Sąd staje po stronie matki, która nie wyraziła zgody na zaszczepienie swojej córki.

„Odmowa poddania córki obowiązkowym szczepieniom nie jest więc przejawem oporności skarżącej, jak zarzuca to Wojewódzki Inspektor Sanitarny, ani nie stanowi lekceważenia obowiązujących przepisów, czy zaniedbywania obowiązków rodzicielskim względem córki. Wprost przeciwnie, odmowa poddania córki obowiązkowym szczepieniom jest przejawem troski o zdrowie dziecka i wynika z prawidłowo wykonywanej władzy rodzicielskiej.”

Czyje to słowa?

Otóż tak orzekł sąd, a dokładniej krakowski Wojewódzki Sąd Administracyjny.

Wyrok jest prawomocny i można się na niego z powodzeniem (a nawet trzeba!) powoływać w postępowaniach wszczynanych przez sanepidy wobec rodziców, którzy zanim swoje dziecko zaszczepią, chcą mieć pewność, że szczepienie będzie wykonane po wykluczeniu wszystkich przeciwwskazań.

Przypadek dość typowy: sanepid stwierdza, że dziecko nie zostało zaszczepione (odra + świnka + różyczka, Td + Polio) i umieszcza matkę dziewczynki na „liście opornych uchylających się od szczepień obowiązkowych” wzywając ją do niezwłocznego wykonania obowiązku, czyli do poddania córki szczepieniu w terminie 7 dni od daty doręczenia upomnienia (czyli od 2. lutego 2010), oczywiście pod rygorem wszczęcia egzekucji oraz nałożenia grzywny.

W dniu 16 listopada 2010r. sanepid przeprowadza kontrolę i stwierdza, że dziecko nadal nie jest zaszczepione, więc wystawia tytuł wykonawczy, wszczynając wobec matki postępowanie egzekucyjne w administracji. Wydaje także postanowienie o nałożeniu grzywny w kwocie 200 zł w celu przymuszenia matki do zaszczepienia jej córki.

Matka składa w sanepidzie zarzuty argumentując, że obowiązek zaszczepienia dziecka nie mógł być wykonany w terminie oczekiwanym przez sanepid, bo jej córka miała odroczenie od szczepień do dnia 30 kwietnia 2010r. , co zostało odnotowane w karcie zdrowia dziecka. Podniosła też, że nie kwestionuje obowiązku szczepienia dziecka przeciwko chorobom zakaźnym, ale „z powodu powtarzających się epizodów zaburzeń neurologicznych , szczepienia musiały zostać przerwane celem obserwacji dziecka”. Zaprzestanie szczepień było spowodowane niepokojem o stan zdrowia dziecka z uwagi na pojawiające się między kolejnymi szczepieniami napady drgawkowe, a wcześniej występowaniem u dziecka przedłużającej się biegunki oraz skłonnościami alergicznymi. Podstawą do niepokoju były również trzy przypadki wystąpienia w jej rodzinie choroby SM.

Matka poinformowała, że dziecko ma być konsultowane przez lekarza specjalistę oraz w Wojewódzkiej Poradni ds. Szczepień, aby ewentualnie wykluczyć wystąpienie niepożądanych odczynów poszczepiennych i wniosła o umorzenie prowadzonego postępowania egzekucyjnego.

Sanepid oczywiście wszystkie zarzuty do prowadzonego postępowania uznał za bezzasadne, więc matka złożyła zażalenie na to postanowienie, między innymi argumentując, że w Wojewódzkiej Poradni ds. Szczepień była zachęcana do uzupełnienia szczepień, ale też pouczona, że to ona podejmuje ostateczną decyzję o zaszczepieniu dziecka i nikt nie może jej do tego zmuszać, gdyż to ona zna najlepiej swoje dziecko i jego problemy, a ponadto matkę obciążają ją ewentualne konsekwencje choroby z powodu nie zaszczepienia dziecka, bądź komplikacje z powodu jego zaszczepienia.

