Archiwum kategorii: bez kategorii

Krakowscy radni w akcji, czyli dyskryminacja dzieci niezaszczepionych z winy lekarza – wniosek do Wojewody Małopolskiego o unieważnienie absurdalnej uchwały

„(…) jeżeli moje dziecko, które jest zaszczepione, styka się, spotyka się z dziećmi, które są niezaszczepione, to moje dziecko jest narażone, jest narażone wtedy na to, że złapie choroby.” – radny Wantuch Łukasz, Rada Miasta Krakowa, 9 października 2019


Krakowscy radni, na czele z niejakim Wantuchem Łukaszem, postanowili utrudnić dostęp do publicznych przedszkoli dzieciom nieszczepionym.

Aby zilustrować opary absurdu nieodłącznie towarzyszące tej uchwale, wystarczy przytoczyć słowa Wantucha Łukasza wypowiedziane na sesji Rady Miasta Krakowa w dniu 9 października 2019:

Krakowska uchwała w skrócie polega na tym, że dzieci, które nie są JESZCZE zaszczepione i jeszcze lub już nie mają odroczenia od szczepień, nie dostaną aż 7 punktów w rekrutacji, co może w praktyce uniemożliwić im na przykład trafienie do przedszkola pierwszego wyboru rodziców (czyli przedszkola najbliżej pracy lub najbliżej domu).

Jeśli więc rodzic po badaniu kwalifikacyjnym nie zgodzi się z opinią lekarza, który zakwalifikował dziecko do szczepienia i odwoła się od tej opinii, do czego ma prawo przecież niezbywalne prawo na podstawie art. 31 ust. 1 Ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta, a dzień później rozpocznie się rekrutacja do przedszkola, to dziecko przystąpi do tej rekrutacji jako nieszczepione, bez zaświadczenia o odroczeniu, więc nie otrzyma 7 punktów „za szczepienie” i spadnie w rankingu dzieci ubiegających się o miejsce w przedszkolu.

Problem radnych polega tutaj na tym, że albo nie wiedzą (albo może raczej udają, że nie wiedzą), że dzieci niezaszczepione i bez odroczenia, to nie zawsze są dzieci, których rodzice nie chcieli zaszczepić. Czasami są to także dzieci, które JESZCZE nie zostały zaszczepione z powodu przeróżnych okoliczności niezależnych od rodziców i tym bardziej od samego dziecka.

No ale to absurdalne prawo zostało uchwalone, prawie jednomyślnie, przez Radę Miasta Krakowa, więc teraz już pozostaje nam apelować do Wojewody Małopolskiego, żeby wyrzucił do kosza tego potworka, którego w bólach tworzenia urodził radny Wantuch do spółki ze swoimi kolegami.

Piszemy więc do Wojewody Małopolskiego:


Imię Nazwisko
Ulica
Kod Pocztowy Miejscowość

Szanowny Pan Piotr Ćwik
Wojewoda Małopolski
ul. Basztowa 22
31-156 Kraków
wojewoda@malopolska.uw.gov.pl
urzad@malopolska.uw.gov.pl  

WNIOSEK
O STWIERDZENIE NIEWAŻNOŚCI UCHWAŁY NR XXVI/599/19 RADY MIASTA KRAKOWA z dnia 9 października 2019 r. w sprawie zmiany uchwały NR LXVI/1650/17 RADY MIASTA KRAKOWA z dnia 15 marca 2017 r. w sprawie określenia kryteriów naboru do samorządowych przedszkoli na drugim etapie postępowania rekrutacyjnego oraz dokumentów niezbędnych do potwierdzania tych kryteriów.

Niniejszym wnoszę o stwierdzenie przez Pana Wojewodę nieważności UCHWAŁY NR XXVI/599/19 RADY MIASTA KRAKOWA z dnia 9 października 2019 r. w sprawie zmiany uchwały NR LXVI/1650/17 RADY MIASTA KRAKOWA z dnia 15 marca 2017 r. w sprawie określenia kryteriów naboru do samorządowych przedszkoli na drugim etapie postępowania rekrutacyjnego oraz dokumentów niezbędnych do potwierdzania tych kryteriów (zwanej dalej: „uchwałą”).

Uzasadnienie

Radni Rady Miasta Krakowa, uchwalając przedmiotową uchwałę, poczynili przeczące zarówno rozumowi jak i doświadczeniu założenie, że dziecko, które nie ma kompletu szczepień obowiązkowych, przewidzianych w rozporządzeniu Ministra Zdrowia z dnia 18 sierpnia 2011 r. w sprawie obowiązkowych szczepień ochronnych (Dz. U. z 2018 r. poz. 753) i które jednocześnie nie zostało zwolnione przez uprawnionego lekarza z tego obowiązku z przyczyn zdrowotnych, to zawsze będzie dziecko rodziców, którzy celowo, świadomie, wbrew obowiązującemu prawu nie dopełnili obowiązku poddania swojego dziecka szczepieniom ochronnym.

Takie założenie jest oczywiście z definicji absurdalne, ponieważ jak nie trudno sobie wyobrazić, istnieje być może nawet nieskończenie wiele potencjalnych sytuacji, w których dziecko przystępujące do rekrutacji do przedszkola nie może się wylegitymować wszystkimi „szczepieniami obowiązkowymi” zgodnymi z „kalendarzem szczepień” dla jego rocznika, ale przyczyny braku szczepień są niezależne od woli jego rodziców. Choćby niespodziewany czasowy brak szczepionek w magazynach Państwowej Inspekcji Sanitarnej (którego przecież nie można wykluczyć) mógłby wiele dzieci pozbawić możliwości terminowego wykonania wszystkich szczepień, aby do rekrutacji do przedszkola każde z tych dzieci mogło przystąpić z kompletem szczepień. Żaden przepis prawa nie wymaga przecież, aby szczepienia dzieci wykonywać „na wszelki wypadek” na długo przed upływem terminu określonego w rozporządzeniu Ministra Zdrowia z dnia 18 sierpnia 2011 r. w sprawie obowiązkowych szczepień ochronnych, więc na rodzicach taki obowiązek nie ciąży i mogą oni ustalić termin szczepienia nawet na dzień przed rekrutacją do przedszkola.

Nie można również wykluczyć takiej sytuacji, że na dzień przed rekrutacją rodzice chcą uzupełnić brakujące szczepienia ich dziecka (bo wcześniej dziecko było bardzo długo chore, więc było odroczone, ale odroczenie czasowe właśnie się zakończyło), ale nie zgadzając się z opinią lekarza, który teraz – na dzień przed rekrutacją – właśnie zakwalifikował ich dziecko do szczepienia, pomimo że nie wykluczył wszystkich przeciwwskazań, do czego zobowiązuje go art. 17. ust. 2 ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi, chcą skorzystać z przysługującego im na mocy art. 31. ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta prawa do wniesienia sprzeciwu do opinii lekarza, co spowoduje, że ich dziecko do rekrutacji do przedszkola przystąpi w tej sytuacji bez kompletu szczepień i jednocześnie bez odroczenia od szczepień – jedynie dlatego, że rodzice korzystają z przysługującego im prawa do wniesienia sprzeciwu do opinii lekarza (!!!).

A przecież żadne prawo nie może nikogo dyskryminować jedynie dlatego, że korzysta on z innych, przysługujących mu praw. W taki sposób prawa tworzyć nie wolno, ale najwyraźniej pozbawieni wiedzy i być może wyobraźni radni Rady Miasta Krakowa o tym nie wiedzą.

Jeśli intencją radnych Rady Miasta Krakowa było pozbawienie dostępu do przedszkola tych dzieci, lub utrudnienie dostępu do przedszkola tym dzieciom, których rodzice wbrew ciążącemu na nich obowiązkowi z pełną świadomością nie chcieli zaszczepić, to radni winni swoją uchwałę zredagować w taki sposób, aby uderzała ona wyłącznie w takie dzieci (i w takich rodziców), zamiast uderzać we wszystkie dzieci, które z winy rodziców bądź z winy okoliczności niezależnych od rodziców nie mogą się w procesie rekrutacji do przedszkola publicznego wylegitymować kompletem obowiązkowych szczepień, a jednocześnie już lub jeszcze nie dysponują lekarskim odroczeniem od obowiązkowych szczepień ochronnych.

Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, że dziecko, któremu czasowe odroczenie od szczepień kończy się na dzień przed rekrutacją, a więc którego rodzice nie zdążą już na pewno zaszczepić przed rekrutacją, miałoby być potraktowane w rekrutacji do przedszkola na równi z dzieckiem, którego rodzice od dawna mogli je zaszczepić, ale tego świadomie nie zrobili, a tak właśnie takie dziecko zostanie potraktowane przez tego „prawnego potworka” wyprodukowanego przez radnych Rady Miasta Krakowa.

Nie sposób również nie zauważyć innego oczywistego błędu, który polega na tym, że nie wiadomo, kto i na jakich zasadach będzie wystawiał „zaświadczenie” o którym mowa w § 3 ppkt. 1) zmienianej uchwały („zaświadczenie, że dziecko, dla którego ubiegają się o miejsce w przedszkolu, zostało poddane obowiązkowym szczepieniom ochronnym określonym w  Rozporządzeniu Ministra Zdrowia z dnia 18 sierpnia 2011 r. w sprawie obowiązkowych szczepień (Dz. U. z 2018 r. poz. 753) lub też zostało zwolnione z tego obowiązku z przyczyn zdrowotnych – dla kryterium, o którym mowa w § 2 ust. 1 pkt 1;”). Kto i na jakich zasadach ma decydować o tym, czy w dniu rekrutacji dziecko ma wszystkie obowiązkowe szczepienia, czy nie ma, jeśli termin jakiegoś szczepienia zgodnie z kalendarzem szczepień upływa dzień po zakończeniu rekrutacji, a dziecko nie jest jeszcze zaszczepione? Już tylko z tego powodu przedmiotowa uchwała jest niewykonalna.

Sam ten podpunkt zawiera nawet „szkolny błąd”, ponieważ z treści fragmentu uchwały: zaświadczenie, że dziecko, dla którego ubiegają się o miejsce w przedszkolu” nie wynika, kto ubiega się dla dziecka o miejsce w przedszkolu – być może brakuje tam słowa „rodzice”, a być może intencja twórców tej uchwały była zupełnie inna, o czym nie sposób przesądzać, skoro przecież twórcy przedmiotowej uchwały wykazali się brakiem umiejętności logicznego rozumowania na elementarnym poziomie, nie potrafiąc zrozumieć, że dzieci bez kompletu szczepień i bez odroczenia od szczepień, to będą nie zawsze i nie tylko dzieci, które nie zostały zaszczepione wyłącznie z wyboru ich rodziców.

