je wykluczyliśmy dzisiaj? Przepraszam Pani doktor, to nie jest nic osobistego.

Lekarz: No dobrze. Białko…

Rodzic: Jak Pani wykluczyła dzisiaj wszelkie przeciwwskazania.

Lekarz: Proszę Pana, wie Pan co, ja naprawdę nie mam czasu, nie chce Pan, napisze Pan, że nie chce Pan szczepić…

[Druga klasyczna i bardzo często stosowana przez lekarzy manipulacja: lekarz próbuje rodzicowi wmówić, że to rodzic nie chce szczepić dziecka, co jest oczywistą nieprawdą, bo rodzic chce szczepić dziecko bezpiecznie, czyli – zgodnie z prawem – po wykluczenia przeciwskazań.]

Rodzic: Nie, ja chce. To Pani jest wybór…

Lekarz: Nie! Pan nie chce szczepić!…

Rodzic: Ja chcę szczepić ale zgodnie z prawem, art.17 ust.2 ustawy…

Lekarz: Proszę powiedzieć czy kiedykolwiek występowały jakiekolwiek uczulenia na leki, na białka, na cokolwiek?…

Rodzic: Tak.

Lekarz: Na co?

Rodzic: Na leki, na białka i…

Lekarz: Ale jakie, konkretnie, Pan mi musi powiedzieć.

[Nie! Rodzic nic nie musi. Rodzic nie jest lekarzem. Rodzic nie ma obowiązku wiedzieć i pamiętać jakie dokładnie dziecko miało uczulenie, kiedy i na co…]

Rodzic: On brał różne leki na tym etapie, miał wysypki, nieraz je nabiał, pił mleko, dochodzą powszechnie wysypki.

Lekarz: Proszę powiedzieć czy Pan chodził gdzieś do lekarza?

Rodzic: Tak, ale gdzie ja chodziłem do lekarza z czym?

Lekarz: No z tymi wysypkami.

Rodzic: Nie.

Lekarz: No to ja nie wiem czy to nie była na przykład choroba zakaźna?

Rodzic: Rozumiem.

Lekarz: No i ja w związku z tym też nie mogę zaszczepić.

[To bardzo ciekawe, zwłaszcza że chwilę wcześniej pani doktor przecież zakwalifikowała to dziecko do szczepienia!]

Rodzic: Ale po co się denerwować?

Lekarz: Nie, ja się nie denerwuję, ja rozumiem

Rodzic: Ja chce wykluczyć. Przed chwilą Pani powiedziała, że dziecko jest… koniec badania, kwalifikujemy do szczepienia.

Lekarz: Tak, kwalifikujemy.

Rodzic: Nie mamy wykluczonych przeciwwskazań, a musimy to zrobić. Tylko o to mi chodzi Pani doktor.

Lekarz: Przeciwwskazania, proszę bardzo.

Rodzic: Słucham… no po kolei, możemy czytać je na głos, będzie lepiej.

Lekarz: Choroby neurologiczne.

Rodzic: Jak Pani wykluczyła, czy on ich nie ma?

Lekarz: Proszę Pana, czy działo się coś w zakresie…

Rodzic: Pani doktor ale co to jest za rozmowa? Proszę zbadać dziecko.

Lekarz: Zamartwica okołoporodowa.

Rodzic: Tu jest książeczka zdrowia, ja się na tym nie znam. No, Pani doktor.

Lekarz: No nie ma nic, no nie ma, proszę bardzo.

Rodzic: Nie, ja znam swoje prawa, Pani nie wykluczyła przeciwwskazań, no Pani doktor.

Pielęgniarka: Czyli nie wykonujemy szczepienia.

[UWAGA! To jest najważniejszy moment tego badania kwalifikacyjnego: pielęgniarka sama stwierdza, że szczepienie jest niewykonalne, pomimo że rodzic od samego początku chce dziecko zaszczepić.]

