Archiwum kategorii: bez kategorii

Czy Program Szczepień Ochronnych jest bezpieczny?

Odpowiedź na tytułowe pytanie tego posta jest oczywiście niezmiennie od wielu lat bardzo krótka i bardzo prosta:

Nie wiadomo.

Oczywiście ktoś (a zwłaszcza lekarz przed szczepieniem) może Wam powiedzieć, że „szczepienia są bezpieczne, bo szczepionki to najlepiej przebadane…” i tak dalej, oraz że „ciężki NOP to 1 na milion”, ale to nadal będzie jedynie obrzydliwa próba manipulacji faktami, choćby dlatego, że ciężki NOP to być może faktycznie jest zgłaszany raz na milion, co jeszcze wcale nie oznacza, że występuje raz na milion…

Poniżej wyjaśnię, dlaczego nikt w Polsce nie wie, czy szczepienia są rzeczywiście bezpieczne. Wykorzystam w tym celu opinię eksperta pochodzącą z internetowej „biblii” lekarzy, czyli z portalu Medycyna Praktyczna.

Oto na stronie https://www.mp.pl/pacjent/szczepienia/ekspert/83874,czy-szczepienia-sa-bezpieczne MP publikuje odpowiedź ekspertki, Pani Doktor Ewy Talarek na pytanie „Czy szczepienia są bezpieczne?”.

Pani Doktor Talarek udzieliła na to pytanie następującej odpowiedzi:

Oczywiście Pani Doktor Talarek ani słowem nie wspomniała o tym, że badania bezpieczeństwa przed wprowadzeniem szczepionki na rynek wykonuje się na starannie dobranych (czyli możliwie jak najzdrowszych) ochotnikach, więc tym badaniem producent co najwyżej udowadnia, że jego nowa szczepionka jest bezpieczna, o ile zostanie podana przy zastosowaniu tych samych kryteriów kwalifikujących do szczepienia, które zastosowano w badaniu bezpieczeństwa.

Oczywiście Pani Doktor ani słowem nie wspomniała również i o tym, że „badanie bezpieczeństwa” polega na porównaniu szczepionki badanej do innej szczepionki o podobnym składzie, lub co najwyżej do „szczepionki” bez antygenów. Tak więc jedynym czynnikiem, który w czasie takich badań faktycznie jest poddawany analizie, jest sam „rdzeń” szczepionki, czyli jej antygeny. „Badanie bezpieczeństwa” nie porównuje więc działania szczepionki jako całości (antygeny + substancje pomocnicze) w zestawieniu z obojętnym placebo.

Innym słowy:

Szczepionka badana jest „bezpieczna”, jeśli nie zabije więcej dzieci, niż szczepionka referencyjna.

Na tym właśnie polegają owe „badania bezpieczeństwa”, choć oczywiście żaden lekarz Ci o tym dobrowolnie nie powie.

Czy więc szczepionki, które są „bezpieczne”, bo nie zabijały więcej dzieci, niż szczepionki referencyjne w czasie „badań bezpieczeństwa”, oznaczają, że cały Program Szczepień Ochronnych jest bezpieczny?

Pani Doktor Ewa równocześnie bardzo słusznie docenia wagę monitorowania bezpieczeństwa szczepień poprzez zgłaszanie „wszystkich sygnałów dotyczących ewentualnych niepożądanych odczynów poszczepiennych”.

Z akcentem na „wszystkich”, bo takie monitorowanie ma sens tylko wtedy, gdy zgłaszany i rejestrowany jest faktycznie każdy objaw chorobowy związany czasowo ze szczepieniem.

I tu właśnie docieramy do sedna, ponieważ obecnie nikt w Polsce nie wie, co który niepożądany odczyn poszczepienny ma to szczęście, że zostaje przez lekarza zgłoszony do sanepidu.

To oznacza, że nikt w Polsce nie może zagwarantować, że KAŻDY niepożądany odczyn poszczepienny (a zwłaszcza każdy ciężki niepożądany odczyn poszczepienny) zostanie zgłoszony, a więc „wychwycony” przez system.

Pani Doktor napisała, że „W przypadku możliwego związku przyczynowo-skutkowego przeprowadza się badania, mające na celu sprawdzenie hipotezy, że dana szczepionka może wywołać określoną chorobę. Jeśli nie można takiego związku wykluczyć, szczepionkę się wycofuje.”

Jak wykluczyć „możliwy związek przyczynowo-skutkowy” (czyli związek ze szczepieniem) śmierci łóżeczkowej dziecka kilka dni po szczepieniu, skoro taki zgon z definicji jest „zgonem z nieznanych przyczyn”?


Źródło: https://www.csioz.gov.pl/fileadmin/user_upload/Wytyczne/statystyka/icd10tomi_56a8f5a554a18.pdf

Jedyna metoda stwierdzenia związku przyczynowego ze szczepieniem w tym przypadku polega na zarejestrowaniu wszystkich takich zgonów wśród dzieci szczepionych oraz nieszczepionych i porównaniu częstości tych zgonów w jednej i drugiej grupie.

No ale przecież nikt w Polsce nie wie, ile dzieci co roku umiera na SIDS wkrótce po szczepieniu.

To gdzie jest to „monitorowanie” i na czym ono polega, skoro nie ma takich danych?

Nikt w Polsce nie wie, jak często dzieci szczepione umierają z powodu „niewydolności krążeniowo-oddechowej”, tak jak choćby w tym przypadku, bo akurat ten zgon został zgłoszony jako NOP, więc o nim wiemy, że do niego doszło wkrótce po szczepieniu.

A o ilu takich zgonach nie wiemy, bo lekarze nie zgłosili NOP?

Nie ma również danych o hospitalizacjach dzieci wkrótce po szczepieniu. Nikt nie wie, ile dzieci co roku trafia do szpitali kilka albo kilkanaście dni po otrzymaniu szczepionki.

Tak więc nie wiemy, ile dzieci w Polsce szczepionki co roku zabijają, ile trwale upośledzają oraz ile hospitalizacji jest skutkiem szczepienia. Tego po prostu nikt w Polsce nie wie, ponieważ:

Lekarze nie zgłaszają niepożądanych odczynów poszczepiennych.

Jak często nie zgłaszają? No i tego właśnie nie wiadomo. I żaden urząd w Polsce nie odpowie Wam na to pytanie.

Dla porządku podkreślam:

Nie twierdzę, że szczepionki zabijają, lub że trwale upośledzają zdrowie.

Tego nie wiem. Stwierdzam jedynie fakt, że obecnie nie dysponujemy w Polsce żadnymi wiarygodnymi danymi, które pozwalałyby jednoznacznie ocenić, że szczepionki nie zabijają i że nie upośledzają, lub przynajmniej że zabijają i upośledzają na tyle rzadko, że nadal bardziej opłaca się szczepić, niż nie szczepić.

Rejestry niepożądanych odczynów poszczepiennych, które prowadzi inspekcja sanitarna, zawierają jedynie NOP-y ZGŁOSZONE. Nie oznacza to, że zawierają WSZYSTKIE niepożądane odczyny poszczepienne, do których faktycznie doszło. Nie można wykluczyć, że wiele z tych NOP-ów po prostu nie zostało zgłoszonych.

