Archiwum kategorii: bez kategorii

Szczepienia wyrównawcze a grzywna od sanepidu za brak szczepień dziecka

Kalendarz szczepień publikowany przez Głównego Inspektora Sanitarnego to bardzo ciekawa lektura.

Czytając ten dokument dowiadujemy się na przykład, że dziecko, które nie zostało zaszczepione zgodnie z kalendarzem szczepień, niejako automatycznie przechodzi do programu „szczepień wyrównawczych” prowadzonych według indywidualnego kalendarza szczepień.

Czy więc słusznie sanepid nakłada na rodziców, którzy nie wyrobili się ze szczepieniami swojego dziecka w terminach przewidzianych w kalendarzu GIS, kary grzywny?

Przecież Główny Inspektor Sanitarny sam wyraźnie napisał: jeśli szczepienie nie odbyło się w terminie przewidzianym w kalendarzu, to należy przeprowadzić „szczepienie wyrównawcze”.

A kiedy należy je przeprowadzić?

Jak najszybciej. 🙂

Byle nie później, niż do ukończenia wieku wskazanego w rozporządzeniu Ministra Zdrowia w sprawie szczepień ochronnych.

Czyli na przykład dla gruźlicy wiek ten wynosi 15 lat, dla błonicy 19 lat a dla Hib 6 lat:

Czy więc można karą grzywny nakłaniać rodziców już teraz do zaszczepienia dziecka jak najszybciej, ale nie później niż do ukończenia przez dziecko 19 roku życia?

Jeśli grzywna nie jest karą za nieszczepienie, a jedynie „zachętą do szczepienia” (tak twierdzą urzędy, które tę karę nakładają), to po co „zachęcać” rodziców dziecka dwuletniego, skoro kalendarz szczepień wyraźnie stanowi, że rodzice muszą wykonać szczepienie wyrównawcze „jak najszybciej” ale nie później niż do ukończenia przez dziecko 19 lat?

Co by było, gdyby urząd skarbowy „zachęcał” grzywną do zapłacenia podatku przed upływem terminu płatności tego podatku? Masz się rozliczyć z „pit-a” do 30 kwietnia, a już w lutym „na zachętę” dostajesz grzywnę. Zapłacisz tę grzywnę grzecznie, czy będziesz protestować, że przecież termin jeszcze nie upłynął?

Jest też szalenie ciekawy paragraf czwarty rozporządzenia Ministra Zdrowia w sprawie obowiązkowych szczepień ochronnych:

§ 4. Od poddania się obowiązkowym szczepieniom ochronnym są zwolnione osoby, które wcześniej poddały się obowiązkowym szczepieniom ochronnym w zakresie wymaganym w rozporządzeniu i posiadają potwierdzającą to dokumentację, pod warunkiem że od wykonania obowiązkowych szczepień ochronnych minął okres nie dłuższy od okresu utrzymywania się odporności.

Czy więc dziecko 10-letnie, które zgodnie z kalendarzem szczepień otrzymało kiedyś pierwszą dawkę szczepionki MMR, znajduje się nadal w „okresie utrzymywania się odporności”, czy już się nie znajduje? Skąd to wiadomo, jeśli nie wykonywano oznaczenia poziomu przeciwciał? Ano nie wiadomo. A jeśli przeciwciała są, to dziecko na mocy tego paragrafu jest zwolnione z obowiązku przyjęcia drugiej dawki szczepionki MMR, dopóki będzie trwał „okres utrzymywania się odporności”.

Jeśli więc sanepid wzywa Cię do podania dziecku drugiej dawki szczepienia MMR, to zacznij od zapytania sanepidu, skąd sanepid wie, że nie zachodzi zwolnienie dziecka z tego szczepienia na mocy paragrafu 4 rozporządzenia Ministra Zdrowia w sprawie obowiązkowych szczepień ochronnych.