Lekarz: Nie, nie wykonujemy szczepienia. Pan przyniesie zaświadczenie. Pójdzie Pan do lekarza immunologa, który określi, że nie ma przeciwwskazań, tak?

[A co to znaczy „Pójdzie Pan do lekarza immunologa, który określi…”? Na jakiej podstawie „Pan pójdzie”? Z czym? Po co?]

Rodzic: Ale czemu nie byliśmy w stanie…

Lekarz: Bo Pan nie jest w stanie mi powiedzieć, czy u dziecka występowała, yyyy występowało jakieś uczulenie. Pan mówi, że były wysypki.

Rodzic: No były on ma dwa lata, nieraz mu tam coś wyszło. No.

[Kolejna próba przerzucenia przez lekarza odpowiedzialności na rodzica:]

Lekarz: No właśnie. Nie zgłaszał się Pan do lekarza. Był Pan wtedy nieodpowiedzialny i nie wie Pan czy była to na przykład choroba jakaś zakaźna. Dziecko jest nieszczepione.

Rodzic: Ale w dobie pandemii, Pani doktor, jeżeli jest koronawirus, z drobną wysypką jaki jest sens biec do lekarza.

Lekarz: Ale od urodzenia mówimy , tak? Nieraz występowały jakieś wysypki.

Pielęgniarka: Dobrze, ja uważam, że to jest nieważne w tej chwili. [Pani pielęgniarka zabiera karteczki z terminami kolejnych wizyt dotyczących szczepień]. Oddajemy książeczkę.

Rodzic: Ale co nieraz występowało?….Pani doktor, czemu nie możemy wykluczyć przeciwwskazań i zaszczepić dziecka normalnie?

Lekarz: A jak Pan chce wykluczyć przeciwwskazania, jeżeli w tej książeczce nie ma nic? Pan mi przyniesie kartę, gdzie było dziecko badane, tak? Ja go nie badałam nigdy, poza raz w życiu jak dobrze pamiętam, mogę się mylić.

[No coś takiego… Pani Doktor „może się mylić” a chwilę wcześniej zakwalifikowała dziecko do szczepienia…]

Rodzic: Ale to czy ja źle rozumiem? Skoro nie wykluczyliśmy dzisiaj przeciwwskazań, Pani doktor. Nie wykluczyliśmy przeciwwskazań, więc jeżeli on dostanie na przykład jakiejś reakcji anafilaktycznej i umrze dzisiaj, to co ja mogę zrobić?

Lekarz: Co Pan opowiada? A nie myśli Pan, że on może umrzeć bo na przykład za chwilę…

Rodzic: Dlatego pytam Panią, czy ryzyko podania szczepionki i wystąpienia u niego jakichś niepożądanych reakcji jest wyższe, niż jej nie podanie.

Lekarz: Nie. Podanie szczepionki na pewno zabezpiecza przed chorobami zakaźnymi, tak? Poszczególnymi, na jakie szczepimy.

[I kolejna manipulacja – rodzic pyta o bezpieczeństwo szczepienia a lekarz mówi, że szczepionka jest skuteczna. Pomylenie pojęć – wynik zdenerwowania, czy celowe i wyuczone działanie lekarza?]

Pielęgniarka: Ja muszę iść tam, bo koleżanka już zwolniła miejsce… Oj, przepraszam bardzo…

Lekarz: Jeżeli Pan uważa, że jeden na ileś milionów reakcji niepożądanych u dziecka, na ileś milionów, jest prawdopodobniejsze niż złapanie na przykład odry, która w tej chwili panuje….

[I kolejna manipulacja – lekarz sugeruje, że już samo „złapanie odry” skończy się śmiercią dziecka lub poważną chorobą, co jest oczywistą nieprawdą, bo powikłania po odrze występują rzadko. Poza tym, ciekawe, gdzie ta „odra panuje” w połowie października 2020. Pani doktor prawdopodobnie nie śledzi raportów epidemiologicznych PZH…

Rodzic: Ale Pani mnie o tym zapewnia?