W zaistniałej sytuacji pozostaje mi jedynie liczyć na to, że Pan Wojewoda, przerwie i zakończy to radosne prawotwórcze szaleństwo radnych Rady Miasta Krakowa, wyrzucając przedmiotową uchwałę do przysłowiowego „kosza”, o co ponownie wnoszę, jak na wstępie.

Z poważaniem,
………………………..

 

 

Kary dla dzieci nieszczepionych w rekrutacji do żłobków i przedszkoli – list do radnych miasta Pabianice

Do: andrzel7@gmail.com; aleksanderwojtowicz1994@gmail.com; grazynawojcik1@op.pl; rada@um.pabianice.pl stasiak.aleksandra@vp.pl; w_stanek@o2.pl; mr.rozycki@gmail.com; krzysiek.rakowski@gmail.com; dorkapedziwiatr@gmail.com; iwonamarczak1@tlen.pl; joanna.kups@wp.pl; alicja044@poczta.fm; antoni.hodak@gmail.com; tvtop1@poczta.onet.pl; gabrielgrzejszczak@gmail.com; mgrabarz@op.pl; dariusz.cymerman@interia.pl; m.ciesla@poczta.onet.pl

Do wiadomości: gmackiewicz@um.pabianice.pl (Prezydent Pabianic)

Szanowni Radni Rady Miejskiej w Pabianicach,

Jak informuje portal pabianice.tv: https://pabianice.tv/radni-proponuja-by-szczepione-dzieci-mialy-pierwszenstwo-przy-przyjeciu-do-zlobka-i-przedszkola/ kilku Waszych kolegów planuje utrudnić dostęp do publicznych żłobków i przedszkoli dzieciom, które nie zostały zaszczepione i które nie potrafią się wylegitymować lekarskim odroczeniem od wykonania obowiązkowych szczepień.

Porozmawiajcie – bardzo Was proszę – z tymi osobami i poinformujcie, że dzieci, które nie zostały zaszczepione i które nie mają odroczenia od szczepień, dzielą się zasadniczo na dwie grupy:

grupa pierwsza: dzieci rodziców, którzy nie szczepią na zasadzie “bo nie i już!”

grupa druga: dzieci, których rodzice bardzo chcieli je zaszczepić, ale nie mogli z przyczyn od nich niezależnych.

Spodziewam się bowiem, że przygotowywany przez Waszych kolegów projekt uchwały, której celem ma być utrudnianie dostępu do przedszkoli i żłobków wybranym dzieciom, tradycyjnie, tak jak w przypadku wielu innych miast i gmin, “do jednego worka” wrzuci zarówno dzieci nieszczepione wyłącznie z winy i z wyboru rodziców jak i te dzieci, które nie mogły zostać zaszczepione z przyczyn obiektywnych, choć ich rodzice bardzo chcieli je zaszczepić. Ale nie mogli.

Jakie mogą więc być owe niezależne od woli rodziców okoliczności, które mogą uniemożliwić poddanie szczepieniom dziecka nawet jeśli rodzice bardzo chcą to dziecko zaszczepić?

Najprostsza możliwa przyczyna to brak szczepionek w hurtowniach. Z pewnością projekt uchwały przygotowywanej przez Waszych kolegów nie bierze pod uwagę takiej sytuacji i dzieci, które z takiego powodu nie zostały zaszczepione, potraktuje tak samo, jak dzieci, których rodzice po prostu odmówili szczepień. Czy uważacie więc, że dzieci, które nie zostały zaszczepione, bo w hurtowni zabrakło szczepionek, powinny być w rekrutacji do żłobka lub przedszkola karane mniejszą liczbą punktów, ponieważ w hurtowni zabrakło szczepionek?

Problemy z dostępnością szczepionek to tylko jedna z możliwych przyczyn uniemożliwiających poddanie szczepieniu dziecka, które zgodnie z obowiązującym prawem powinno być poddane szczepieniu.

W artykule 17 ust. 2 ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi czytamy, że „Wykonanie obowiązkowego szczepienia ochronnego jest poprzedzone lekarskim badaniem kwalifikacyjnym w celu wykluczenia przeciwwskazań do wykonania obowiązkowego szczepienia ochronnego”.

Otóż jeśli lekarz w trakcie badania kwalifikacyjnego nie wykluczy przeciwwskazań do szczepienia opisanych w dokumentacji szczepionki, to rodzice nie mogą w takiej sytuacji dopuścić do wstrzyknięcia w ich dziecko szczepionki, ponieważ byłoby to po prostu narażanie go na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia. Dlaczego? Bo jeśli dziecko jest silnie uczulone na którykolwiek ze składników szczepionki (czego lekarz przed szczepieniem nie wykluczył), to wstrząs anafilaktyczny może zakończyć się śmiercią dziecka w wyniku podania szczepionki. To jest więc również sytuacja, w której rodzice chcą zaszczepić dziecko, ale nie mogą, ponieważ lekarz nie dopełnił ciążącego na nim obowiązku wykluczenia przeciwwskazań.

Czy uważacie więc Państwo, że dzieci, które nie zostały zaszczepione, bo lekarz nie dopełnił obowiązku wykluczenia przeciwwskazań, powinny być w rekrutacji do żłobka lub przedszkola karane mniejszą liczbą punktów na równi z dziećmi, których rodzice nie szczepią, „bo nie!”?

Z kolei w artykule 17 ust. 4 tej samej ustawy czytamy „Po przeprowadzonym lekarskim badaniu kwalifikacyjnym lekarz wydaje zaświadczenie ze wskazaniem daty i godziny przeprowadzonego badania”. Być może Radni o tym nie wiedzą, ale naprawdę trzeba mieć szczęście, aby trafić na lekarza, który wie, że pobadaniu kwalifikacyjnym przed szczepieniem ma obowiązek wydać takie zaświadczenie. Najczęściej lekarze po prostu odmawiają wykonania tego obowiązku, co również uniemożliwia wyrażenie przez rodzica zgody na wstrzyknięcie w ich dziecko szczepionki, ponieważ w razie gdyby szczepionka to dziecko zabiła, to rodzic nie dysponuje dokumentem, który poświadcza, że w ocenie lekarza lekarz wykluczył przeciwwskazania do szczepienia, co z kolei znacznie utrudniłoby rodzicom dochodzenie od lekarza odszkodowania za błąd w sztuce lekarskiej, który doprowadził do śmierci ich dziecka.

Aby lepiej zobrazować to, o czym tu piszę, zachęcam Radnych do wysłuchania zapisu takiego właśnie badania kwalifikacyjnego przed szczepieniem, gdzie mama bardzo chciała swoje dziecko zaszczepić, ale nie mogła, ponieważ lekarz ani nie wykluczył przeciwwskazań, ani nie wystawił zaświadczenia. Nagranie to dostępne jest pod adresem: https://szczepienie.info/badanie-kwalifikacyjne-nagranie-rozmowy-z-lekarzem/

Co więcej, nawet jeśli rodzice spełnią swój obowiązek stawiając się z dzieckiem na szczepienie, ale do szczepienia nie dojdzie, ponieważ lekarz nie wykluczył przeciwwskazań i nie wystawił w/w zaświadczenia, to państwowa inspekcja sanitarna, potocznie zwana „sanepidem”, zignoruje zupełnie fakt, że rodzice spełnili swoją część obowiązku, a do szczepienia nie doszło wyłącznie dlatego, że lekarz nie dopełnił ciążących na nim obowiązków związanych z badaniem kwalifikacyjnym. „Sanepid” nadal będzie gnębił rodziców żądając od nich zaszczepienia dziecka.

Dlatego też nie trudno sobie wyobrazić sytuację, w której rodzice przed badaniem kwalifikacyjnym poinformują lekarza, że są zmuszeni nagrywać przebieg badania kwalifikacyjnego, aby później „sanepid” nie twierdził, że nie wydarzyło się coś, co się wydarzyło. Tu z kolei nie trudno sobie wyobrazić, że lekarz poinformowany o zamiarze nagrania przebiegu kwalifikacji do szczepienia odmówi w ogóle przeprowadzenia badania, bo nie życzy sobie, aby go nagrywano. Owszem, prawem lekarza jest nie wyrazić zgody na nagrywanie, ale – po pierwsze: w ten sposób to lekarz uniemożliwia rodzicom poddanie ich dziecka szczepieniu, a – po drugie: rodzice mają prawo do nagrywania, ponieważ nie istnieje żaden przepis obowiązującego prawa, który by im tego zabraniał. Jest to więc kolejna okoliczność, która uniemożliwia rodzicom zaszczepienie ich dziecka – wyłącznie z winy lekarza, który nie zgadza się na nagrywanie badania kwalifikacyjnego.

Widzicie więc Państwo, że nie można dzieci w prosty sposób dzielić jedynie na szczepione, odroczone od szczepienia i nieszczepione, bo będzie to prowadziło do kuriozalnych i skandalicznych sytuacji, w których dyskryminowane w rekrutacji do przedszkola będzie dziecko, które nie ma odroczenia od szczepień i nie jest zaszczepione, choć rodzice bardzo chcieli je zaszczepić. Ale nie mogli.

Mam więc nadzieję, że po zapoznaniu się z niniejszym listem już nigdy żadnemu z Państwa nie przyjdzie do głowy bardzo nierozsądny pomysł dzielenia dzieci na szczepione, odroczone i nieszczepione – skoro obowiązek poddania dziecka szczepieniu jest uzależniony od dopełnienia przez lekarza obowiązków związanych z kwalifikacją dziecka do szczepienia lub choćby od aktualnych stanów magazynowych szczepionek w hurtowniach lub w magazynach sanepidu.

Łączę wyrazy szacunku,
………………………………………….

Pneumokoki czyli 100 milionów złotych rocznie (bo kto bogatemu zabroni?).

Jedna dawka szczepionki Synflorix (PCV10) kupowanej przez Ministra Zdrowia na potrzeby Programu Szczepień Ochronnych to koszt około 100zł (tak podawała Agencja Oceny Technologii Medycznych w analizie z lutego 2014).

Dawki obowiązkowe są trzy: drugi, czwarty i trzynasty miesiąc, a dzieci rodzi się nam co roku około 390 tysięcy.

Łatwo policzyć 100*3*390 i już wiemy, że co roku budżet państwa wyda około 100 milionów złotych na samo tylko szczepienie przeciw pneumokokom!

Po co wydajemy 100 milionów złotych rocznie na tylko jedną szczepionkę, która w dodatku nie chroni przed najczęściej występującymi serotypami tej bakterii?

