Oto zupełnie niesamowita historia.
Wszystko zaczyna się typowo: rodzice otrzymują z sanepidu przypomnienie o zaległych szczepieniach:
…i grzecznie stawiają się w swojej przychodni, w uzgodnionym terminie.
Tradycyjnie, jak to w polskiej „służbie zdrowia” bywa, lekarz po symbolicznym „osłuchaniu i opukaniu” dzieci oczywiście stwierdza absolutny brak jakichkolwiek przeciwwskazań do szczepienia. Najwyraźniej rentgen w oczach (lub inne niezbadane cuda medycyny) pozwoliły lekarzowi „na oko” wykluczyć na przykład uczulenie dzieci na jakikolwiek składnik szczepionki…
Mama jednak wyraźnie poprosiła, aby pani doktor nie bawiła się we wróżkę, tylko naprawdę WYKLUCZYŁA przed szczepieniem wszystkie przeciwwskazania do tego zabiegu. Pani doktor z wielką łaską wystawiła skierowanie na badania krwi oraz do alergologa, no ale „na oko” to dzieci jak najbardziej kwalifikowały się do szczepienia i żaden alergolog potrzebny nie był.
W związku z tym, że „na oko” to można sobie co najwyżej kupić gwoździe w sklepie z narzędziami (a i to nie zawsze), wizyta „szczepienna” w tym momencie musiała się zakończyć, oczywiście bez oczekiwanego przez wszystkich finału w postaci zaszczepienia dzieci zgodnie z wezwaniem z sanepidu.
Co ważne – pomimo zakwalifikowania dzieci do szczepienia pani doktor nie wystawiła zaświadczenia o przeprowadzeniu lekarskiego badania kwalifikacyjnego. A przecież prawo ją do tego zobowiązuje. No ale kto by się tam przejmował prawem…
Po całym zdarzeniu mama wystosowała pismo do swojego sanepidu z informacją o przebiegu wizyty w celu poddania jej dzieci szczepieniom, zgodnie z upomnieniem od sanepidu:
Sanepid z kolei wezwał przychodnię do ustosunkowania się do pisma rodziców:
A przychodnia? Po otrzymaniu powyższego dokumentu z sanepidu zareagowała momentalnie i do rodziców od razu wysłała taki oto list:
Jak widać, kierownikowi przychodni bardzo mocno się uroiło, że rodzice odmawiają (!!!) wykonania szczepień ochronnych swoich dzieci, choć nic takiego nie miało miejsca. To przecież przychodnia nie stanęła na wysokości zadania, bo lekarz nie potrafił zgodnie z obowiązującym prawem wykluczyć przeciwwskazań do szczepienia.
Co robi więc przychodnia, która nie potrafi sprostać obowiązującemu prawu? Prosi rodziców, żeby wynieśli się gdzieś indziej… Po prostu. 🙂
W międzyczasie mama zarejestrowała swoje dzieci na konsultację przedszczepienną do alergologa – termin wizyty: styczeń 2019. 🙂
Co dalej?
Rodzice napiszą teraz do cierpiącego na urojenia kierownika przychodni, a do wiadomości to pismo otrzyma również sanepid, aby być z tą sprawą na bieżąco:
W odpowiedzi na pismo z dnia 07.11.2018r ; Sprawa : niemożność prawidłowego wykonywania świadczeń zdrowotnych
Nie rozumiemy na jakiej podstawie kierownik przychodni […] w […] pomawia nas o uchylanie się od szczepień. Jako pełnoprawni opiekunowie nieletnich dzieci […] oraz […] stawiliśmy się w dniu 26.10.2018r wraz z dziećmi do przychodni w celu realizacji obowiązku szczepień i oczekiwaliśmy zgodnie z obowiązującym prawem (art. 17 ust. 2 ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi: „Wykonanie obowiązkowego szczepienia ochronnego jest poprzedzone lekarskim badaniem kwalifikacyjnym w celu wykluczenia przeciwwskazań do wykonania obowiązkowego szczepienia ochronnego.”) wykluczenia przez lekarza kwalifikującego dziecko do szczepienia wszystkich przeciwwskazań zgodnie z dokumentacją ChPL szczepionki, która nawet nie była dostępna w przychodni.
Pani doktor nie wywiązała się ze swojego obowiązku udzielenia informacji, która pozwoliłaby nam wyrazić świadomą zgodę na szczepienia, przez co mogła narazić nasze dzieci na utratę zdrowia lub nawet życia. My realizowaliśmy nasz obowiązek zgodnie z art. 5 ustawy o zapobieganiu i zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi. Według art.17 ust. 2 w/w ustawy lekarz jest zobowiązany do przeprowadzenia badania kwalifikacyjnego wykluczającego przeciwwskazania. Pani doktor pomimo zadanych jej pytań podczas wizyty, na temat naszych wątpliwości, obaw i troski o zdrowie naszych dzieci w kontekście szczepień, nie odpowiedziała nam na żadne z nich, nie podpisała również zaświadczenia o przeprowadzonym lekarskim badaniu kwalifikacyjnym o które prosiliśmy.
Dodatkowo zostawiliśmy pytania na piśmie, które rozwiałyby nasze wątpliwości i do dnia dzisiejszego nie otrzymaliśmy na nie odpowiedzi.
Więc jeśli ktoś tu nie wykonuje swojego prawnego obowiązku to póki co tym kimś jest lekarz z przychodni, który nie przeprowadza kwalifikacji do szczepienia zgodnie z obowiązującym prawem.
Przywołując słowa kierownika przychodzi z dostarczonego nam pisma „Ponieważ odmawiacie Państwo wykonania szczepień ochronnych u swoich dzieci….” oraz „Brak Waszej zgody na szczepienia, jest łamaniem praw Waszych dzieci, jako pacjentów” na jakiej podstawie uważa Pan, że odmawiamy wykonania szczepień ? Podczas całej wizyty w przychodni nie padło nawet takie stwierdzenie, że nie chcemy szczepić dzieci a powiemy więcej, informowaliśmy że chcemy szczepić dzieci po udzieleniu nam informacji, której nie otrzymaliśmy.
Powołując się w piśmie na Ustawę o prawach pacjenta z 6 listopada 2008r i przytoczonego tekstu: „W ramach tego prawa ustawodawca wskazał, iż udzielane świadczenia muszą odpowiadać wymaganiom aktualnej wiedzy medycznej (art.6 ust.1 u.p.p). Pojęcie to należy rozumieć jako konieczność stosowania wyłącznie obowiązujących metod leczenia. Tym samym nie należy udzielać świadczeń zdrowotnych przestarzałych czy negatywnie ocenianych przez przedstawicieli współczesnych nauk medycznych. Wyklucza się także stosowanie niezweryfikowanych naukowo metod leczenia” prosimy o wyjaśnienie, jakie to świadczenia nie odpowiadają wymaganiom aktualnej wiedzy medycznej lub jakie to świadczenia są przestarzałe lub negatywnie oceniane przez przedstawicieli współczesnych nauk medycznych lub jakie to są „niezweryfikowane naukowo metody leczenia” odnośnie naszej wizyty w przychodni?
Nie widzimy więc podstaw do zmiany przychodni, a oczekujemy że przychodnia zacznie wykonywać swoje obowiązki wobec nas zgodnie z prawem.
Z poważaniem,
[…]