Lekarz: Ja Panu mówię jakie są statystyki, ja szczepię od 33 lat, jedyne, raz miałam działanie niepożądane.

[Kolejna technika często stosowana przez lekarzy „bo ja szczepię od N lat i nigdy nic się nie działo”.

Są ludzie, którzy przez całe życie grają w lotto, nigdy nic nie wygralii nigdy nic nie wygrają. Czy to znaczy, że ktoś inny też nie wygra?]

Rodzic: Proszę mnie zrozumieć, ja tutaj przychodzę i ja mam tylko dwójkę dzieci, nie miliony. Jeżeli ten jeden przypadek wystąpi dzisiaj i dziecko mi zejdzie wieczorem na rękach, co mogę zrobić?…

Lekarz: Proszę Pana, ale tak samo puszcza go Pan na ten, mówi Pan, że bawi się to dziecko, ono może spaść, puszcza go Pan na huśtawkę…

[Szczepienie nie jest zabiegiem koniecznym do przeżycia dziecka. Zabawa z rówieśnikami na placu zabaw jest konieczna do prawidłowego rozwoju…]

Rodzic: …Pani doktor bez wykluczenia przeciwwskazań nie mamy nawet prawa do roszczenia… [o odszkodowanie od producenta szczepionki]

Lekarz: Ja nie widzę przeciwwskazań. Przeciwwskazanie to jest uczulenie…

[Pani doktor nadal konsekwentnie [udaje, że?] nie rozumie, że przeciwwskazania ma wykluczyć, a nie ich „nie widzieć”…]

Rodzic: Nie, Pani ich nie wyczytała, tam jest cała lista. Chociażby nadwrażliwość na jakikolwiek składnik leku.

Lekarz: Dlatego się pytam, czy dziecko jest uczulone…

Rodzic: Ale proszę go zbadać…

Lekarz: A jak Pan myśli, że go zbadam? Skóra jest czysta. Nie ma infekcji. Wywiad jest ujemny.

Rodzic: Ale ja nie rozumiem takiego tłumaczenia.

Lekarz: Dlatego, że Pan mówi, że nie chorował, pytam się czy chodzi do żłobka?

Rodzic: Pani nie wykluczyła przeciwwskazań, Pani zbadała mu tylko drogi oddechowe, temperaturę, języczek, gardełko i zakwalifikowała dziecko do szczepienia.

Lekarz: Proszę w takim razie wrócić do Poznania, nie wiem może zlecą Panu badania jakieś, po których Pan będzie… Ja nie widzę przeciwwskazań…

Rodzic: Ale czemu ja muszę ciągle jeździć? Zgodnie z ustawą idę do lekarza i lekarz na badaniu kwalifikacyjnym kwalifikuje do szczepienia…

Lekarz: Ale Pani mi nie potrafi powiedzieć całego wywiadu…

Rodzic: No Pani doktor…

Lekarz: Kwalifikuję, kwalifikuję.

Rodzic: A jak Pani wykluczyła przeciwwskazania?

Lekarz: Proszę Pana, jak ja bym… Nie wiem czego Pan żąda? Że co ja mu zrobię w tej chwili? Jakieś badania, które będą wykluczały tysiące białek, na które dziecko…

[Czyżby wg pani doktor w szczepionce były tysiące różnych białek?]

Rodzic: A czemu nie? Czemu nie możemy tego wykonać? Skoro producent…

Lekarz: Pan sobie wyobraża? Nie ma takich badań. Nie ma takich badań!

[Nie ma takich badań, czyli niestety szczepienie przymusowe jest niewykonalne – bo dobrowolne, jeśli rodzice lubią rosyjską ruletkę i dobrowolnie, czyli bez przymusu w postaci grzywny, wyrażą na to zgodę, to jak najbardziej…]

Rodzic: No to jest błąd w ustawie, że musimy wykluczać?