„Według najnowszych danych KOROUN-u, opublikowanych 25.04.2018 za 2017 rok najczęściej wykrywanym serotypem w populacji polskiej był serotyp 3 (obecny tylko w szczepionce PCV13), a u dzieci poniżej 5 roku życia drugim najczęstszym serotypem był serotyp 19A (obecny tylko w szczepionce PCV13). Serotypy 3 i 19A zajmowały dwa pierwsze miejsca jako serotypy odpowiedzialne za zgony w całej populacji (obecne tylko w szczepionce PCV13). Serotyp 19A jest najbardziej wielolekoopornym (MDR) serotypem (obecny tylko w szczepionce PCV13).”

[Wyjaśnienie: PCV13 to szczepionka Prevenar, która NIE JEST refundowana. Minister Zdrowia kupuje za 100 baniek rocznie szczepionkę słabszą PCV10, czyli Synflorix]

A cały powyższy cytat pochodzi ze Stanowiska Porozumienia na Rzecz Dobrych Praktyk w Szczepieniach w sprawie kryteriów wyboru preparatu do szczepień przeciw pneumokokom w ramach PSO na 2019 r.

Skoro co roku wydajemy około 100 milionów złotych wyłącznie na szczepienie przeciw pneumokokom, to warto by było zapytać, po co to właściwie robimy. A w zasadzie, po co robi to Minister Zdrowia. Jaki więc jest cel wydawania 100 baniek rocznie na szczepienie niemowlaków przeciw pneumokokom?

Koronnym argumentem zwolenników przymusu jest zawsze rzekoma zbawienna rola szczepionek w ratowaniu życia dzieci. Dzięki szczepionkom podobno ocalono już setki milionów istnień.

Na przykład nasze urocze Ministerstwo Zdrowia pneumokokami straszy w taki oto sposób:

1.6 miliona zgonów rocznie!

No fajnie. Najwyraźniej bez tego szczepienia niemowlaków „wszyscy umrzemy”…

To może sprawdźmy, jak straszne są te pneumokoki, ale w Polsce, a nie w Afryce i ile dzieci zabijały do tej pory co roku w Polsce, a nie w Afryce.

Zaglądamy do statystyk przyczyn zgonów publikowanych przez Główny Urząd Statystyczny. Pod uwagę bierzemy zgony z lat 2010-2017, ponieważ dane za rok 2018 GUS opublikuje dopiero w roku 2020.

Przypominam – obowiązkowe szczepienie Synflorixem (za około 100 baniek rocznie) mamy w kalendarzu dopiero od roku 2017. Wcześniej sukcesywnie od kilku lat szczepionych było z każdym kolejnym rokiem coraz więcej dzieci, ale na koszt rodziców, bo szczepienie przed rokiem 2017 było w pełni odpłatne.

Można jednak powiedzieć, że poczynając od roku 2010 z każdym kolejnym rokiem przybywało dzieci zaszczepionych przeciw pneumokokom.

GUS podaje trzy główne przyczyny zgonów wywołanych przez infekcje pneumokokowe:

A40.3 – Posocznica wywołana przez Streptococcus pneumoniae
G00.1 – Zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych pneumokokowe
J13 – Zapalenie płuc wywołane przez Streptococcus pneumoniae

Jest jeszcze kod B95.3 („Streptococcus pneumoniae jako przyczyna chorób sklasyfikowanych w innych rozdziałach”) ale ten kod nie był ani razu oznaczony jako przyczyna zgonu w poddanych tej krótkiej analizie latach 2010-2017.

Kody te pochodzą bezpośrednio z ICD-10, czyli z Międzynarodowej Statystycznej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych.

Dla przykładu, przesortowana tabela GUS ze zgonami w roku 2011 wygląda tak:

Czyli akurat w roku 2011 nie było ani jednego zgonu w wyniku posocznicy pneumokokowej (kod A40.3) w grupie wiekowej 0-19 lat, natomiast dwoje dzieci zmarło pomiędzy pierwszymi, a drugimi urodzinami, jedno z powodu pneumokokowego zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych, a drugie z powodu pneumokokowego zapalenia płuc. Pozostałe zgony dotyczyły osób dorosłych, w zasadzie głównie w podeszłym wieku, więc dość trudno by było tu uzasadniać, że szczepimy niemowlęta po to, aby z powodu zakażeń pneumokokowych nie umierali emeryci…

Zgony we wszystkich grupach wiekowych w latach 2010-2017, wywołane przyczynami A40.3, G00.1 oraz J13 wg ICD-10, wyglądają tak:

A jeśli weźmiemy pod uwagę wyłącznie dzieci w wieku 0-9 lat zabite przez pneumokoki, to wykres będzie wyglądał następująco:

Widzimy więc, że pneumokoki od roku 2010 co roku zabijają średnio mniej więcej dwoje dzieci powodując posocznicę, zapalenie opon mózgowych oraz zapalenie płuc.

Przyjmijmy więc teraz, że wydarzy się cud i dzięki szczepieniu dzieci za 100 milionów złotych rocznie wyeliminujemy w ogóle wszystkie te zgony wśród dzieci wywołane przez pneumokoki.

Oznaczałoby to, że na ocalenie jednego dziecka przed śmiercią z powodu infekcji pneumokokowej będziemy co roku wydawać około 50 milionów złotych!

Czyli innymi słowy nasze Państwo stać na ratowanie życia dwojga dzieci, po 50 milionów złotych każde, co roku, ale nie stać go na leczenie lub na ratowanie życia wielu innych dzieci, których rodzice muszą żebrać o pieniądze na internetowych zrzutkach.

To wszystko oczywiście przy założeniu, że szczepienie za 100 milionów rocznie być może za kilka lat zredukuje śmiertelność dzieci z dwóch zgonów rocznie do zera zgonów rocznie…

I oczywiście zakładamy, że szczepienie przeciw pneumokokom nie zabije co roku ani jednego dziecka…

A tymczasem w ICD-10 przewidziano na przykład coś takiego jak sepsa w wyniku szczepienia…

Zapytajcie jakiegokolwiek lekarza, czy jest pewny, że w zeszłym roku ani jedno dziecko nie zmarło z powodu szczepienia przeciw pneumokokom. Żaden Wam nie odpowie, że na pewno ani jedno.

A co, jeśli szczepienie przeciw pneumokokom ratuje co roku dwoje dzieci od zgonu w wyniku sepsy pneumokokowej ale zabija kilkoro innych dzieci?

To wtedy bilans jest dodatni, czy ujemny?

Kto Was zapewni, że szczepienie przeciw pneumokokom nigdy i nigdzie nie może być bezpośrednią lub pośrednią przyczyną zgonu dziecka?

I to wszystko za jedyne 100 milionów złotych rocznie…

A już tak zupełnie przy okazji, dwa zgony co roku w skali kraju – takie jest obecnie ryzyko, że pneumokoki zabiją Twoje dziecko, jeśli go nie zaszczepisz.

Kilkaset razy więcej dzieci zginie w tym samym czasie na drogach w wypadkach samochodowych.

Jeśli więc szczepisz przeciw pneumokokom w obawie, że one zabiją Twoje dziecko, to musisz natychmiast przestać wozić to dziecko samochodem, ponieważ prawdopodobieństwo jego śmierci w wypadku samochodowym jest wielokrotnie większe od ryzyka zgonu w wyniku infekcji pneumokokowej.

Na koniec „wisienka na torcie”: im więcej szczepień, tym więcej zachorowań. 🙂


Źródło: http://www.wsse.katowice.pl/index.php?c=getfile&id=349

A rok 2018 wg danych PZH wyglądał tak:

Zauważcie, jak ładnie skoczyła liczba zachorowań pomiędzy rokiem 2017 i 2018, czyli w pierwszych dwóch latach obowiązkowego szczepienia za 100 baniek rocznie. 🙂

Oczywiście zaraz ktoś Wam powie, że to po prostu wzrasta wykrywalność i to wcale nie od szczepienia przeciw pneumokokom mamy coraz więcej przypadków zachorowań na IChP, ale przecież wyraźnie tu napisano, w ostatnim zdaniu, że diagnostyka jest wykonywana wyłącznie u osób, które były hospitalizowane. Czyli im więcej osób hospitalizowano, to tym więcej zdiagnozowano przypadków IChP.

Skoro coraz częściej diagnozuje się IChP, to znaczy że mamy coraz więcej osób, które są hospitalizowane z powodu objawów choroby inwazyjnej. Czyli im więcej szczepień przeciw pneumokokom, to Polacy coraz częściej chorują na IChP.

Za 100 milionów złotych rocznie. 🙂

Swoją drogą, czy ktoś ma jakiś pomysł, skąd na przykład Wyborcza bierze dane, z których wynika, że rocznie pneumokoki zabijają około setki dzieci?

 

 


Od Autora.

Staram się niemal codziennie publikować tu dla Was jakieś nowe informacje, które (mam nadzieję) pomagają Wam w podejmowaniu decyzji dotyczących szczepienia Waszych dzieci.
Nie namawiam ani do szczepienia, ani do nieszczepienia.
Zamysł projektu szczepienie.info jest taki, aby czerpiąc z publikowanych tu informacji każdy mógł podjąć świadomą decyzję, czy warto szczepić swoje dziecko, czy też może lepiej warto poczekać, dopóki nie pojawią się dowody rzeczywiście świadczące o tym, że szczepienia są bezpieczne, a system rejestracji NOP jest wiarygodny.
Wszystko to w sumie wymaga poświęcenia na to wielu godzin pracy, pisania pism, skarg,  postów – w tym także i tego, który w tej chwili czytasz, śledzenia internetowej aktywności lekarzy-celebrytów – aby móc prezentować ich hipokryzję, moderowania i uczestniczenia w dyskusjach na profilu szczepienie.info na FB i tak dalej.
Czas, który codziennie poświęcam na prowadzenie projektu szczepienie.info, mógłbym poświęcić na coś zupełnie innego, na przykład na zarabianie pieniędzy . Ale wtedy nie byłoby tego bloga.
Dlatego też proszę o Waszą pomoc w utrzymaniu projektu szczepienie.info przy życiu:
Wsparcie 10zł miesięcznie przez 3 miesiące (kwota 30zł) – kliknij TUTAJ
Wsparcie 10zł miesięcznie przez 6 miesięcy (kwota 60zł) – kliknij TUTAJ
Wsparcie 10zł miesięcznie przez rok (kwota 120zł) – kliknij TUTAJ
https://patronite.pl/szczepienie-info
https://zrzutka.pl/2at4jf/wplac
Jednorazowa darowizna na kwotę 10zł: kliknij TUTAJ

GIS diagnozuje przyczyny tegorocznego wzrostu zachorowań na odrę

Artykuł 5 ppkt 1)  Ustawy z dnia 14 marca 1985 r. o Państwowej Inspekcji Sanitarnej stanowi, że do zadań Państwowej Inspekcji Sanitarnej należy między innymi:

„dokonywanie analiz i ocen epidemiologicznych”

A więc jakie przyczyny tegorocznego wzrostu zachorowań na odrę zidentyfikowała dotychczas Państwowa Inspekcja Sanitarna w wyniku „analiz i ocen epidemiologicznych” i która z tych przyczyn najmocniej przyczyniła się do tego wzrostu zachorowań, a która miała na ów wzrost wpływ najmniejszy w ocenie Państwowej Inspekcji Sanitarnej?