I dlatego właśnie nie wiadomo, czy Program Szczepień Ochronnych jest bezpieczny.

Co było do udowodnienia…

Jak to więc jest w ogóle możliwe, że rodzice w olbrzymiej większości dobrowolnie wyrażają zgodę na szczepienie ich dzieci, skoro obecnie nie ma danych, które świadczyłyby o tym, że w Polsce bezpieczniej jest szczepić, niż nie szczepić? Odpowiedź na to pytanie również jest bardzo prosta: bo owi rodzice po pierwsze nie zdają sobie sprawy z tego, że polski system rejestracji NOP to w tej chwili jedna wielka fikcja, a po drugie ślepo ufają lekarzom opowiadającym im bajki, że „NOP to jeden na milion”.

Szkoda jedynie, że rodziców, którzy są świadomi tej sytuacji, zmusza się do szczepienia ich dzieci i to za pomocą dość brutalnych metod, takich jak grzywny, czy choćby donosy do sądów rodzinnych i do ośrodków pomocy społecznej.

Dlaczego fałszowanie statystyk NOP przez PZH jest niebezpieczne?

Państwowy Zakład Higieny fałszuje statystyki NOP. Dowodem na to są roczne raporty o szczepieniach ochronnych, które PZH publikuje na stronie internetowej „epimeld” pod adresem http://wwwold.pzh.gov.pl/oldpage/epimeld/index_p.html

Na czym polega to fałszowanie?

Na zaliczaniu zgłoszeń NOP zakończonych zgonem do kategorii „Inne zgłoszenia”, czyli na zmianie kwalifikacji zgłoszenia z „ciężki NOP” na „nie-NOP”.

Jeśli dziecko umrze kilka dni po szczepieniu, na przykład z powodu niewydolności krążeniowo-oddechowej, a lekarz zgodnie z prawem  zgłosi ten oczywisty niepożądany odczyn poszczepienny zakończony zgonem do sanepidu – jako ciężki NOP, to potem Państwowy Zakład Higieny uzna, że to nie był żaden NOP:

Takie postępowanie PZH jest skandaliczne, karygodne i jest jawną kpiną ze wszystkich rodziców oraz dzieci podlegających „szczepieniom ochronnym”, ale jest przede wszystkim groźne, bo może stwarzać zagrożenie dla wszystkich dzieci poddawanych obowiązkowym szczepieniom.

Otóż jeśli Państwowy Zakład Higieny konsekwentnie neguje każde zgłoszenie zgonu jako NOP, to w ten sposób wysyła do lekarzy sygnał:

„Nie zgłaszajcie zgonów jako NOP, bo my i tak zawsze uznamy, że to nie był NOP, a Wy wyjdziecie w ten sposób na amatorów, którzy nie znają się na swojej robocie.”

Wyobraź sobie, że jesteś lekarzem, trafiasz na przypadek niewyjaśnionego zgonu dziecka kilka dni po szczepieniu. Zgłaszasz niepożądany odczyn poszczepienny, no bo przecież trzeba zgłosić i odnotować, że dziecko zmarło nie wiadomo dlaczego kilka dni po szczepieniu, ponieważ ustawa mówi jasno, czym jest NOP:

A potem dowiadujesz się, że według Państwowego Zakładu Higieny Twoje zgłoszenie to nie był żaden NOP, a jedynie „Inne zgłoszenie”.

Czy następnym razem zgłosisz kolejny taki zgon jako NOP, czy może raczej dasz sobie już spokój, no bo po co to zgłaszać, skoro finalnie PZH i tak uzna, że to było jedynie „Inne zgłoszenie” udowadniając Ci w ten sposób, że tak naprawdę nie znasz się na tym, co robisz, bo jako NOP zgłaszasz coś, co niepożądanym odczynem poszczepiennym przecież nie jest.

Więc po co się po raz kolejny ośmieszać zgłaszając kolejne zgony jako NOP?

Fałszowanie statystyk NOP przez PZH potencjalnie może więc zagrażać bezpieczeństwu dzieci poddawanych szczepieniom ochronnym, bo

konsekwentne negowanie przez PZH zgłoszeń zgonów jako NOP może lekarzy zniechęcać do zgłaszania niepożądanych odczynów poszczepiennych.

W ten sposób monitorowanie bezpieczeństwa „szczepień ochronnych” może być zaburzone, bo w jaki sposób Państwowy Zakład Higieny udowodni, że zmiana kwalifikacji zgłoszeń zgonów na nie-NOP nie zniechęca lekarzy do zgłaszania kolejnych zgonów, do których doszło w następstwie czasowym szczepienia?

Czy można rzetelnie monitorować bezpieczeństwo szczepień nie mając pewności, że każdy zgon, do którego doszło w wyniku pogorszenia stanu zdrowia w następstwie czasowym szczepienia, zostanie zgłoszony jako NOP?

Że lekarze są pod silnym wpływem Państwowego Zakładu Higieny można się przekonać choćby na przykładzie Łukasza Durajskiego, który na swoim blogu doktorekradzi.pl napisał niedawno tak:

Wyróżnione tutaj zdanie zostało niemal „zerżnięte” ze strony internetowej PZH:

Czyli Państwowy Zakład Higieny wprowadza lekarzy w błąd co do celu badania kwalifikacyjnego, którym jak wiadomo jest wykluczenie przeciwwskazań (art. 17 ust. 2 ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi), a nie „wykrycie ewentualnych przeciwwskazań”, a lekarz Durajski publikuje to zdanie jako swoje własne, czyli najwyraźniej w pełni akceptuje bzdury, które wypisuje PZH. Być może po prostu PZH jest dla młodego lekarza tak silnym  autorytetem, że Durajski nawet nie wpadłby na to, że zawartość strony internetowej PZH warto by było zweryfikować, zanim się ją przekopiuje na swoją stronę…

Zresztą nie tylko to jedno zdanie Durajski „zerżnął” niemal „jeden do jeden” ze strony PZH, kosmetycznie zmieniając jedynie kilka wyrazów – przypatrzcie się uważnie obu obrazkom powyżej. 🙂

Widzimy więc, jak silny wpływ na lekarzy mają publikacje PZH.

Czy ktokolwiek teraz uwierzy w to, że raport o szczepieniach ochronnych, w którym PZH wysyła do lekarzy jasny sygnał, że zgon tuż po szczepieniu, to nigdy nie jest NOP, nagle nie będzie miał na tych lekarzy żadnego wpływu i nie przełoży się na ich decyzje o zgłoszeniu lub niezgłoszeniu zgonu jako NOP?

Czy lekarz zapatrzony w PZH „jak w obrazek” śmie kwestionować decyzję PZH, że zgon z powodu niewydolności krążeniowo-oddechowej 5 dni po szczepieniu, to nie jest żaden NOP?

Dlaczego o tym wszystkim tutaj piszę?

Żebyś idąc z dzieckiem na szczepienie wiedziała, co odpowiedzieć lekarzowi, gdy usłyszysz od niego, że „ciężki NOP to jeden na milion”.

A co odpowiedzieć?