Lekarz: Proszę Pana nie, nie musimy wykluczać.

Rodzic: Czemu nie musicie?

Lekarz: Musimy wykluczyć że nie było w przeszłości żadnej reakcji alergicznej… nie było Pan mówi.

Rodzic: Ja Panią bardzo przepraszam, mam przy sobie tak się składa wycinek z ustawy art. 17 ust.2: „wykonanie obowiązkowego szczepienia ochronnego jest poprzedzone lekarskim badaniem kwalifikacyjnym w celu wykluczenia przeciwwskazań do wykonania bowiązkowego szczepienia ochronnego.”

Lekarz: Tak.

Rodzic: Zatem proszę mi powiedzieć jakie wszystkie przeciwwskazania z tych produktów leczniczych Pani dzisiaj wykluczyła, wszystkie, proszę czytać na głos obydwa preparaty, bardzo proszę o to.

Lekarz: Ostre zakażenia w momencie badania, choroby przewlekłe podczas badania…

Rodzic: I skąd Pani przewlekłe wykluczyła? Tylko po kolorze? Po czym? Jak?

Lekarz: Pytam się Pana czy dziecko chorowało? Pan mówi, że nie. W ostatnich dwóch tygodniach.

Rodzic: Tak wygląda badanie przeciwwskazań na składnik leku?

Lekarz: Tak, tak wygląda. Czy była jakaś choroba zakaźna? Pan mówi, że nie, ale nie wie Pan do końca. Prawda?

Rodzic: Ja nie wiem, panuje covid, on mógł teraz go złapać przecież i możemy mu podawać w dobie… Minąłem dwie matki z dziećmi, no nie jesteśmy w stanie tego wykluczyć. Ja chcę tylko zgodnie z prawem zbadać dziecko Pani doktor, nic więcej.

Lekarz: Ja uważam, że to badanie plus wywiad było wystarczające, wyczerpujące. Natomiast nie znam historii dziecka, jeżeli Pan uważa, że działo się coś, chodził Pan do lekarza, to proszę bardzo.

Rodzic: No to może zacznijmy go badać, wykluczmy przeciwwskazania i w dłuższym okresie czasu go szczepmy.

Lekarz: Ale co Pan chce, żeby co wykluczyć?

Rodzic: Wykluczyć przeciwwskazania wypisane, podane przez producenta preparatu. Wszelkie.

Lekarz: Dobrze, wie Pan co ja w tej chwili, jak Pan wie jest covid, jest już, ja mam w tej chwili za dziesięć czwarta, już mam pacjenta, to jest dziecko z dużą wadą serca, ja nie mogę sobie pozwolić żeby ono czekało tutaj.

Rodzic: Czyli na dzień dzisiejszy ten obowiązek jest niewykonalny szczepienia bo nie wykluczyliśmy przeciwwskazań, tak?

Lekarz: Niewykonalny. Tak i nie wykluczymy pewnie nigdy jeżeli Pan będzie tak na to patrzył, tak? Ja Panu przygotuję pytania bo w tej chwili po prostu nie mam na to czasu już czasu, tak? Przygotuję Panu pytania na następny raz Pan mi odpowie na te wszystkie pytania.

Rodzic: Postaram się, chociaż na więcej niż Pani, bo ja nie dostałem żadnej dzisiaj odpowiedzi tylko, że Pani wykluczyła. Są dwie ulotki, dwie ChPL, jest dużo przeciwwskazań, nie wykluczyliśmy żadnego do tej pory, oprócz koloru skóry i zakażenia dziecka.

Lekarz: Jak Pan uważa. Dobrze.

Rodzic: Także nie jesteśmy w stanie bezpiecznie, ja chce szczepić, ja nie chcę ryzykować zdrowia mojego dziecka, Pani doktor no przecież to…

Lekarz: Ok rozumiem.