Odpowiedź na to pytanie przedstawia się następująco:

Czyli w ocenie GIS sytuacja jest prosta:

Dezinformacja dotycząca skuteczności i bezpieczeństwa szczepień rozpowszechniana w sieciach społecznościowych przyczynia się do spadku liczby osób zaszczepionych dwiema dawkami szczepionki MMR i dlatego w tym roku nagle mamy taką „epidemię” zachorowań.

Bardzo ładna teza, ale – jak wiadomo – teza bez dowodu jest g… to znaczy nic niewarta. 🙂

Czy więc Główny Inspektor Sanitarny potrafi ją udowodnić?

Czy w roku 2015 było mniej Polaków zaszczepionych dwiema dawkami MMR? O ile mniej? A w roku 2010? 🙂

Kto chce sprawdzić, może do GISa Pinkasa napisać tak:


do: sekretariat@gis.gov.pl,
inspektorat@gis.gov.pl
temat: wniosek o informację publiczną

Wnoszę o udostępnienie następującej informacji publicznej:

ilu Polaków jest obecnie zaszczepionych dwiema dawkami MMR lub dwiema dawkami szczepionki przeciw odrze?

Ilu Polaków było zaszczepionych dwiema dawkami MMR lub dwiema dawkami szczepionki przeciw odrze w roku 2010?

Ilu Polaków było zaszczepionych dwiema dawkami MMR lub dwiema dawkami szczepionki przeciw odrze w roku 2015?

Skoro Główny Inspektor Sanitarny w piśmie GIS-BI-OI-0631-00224/AZ/2019 (SK 35845/2019) z dnia 11.09.2019 stawia tezę o spadającym odsetku osób zaszczepionych dwiema dawkami MMR jako przyczynie zwiększonej zachorowalności na odrę w tym roku, to oczekuję od Głównego Inspektora Sanitarnego uzasadnienia tej tezy danymi liczbowymi, które udowodnią ten rzekomy spadek liczby osób z dwiema dawkami MMR lub z dwiema dawkami szczepienia przeciw odrze.

Wnoszę więc o udostępnienie dowodu uzasadniającego tezę, jakoby spadek liczby osób zaszczepionych dwiema dawkami MMR był przyczyną wzrostu zachorowań na odrę w roku 2019.

Wnoszę również o doprecyzowanie, czy obecna liczba obcokrajowców o nieznanej wyszczepialności przebywających w Polsce może być jedną z potencjalnych przyczyn wzrostu zachorowań na odrę w roku 2019, a jeśli tak to jaka jest waga tej przyczyny oraz jaka jest waga rosnącego odsetka Polaków bez dwóch dawek MMR?

Jednocześnie wnoszę o wskazanie, ilu obcokrajowców przebywających obecnie na terenie Polski to osoby, które mogą być nieodporne na zachorowanie na odrę. Nie wyobrażam sobie, że Główny Inspektor Sanitarny, odpowiedzialny za bezpieczeństwo epidemiologiczne Polaków, nie dysponuje takimi danymi.

Z poważaniem.
……………………………..

 

 


Jeśli uważasz, że treści, które tu publikuję, są przydatne, potrzebne i pożyteczne, to możesz pomóc w utrzymaniu tego bloga przy życiu:
Wsparcie 10zł miesięcznie przez 3 miesiące (kwota 30zł) – kliknij TUTAJ
Wsparcie 10zł miesięcznie przez 6 miesięcy (kwota 60zł) – kliknij TUTAJ
Wsparcie 10zł miesięcznie przez rok (kwota 120zł) – kliknij TUTAJ
https://patronite.pl/szczepienie-info
https://zrzutka.pl/2at4jf/wplac
Jednorazowa darowizna na kwotę 10zł: kliknij TUTAJ

NIK odpowiada na wniosek o kontrolę skuteczności systemu rejestracji NOP

Był wniosek do NIK, jest i odpowiedź.

Dla przypomnienia, o co wnosiliśmy:


W nawiązaniu do kontroli przeprowadzonej przez Najwyższą Izbę Kontroli w roku 2015, zakończonej publikacją raportu „SYSTEM SZCZEPIEŃ OCHRONNYCH DZIECI” (zwanego dalej „raportem”) niniejszym wnoszę o udzielenie mi następujących wyjaśnień:

 1. Z jakich przyczyn w ramach w/w kontroli nie podjęto trudu zweryfikowania skuteczności (czyli wiarygodności) systemu zgłaszania i rejestracji NOP? Przez „skuteczność systemu” rozumiem wyrażony procentowo stosunek liczby NOP zgłoszonych w danej jednostce czasu do liczby wszystkich NOP, które w danej jednostce czasu wystąpiły (np. w danym roku kalendarzowym). Dla przykładu, jeśli w roku 2017 zgłoszono 11 ciężkich NOP, a liczba wszystkich ciężkich NOP w roku 2017 wyniosła 5 tysięcy, to „skuteczność systemu” wynosiłaby 11/5000 = 0,22%

 2. Na jakiej podstawie na stronie 42 raportu postawiono tezę, jakoby obserwowany od lat wzrost liczby zgłaszanych niepożądanych odczynów poszczepiennych był wynikiem „wzrostu czułości systemu” oraz „wzrostu świadomości lekarzy”?

 3. W jaki sposób, jak rozumiem, wykluczono taką możliwość, że wzrost liczby zgłaszanych NOP może być wyłącznie wynikiem wzrastającej z każdym rokiem liczby niepożądanych odczynów poszczepiennych, przy niezmiennej od lat „czułości systemu” oraz przy niezmiennej od lat „świadomości lekarzy”?

 4. Dlaczego w ramach przedmiotowej kontroli nie ustalono, jak często dochodzi do sytuacji, w której lekarz mający wszelkie przesłanki ku temu, aby rozpoznać lub podejrzewać NOP, nie zgłasza NOP do inspekcji sanitarnej pomimo ciążącego na nim obowiązku wynikającego z Rozporządzenia Ministra Zdrowia w sprawie niepożądanych odczynów poszczepiennych oraz kryteriów ich rozpoznawania?

 5. Dlaczego w ramach przedmiotowej kontroli nie zweryfikowano, czy istnieje norma prawna, która nadawałaby pracownikom Państwowego Zakładowi Higieny kompetencje do ostatecznej weryfikacji zgłoszeń niepożądanych odczynów poszczepiennych? Do tej pory żaden zgon zgłoszony jako NOP nie został przez PZH zakwalifikowany jako NOP. Wszystkie takie przypadki kwalifikowane są przez PZH zawsze do kategorii „Inne zgłoszenia” – czyli jako „nie-NOP”, dzięki czemu statystyki NOP publikowane przez PZH w bazie „epimeld” nie zawierają w ogóle ciężkich NOP w postaci zgonu – pomimo, że lekarze zgłaszają zgony jako NOP.

Jednocześnie wnoszę o ujęcie przez Najwyższą Izbę Kontroli w planie kontroli na rok 2020 pilnego przeprowadzenia kontroli skuteczności (czyli wiarygodności) polskiego systemu zgłaszania i rejestracji niepożądanych odczynów poszczepiennych, bowiem obecny permanentny i powszechny brak wiedzy o tym, co który niepożądany odczyn poszczepienny podlega zgłoszeniu i rejestracji w trybie przewidzianym w Rozporządzeniu Ministra Zdrowia w sprawie niepożądanych odczynów poszczepiennych oraz kryteriów ich rozpoznawania, w praktyce uniemożliwia rzetelną ocenę bezpieczeństwa Programu Szczepień Ochronnych (PSO). Nie można bowiem stwierdzić, czy „szczepienia ochronne” są bezpieczne, dopóki nie wiadomo, jaka jest skuteczność systemu zgłaszania i rejestracji NOP. W uzasadnieniu powyższego pozwolę sobie zwrócić uwagę na fakt, że obecnie w Polsce nie istnieje urząd, który byłby zdolny udzielić odpowiedzi na pytanie, ile dzieci zmarło w Polsce w okresie do 4 tygodni od szczepienia w latach 2010-2018 i jakie były przyczyny tych zgonów. Brak możliwości uzyskania odpowiedzi na to pytanie jednoznacznie świadczy o tym, że obecnie rzetelność systemu zgłaszania i rejestracji NOP należy oceniać na poziomie „śmieciowym”, skoro nikt w Polsce nie wie, ile ciężkich niepożądanych odczynów poszczepiennych faktycznie w danym roku wystąpiło (nie mylić z liczbą NOP, które zostały zgłoszone).


Odpowiedź od NIK wygląda tak:

Zauważcie, że Najwyższa Izba kompletnie zignorowała pięć zadanych we wniosku pytań dotyczących przeprowadzonej w roku 2015 kontroli oraz wniosków pokontrolnych. Jeśli nie chcesz odpowiadać na pytania, to po prostu udajesz, że ich nie było: to jest strategia znana z korespondencji z Państwowym Zakładem Higieny i  jak widać nie jest ona obca również urzędnikom NIK.

Szkoda. 🙁

NIK stwierdza natomiast, że „nie ma możliwości dokonania oceny skuteczności systemu w sposób zaproponowany w skierowanym do NIK piśmie”. To jest naprawdę wzruszające, bo po to Najwyższa Izba Kontroli jest Najwyższą Izbą Kontroli (a nie najniższą), aby sobie sama znalazła odpowiedni sposób na sprawdzenie, jaka jest skuteczność systemu rejestracji NOP.