 – Skąd Pan doktor wie, że ciężki NOP, to jeden na milion skoro nikt w Polsce nie wie, ile dzieci co roku umiera wkrótce po szczepieniu?

Sąd staje po stronie matki, która nie wyraziła zgody na zaszczepienie swojej córki.

„Odmowa poddania córki obowiązkowym szczepieniom nie jest więc przejawem oporności skarżącej, jak zarzuca to Wojewódzki Inspektor Sanitarny, ani nie stanowi lekceważenia obowiązujących przepisów, czy zaniedbywania obowiązków rodzicielskim względem córki. Wprost przeciwnie, odmowa poddania córki obowiązkowym szczepieniom jest przejawem troski o zdrowie dziecka i wynika z prawidłowo wykonywanej władzy rodzicielskiej.”

Czyje to słowa?

Otóż tak orzekł sąd, a dokładniej krakowski Wojewódzki Sąd Administracyjny.

Wyrok jest prawomocny i można się na niego z powodzeniem (a nawet trzeba!) powoływać w postępowaniach wszczynanych przez sanepidy wobec rodziców, którzy zanim swoje dziecko zaszczepią, chcą mieć pewność, że szczepienie będzie wykonane po wykluczeniu wszystkich przeciwwskazań.

Przypadek dość typowy: sanepid stwierdza, że dziecko nie zostało zaszczepione (odra + świnka + różyczka, Td + Polio) i umieszcza matkę dziewczynki na „liście opornych uchylających się od szczepień obowiązkowych” wzywając ją do niezwłocznego wykonania obowiązku, czyli do poddania córki szczepieniu w terminie 7 dni od daty doręczenia upomnienia (czyli od 2. lutego 2010), oczywiście pod rygorem wszczęcia egzekucji oraz nałożenia grzywny.

W dniu 16 listopada 2010r. sanepid przeprowadza kontrolę i stwierdza, że dziecko nadal nie jest zaszczepione, więc wystawia tytuł wykonawczy, wszczynając wobec matki postępowanie egzekucyjne w administracji. Wydaje także postanowienie o nałożeniu grzywny w kwocie 200 zł w celu przymuszenia matki do zaszczepienia jej córki.

Matka składa w sanepidzie zarzuty argumentując, że obowiązek zaszczepienia dziecka nie mógł być wykonany w terminie oczekiwanym przez sanepid, bo jej córka miała odroczenie od szczepień do dnia 30 kwietnia 2010r. , co zostało odnotowane w karcie zdrowia dziecka. Podniosła też, że nie kwestionuje obowiązku szczepienia dziecka przeciwko chorobom zakaźnym, ale „z powodu powtarzających się epizodów zaburzeń neurologicznych , szczepienia musiały zostać przerwane celem obserwacji dziecka”. Zaprzestanie szczepień było spowodowane niepokojem o stan zdrowia dziecka z uwagi na pojawiające się między kolejnymi szczepieniami napady drgawkowe, a wcześniej występowaniem u dziecka przedłużającej się biegunki oraz skłonnościami alergicznymi. Podstawą do niepokoju były również trzy przypadki wystąpienia w jej rodzinie choroby SM.

Matka poinformowała, że dziecko ma być konsultowane przez lekarza specjalistę oraz w Wojewódzkiej Poradni ds. Szczepień, aby ewentualnie wykluczyć wystąpienie niepożądanych odczynów poszczepiennych i wniosła o umorzenie prowadzonego postępowania egzekucyjnego.

Sanepid oczywiście wszystkie zarzuty do prowadzonego postępowania uznał za bezzasadne, więc matka złożyła zażalenie na to postanowienie, między innymi argumentując, że w Wojewódzkiej Poradni ds. Szczepień była zachęcana do uzupełnienia szczepień, ale też pouczona, że to ona podejmuje ostateczną decyzję o zaszczepieniu dziecka i nikt nie może jej do tego zmuszać, gdyż to ona zna najlepiej swoje dziecko i jego problemy, a ponadto matkę obciążają ją ewentualne konsekwencje choroby z powodu nie zaszczepienia dziecka, bądź komplikacje z powodu jego zaszczepienia.

W korespondencji z sanepidem matka wskazała, że żaden z lekarzy (neurolog, pediatra i specjalista w Wojewódzkiej Poradni ds. Szczepień), z którymi rozmawiała w kwestii podjęcia decyzji o kolejnych szczepieniach dziecka, nie zagwarantował jej, że dana szczepionka jest dla jej córki bezpieczna.

Żaden lekarz nie był w stanie wymiernie ocenić stosunku ewentualnego ryzyka do ewentualnych korzyści z podania jej córce określonej szczepionki.

Niewzruszony tą argumentacją Wojewódzki Inspektor Sanitarny utrzymał w mocy rozstrzygnięcie sanepidu o bezzasadności zarzutów.

Zdaniem WIS z akt sprawy nie wynikało, aby istniały przeciwwskazania do zaszczepienia dziecka skarżącej.

Cały trud, jaki podjęła matka, aby się upewnić, że zaszczepienie jej córki będzie bezpieczne, został więc zupełnie zignorowany zarówno przez powiatowego jak i przez wojewódzkiego inspektora sanitarnego.

W tej sytuacji matce pozostało już tylko odwołanie od postanowienia Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.

Na szczęście WSA nie miał wątpliwości, że matka nie jest „antyszczepionkowcem” tylko po prostu (jak każda matka) dba o bezpieczeństwo swojego dziecka:

„Z analizy akt sprawy wynika, że odmowa poddania małoletniej córki skarżącej obowiązkowym badaniom nie była spowodowana lekceważeniem tego obowiązku , ale wynikała z troski skarżącej jako matki o zdrowie jej dziecka , które w przeszłości miało określone problemy zdrowotne , szczegółowo opisywane przez skarżącą . W toku prowadzonego postępowania egzekucyjnego skarżąca informowała organy orzekające w sprawie o istnieniu – jej zdaniem – przeciwwskazań do szczepień ; podawała konkretne zdarzenia dotyczące stanu zdrowia córki , które miały w przeszłości miejsce i które częściowo znajdują potwierdzenie w aktach sprawy.

Zarzut skarżącej, że okoliczności te nie zostały uwzględnione przez organy orzekające – w ocenie Sądu , jest zasadny.”

WSA ośmieszył również Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego, który najwyraźniej nie potrafił ze zrozumieniem przeczytać zaświadczenia lekarskiego:

„Zaskarżone rozstrzygnięcie zostało oparte na zaświadczeniu wydanym przez lekarza pediatrę – B. P. – S. , specjalistę neurologii dziecięcej , z którego wynikało , że „problemem są zaburzenia koncentracji uwagi i trudności w kontaktach społecznych. W/w objawy nie są przeciwwskazaniem do szczepień ochronnych”. Ponadto lekarz stwierdził , że u córki skarżącej ” wyklucza obecnie padaczkę” .

Wojewódzki Inspektor Sanitarny, w zaskarżonym postanowieniu stwierdził , że ” lekarz specjalista potwierdza , iż w przypadku dziecka skarżącej brak jest przeciwwskazań do szczepień”.