Rodzic: Ja tutaj nie przychodzę z Panią wojować, tylko… i co teraz?

Lekarz: No nic, no. Przygotuję Panu pytania, ankietę, na którą Pan odpowie tak? Czy występowało coś przez dwa i pół roku życia.

Rodzic: I wtedy będziemy mogli tak, to będzie wykluczenie przeciwwskazań? To może chociaż jeszcze się dowiem dokładnie nazwy tych preparatów co dzisiaj miały być podane co? Bym chętnie…

Lekarz: Ma Pan charakterystykę tutaj proszę bardzo.

Rodzic: Nie mam, to jest moje, na pamięć. Ja bym chciał nazwy tych preparatów po prostu na dzisiaj, chociaż tyle, ja sobie sam to tutaj roboczo, no bo Pani mi tego nie wypełni rozumiem.

Lekarz: Proszę, tu ma Pan nazwę szczepionki, ja Panu dam to.

Rodzic: Tak?

Lekarz: Tak, dostanie Pan jeszcze, tak, od WZW.

Rodzic: Czyli DPD szczepionka błoniczo-tężcowo-ksztuścowa adsorbowana.

Lekarz: Zaraz zobaczę gdzie mam to WZW dam. Ja Panu dam jeszcze ten, to jest to? Tak? EUVAX tak?

Pielęgniarka: Ja mogę dać to co…

Lekarz: Ja wiem ale tam jeszcze EUVAX miał być nie?

Pielęgniarka: To tam jest, jedna i druga.

Rodzic: Ale co to jest ten? Obydwa to są?

Lekarz: Tutaj jest jeszcze jedna taka mała, ja jej nie zauważyłam, proszę to jest druga szczepionka. WZW typu B, która… wszystkie dzieci są szczepione, tak? Wcześniaki też.

Rodzic: Aha, bez wykluczeń tak?

Pielęgniarka: Ja Panu podawałam te…

Rodzic: Nie pamiętam przepraszam Panią. Drogie Panie ja powtarzam to nie jest nic osobistego.

Pielęgniarka: Ale my pamiętamy, nawet takie pismo Pan przysłał. Nieważne…. Proszę Pana nikt Pana nie zmusi do szczepień, natomiast my musimy to zgłosić…

Rodzic: Ja chce szczepić, ja Pani patrzę w oczy i chcę szczepić tylko zgodnie z prawem chcę wykluczyć przeciwwskazania, zrobić to porządnie bo jeżeli wyjdzie…

Pielęgniarka: To niech Pan przebiegnie wszystkich specjalistów i niech każdy na piśmie da Panu zgodę na szczepienie.

Rodzic: Ale nie ma takiego prawa w Polsce, prawo w Polsce polega… nie, Pani się myli, prawo w Polsce mówi o tym, że ja przychodzę na badanie.

Pielęgniarka: To niech Pan przyjdzie z prawnikiem tutaj do nas i będziemy wtedy szczepić. Tak?

Rodzic: Dzisiaj…?

Pielęgniarka: Dzisiaj nie ma szczepienia.

[Pielęgniarka po raz kolejny oświadcza, że szczepienie jest niewykonalne, pomimo że ojciec dziecka wielokrotnie od samego początku powtarza, że chce je zaszczepić (ale zgodnie z prawem, czyli dopiero po wykluczeniu przeciwwskazań).]

Rodzic: Zabiorę tylko swoje rzeczy dobrze? Zabieram swoje…

Pielęgniarka: My mamy pacjentów, więc musimy zacząć pracować, ja przepraszam Pana.

Rodzic: Ja już wychodzę tylko zabieram, żeby nie zabrać czegoś nieswojego. Tu jest książeczka […], tak? Tak, […].

Pielęgniarka: To jest książeczka, tam jest oczywiście wykreślone korektorem to co ja tutaj chciałam zrobić. Tak?

Rodzic: Ok, no szkoda. Bo myślałem, że to jest prostsze.