Nie wiem, jak pozostałe osoby, które też dostały takie identyczne odpowiedzi, ale ja piszę do nich teraz tak, jak poniżej. Jeśli chcecie też do nich napisać, to przypominam: nik@nik.gov.pl lub formularz: https://www.nik.gov.pl/kontakt/skargi-i-wnioski/

 


W nawiązaniu do pisma BOE-BOS.0511.1661.2019.MP niniejszym wnoszę ponownie o udzielenie mi odpowiedzi na pytania, które, jak widzę, zostały kompletnie przez Izbę zignorowane:

 1. Z jakich przyczyn w ramach w/w kontroli nie podjęto trudu zweryfikowania skuteczności (czyli wiarygodności) systemu zgłaszania i rejestracji NOP? Przez „skuteczność systemu” rozumiem wyrażony procentowo stosunek liczby NOP zgłoszonych w danej jednostce czasu do liczby wszystkich NOP, które w danej jednostce czasu wystąpiły (np. w danym roku kalendarzowym). Dla przykładu, jeśli w roku 2017 zgłoszono 11 ciężkich NOP, a liczba wszystkich ciężkich NOP w roku 2017 wyniosła 5 tysięcy, to „skuteczność systemu” wynosiłaby 11/5000 = 0,22%

 2. Na jakiej podstawie na stronie 42 raportu postawiono tezę, jakoby obserwowany od lat wzrost liczby zgłaszanych niepożądanych odczynów poszczepiennych był wynikiem „wzrostu czułości systemu” oraz „wzrostu świadomości lekarzy”?

 3. W jaki sposób, jak rozumiem, wykluczono taką możliwość, że wzrost liczby zgłaszanych NOP może być wyłącznie wynikiem wzrastającej z każdym rokiem liczby niepożądanych odczynów poszczepiennych, przy niezmiennej od lat „czułości systemu” oraz przy niezmiennej od lat „świadomości lekarzy”?

 4. Dlaczego w ramach przedmiotowej kontroli nie ustalono, jak często dochodzi do sytuacji, w której lekarz mający wszelkie przesłanki ku temu, aby rozpoznać lub podejrzewać NOP, nie zgłasza NOP do inspekcji sanitarnej pomimo ciążącego na nim obowiązku wynikającego z Rozporządzenia Ministra Zdrowia w sprawie niepożądanych odczynów poszczepiennych oraz kryteriów ich rozpoznawania?

 5. Dlaczego w ramach przedmiotowej kontroli nie zweryfikowano, czy istnieje norma prawna, która nadawałaby pracownikom Państwowego Zakładowi Higieny kompetencje do ostatecznej weryfikacji zgłoszeń niepożądanych odczynów poszczepiennych? Do tej pory żaden zgon zgłoszony jako NOP nie został przez PZH zakwalifikowany jako NOP. Wszystkie takie przypadki kwalifikowane są przez PZH zawsze do kategorii „Inne zgłoszenia” – czyli jako „nie-NOP”, dzięki czemu statystyki NOP publikowane przez PZH w bazie „epimeld” nie zawierają w ogóle ciężkich NOP w postaci zgonu – pomimo, że lekarze zgłaszają zgony jako NOP.

Celem uniknięcia nieporozumień wnoszę o udzielenie odpowiedzi na powyższe pytania w formie pięciu punktów odpowiadających każdemu z w/w pytań.

Odnosząc się natomiast do zawartego w w/w piśmie stwierdzenia, jakoby rzekomo nie było możliwości „dokonania oceny skuteczności systemu [rejestracji NOP] w sposób zaproponowany w skierowanym do NIK piśmie”, pozwolę sobie zauważyć, że to właśnie rolą Najwyższej Izby Kontroli jest opracowanie takiego sposobu kontroli, który udzieli odpowiedzi na pytanie, co który ciężki niepożądany odczyn poszczepienny podlega w Polsce zgłoszeniu przez lekarzy do sanepidu, więc jeśli zaproponowany przeze mnie sposób dokonania tej oceny jest w ocenie NIK bezużyteczny, to proszę sobie opracować jakiś inny sposób, który będzie użyteczny. Mnie, jako rodzica, interesuje jedynie odpowiedź na pytanie, co który ciężki NOP jest przez lekarzy zgłaszany do sanepidu, ponieważ bez tej informacji – podobnie jak setki tysięcy innych rodziców – nie jestem w stanie oszacować, czy ryzyko zabiegu szczepienia jest aby na pewno niższe (a jeśli tak, to o ile niższe) niż ryzyko odstąpienia od szczepień mojego dziecka.

Dlatego ponownie wnoszę o ujęcie przez Najwyższą Izbę Kontroli w planie kontroli na rok 2020 pilnego przeprowadzenia kontroli skuteczności (czyli wiarygodności) polskiego systemu zgłaszania i rejestracji niepożądanych odczynów poszczepiennych, pozostawiając całkowicie w gestii NIK metodę oceny skuteczności systemu rejestracji NOP.

Z poważaniem,
……………….

 

 


Chcesz pomóc w utrzymaniu bloga szczepienie.info? Zajrzyj TUTAJ.

Ilu Polaków jest zaszczepionych przeciw odrze? Ministerstwo Zdrowia informuje, że nie wie. :)

Niedawno Minister Zdrowia na antenie RMF FM powiedział:

„W tej chwili mamy około 95% wyszczepienia na odrę”

Zakładając, że Minister Zdrowia wie, co mówi (a nie, że mówi, co wie), zapytałem więc Ministerstwo o odsetek zaszczepionych Polaków:

do: Ministerstwo Zdrowia <kancelaria@mz.gov.pl>
data: 30 sie 2019, 13:34
temat: wniosek o informację

Szanowny Panie Ministrze Zdrowia,

W wypowiedzi dla RMF.FM powiedział Pan, cytuję „W tej chwili mamy około 95% wyszczepienia na odrę”: https://fakty.interia.pl/prasa/newsamp-dgp-zmasowany-atak-odry-padl-rekord-w-polsce-i-na-swiecie,nId,3172600

W związku z powyższym proszę o udzielenie mi następującej informacji:

Czy należy rozumieć, że obecnie około 36,5 miliona Polaków (czyli około 95% z 38,4 miliona wszystkich Polaków mieszkających w Polsce) może się wylegitymować szczepieniem na odrę?

Jeśli tak, to jaki odsetek spośród 36,5 miliona Polaków wyszczepionych przeciw odrze to osoby z dwiema dawkami szczepienia przeciw odrze (lub szczepienia MMR)?

Jeśli nie, to wnoszę o udostępnienie mi następującej informacji: aktualna na 30 czerwca 2019 liczba Polaków (szacunkowo z dokładnością do 100tys. osób) zaszczepionych jedną dawką szczepionki MMR bądź szczepionki przeciw odrze oraz aktualna na 30 czerwca 2019 liczba Polaków (szacunkowo z dokładnością do 100tys. osób) zaszczepionych dwiema dawkami szczepionki przeciw odrze (bądź MMR, bądź przeciw odrze i MMR).

Zakładam, że Pan Minister wie, co mówi, jeśli publicznie oświadcza, że „W tej chwili mamy około 95% wyszczepienia na odrę”.


W swojej odpowiedzi Ministerstwo informuje, że nie jest w posiadaniu informacji, o którą pytam, czyli że nie wie, jaka jest aktualna na 30 czerwca 2019 liczba Polaków (choćby nawet szacunkowo, z dokładnością do 100tys. osób) zaszczepionych jedną dawką szczepionki MMR bądź szczepionki przeciw odrze oraz aktualna na 30 czerwca 2019 liczba Polaków (szacunkowo z dokładnością do 100tys. osób) zaszczepionych dwiema dawkami szczepionki przeciw odrze (bądź MMR, bądź przeciw odrze i MMR).

Czyli dialog z Ministerstwem Zdrowia wygląda następująco:

– W tej chwili mamy około 95% wyszczepienia na odrę.
– Czyli ilu Polaków jest zaszczepionych?
– Nie wiemy, ilu Polaków jest zaszczepionych, ale wiemy, że tyle, ile potrzeba! I że wyszczepienie wynosi około 95%! 🙂

Zauważyliście, że gdy w mediach jakiś urzędnik lub lekarz opowiada o wyszczepialności, to NIGDY nie wyjaśnia, co rozumie, jeśli mówi, że „wyszczepialność przeciw odrze wynosi 95%”?Dokładnie tak samo zrobił Minister Zdrowia w opisanej tutaj wypowiedzi dla RMF FM – rzucił hasło i pozostawił je bez wyjaśnienia, co tak właściwie oznacza ta tajemnicza liczba „około 95%”, na którą się powołał.

O co więc tak naprawdę chodzi?

Otóż chodzi po prostu o utrzymywanie Was w błędnym przeświadczeniu, że 95% Polaków jest zaszczepionych (w domyśle: odpornych).

Tymczasem zaszczepionych jest jedynie 95% spośród osób, które są lub były objęte obowiązkiem – w przypadku szczepienia na odrę dopiero od roku 1975.

Po co utrzymywać Was w błędnym przekonaniu, że 95% Polaków jest zaszczepionych?

Pomyślcie tylko, jak zareagowałby przeciętny fanatyk przymusowego szczepienia dzieci, gdyby nagle zrozumiał, że jest od dawna robiony „w jajo”, bo być może nawet kilkanaście milionów Polaków to osoby albo w ogóle bez szczepienia przeciw odrze lub jedynie z jedną dawką tego szczepienia, wykonanego 30 lub 40 lat temu…

Jaki sens miałaby wtedy ta cała kampania strachu przed kilkoma tysiącami nieszczepionych dzieci, gdyby każdy wiedział, że w Polsce jest w tej chwili być może nawet kilka milionów osób dorosłych (nie licząc obcokrajowców), które nie mają żadnej odporności na zachorowanie na odrę?

Pytanie „ilu Polaków zostało zaszczepionych przeciw odrze” to jest jeszcze „pikuś”, bo gdyby tym urzędniczym leniom chciało się to policzyć, to pewnie by policzyli. Ale wtedy musieliby tę liczbę udostępnić jako informację publiczną, więc nie policzą, żeby nie udostępniać i żeby wstydu nie było…

Ale o wiele ciekawsze byłoby pytanie:

Ilu Polaków to obecnie osoby ODPORNE NA ZACHOROWANIE NA ODRĘ?

Tego już naprawdę nie wie nikt i co ciekawsze nikt nawet nie próbuje się tego dowiedzieć – ani PZH, ani Państwowa Inspekcja Sanitarna, ani nikt inny.

No bo po co ktoś miałby to wiedzieć?

Jeszcze by się okazało, że np. co dziesiąta osoba mijana na ulicy nie jest odporna na zachorowanie na odrę, a epidemii jak nie ma, tak nie ma. I cały mit „odporności stadnej” z hukiem by się rozpadł…

I być może właśnie dlatego nikt w Polsce Wam nie odpowie na takie pytania. 🙂

 

 


Staram się niemal codziennie publikować tu dla Was jakieś nowe informacje, które (mam nadzieję) pomagają Wam w podejmowaniu świadomych decyzji dotyczących szczepienia Waszych dzieci.