W ocenie Sądu , powyższe stwierdzenie nie wynika z ww. zaświadczenia i nie znajduje uzasadnienia w zgromadzonym materiale dowodowym. Lekarz w wydanym zaświadczeniu odniósł się jedynie do wykluczenia padaczki oraz zaburzeń koncentracji uwagi i trudności w kontaktach społecznych dziecka i na tej podstawie sformułował stanowisko o braku przeciwwskazań do szczepień.”

Sąd wytknął również inspekcji sanitarnej nieporadność w gromadzeniu i analizowaniu materiału dowodowego:

„Wskazując na powyższe okoliczności należy stwierdzić , że w ocenie Sądu organy administracyjne nie zebrały w sposób wyczerpujący i nie rozpatrzyły całego materiału dowodowego . Stan faktyczny niniejszej sprawy budzi wątpliwości i nie daje jednoznacznej odpowiedzi co do istnienia lub braku przeciwwskazań do wykonania obowiązkowych szczepień . W niniejszej sprawie nie została wyjaśniona kwestia konsultacji w Wojewódzkiej Poradni ds. Szczepień , do której skarżąca została skierowana i jak twierdzi , w której została poinformowana , że ostateczną decyzję w kwestii szczepień dziecka podejmuje matka.”

Dostało się również lekarzom, którzy nie potrafią komunikatywnie rozmawiać ze swoimi pacjentami:

„W rozpatrywanym przypadku zabrakło właściwej komunikacji lekarzy ze skarżącą , co być może pozwoliłoby na uniknięcie stosowania środków przymusu . Obawy i wątpliwości skarżącej nie zostały wyjaśnione w sposób rzetelny, co z kolei spowodowało odmowę poddania dziecka szczepieniom ochronnym.”

I wreszcie, sąd wyjaśnia, dlaczego stanął po stronie matki, a nie po stronie systemu.

„Na ile obawy skarżącej są uzasadnione (występowanie alergii, egzemy, wysypki, dolegliwości żołądkowo-jelitowe), o tym rozstrzygnąć mogą tylko lekarze – Sąd nie jest uprawniony do oceny w tym zakresie. Stanowisko lekarzy powinno być stwierdzone stosownymi dokumentami stanowiącymi dowody w sprawie, które podlegają ocenie tego Sądu.

A więc to nie jest tak, że lekarz mówi „Nie stwierdzam przeciwwskazań i kwalifikuję Pani dziecko do szczepienia. Bo tak!”.

Lekarz ma wykluczyć przeciwwskazania na podstawie dokumentów (czyli wyników badań), które później może ocenić sąd.

Jeśli więc przed szczepieniem Twojego dziecka lekarz powie, że „nie stwierdza przeciwwskazań” to mu grzecznie wytłumacz, że jego rolą jest owe przeciwwskazania wykluczyć, a nie „nie stwierdzić”.

Jaka jest różnica między „nie stwierdzeniem”, a „wykluczeniem” przeciwwskazań?

Otóż lekarz może nie stwierdzić, że dziecko jest chore na nowotwór wykluczający podanie mu szczepionki MMR:

Ale to jeszcze wcale nie oznacza, że lekarz ten nowotwór wykluczył!

On go jedynie nie stwierdził, być może dlatego, że ów nowotwór JESZCZE nie daje żadnych objawów pozwalających na jego wykrycie za pomocą wywiadu, osłuchania, opukania i pomacania węzłów chłonnych – a tak przecież w Polsce wygląda każde badanie kwalifikacyjne przed szczepieniem.

Zauważcie, że lekarze przed szczepieniem Waszych dzieci mówią, że nie stwierdzają przeciwwskazań, zamiast oświadczyć, że wykluczyli przeciwwskazania.

To nie jest przypadkowe. Oni doskonale znają różnicę, bo jeśli nowotwór nie dawał jeszcze żadnych objawów, to lekarz mógł go „nie stwierdzić” i jest „kryty”.

Ale nie mógł go wykluczyć nie wykonując w tym celu specjalistycznych badań diagnostycznych…

Skarga na bezczynność PZH – odpowiedź na wyjaśnienia PZH przesłane do Sądu

Przelew na wpis sądowy poszedł:

… a równolegle Sąd otrzyma również mój komentarz do odpowiedzi na moją skargę, którą PZH przesłał do Sądu.

Dla przypomnienia, PZH napisał do WSA tak:

A ja teraz wysyłam do WSA pismo jak poniżej:


Sygnatura sprawy: II SAB/Wa 546/19

W nawiązaniu do udzielonej Sądowi przez PZH pismem z dnia 30-07-2019 odpowiedzi na moją skargę, zmuszony jestem zauważyć, co następuje.

Państwowy Zakład Higieny zaprzecza stanowi faktycznemu twierdząc, że udzielił mi odpowiedzi mailem z dnia 13 czerwca (a nie, jak błędnie wskazuje PZH, z dnia 13 maja), bowiem na pytanie: “Ile spośród 3535 przypadków „zakwalifikowanych jako NOP” w raporcie „SZCZEPIENIA OCHRONNE W POLSCE W 2017 ROKU”, rozdział „Niepożądane odczyny poszczepienne”, strona 85, to przypadki, dla których z całą pewnością potwierdzono związek przyczynowo-skutkowy między szczepieniem, a objawem chorobowym?” można udzielić przykładowo następujących odpowiedzi:

dla żadnego spośród 3535 przypadków „zakwalifikowanych jako NOP” w raporcie „SZCZEPIENIA OCHRONNE W POLSCE W 2017 ROKU”, rozdział „Niepożądane odczyny poszczepienne”, strona 85, nie potwierdzono związku przyczynowo-skutkowego między szczepieniem, a objawem chorobowym”,

lub  

dla wszystkich 3535 przypadków „zakwalifikowanych jako NOP” w raporcie „SZCZEPIENIA OCHRONNE W POLSCE W 2017 ROKU”, rozdział „Niepożądane odczyny poszczepienne”, strona 85, potwierdzono związek przyczynowo-skutkowy między szczepieniem, a objawem chorobowym”,

lub 

dla XYZ spośród wszystkich 3535 przypadków „zakwalifikowanych jako NOP” w raporcie „SZCZEPIENIA OCHRONNE W POLSCE W 2017 ROKU”, rozdział „Niepożądane odczyny poszczepienne”, strona 85, potwierdzono związek przyczynowo-skutkowy między szczepieniem, a objawem chorobowym”,

lub 

Nie jesteśmy w posiadaniu informacji, ile spośród 3535 przypadków „zakwalifikowanych jako NOP” w raporcie „SZCZEPIENIA OCHRONNE W POLSCE W 2017 ROKU”, rozdział „Niepożądane odczyny poszczepienne”, strona 85, to przypadki, dla których z całą pewnością potwierdzono związek przyczynowo-skutkowy między szczepieniem, a objawem chorobowym”,

lub 

Odmawiamy udzielenia informacji, ile spośród 3535 przypadków „zakwalifikowanych jako NOP” w raporcie „SZCZEPIENIA OCHRONNE W POLSCE W 2017 ROKU”, rozdział „Niepożądane odczyny poszczepienne”, strona 85, to przypadki, dla których z całą pewnością potwierdzono związek przyczynowo-skutkowy między szczepieniem, a objawem chorobowym”.