Pielęgniarka: Ja myślę, że nie. Pan musi się zastanowić sam czy Pan chce szczepić czy nie.

Rodzic: Chcę.

Pielęgniarka: Ja Pana pamiętam, wiem że Pan ma wszystkie szczepienia , rodzice Pana zabezpieczyli, a to czy Pan zabezpieczy swoje dziecko.

Rodzic: Ale jakie to ma teraz znaczenie skoro ja chce to zrobić po prostu legalnie i z bezpieczeństwem o swoje dziecko.

Pielęgniarka: A chce Pan, żeby dziecko zachorowało na WZW typu B?

[A jaki odsetek zachorowań na WZWB to infekcje bezobjawowe, z którymi zdrowy i silny organizm sam sobie radzi swoją naturalną odpornością?]

Rodzic: Pytałem Panią doktor jakie jest ryzyko szkodliwości zabiegu szczepienia od nie podania tej szczepionki.

Pielęgniarka: Proszę Pana, ryzyko zawsze jest jakieś, nie ma tak, że nie ma ryzyka w ogóle. Zawsze jest jakieś.

Rodzic: Ale przecież producent każe wykluczyć przeciwwskazania, czemu tego nie robimy.
Pielęgniarka: Może być odczyn poszczepienny miejscowy, może być odczyn poszczepienny ogólny. I co mam wtedy zrobić? Czyli nie możemy wykluczyć tego, tak? Nie jesteśmy w stanie?

Pielęgniarka: Takie odczyny się zdarzają. Jak Pan poda dziecku antybiotyk może być też uczulenie, tak? Może być wysypka, może być ból brzuszka…

[I kolejna manipulacja. Antybiotyk to lek. Podaje się go aby LECZYĆ. Szczepionka nie jest lekiem, tylko zabiegiem profilaktycznym. Rodzic po raz kolejny bardzo przytomnie reaguje:

Rodzic: Ale teraz jestem na szczepieniu, a nie na antybiotyku. Przecież. Niesamowite.

Pielęgniarka: Ale to jest to samo. Szczepionka też jest lekiem.

[A świstak siedzi i zawija je w te sreberka…]

Rodzic: Ja Panią przeproszę, dziecko wyszło. Przepraszam Panią. Do widzenia.

Pielęgniarka i pani doktor podejmują ostatnią próbę przekonania rodzica do szczepienia, strasząc go tężcem i wirusowym zapaleniem wątroby:

Pielęgniarka: Do widzenia… jeszcze jedna taka moja ten, uwaga. Jeżeli Pana dziecko się skaleczy, będzie miało wypadek i dojdzie do zakażenia tężcem, niech mi Pan wierzy nikt Pana dziecka nie uratuje.

Lekarz: Wystarczy, że złapie WZW typu B.

[Czy sam fakt, że [być może] złapie, od razu oznacza, że choroba na pewno przejdzie w ciężką fazę przewlekłą?]

Rodzic: Ale gdzie je złapie Pani doktor?

Lekarz: Gdziekolwiek, gdzie będzie kontakt w krwią. To może być na przykład przejrzenie u stomatologa.

Rodzic: Ja chce tylko zrobić dobrze i legalnie to co musze zrobić jako rodzic Pani doktor. Proszę się nie denerwować.

Lekarz: No w tej chwili Pan naraża dziecko na bardzo poważne choroby.

Rodzic: Albo na podanie środka bez wykluczenia przeciwwskazań. To przed chwilą zaszło.

Lekarz: Dobrze proszę Pana, Pan jest odpowiedzialny za dziecko, tak?

Rodzic: Jestem.


Spodobał Ci się ten wpis i chcesz mi pomóc w utrzymaniu bloga szczepienie.info? Zajrzyj TUTAJ.

Dla porównania, pewien pan lekarz zbiera co miesiąc prawie 4000 zł od darczyńców, którzy doceniają jego pracę…

Print Friendly, PDF & Email