Nie namawiam ani do szczepienia, ani do nieszczepienia.

Zamysł projektu szczepienie.info jest taki, aby czerpiąc z publikowanych tu informacji każdy mógł zdecydować, czy warto szczepić swoje dziecko już teraz, czy też może lepiej warto jeszcze poczekać, dopóki nie pojawią się dowody rzeczywiście świadczące o tym, że lepiej szczepić, niż nie szczepić.

Jeśli więc uważasz, że treści, które tu publikuję, są przydatne, potrzebne i pożyteczne, to możesz pomóc w utrzymaniu tego bloga przy życiu:

Wsparcie 10zł miesięcznie przez 3 miesiące (kwota 30zł) – kliknij TUTAJ
Wsparcie 10zł miesięcznie przez 6 miesięcy (kwota 60zł) – kliknij TUTAJ
Wsparcie 10zł miesięcznie przez rok (kwota 120zł) – kliknij TUTAJ

https://patronite.pl/szczepienie-info
https://zrzutka.pl/2at4jf/wplac

Jednorazowa darowizna na kwotę 10zł: kliknij TUTAJ

Zemsta lekarza po nieudanym badaniu kwalifikacyjnym :)

Pan X poszedł do Pani Doktor Y na zaszczepienie swojego dziecka.

Niestety Pani Doktor Y nie umiała prawidłowo przeprowadzić badania kwalifikacyjnego, bo nie wykluczyła przeciwwskazań, a na koniec po prostu odmówiła wydania zaświadczenia o przeprowadzeniu lekarskiego badania kwalifikacyjnego.

Pan X złożył więc na Panią Doktor Y skargę do Okręgowej Izby Lekarskiej.

Kilka tygodni później Pan X potrzebował zaświadczenia, że dziecko jest zdrowe, bo musiał je przedłożyć w przedszkolu. Poszedł więc z prośbą o zaświadczenie do Pani Doktor Y.

Pani Doktor Y wydała zaświadczenie:

A na odwrocie kartki dopisała: „Uczuleń nie odnotowano Dziecko nieszczepione żadną szczepionką z obowiązkowego Kalendarza Szczepień (brak zgody rodziców)”.

Po co? Po prostu z czystej ludzkiej złośliwości, ponieważ przedszkole wcale nie wymagało informacji o stanie zaszczepienia dziecka.

Pani Doktor Y będzie więc teraz miała do czynienia z Urzędem Ochrony Danych Osobowych oraz z Narodowym Funduszem Zdrowia, bo skargi na skandaliczne zachowanie Pani Doktor Y tam właśnie zostaną teraz skierowane.

Nie bądź jak Pani Doktor Y: nie bądź złośliwy. 🙂

 

 


Jeśli treści, które tu publikuję, uważasz za użyteczne, to możesz mi pomóc, wspierając moją pracę.

Wsparcie 10zł miesięcznie przez 3 miesiące (kwota 30zł) – kliknij TUTAJ
Wsparcie 10zł miesięcznie przez 6 miesięcy (kwota 60zł) – kliknij TUTAJ
Wsparcie 10zł miesięcznie przez rok (kwota 120zł) – kliknij TUTAJ

https://patronite.pl/szczepienie-info
https://zrzutka.pl/2at4jf/wplac

Jednorazowa darowizna na kwotę 10zł: kliknij TUTAJ

Czy Program Szczepień Ochronnych jest bezpieczny?

Odpowiedź na tytułowe pytanie tego posta jest oczywiście niezmiennie od wielu lat bardzo krótka i bardzo prosta:

Nie wiadomo.

Oczywiście ktoś (a zwłaszcza lekarz przed szczepieniem) może Wam powiedzieć, że „szczepienia są bezpieczne, bo szczepionki to najlepiej przebadane…” i tak dalej, oraz że „ciężki NOP to 1 na milion”, ale to nadal będzie jedynie obrzydliwa próba manipulacji faktami, choćby dlatego, że ciężki NOP to być może faktycznie jest zgłaszany raz na milion, co jeszcze wcale nie oznacza, że występuje raz na milion…

Poniżej wyjaśnię, dlaczego nikt w Polsce nie wie, czy szczepienia są rzeczywiście bezpieczne. Wykorzystam w tym celu opinię eksperta pochodzącą z internetowej „biblii” lekarzy, czyli z portalu Medycyna Praktyczna.

Oto na stronie https://www.mp.pl/pacjent/szczepienia/ekspert/83874,czy-szczepienia-sa-bezpieczne MP publikuje odpowiedź ekspertki, Pani Doktor Ewy Talarek na pytanie „Czy szczepienia są bezpieczne?”.

Pani Doktor Talarek udzieliła na to pytanie następującej odpowiedzi:

Oczywiście Pani Doktor Talarek ani słowem nie wspomniała o tym, że badania bezpieczeństwa przed wprowadzeniem szczepionki na rynek wykonuje się na starannie dobranych (czyli możliwie jak najzdrowszych) ochotnikach, więc tym badaniem producent co najwyżej udowadnia, że jego nowa szczepionka jest bezpieczna, o ile zostanie podana przy zastosowaniu tych samych kryteriów kwalifikujących do szczepienia, które zastosowano w badaniu bezpieczeństwa.

Oczywiście Pani Doktor ani słowem nie wspomniała również i o tym, że „badanie bezpieczeństwa” polega na porównaniu szczepionki badanej do innej szczepionki o podobnym składzie, lub co najwyżej do „szczepionki” bez antygenów. Tak więc jedynym czynnikiem, który w czasie takich badań faktycznie jest poddawany analizie, jest sam „rdzeń” szczepionki, czyli jej antygeny. „Badanie bezpieczeństwa” nie porównuje więc działania szczepionki jako całości (antygeny + substancje pomocnicze) w zestawieniu z obojętnym placebo.

Innym słowy:

Szczepionka badana jest „bezpieczna”, jeśli nie zabije więcej dzieci, niż szczepionka referencyjna.

Na tym właśnie polegają owe „badania bezpieczeństwa”, choć oczywiście żaden lekarz Ci o tym dobrowolnie nie powie.

Czy więc szczepionki, które są „bezpieczne”, bo nie zabijały więcej dzieci, niż szczepionki referencyjne w czasie „badań bezpieczeństwa”, oznaczają, że cały Program Szczepień Ochronnych jest bezpieczny?

Pani Doktor Ewa równocześnie bardzo słusznie docenia wagę monitorowania bezpieczeństwa szczepień poprzez zgłaszanie „wszystkich sygnałów dotyczących ewentualnych niepożądanych odczynów poszczepiennych”.

Z akcentem na „wszystkich”, bo takie monitorowanie ma sens tylko wtedy, gdy zgłaszany i rejestrowany jest faktycznie każdy objaw chorobowy związany czasowo ze szczepieniem.

I tu właśnie docieramy do sedna, ponieważ obecnie nikt w Polsce nie wie, co który niepożądany odczyn poszczepienny ma to szczęście, że zostaje przez lekarza zgłoszony do sanepidu.

To oznacza, że nikt w Polsce nie może zagwarantować, że KAŻDY niepożądany odczyn poszczepienny (a zwłaszcza każdy ciężki niepożądany odczyn poszczepienny) zostanie zgłoszony, a więc „wychwycony” przez system.

Pani Doktor napisała, że „W przypadku możliwego związku przyczynowo-skutkowego przeprowadza się badania, mające na celu sprawdzenie hipotezy, że dana szczepionka może wywołać określoną chorobę. Jeśli nie można takiego związku wykluczyć, szczepionkę się wycofuje.”

Jak wykluczyć „możliwy związek przyczynowo-skutkowy” (czyli związek ze szczepieniem) śmierci łóżeczkowej dziecka kilka dni po szczepieniu, skoro taki zgon z definicji jest „zgonem z nieznanych przyczyn”?


Źródło: https://www.csioz.gov.pl/fileadmin/user_upload/Wytyczne/statystyka/icd10tomi_56a8f5a554a18.pdf

Jedyna metoda stwierdzenia związku przyczynowego ze szczepieniem w tym przypadku polega na zarejestrowaniu wszystkich takich zgonów wśród dzieci szczepionych oraz nieszczepionych i porównaniu częstości tych zgonów w jednej i drugiej grupie.

No ale przecież nikt w Polsce nie wie, ile dzieci co roku umiera na SIDS wkrótce po szczepieniu.

To gdzie jest to „monitorowanie” i na czym ono polega, skoro nie ma takich danych?

Nikt w Polsce nie wie, jak często dzieci szczepione umierają z powodu „niewydolności krążeniowo-oddechowej”, tak jak choćby w tym przypadku, bo akurat ten zgon został zgłoszony jako NOP, więc o nim wiemy, że do niego doszło wkrótce po szczepieniu.

A o ilu takich zgonach nie wiemy, bo lekarze nie zgłosili NOP?

Nie ma również danych o hospitalizacjach dzieci wkrótce po szczepieniu. Nikt nie wie, ile dzieci co roku trafia do szpitali kilka albo kilkanaście dni po otrzymaniu szczepionki.

Tak więc nie wiemy, ile dzieci w Polsce szczepionki co roku zabijają, ile trwale upośledzają oraz ile hospitalizacji jest skutkiem szczepienia. Tego po prostu nikt w Polsce nie wie, ponieważ:

Lekarze nie zgłaszają niepożądanych odczynów poszczepiennych.

Jak często nie zgłaszają? No i tego właśnie nie wiadomo. I żaden urząd w Polsce nie odpowie Wam na to pytanie.

Dla porządku podkreślam:

Nie twierdzę, że szczepionki zabijają, lub że trwale upośledzają zdrowie.

Tego nie wiem. Stwierdzam jedynie fakt, że obecnie nie dysponujemy w Polsce żadnymi wiarygodnymi danymi, które pozwalałyby jednoznacznie ocenić, że szczepionki nie zabijają i że nie upośledzają, lub przynajmniej że zabijają i upośledzają na tyle rzadko, że nadal bardziej opłaca się szczepić, niż nie szczepić.

Rejestry niepożądanych odczynów poszczepiennych, które prowadzi inspekcja sanitarna, zawierają jedynie NOP-y ZGŁOSZONE. Nie oznacza to, że zawierają WSZYSTKIE niepożądane odczyny poszczepienne, do których faktycznie doszło. Nie można wykluczyć, że wiele z tych NOP-ów po prostu nie zostało zgłoszonych.

I dlatego właśnie nie wiadomo, czy Program Szczepień Ochronnych jest bezpieczny.