Wyjaśnienia przedstawione przez PZH pismem z dnia 30-07-2019 roku w odpowiedzi na moją skargę pozostają bez żadnego związku z przedmiotem mojego wniosku, czyli z pytaniem o liczbę zgłoszeń NOP uznanych przez PZH jako NOP, dla których potwierdzono związek przyczynowo-skutkowy ze szczepieniem. 

W przesłanej do Sądu odpowiedzi PZH z niezrozumiałych dla mnie przyczyn informuje bowiem, że w Biuletynie Szczepienia Ochronne w Polsce przedstawione są wyłącznie takie przypadki zgłoszeń NOP, dla których wystąpiły objawy wymienione w załączniku nr 1 do Rozporządzenia Ministra Zdrowia w sprawie niepożądanych odczynów poszczepiennych oraz kryteriów ich rozpoznawania. Jest to o tyle dziwne, że w moim wniosku o informację publiczną z dnia 29 maja 2019 roku nie wnosiłem przecież o udzielenie mi informacji, jakie przypadki wystąpienia NOP przedstawiane są w biuletynach „Szczepienia Ochronne w Polsce”. Tak więc po raz kolejny PZH udziela (tym razem już Sądowi) odpowiedzi na pytanie które nie zostało zadane, nie udzielając jednocześnie odpowiedzi na pytanie, które PZH otrzymał w moim wniosku z dnia 29 maja 2019.

Co więcej, Państwowy Zakład Higieny w ogóle nie zamieścił takiej informacji w odpowiedzi na mój wniosek przesłanej do mnie w dniu 13 czerwca 2019 roku, więc już tylko sam ten fakt potwierdza zasadność mojej skargi – bo informacja przesłana do sądu jest inna (pełniejsza), niż udzielona mi w odpowiedzi na mój wniosek. Jednak nawet ta nowa informacja, której mi nie udostępniono w zaskarżonej przeze mnie odpowiedzi na mój wniosek, nadal w żadnym stopniu nie wyjaśnia, ile spośród 3535 zgłoszeń NOP zakwalifikowanych przez PZH jako NOP w raporcie o szczepieniach ochronnych za rok 2017, to były zgłoszenia NOP, dla których PZH potwierdził istnienie związku przyczynowo-skutkowego między szczepieniem, a wystąpieniem niepożądanego objawu chorobowego. 

Dla przykładu, jednym z kryteriów wykorzystywanych przez PZH “na potrzeby nadzoru epidemiologicznego” wymienionych w w/w załączniku nr 1 do Rozporządzenia w sprawie niepożądanych odczynów poszczepiennych jest posocznica. Jeśli więc wystąpienie posocznicy kilka dni po szczepieniu zostanie przez lekarza zgłoszone jako NOP, to zgodnie z wyjaśnieniami przedstawionymi przez PZH w odpowiedzi na moją skargę przesłanej do Sądu, takie zgłoszenie zostanie zakwalifikowane przez PZH jako niepożądany odczyn poszczepienny – bo posocznica jest jednym z kryteriów rozpoznawania NOP “na potrzeby nadzoru epidemiologicznego”

Nadal jednak nie daje to żadnej odpowiedzi na pytanie, czy kwalifikując takie zgłoszenie jako NOP Państwowy Zakład Higieny stwierdził, czy nie stwierdził, że szczepienie było przyczyną wystąpienia tejże posocznicy, bowiem kryterium decydujące o uznaniu za NOP jest w tym przypadku jedynie samo wystąpienie posocznicy, a nie wystąpienie posocznicy przy jednoczesnym potwierdzeniu, że posocznica była skutkiem szczepienia. Tak więc nawet te nowe, nieobecne w piśmie od PZH z dnia 13 czerwca 2019 roku, okoliczności, o których PZH informuje dopiero teraz Sąd, dopiero w odpowiedzi na moją skargę (potwierdzając tym samym zasadność mojej skargi), w żaden sposób nie dają odpowiedzi na pytanie, dla ilu spośród 3535 zgłoszeń NOP zakwalifikowanych przez PZH jako NOP na potrzeby raportu o szczepieniach ochronnych za rok 2017 PZH potwierdził istnienie związku przyczynowo-skutkowego ze szczepieniem.

Z uwagi na powyższe moja skarga nadal pozostaje w pełni zasadną.


Nie wiem, czy to pomoże, czy Sąd to w ogóle przeczyta, czy weźmie pod uwagę, ale przecież nic nie tracę wysyłając do WSA takie pismo, więc czemu miałbym go nie wysłać. 🙂

„Szczepienia – rozwiewamy wątpliwości” i „względne” wykluczanie przeciwwskazań

Istnieje sobie taki profil na Facebook-u, który się nazywa „Szczepienia – rozwiewamy wątpliwości”.

Nazwa szumna, cel (pozornie) szczytny.

A jak owo „rozwiewanie wątpliwości” wygląda w praktyce?

Przede wszystkim, jeśli zaczniecie w komentarzach na tym profilu pytać, na przykład, jak często w Polsce na raka chorują dzieci szczepione, oraz nieszczepione, to dostaniecie „bana”.

Podobnie zostaniecie stamtąd wyrzuceni za pytanie „jak często w Polsce „z nieznanych przyczyn” umierają dzieci szczepione oraz nieszczepione„. Takiego pytania też tam zadawać nie należy, a „rozwiewanie wątpliwości” w tym przypadku będzie polegało na zbanowaniu osoby zadającej takie pytanie, bo oczywiście w efekcie „bana” pytanie zniknie, a wątpliwości zostaną „rozwiane”.

Nie ma pytania, to nie ma wątpliwości – proste, prawda?

Żeby nie szukać daleko – profil szczepienie.info oczywiście ma na profilu „Szczepienia – rozwiewamy wątpliwości” blokadę – właśnie za zadawanie tam takich pytań. 🙂

Czasem jednak zamiast bana możemy obserwować inny charakterystyczny sposób „rozwiewania wątpliwości”.

Oto pod TYM postem pada prośba:

„Proszę podać zatem badania BEZPIECZEŃSTWA szczepionki jako całości z grupą otrzymująca placebo (neutralne a nie inną szczepionkę!) Doczekamy się, czy skasujecie post?”

„Rozwiewanie” wygląda w tym przypadku tak:

Czy aby na pewno „żądający nie bardzo wie, czego żąda”? Zamiast odpowiedzi pojawia się więc atak na osobę, która ośmieliła się zapytać i sugestia, że pytający nie wie, o co pyta.

W ostatnim zdaniu powyższego komentarza pojawia się też sprytna próba odwrócenia uwagi od zagadnienia bezpieczeństwa i skierowania jej na o wiele bezpieczniejszy temat skuteczności szczepionek.

Warto wiedzieć, że pytanie o badania bezpieczeństwa szczepionek z udziałem obojętnego placebo należy do kategorii tych pytań, które bardzo mocno irytują środowisko wielbicieli obowiązkowego szczepienia dzieci przeciwko „wszystkiemu, co się rusza”. Bo każde pytanie, na które wielbiciel obowiązkowego szczepienia dzieci musiałby odpowiedzieć „nie wiem” albo „nie ma takich badań” jest pytaniem, które go mocno zirytuje. Takich pytań zadawać nie wolno. 🙂

Popatrzcie teraz na to:

Gdy bardzo nie chcesz odpowiedzieć „nie wiem” lub „nie ma takich badań”, to zawsze możesz zasugerować, że pytający nie rozumie, o co pyta. 🙂

Trudno uwierzyć, że osoby prowadzące profil „Szczepienia – rozwiewamy wątpliwości” są aż tak mało inteligentne, że nie rozumieją tego, co się do nich pisze.