W korespondencji z sanepidem matka wskazała, że żaden z lekarzy (neurolog, pediatra i specjalista w Wojewódzkiej Poradni ds. Szczepień), z którymi rozmawiała w kwestii podjęcia decyzji o kolejnych szczepieniach dziecka, nie zagwarantował jej, że dana szczepionka jest dla jej córki bezpieczna.

Żaden lekarz nie był w stanie wymiernie ocenić stosunku ewentualnego ryzyka do ewentualnych korzyści z podania jej córce określonej szczepionki.

Niewzruszony tą argumentacją Wojewódzki Inspektor Sanitarny utrzymał w mocy rozstrzygnięcie sanepidu o bezzasadności zarzutów.

Zdaniem WIS z akt sprawy nie wynikało, aby istniały przeciwwskazania do zaszczepienia dziecka skarżącej.

Cały trud, jaki podjęła matka, aby się upewnić, że zaszczepienie jej córki będzie bezpieczne, został więc zupełnie zignorowany zarówno przez powiatowego jak i przez wojewódzkiego inspektora sanitarnego.

W tej sytuacji matce pozostało już tylko odwołanie od postanowienia Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.

Na szczęście WSA nie miał wątpliwości, że matka nie jest „antyszczepionkowcem” tylko po prostu (jak każda matka) dba o bezpieczeństwo swojego dziecka:

„Z analizy akt sprawy wynika, że odmowa poddania małoletniej córki skarżącej obowiązkowym badaniom nie była spowodowana lekceważeniem tego obowiązku , ale wynikała z troski skarżącej jako matki o zdrowie jej dziecka , które w przeszłości miało określone problemy zdrowotne , szczegółowo opisywane przez skarżącą . W toku prowadzonego postępowania egzekucyjnego skarżąca informowała organy orzekające w sprawie o istnieniu – jej zdaniem – przeciwwskazań do szczepień ; podawała konkretne zdarzenia dotyczące stanu zdrowia córki , które miały w przeszłości miejsce i które częściowo znajdują potwierdzenie w aktach sprawy.

Zarzut skarżącej, że okoliczności te nie zostały uwzględnione przez organy orzekające – w ocenie Sądu , jest zasadny.”

WSA ośmieszył również Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego, który najwyraźniej nie potrafił ze zrozumieniem przeczytać zaświadczenia lekarskiego:

„Zaskarżone rozstrzygnięcie zostało oparte na zaświadczeniu wydanym przez lekarza pediatrę – B. P. – S. , specjalistę neurologii dziecięcej , z którego wynikało , że „problemem są zaburzenia koncentracji uwagi i trudności w kontaktach społecznych. W/w objawy nie są przeciwwskazaniem do szczepień ochronnych”. Ponadto lekarz stwierdził , że u córki skarżącej ” wyklucza obecnie padaczkę” .

Wojewódzki Inspektor Sanitarny, w zaskarżonym postanowieniu stwierdził , że ” lekarz specjalista potwierdza , iż w przypadku dziecka skarżącej brak jest przeciwwskazań do szczepień”.

W ocenie Sądu , powyższe stwierdzenie nie wynika z ww. zaświadczenia i nie znajduje uzasadnienia w zgromadzonym materiale dowodowym. Lekarz w wydanym zaświadczeniu odniósł się jedynie do wykluczenia padaczki oraz zaburzeń koncentracji uwagi i trudności w kontaktach społecznych dziecka i na tej podstawie sformułował stanowisko o braku przeciwwskazań do szczepień.”

Sąd wytknął również inspekcji sanitarnej nieporadność w gromadzeniu i analizowaniu materiału dowodowego:

„Wskazując na powyższe okoliczności należy stwierdzić , że w ocenie Sądu organy administracyjne nie zebrały w sposób wyczerpujący i nie rozpatrzyły całego materiału dowodowego . Stan faktyczny niniejszej sprawy budzi wątpliwości i nie daje jednoznacznej odpowiedzi co do istnienia lub braku przeciwwskazań do wykonania obowiązkowych szczepień . W niniejszej sprawie nie została wyjaśniona kwestia konsultacji w Wojewódzkiej Poradni ds. Szczepień , do której skarżąca została skierowana i jak twierdzi , w której została poinformowana , że ostateczną decyzję w kwestii szczepień dziecka podejmuje matka.”