Co było do udowodnienia…

Jak to więc jest w ogóle możliwe, że rodzice w olbrzymiej większości dobrowolnie wyrażają zgodę na szczepienie ich dzieci, skoro obecnie nie ma danych, które świadczyłyby o tym, że w Polsce bezpieczniej jest szczepić, niż nie szczepić? Odpowiedź na to pytanie również jest bardzo prosta: bo owi rodzice po pierwsze nie zdają sobie sprawy z tego, że polski system rejestracji NOP to w tej chwili jedna wielka fikcja, a po drugie ślepo ufają lekarzom opowiadającym im bajki, że „NOP to jeden na milion”.

Szkoda jedynie, że rodziców, którzy są świadomi tej sytuacji, zmusza się do szczepienia ich dzieci i to za pomocą dość brutalnych metod, takich jak grzywny, czy choćby donosy do sądów rodzinnych i do ośrodków pomocy społecznej.

 

 


Zamysł projektu szczepienie.info jest taki, aby czerpiąc z publikowanych tu informacji każdy mógł podjąć świadomą decyzję, czy warto szczepić swoje dziecko, czy też może lepiej warto poczekać, dopóki nie pojawią się dowody rzeczywiście świadczące o tym, że szczepienia są bezpieczne, a system rejestracji NOP jest wiarygodny.

Jeśli chcesz pomóc mi w utrzymaniu projektu szczepienie.info przy życiu, to możesz wesprzeć go dowolną darowizną:

Wsparcie 10zł miesięcznie przez 3 miesiące (kwota 30zł) – kliknij TUTAJ
Wsparcie 10zł miesięcznie przez 6 miesięcy (kwota 60zł) – kliknij TUTAJ
Wsparcie 10zł miesięcznie przez rok (kwota 120zł) – kliknij TUTAJ

https://patronite.pl/szczepienie-info
https://zrzutka.pl/2at4jf/wplac

Jednorazowa darowizna na kwotę 10zł: kliknij TUTAJ

 

 

 

Dlaczego fałszowanie statystyk NOP przez PZH jest niebezpieczne?

Państwowy Zakład Higieny fałszuje statystyki NOP. Dowodem na to są roczne raporty o szczepieniach ochronnych, które PZH publikuje na stronie internetowej „epimeld” pod adresem http://wwwold.pzh.gov.pl/oldpage/epimeld/index_p.html

Na czym polega to fałszowanie?

Na zaliczaniu zgłoszeń NOP zakończonych zgonem do kategorii „Inne zgłoszenia”, czyli na zmianie kwalifikacji zgłoszenia z „ciężki NOP” na „nie-NOP”.

Jeśli dziecko umrze kilka dni po szczepieniu, na przykład z powodu niewydolności krążeniowo-oddechowej, a lekarz zgodnie z prawem  zgłosi ten oczywisty niepożądany odczyn poszczepienny zakończony zgonem do sanepidu – jako ciężki NOP, to potem Państwowy Zakład Higieny uzna, że to nie był żaden NOP:

Takie postępowanie PZH jest skandaliczne, karygodne i jest jawną kpiną ze wszystkich rodziców oraz dzieci podlegających „szczepieniom ochronnym”, ale jest przede wszystkim groźne, bo może stwarzać zagrożenie dla wszystkich dzieci poddawanych obowiązkowym szczepieniom.

Otóż jeśli Państwowy Zakład Higieny konsekwentnie neguje każde zgłoszenie zgonu jako NOP, to w ten sposób wysyła do lekarzy sygnał:

„Nie zgłaszajcie zgonów jako NOP, bo my i tak zawsze uznamy, że to nie był NOP, a Wy wyjdziecie w ten sposób na amatorów, którzy nie znają się na swojej robocie.”

Wyobraź sobie, że jesteś lekarzem, trafiasz na przypadek niewyjaśnionego zgonu dziecka kilka dni po szczepieniu. Zgłaszasz niepożądany odczyn poszczepienny, no bo przecież trzeba zgłosić i odnotować, że dziecko zmarło nie wiadomo dlaczego kilka dni po szczepieniu, ponieważ ustawa mówi jasno, czym jest NOP:

A potem dowiadujesz się, że według Państwowego Zakładu Higieny Twoje zgłoszenie to nie był żaden NOP, a jedynie „Inne zgłoszenie”.

Czy następnym razem zgłosisz kolejny taki zgon jako NOP, czy może raczej dasz sobie już spokój, no bo po co to zgłaszać, skoro finalnie PZH i tak uzna, że to było jedynie „Inne zgłoszenie” udowadniając Ci w ten sposób, że tak naprawdę nie znasz się na tym, co robisz, bo jako NOP zgłaszasz coś, co niepożądanym odczynem poszczepiennym przecież nie jest.

Więc po co się po raz kolejny ośmieszać zgłaszając kolejne zgony jako NOP?

Fałszowanie statystyk NOP przez PZH potencjalnie może więc zagrażać bezpieczeństwu dzieci poddawanych szczepieniom ochronnym, bo

konsekwentne negowanie przez PZH zgłoszeń zgonów jako NOP może lekarzy zniechęcać do zgłaszania niepożądanych odczynów poszczepiennych.

W ten sposób monitorowanie bezpieczeństwa „szczepień ochronnych” może być zaburzone, bo w jaki sposób Państwowy Zakład Higieny udowodni, że zmiana kwalifikacji zgłoszeń zgonów na nie-NOP nie zniechęca lekarzy do zgłaszania kolejnych zgonów, do których doszło w następstwie czasowym szczepienia?

Czy można rzetelnie monitorować bezpieczeństwo szczepień nie mając pewności, że każdy zgon, do którego doszło w wyniku pogorszenia stanu zdrowia w następstwie czasowym szczepienia, zostanie zgłoszony jako NOP?

Że lekarze są pod silnym wpływem Państwowego Zakładu Higieny można się przekonać choćby na przykładzie Łukasza Durajskiego, który na swoim blogu doktorekradzi.pl napisał niedawno tak:

Wyróżnione tutaj zdanie zostało niemal „zerżnięte” ze strony internetowej PZH:

Czyli Państwowy Zakład Higieny wprowadza lekarzy w błąd co do celu badania kwalifikacyjnego, którym jak wiadomo jest wykluczenie przeciwwskazań (art. 17 ust. 2 ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi), a nie „wykrycie ewentualnych przeciwwskazań”, a lekarz Durajski publikuje to zdanie jako swoje własne, czyli najwyraźniej w pełni akceptuje bzdury, które wypisuje PZH. Być może po prostu PZH jest dla młodego lekarza tak silnym  autorytetem, że Durajski nawet nie wpadłby na to, że zawartość strony internetowej PZH warto by było zweryfikować, zanim się ją przekopiuje na swoją stronę…

Zresztą nie tylko to jedno zdanie Durajski „zerżnął” niemal „jeden do jeden” ze strony PZH, kosmetycznie zmieniając jedynie kilka wyrazów – przypatrzcie się uważnie obu obrazkom powyżej. 🙂

Widzimy więc, jak silny wpływ na lekarzy mają publikacje PZH.

Czy ktokolwiek teraz uwierzy w to, że raport o szczepieniach ochronnych, w którym PZH wysyła do lekarzy jasny sygnał, że zgon tuż po szczepieniu, to nigdy nie jest NOP, nagle nie będzie miał na tych lekarzy żadnego wpływu i nie przełoży się na ich decyzje o zgłoszeniu lub niezgłoszeniu zgonu jako NOP?

Czy lekarz zapatrzony w PZH „jak w obrazek” śmie kwestionować decyzję PZH, że zgon z powodu niewydolności krążeniowo-oddechowej 5 dni po szczepieniu, to nie jest żaden NOP?

Dlaczego o tym wszystkim tutaj piszę?

Żebyś idąc z dzieckiem na szczepienie wiedziała, co odpowiedzieć lekarzowi, gdy usłyszysz od niego, że „ciężki NOP to jeden na milion”.

A co odpowiedzieć?

 – Skąd Pan doktor wie, że ciężki NOP, to jeden na milion skoro nikt w Polsce nie wie, ile dzieci co roku umiera wkrótce po szczepieniu?

 

 


Staram się niemal codziennie publikować tu dla Was jakieś nowe informacje, które (mam nadzieję) pomagają Wam w podejmowaniu decyzji dotyczących szczepienia Waszych dzieci.

Nie namawiam ani do szczepienia, ani do nieszczepienia.

Zamysł projektu szczepienie.info jest taki, aby czerpiąc z publikowanych tu informacji każdy mógł podjąć świadomą decyzję, czy warto szczepić swoje dziecko, czy też może lepiej warto poczekać, dopóki nie pojawią się dowody rzeczywiście świadczące o tym, że szczepienia są bezpieczne, a system rejestracji NOP jest wiarygodny.

Jeśli chcesz pomóc mi w utrzymaniu projektu szczepienie.info przy życiu, to możesz wesprzeć go dowolną darowizną:

Wsparcie 10zł miesięcznie przez 3 miesiące (kwota 30zł) – kliknij TUTAJ
Wsparcie 10zł miesięcznie przez 6 miesięcy (kwota 60zł) – kliknij TUTAJ
Wsparcie 10zł miesięcznie przez rok (kwota 120zł) – kliknij TUTAJ

https://patronite.pl/szczepienie-info
https://zrzutka.pl/2at4jf/wplac

Jednorazowa darowizna na kwotę 10zł: kliknij TUTAJ

Sąd staje po stronie matki, która nie wyraziła zgody na zaszczepienie swojej córki.

„Odmowa poddania córki obowiązkowym szczepieniom nie jest więc przejawem oporności skarżącej, jak zarzuca to Wojewódzki Inspektor Sanitarny, ani nie stanowi lekceważenia obowiązujących przepisów, czy zaniedbywania obowiązków rodzicielskim względem córki. Wprost przeciwnie, odmowa poddania córki obowiązkowym szczepieniom jest przejawem troski o zdrowie dziecka i wynika z prawidłowo wykonywanej władzy rodzicielskiej.”

Czyje to słowa?

Otóż tak orzekł sąd, a dokładniej krakowski Wojewódzki Sąd Administracyjny.

Wyrok jest prawomocny i można się na niego z powodzeniem (a nawet trzeba!) powoływać w postępowaniach wszczynanych przez sanepidy wobec rodziców, którzy zanim swoje dziecko zaszczepią, chcą mieć pewność, że szczepienie będzie wykonane po wykluczeniu wszystkich przeciwwskazań.

Przypadek dość typowy: sanepid stwierdza, że dziecko nie zostało zaszczepione (odra + świnka + różyczka, Td + Polio) i umieszcza matkę dziewczynki na „liście opornych uchylających się od szczepień obowiązkowych” wzywając ją do niezwłocznego wykonania obowiązku, czyli do poddania córki szczepieniu w terminie 7 dni od daty doręczenia upomnienia (czyli od 2. lutego 2010), oczywiście pod rygorem wszczęcia egzekucji oraz nałożenia grzywny.