No bo co tu jest niezrozumiałe?

Czy bada się bezpieczeństwo szczepionek w ten sposób, że podaje się je dużej grupie dzieci, a innej dużej grupie – kontrolnej, podaje się obojętne placebo, na przykład sól fizjologiczną?

Jeśli dzieci w grupie badanej będą częściej chorować i umierać, niż dzieci w grupie kontrolnej, to można mieć obawy co do bezpieczeństwa takiej szczepionki, czy nie można?

Co tu jest niezrozumiałe?

Oczywiście takich badań [na wszelki wypadek?] po prostu się nie wykonuje i dlatego profil „Szczepienia – rozwiewamy wątpliwości” robi wszystko, aby nie przyznać, że nikt nie bada bezpieczeństwa szczepionek w sposób najbardziej oczywisty z możliwych, czyli porównując działanie szczepionki do działania obojętnego placebo.

Jak bada się bezpieczeństwo szczepionki?

Otóż porównuje się ją do innej szczepionki, podając obie szczepionki starannie wyselekcjonowanej grupie możliwie jak najbardziej zdrowych ochotników.

Jeśli w czasie badania szczepionka badana nie zabije więcej dzieci, niż szczepionka referencyjna, to będzie oznaczało, że jest ona bezpieczna. Proste, prawda? 🙂

Więc zamiast uczciwie przyznać, że takich badań nie ma, lepiej zasugerować, że pytający nie rozumie tego, o co pyta. 🙂

Potem robi się już coraz bardziej żenująco. Po prostu aż żal na to patrzeć…

Czy aby na pewno w ten sposób rozwiewa się wątpliwości związane z bezpieczeństwem szczepień, czy może wręcz odwrotnie?

Czy osoby prowadzące profil „Szczepienia – rozwiewamy wątpliwości” zdają sobie sprawę z tego, że unikanie odpowiedzi poprzez blokowanie pytań lub sugerowanie, że pytający nie rozumie, o co pyta, utwierdza tylko osoby sceptyczne wobec szczepień, że ich sceptycyzm jest jak najbardziej uzasadniony?

A gdy argumentów brak i puszczają hamulce, to przy jednoczesnym poczuciu absolutnej bezkarności niektórzy „rozwiewający wątpliwości” przechodzą do prymitywnych ataków personalnych pod adresem osoby, która jedynie chciała, aby rozwiano jej wątpliwości, zgodnie z nazwą profilu…

Otóż, Pani Aniu, nie w taki sposób rozwiewa się wątpliwości na temat bezpieczeństwa szczepień. Na pewno nie w taki… 🙁

A teraz sprawdźmy, jak „Szczepienia – rozwiewamy wątpliwości” rozwiewa wątpliwości związane z wykluczeniem u noworodka wrodzonych niedoborów odporności przed szczepieniem BCG, ponieważ sam producent wyraźnie pisze, że nie wolno podać szczepionki BCG osobie z pierwotnymi lub wtórnymi niedoborami odporności (w tym z niedoborem
interferonu gamma lub z zespołem Di George’a):

A więc pytanie brzmi następująco:

Jak w kilka godzin po porodzie wykluczyć niedobór odporności? (u noworodka oczywiście)

Kryterium „bezwzględnego wykluczenia”? A to można coś wykluczyć „względnie” lub „bezwzględnie”? 😀

Co oznacza termin „wykluczyć przeciwwskazanie”? Którą definicję wolicie?

„Wykluczyć, czyli ponad wszelką wątpliwość ustalić, że przeciwwskazanie na pewno nie występuje.”

czy może

„Wykluczyć, czyli przyjąć, że przeciwwskazanie być może nie występuje”?

Czy ustawodawca w artykule 17 ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi napisał, że lekarz przed szczepieniem ma przeciwwskazania wykluczyć, czy ma jedynie uznać, że przeciwwskazania prawdopodobnie być może nie występują?

A potem robi się jeszcze śmieszniej…

Kurtyna. 🙂

Całą powyższą dyskusję znajdziecie pod TYM postem.

Czy więc Waszym zdaniem osoby piszące w imieniu profilu „Szczepienia – rozwiewamy wątpliwości” rozwiały wątpliwości, w jaki sposób przed szczepieniem noworodka szczepionką BCG lekarz wyklucza u tego dziecka występowanie wrodzonych niedoborów odporności?

Na koniec tego krótkiego przeglądu najnowszych ciekawostek z profilu „Szczepienia – rozwiewamy wątpliwości” przykład rozwiewania wątpliwości poprzez ukrywanie niewygodnych pytań.

Pod TYM postem teoretycznie są 24 komentarze. Są one jednak niewidoczne, bo zostały ukryte. Jak myślicie, co to są za komentarze i kto je ukrył?

No kto?… 🙂

Oto paradoks: można wręcz odnieść wrażenie, że profil „Szczepienia – rozwiewamy wątpliwości” jest po prostu „koniem trojańskim” rodziców sceptycznych wobec szczepień.

Dlaczego?

Bo oni się tak bardzo starają wzbudzać wątpliwości, zamiast je rozwiewać, że aż trudno uwierzyć, że to profil, którego celem jest zwiększanie zaufania do szczepionek poprzez „rozwiewanie wątpliwości”.

W sumie mi pasuje. Każde miejsce w internecie, które ukazuje, jak wiele jest wątpliwości wokół zagadnienia bezpieczeństwa szczepień, jest godne polecenia.

Więc z całego serca polecam śledzenie profilu „Szczepienia – rozwiewamy wątpliwości”, a zwłaszcza ich własnych komentarzy pod ich postami. 🙂

Związek przyczynowo-skutkowy NOP ze szczepieniem – odpowiedź PZH na skargę do WSA

Jak być może niektórzy z Was pamiętają, niedawno złożyłem w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym skargę na Państwowy Zakład Higieny, który nie chciał mnie poinformować, ile zgłoszeń NOP w roku 2017 uznał za NOP potwierdzając związek przyczynowo-skutkowy ze szczepieniem. Chciałem w ten sposób sprawdzić, czy oni za nie-NOP uznają tylko zgłoszenia NOP zakończonych zgonem, czy może też jakieś inne.

Pytanie brzmiało:

„Ile spośród 3535 przypadków „zakwalifikowanych jako NOP” w raporcie „SZCZEPIENIA OCHRONNE W POLSCE W 2017 ROKU”, rozdział „Niepożądane odczyny poszczepienne”, strona 85, to przypadki, dla których z całą pewnością potwierdzono związek przyczynowo-skutkowy między szczepieniem, a objawem chorobowym?”

PZH odpowiedział tak:

Dziś otrzymałem z sądu wezwanie do uiszczenia opłaty za rozpatrzenie mojej skargi w kwocie 200zł.