Dostało się również lekarzom, którzy nie potrafią komunikatywnie rozmawiać ze swoimi pacjentami:

„W rozpatrywanym przypadku zabrakło właściwej komunikacji lekarzy ze skarżącą , co być może pozwoliłoby na uniknięcie stosowania środków przymusu . Obawy i wątpliwości skarżącej nie zostały wyjaśnione w sposób rzetelny, co z kolei spowodowało odmowę poddania dziecka szczepieniom ochronnym.”

I wreszcie, sąd wyjaśnia, dlaczego stanął po stronie matki, a nie po stronie systemu.

„Na ile obawy skarżącej są uzasadnione (występowanie alergii, egzemy, wysypki, dolegliwości żołądkowo-jelitowe), o tym rozstrzygnąć mogą tylko lekarze – Sąd nie jest uprawniony do oceny w tym zakresie. Stanowisko lekarzy powinno być stwierdzone stosownymi dokumentami stanowiącymi dowody w sprawie, które podlegają ocenie tego Sądu.

A więc to nie jest tak, że lekarz mówi „Nie stwierdzam przeciwwskazań i kwalifikuję Pani dziecko do szczepienia. Bo tak!”.

Lekarz ma wykluczyć przeciwwskazania na podstawie dokumentów (czyli wyników badań), które później może ocenić sąd.

Jeśli więc przed szczepieniem Twojego dziecka lekarz powie, że „nie stwierdza przeciwwskazań” to mu grzecznie wytłumacz, że jego rolą jest owe przeciwwskazania wykluczyć, a nie „nie stwierdzić”.

Jaka jest różnica między „nie stwierdzeniem”, a „wykluczeniem” przeciwwskazań?

Otóż lekarz może nie stwierdzić, że dziecko jest chore na nowotwór wykluczający podanie mu szczepionki MMR:

Ale to jeszcze wcale nie oznacza, że lekarz ten nowotwór wykluczył!

On go jedynie nie stwierdził, być może dlatego, że ów nowotwór JESZCZE nie daje żadnych objawów pozwalających na jego wykrycie za pomocą wywiadu, osłuchania, opukania i pomacania węzłów chłonnych – a tak przecież w Polsce wygląda każde badanie kwalifikacyjne przed szczepieniem.

Zauważcie, że lekarze przed szczepieniem Waszych dzieci mówią, że nie stwierdzają przeciwwskazań, zamiast oświadczyć, że wykluczyli przeciwwskazania.

To nie jest przypadkowe. Oni doskonale znają różnicę, bo jeśli nowotwór nie dawał jeszcze żadnych objawów, to lekarz mógł go „nie stwierdzić” i jest „kryty”.

Ale nie mógł go wykluczyć nie wykonując w tym celu specjalistycznych badań diagnostycznych…

 

 


Od Autora.

Zamysł projektu szczepienie.info jest taki, aby czerpiąc z publikowanych tu informacji każdy mógł podjąć świadomą decyzję, czy warto szczepić swoje dziecko, czy też może lepiej warto poczekać, dopóki nie pojawią się dowody rzeczywiście świadczące o tym, że szczepienia są bezpieczne, a system rejestracji NOP jest wiarygodny.

Czas, który codziennie poświęcam na prowadzenie projektu szczepienie.info, mógłbym przeznaczyć na inne zajęcia – na przykład na pracę zarobkową. Dlatego też proszę o Waszą pomoc w utrzymaniu tego bloga przy życiu, jeśli uważacie, że jest on potrzebny,

Wsparcie 10zł miesięcznie przez 3 miesiące (kwota 30zł) – kliknij TUTAJ
Wsparcie 10zł miesięcznie przez 6 miesięcy (kwota 60zł) – kliknij TUTAJ
Wsparcie 10zł miesięcznie przez rok (kwota 120zł) – kliknij TUTAJ

https://patronite.pl/szczepienie-info
https://zrzutka.pl/2at4jf/wplac

Jednorazowa darowizna na kwotę 10zł: kliknij TUTAJ

Print Friendly, PDF & Email