W dniu 16 listopada 2010r. sanepid przeprowadza kontrolę i stwierdza, że dziecko nadal nie jest zaszczepione, więc wystawia tytuł wykonawczy, wszczynając wobec matki postępowanie egzekucyjne w administracji. Wydaje także postanowienie o nałożeniu grzywny w kwocie 200 zł w celu przymuszenia matki do zaszczepienia jej córki.

Matka składa w sanepidzie zarzuty argumentując, że obowiązek zaszczepienia dziecka nie mógł być wykonany w terminie oczekiwanym przez sanepid, bo jej córka miała odroczenie od szczepień do dnia 30 kwietnia 2010r. , co zostało odnotowane w karcie zdrowia dziecka. Podniosła też, że nie kwestionuje obowiązku szczepienia dziecka przeciwko chorobom zakaźnym, ale „z powodu powtarzających się epizodów zaburzeń neurologicznych , szczepienia musiały zostać przerwane celem obserwacji dziecka”. Zaprzestanie szczepień było spowodowane niepokojem o stan zdrowia dziecka z uwagi na pojawiające się między kolejnymi szczepieniami napady drgawkowe, a wcześniej występowaniem u dziecka przedłużającej się biegunki oraz skłonnościami alergicznymi. Podstawą do niepokoju były również trzy przypadki wystąpienia w jej rodzinie choroby SM.

Matka poinformowała, że dziecko ma być konsultowane przez lekarza specjalistę oraz w Wojewódzkiej Poradni ds. Szczepień, aby ewentualnie wykluczyć wystąpienie niepożądanych odczynów poszczepiennych i wniosła o umorzenie prowadzonego postępowania egzekucyjnego.

Sanepid oczywiście wszystkie zarzuty do prowadzonego postępowania uznał za bezzasadne, więc matka złożyła zażalenie na to postanowienie, między innymi argumentując, że w Wojewódzkiej Poradni ds. Szczepień była zachęcana do uzupełnienia szczepień, ale też pouczona, że to ona podejmuje ostateczną decyzję o zaszczepieniu dziecka i nikt nie może jej do tego zmuszać, gdyż to ona zna najlepiej swoje dziecko i jego problemy, a ponadto matkę obciążają ją ewentualne konsekwencje choroby z powodu nie zaszczepienia dziecka, bądź komplikacje z powodu jego zaszczepienia.

W korespondencji z sanepidem matka wskazała, że żaden z lekarzy (neurolog, pediatra i specjalista w Wojewódzkiej Poradni ds. Szczepień), z którymi rozmawiała w kwestii podjęcia decyzji o kolejnych szczepieniach dziecka, nie zagwarantował jej, że dana szczepionka jest dla jej córki bezpieczna.

Żaden lekarz nie był w stanie wymiernie ocenić stosunku ewentualnego ryzyka do ewentualnych korzyści z podania jej córce określonej szczepionki.

Niewzruszony tą argumentacją Wojewódzki Inspektor Sanitarny utrzymał w mocy rozstrzygnięcie sanepidu o bezzasadności zarzutów.

Zdaniem WIS z akt sprawy nie wynikało, aby istniały przeciwwskazania do zaszczepienia dziecka skarżącej.

Cały trud, jaki podjęła matka, aby się upewnić, że zaszczepienie jej córki będzie bezpieczne, został więc zupełnie zignorowany zarówno przez powiatowego jak i przez wojewódzkiego inspektora sanitarnego.

W tej sytuacji matce pozostało już tylko odwołanie od postanowienia Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.

Na szczęście WSA nie miał wątpliwości, że matka nie jest „antyszczepionkowcem” tylko po prostu (jak każda matka) dba o bezpieczeństwo swojego dziecka:

„Z analizy akt sprawy wynika, że odmowa poddania małoletniej córki skarżącej obowiązkowym badaniom nie była spowodowana lekceważeniem tego obowiązku , ale wynikała z troski skarżącej jako matki o zdrowie jej dziecka , które w przeszłości miało określone problemy zdrowotne , szczegółowo opisywane przez skarżącą . W toku prowadzonego postępowania egzekucyjnego skarżąca informowała organy orzekające w sprawie o istnieniu – jej zdaniem – przeciwwskazań do szczepień ; podawała konkretne zdarzenia dotyczące stanu zdrowia córki , które miały w przeszłości miejsce i które częściowo znajdują potwierdzenie w aktach sprawy.

Zarzut skarżącej, że okoliczności te nie zostały uwzględnione przez organy orzekające – w ocenie Sądu , jest zasadny.”

WSA ośmieszył również Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego, który najwyraźniej nie potrafił ze zrozumieniem przeczytać zaświadczenia lekarskiego:

„Zaskarżone rozstrzygnięcie zostało oparte na zaświadczeniu wydanym przez lekarza pediatrę – B. P. – S. , specjalistę neurologii dziecięcej , z którego wynikało , że „problemem są zaburzenia koncentracji uwagi i trudności w kontaktach społecznych. W/w objawy nie są przeciwwskazaniem do szczepień ochronnych”. Ponadto lekarz stwierdził , że u córki skarżącej ” wyklucza obecnie padaczkę” .

Wojewódzki Inspektor Sanitarny, w zaskarżonym postanowieniu stwierdził , że ” lekarz specjalista potwierdza , iż w przypadku dziecka skarżącej brak jest przeciwwskazań do szczepień”.

W ocenie Sądu , powyższe stwierdzenie nie wynika z ww. zaświadczenia i nie znajduje uzasadnienia w zgromadzonym materiale dowodowym. Lekarz w wydanym zaświadczeniu odniósł się jedynie do wykluczenia padaczki oraz zaburzeń koncentracji uwagi i trudności w kontaktach społecznych dziecka i na tej podstawie sformułował stanowisko o braku przeciwwskazań do szczepień.”

Sąd wytknął również inspekcji sanitarnej nieporadność w gromadzeniu i analizowaniu materiału dowodowego:

„Wskazując na powyższe okoliczności należy stwierdzić , że w ocenie Sądu organy administracyjne nie zebrały w sposób wyczerpujący i nie rozpatrzyły całego materiału dowodowego . Stan faktyczny niniejszej sprawy budzi wątpliwości i nie daje jednoznacznej odpowiedzi co do istnienia lub braku przeciwwskazań do wykonania obowiązkowych szczepień . W niniejszej sprawie nie została wyjaśniona kwestia konsultacji w Wojewódzkiej Poradni ds. Szczepień , do której skarżąca została skierowana i jak twierdzi , w której została poinformowana , że ostateczną decyzję w kwestii szczepień dziecka podejmuje matka.”

Dostało się również lekarzom, którzy nie potrafią komunikatywnie rozmawiać ze swoimi pacjentami:

„W rozpatrywanym przypadku zabrakło właściwej komunikacji lekarzy ze skarżącą , co być może pozwoliłoby na uniknięcie stosowania środków przymusu . Obawy i wątpliwości skarżącej nie zostały wyjaśnione w sposób rzetelny, co z kolei spowodowało odmowę poddania dziecka szczepieniom ochronnym.”

I wreszcie, sąd wyjaśnia, dlaczego stanął po stronie matki, a nie po stronie systemu.

„Na ile obawy skarżącej są uzasadnione (występowanie alergii, egzemy, wysypki, dolegliwości żołądkowo-jelitowe), o tym rozstrzygnąć mogą tylko lekarze – Sąd nie jest uprawniony do oceny w tym zakresie. Stanowisko lekarzy powinno być stwierdzone stosownymi dokumentami stanowiącymi dowody w sprawie, które podlegają ocenie tego Sądu.

A więc to nie jest tak, że lekarz mówi „Nie stwierdzam przeciwwskazań i kwalifikuję Pani dziecko do szczepienia. Bo tak!”.

Lekarz ma wykluczyć przeciwwskazania na podstawie dokumentów (czyli wyników badań), które później może ocenić sąd.

Jeśli więc przed szczepieniem Twojego dziecka lekarz powie, że „nie stwierdza przeciwwskazań” to mu grzecznie wytłumacz, że jego rolą jest owe przeciwwskazania wykluczyć, a nie „nie stwierdzić”.

Jaka jest różnica między „nie stwierdzeniem”, a „wykluczeniem” przeciwwskazań?

Otóż lekarz może nie stwierdzić, że dziecko jest chore na nowotwór wykluczający podanie mu szczepionki MMR:

Ale to jeszcze wcale nie oznacza, że lekarz ten nowotwór wykluczył!

On go jedynie nie stwierdził, być może dlatego, że ów nowotwór JESZCZE nie daje żadnych objawów pozwalających na jego wykrycie za pomocą wywiadu, osłuchania, opukania i pomacania węzłów chłonnych – a tak przecież w Polsce wygląda każde badanie kwalifikacyjne przed szczepieniem.

Zauważcie, że lekarze przed szczepieniem Waszych dzieci mówią, że nie stwierdzają przeciwwskazań, zamiast oświadczyć, że wykluczyli przeciwwskazania.

To nie jest przypadkowe. Oni doskonale znają różnicę, bo jeśli nowotwór nie dawał jeszcze żadnych objawów, to lekarz mógł go „nie stwierdzić” i jest „kryty”.

Ale nie mógł go wykluczyć nie wykonując w tym celu specjalistycznych badań diagnostycznych…

 

 


Od Autora.

Zamysł projektu szczepienie.info jest taki, aby czerpiąc z publikowanych tu informacji każdy mógł podjąć świadomą decyzję, czy warto szczepić swoje dziecko, czy też może lepiej warto poczekać, dopóki nie pojawią się dowody rzeczywiście świadczące o tym, że szczepienia są bezpieczne, a system rejestracji NOP jest wiarygodny.

Czas, który codziennie poświęcam na prowadzenie projektu szczepienie.info, mógłbym przeznaczyć na inne zajęcia – na przykład na pracę zarobkową. Dlatego też proszę o Waszą pomoc w utrzymaniu tego bloga przy życiu, jeśli uważacie, że jest on potrzebny,

Wsparcie 10zł miesięcznie przez 3 miesiące (kwota 30zł) – kliknij TUTAJ
Wsparcie 10zł miesięcznie przez 6 miesięcy (kwota 60zł) – kliknij TUTAJ
Wsparcie 10zł miesięcznie przez rok (kwota 120zł) – kliknij TUTAJ

https://patronite.pl/szczepienie-info
https://zrzutka.pl/2at4jf/wplac

Jednorazowa darowizna na kwotę 10zł: kliknij TUTAJ