W kopercie wraz z wezwaniem była również odpowiedź PZH na moją skargę:

Czyli zupełnie nic się nie zmieniło: Państwowy Zakład Higieny nadal twierdzi, że odpowiedzi udzielił, choć jej nie udzielił, bo nie wskazał przecież liczby przypadków „zakwalifikowanych jako NOP” w raporcie „SZCZEPIENIA OCHRONNE W POLSCE W 2017 ROKU”, dla których z całą pewnością potwierdzono związek przyczynowo-skutkowy między szczepieniem, a objawem chorobowym. Nie pytałem ich, zgodnie z jakim rozporządzeniem prowadzony jest nadzór nad NOP, a właśnie na takie pytanie mi odpowiedzieli – czyli na pytanie, którego nie zadałem, zamiast odpowiedzieć na pytanie, które im zadałem.

Co więcej – PZH bezczelnie próbuje sądowi sugerować, że pytałem o liczbę NOP, którą sam podałem w zapytaniu, więc ją znam. 🙂

Owszem – to oczywiste, że wiem, że w roku 2017 PZH zakwalifikował jako NOP 3535 zgłoszeń NOP, ale nie wiem, ile spośród tych 3535 „uznanych NOP” zostało przez PZH uznanych jako NOP, bo PZH stwierdził związek przyczynowo-skutkowy ze szczepieniem. I o to właśnie pytałem PZH.

Wpłacam więc teraz do sądu te dwie „stówki” i niech sąd decyduje, czy PZH odpowiedzi udzielił, czy nie udzielił.

 

URPL odpowiada na pytanie, czy liczba NOP zgłoszonych to liczba wszystkich NOP


Rzecznik URPL naucza: „ilości ciężkich odczynów poszczepiennych w Polsce jest bardzo niewielka”.

Jak myślicie – czy rzecznik URPL wie, co mówi?

Postanowiłem to sprawdzić i wysłałem do Rzecznika maila:

Szanowny Panie Rzeczniku,

W wypowiedzi dla stacji TVP.INFO wyemitowanej w dniu 21 lipca 2019 powiedział Pan, że „ilość ciężkich odczynów poszczepiennych w Polsce jest bardzo niewielka”.

W związku z powyższym uprzejmie proszę o doprecyzowanie, co Pan rozumie pod pojęciem „ilości ciężkich odczynów poszczepiennych w Polsce”.

Czy miał Pan na myśli liczbę wszystkich ciężkich odczynów poszczepiennych, do których dochodzi co roku na terenie Polski, czy może jedynie liczbę odczynów ZGŁOSZONYCH w trybie przewidzianym w Rozporządzeniu Ministra Zdrowia w sprawie niepożądanych odczynów poszczepiennych?

Czy URPL dysponuje wiedzą, jaki odsetek wszystkich ciężkich odczynów poszczepiennych jest zgłaszany przez lekarzy do inspekcji sanitarnej w trybie przewidzianym w Rozporządzeniu Ministra Zdrowia w sprawie niepożądanych odczynów poszczepiennych?

Jeśli URPL nie jest w posiadaniu takiej informacji, to który urząd w Polsce takową informację posiada i mógłby ją udostępnić? Czy w Pana ocenie liczba ciężkich NOP zgłoszonych jest tożsama z liczbą wszystkich ciężkich NOP, do których doszło?

Z poważaniem.
[…]

Odpowiedź URPL nadeszła i wygląda tak:

Czyli „Nie wiemy, jak często ciężkie NOPy są zgłaszane, no ale przecież lekarze mają obowiązek zgłaszać”.

No i co z tego, że mają? A sprawdzał ktoś kiedykolwiek, czy stosują się do tego obowiązku? Skoro w terenie zabudowanym jest obowiązek jazdy z prędkością nie większą, niż 50 km/godz. to znaczy, że wszyscy tego obowiązku przestrzegają?

Czyż to nie jest trochę niepokojące, że wiceprezes urzędu od rejestracji leków i szczepionek posługuje się taką dziwną logiką, a rzecznik tego samego urzędu nie odróżnia liczby zgłoszonych NOP, od liczby wszystkich NOP?

Czy to nie jest dziwne, że urząd rejestrujący szczepionki nie wie, jaki odsetek ciężkich NOP jest zgłaszany przez lekarzy do sanepidów?

To skąd oni wiedzą, że szczepienia są bezpieczne?

Szczepienia są bezpieczne, czyli test wiarygodności lekarza.

Gdy przed szczepieniem lekarz próbuje Ci wmówić, że „szczepienia są bezpieczne” to poproś go, żeby w takim razie wziął odpowiedzialność za swoje słowa, podpisując się pod następującym oświadczeniem.

Mina lekarza z pewnością będzie bezcenna… 🙂

 

 

……………………………………….
[miejscowość, dnia]

Ja, niżej podpisany …………………………………,……………………………,
                                                 [imię i nazwisko lekarza]

nr PWZ …………………………………….., świadom odpowiedzialności za składanie

fałszywych oświadczeń niniejszym oświadczam, że “szczepienia ochronne”

wykonywane w ramach Programu Szczepień Ochronnych nie podwyższają u dzieci

szczepionych ryzyka nowotworu, a także ryzyka autyzmu, ryzyka choroby

neurologicznej immunologicznej lub metabolicznej oraz ryzyka zgonu

z nieznanych przyczyn.

……………………………………………                  ………………………………………….
[odręczny podpis]                                  [pieczątka służbowa]

 

Jeśli lekarz odmówi, to wnioski z tego ćwiczenia musisz już sobie wyciągnąć samodzielnie. 🙂

 


 


Chcesz pomóc w utrzymaniu bloga szczepienie.info? Zajrzyj TUTAJ.

Wniosek do RPO o podjęcie działań w celu zniesienia przymusu (obowiązku) „szczepień ochronnych”

Poniższy wniosek wysyłamy na maila biurorzecznika@brpo.gov.pl

RPO podejmuje działania w interesie obywateli RP wtedy, gdy odpowiednio dużo obywateli zgłosi Rzecznikowi, że naruszane są ich prawa lub wolności, więc tylko od Was zależy, ile takich wniosków zostanie przesłanych.

Można również skorzystać z tego formularza, kopiując do niego treść wniosku:
https://www.rpo.gov.pl/wniosek/index.php?jezyk=0&poz=1


Rzecznik Praw Obywatelskich
Al. Solidarności 77
00-090 Warszawa
biurorzecznika@brpo.gov.pl

Niniejszym wnoszę o podjęcie przez Rzecznika Praw Obywatelskich przewidzianych prawem i leżących w kompetencjach RPO działań, które doprowadzą do zniesienia ustawowego przymusu poddawania dzieci w Polsce tak zwanym “szczepieniom ochronnym”.

Nie przez przypadek piszę o przymusie, a nie o obowiązku, ponieważ jeśli obowiązek jest realizowany pod groźbą dotkliwych kar finansowych (tak zwane grzywny “w celu przymuszenia do wykonania dobrowolnego obowiązku”), to mamy tak naprawdę do czynienia z przymusem.

W uzasadnieniu niniejszego wniosku wyjaśniam, co następuje.

W art. 31 Konstytucji RP, ust. 3, czytamy:

Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw”.

Przymus poddawania dzieci “szczepieniom ochronnym” bez wątpienia jest przypadkiem “ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw”, o którym mowa w przywołanym powyżej artykule Ustawy Zasadniczej.

Przymus ten wprowadzono więc przy założeniu, że jest on konieczny dla ochrony zdrowia obywateli RP.

Ustawodawca założył, że “szczepienia ochronne” chronią zdrowie Polaków.

Na jakiej podstawie przyjęto takie założenie wprowadzając ustawowy obowiązek poddawania dzieci “szczepieniom ochronnym”?

Wszak aby wykazać, iż szczepienia wykonywane w ramach przymusowego (obowiązkowego) Programu Szczepień Ochronnych (dalej: PSO) chronią zdrowie obywateli RP, należałoby najpierw przeprowadzić szereg badań i analiz, które wykazałyby, że populacja, w której dzieci są szczepione zgodnie z PSO, cieszy się lepszą ogólną kondycją zdrowotną, niż populacja, w której dzieci nie są szczepione, a jak wiadomo, nigdy w Polsce takich badań i analiz nie przeprowadzono, co oznacza, że przymus (obowiązek) szczepień wprowadzono przy niezweryfikowanym założeniu, że szczepienia wykonywane w ramach PSO chronią zdrowie Polaków.

Przeprowadzenie dowodu na to, że nikt w Polsce nie wie, czy przymusowe (obowiązkowe) “szczepienia ochronne” chronią zdrowie Polaków, jest banalnie proste: wystarczy do Ministra Zdrowia lub do Głównego Inspektora Sanitarnego wystąpić z wnioskiem o wydanie oświadczenia, z imiennym podpisem upoważnionego urzędnika, że szczepienia wykonywane w ramach PSO nie podwyższają ryzyka chorób przewlekłych (w tym ryzyka nowotworu) oraz że nie podwyższają ryzyka autyzmu lub ryzyka zgonu “z nieznanych przyczyn” u dzieci szczepionych zgodnie z PSO w porównaniu do dzieci nieszczepionych.

Oczywiście nikt się pod takim oświadczeniem nie podpisze, ponieważ nikt w Polsce obecnie nie wie, jak często na nowotwory chorują polskie dzieci szczepione w ramach PSO i dzieci nieszczepione. Nikt w Polsce nie wie, jak często “z nieznanych przyczyn” umierają w Polsce dzieci szczepione w ramach PSO i dzieci nieszczepione. Nikt w Polsce nie wie, jak często w Polsce na autyzm chorują dzieci szczepione w ramach PSO i dzieci nieszczepione. Jeśli Rzecznik Praw Obywatelskich nie wierzy, że nikt w Polsce tego nie wie, to RPO może w każdej chwili osobiście wystąpić do Ministra Zdrowia z pytaniami:

  • jaka jest w Polsce zachorowalność na nowotwory u dzieci szczepionych zgodnie z PSO i u dzieci nieszczepionych?
  • jaka jest w Polsce zachorowalność na autyzm u dzieci szczepionych zgodnie z PSO i u dzieci nieszczepionych?
  • jaka jest w Polsce umieralność “z nieznanych przyczyn” wśród dzieci szczepionych zgodnie z PSO i wśród dzieci nieszczepionych?

Odpowiedź na wszystkie te pytania będzie niezmiennie taka sama: “nie posiadamy takich informacji” (czyli po prostu “nie wiemy”).

Które dziecko w ocenie RPO jest zdrowsze? Dziecko, które w wyniku „szczepień ochronnych” nie chorowało na odrę, ale za to choruje na nowotwór złośliwy, czy dziecko, które przechorowało odrę, ale nie choruje na raka?

Skoro więc nikt w Polsce obecnie nie potrafi przeprowadzić dowodu na poparcie tezy “populacja szczepiona zgodnie z PSO jest zdrowsza, niż populacja nieszczepiona, więc “szczepienia ochronne” chronią zdrowie populacji szczepionej w porównaniu do populacji nieszczepionej” to tym samym uznać należy, że nie istnieją żadne przesłanki ku temu, aby “szczepienia ochronne” były przymusowe (obowiązkowe).

Oczekuję więc od Rzecznika Praw Obywatelskich podjęcia odpowiednich działań w imieniu obywateli RP w celu zniesienia przymusu (obowiązku) poddawania dzieci “szczepieniom ochronnym”, który łamie art. 31 Konstytucji RP z uwagi na brak dowodów na to, że “szczepienia ochronne” chronią zdrowie Polaków.

Bo sam fakt, że dzieci szczepione rzadziej chorują na odrę lub świnkę nie oznacza przecież, że te dzieci są STATYSTYCZNIE zdrowsze, niż dzieci, które przechorowały naturalnie odrę i świnkę.

A sam artykuł 31. Konstytucji nie mówi przecież, że można ograniczyć prawa obywateli w celu obniżenia zachorowalności na choroby zakaźne objęte PSO. Stwierdza on wyraźnie, że do ograniczenia praw i wolności może dojść w celu OCHRONY ZDROWIA.

Proszę sobie wyobrazić dramat rodziców, którzy wiedzą, że muszą poddawać swoje dzieci szczepieniom ochronnym (bo jeśli nie, to będą otrzymywać kolejne grzywny „w celu przymuszenia”) i którzy jednocześnie są świadomi, że nikt w Polsce nie potrafi udzielić im odpowiedzi na pytanie, jak często na raka chorują dzieci szczepione zgodnie z PSO i dzieci nieszczepione, ale wiedzą, że od wielu lat wśród dzieci regularnie wzrasta zachorowalność na nowotwory, dziwnym zbiegiem okoliczności wraz z regularnym wzrostem liczby i rodzajów szczepień, którym dzieci muszą być poddawane w ramach „szczepień ochronnych”.

Łącząc wyrazy szacunku liczę na szybką i skuteczną interwencję Rzecznika Praw Obywatelskich w niniejszej sprawie w sytuacji, gdy Ustawa z dnia 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi narzuca obywatelom RP przymus (obowiązek) „szczepień ochronnych” przy jednoczesnym braku dowodów na to, że „szczepienia ochronne” rzeczywiście chronią zdrowie Polaków zamiast jedynie obniżać zachorowalność na kilka wybranych chorób zakaźnych.

………………………………
[imię, nazwisko, adres zamieszkania]

 

Czy szczepienia w ramach PSO mogą podwyższać ryzyko choroby nowotworowej?


[countup date=”17 January 2019″ format=”dHMS” hour=”17″ minutes=”00″]


Tyle czasu już upłynęło do dnia, w którym Główny Inspektor Sanitarny oraz Pediatryczny Zespół Ekspertów do spraw Programu Szczepień Ochronnych przy Ministrze Zdrowia otrzymali zapytanie:

Czy cykl szczepień, któremu poddawane są dzieci w ramach PSO, może podwyższać ryzyko choroby nowotworowej?

Co to jest PSO? Program Szczepień Ochronnych Głównego Inspektora Sanitarnego, potocznie zwany „kalendarzem szczepień”.

Cóż począć. Czekamy cierpliwie…