Poinformuj również sanepid, że skoro w ocenie sanepidu szczepienia obowiązkowe nie zostały wykonane w terminie (przy okazji: z jaką datą ten termin rzekomo upłynął?), to zgodnie z treścią komunikatu GIS w sprawie Programu Szczepień Ochronnych dziecko będzie wykonywało „program szczepień wyrównawczych”, więc nie ma powodu, aby straszyć karą grzywny, bo szczepienia te zostaną wykonane – zgodnie z treścią komunikatu – „jak najszybciej,  do ukończenia wieku wskazanego w rozporządzeniu Ministra Zdrowia z dnia 18 sierpnia 2011 r. w sprawie obowiązkowych szczepień ochronnych (Dz. U. z 2016 poz. 849 z późn. zm.)”.

I niech teraz sanepid próbuje sobie wyznaczyć termin, kiedy to będzie to „jak najszybciej”… 🙂

A skoro sam GIS napisał, że szczepienie uzupełniające (np. druga dawka MMR w wieku 10 lat) „może być poprzedzone oznaczeniem poziomu przeciwciał odpornościowych”, to domagaj się od lekarza kwalifikującego dziecko do szczepienia przeprowadzenia tego badania, zwłaszcza mając na uwadze przytoczony powyżej paragraf czwarty rozporządzenia Ministra Zdrowia w sprawie obowiązkowych szczepień ochronnych.

Naprawdę warto uważnie czytać akty prawne, na które powołują się urzędy, którym się wydaje, że mają prawo nas do czegoś zmusić, strasząc nas karami grzywny. 🙂

***

Jak w praktyce mogłaby wyglądać odpowiedź na wezwanie przez sanepid do wykonania szczepień obowiązkowych?

***

W nawiązaniu do pisma PPIS w ….. z dnia ….. sygnatura ……. niniejszym wnoszę o wskazanie, kiedy w ocenie PPIS w ….. upłynął termin wykonania szczepień, których dotyczy w/w pismo oraz wnoszę o wskazanie podstawy prawnej, w oparciu o którą PPIS w ………… ustalił ten termin i która określa sposób, w jaki PPIS ustala taki termin.

Jednocześnie wnoszę o wskazanie terminu poddania mojego dziecka szczepieniom wyrównawczym (wraz z podstawą prawną, która uprawnia PPIS w …. do wyznaczenia takiego terminu oraz która opisuje sposób, w jaki PPIS ustala taki termin), albowiem jeśli w ocenie PPIS w ………. upłynął termin do poddania mojego dziecka obowiązkowym szczepieniom ochronnym, to zgodnie z treścią aktualnie obowiązującego Komunikatu Głównego Inspektora Sanitarnego w sprawie Programu Szczepień Ochronnych, moje dziecko powinno zostać poddane „szczepieniom wyrównawczym” według indywidualnego kalendarza szczepień, a szczepienia te powinny być wykonane jak najszybciej, jednak nie później niż do ukończenia przez dziecko wieku wskazanego w rozporządzeniu Ministra Zdrowia z dnia 18 sierpnia 2011 r. w sprawie obowiązkowych szczepień ochronnych (Dz. U. z 2016 poz. 849 z późn. zm.)

[Jeśli wezwanie dotyczy dawki przypominającej np. drugiej szczepienia MMR, dopisujemy: ]

Wnoszę także o wyjaśnienie, na jakiej podstawie PPIS w ……… zakłada, że moje dziecko nie jest obecnie zwolnione z obowiązku poddania go szczepieniu przypominającemu przeciw ……, na podstawie § 4. Rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 18 sierpnia 2011 r. w sprawie obowiązkowych szczepień ochronnych (Dz. U. z 2016 poz. 849 z późn. zm.).

Z poważaniem,
………………

 


Jeśli treści, które tu publikuję, uważasz za użyteczne, to możesz mi pomóc, wspierając moją pracę.

Możesz zostać Patronem strony szczepienie.info: https://patronite.pl/szczepienie-info
Podobnie jak Patronite, Zrzutka.pl umożliwia najbardziej cenne wsparcie cykliczne: https://zrzutka.pl/2at4jf/wplac

Możesz także wpłacić jednorazową darowiznę:
na kwotę 10zł: kliknij TUTAJ
na kwotę 20zł: kliknij TUTAJ
na kwotę 50zł: kliknij TUTAJ
na kwotę 100zł: kliknij TUTAJ

Za każe wsparcie z góry serdecznie dziękuję.

Pielgrzymki przedstawicieli farmaceutycznych do gabinetów lekarskich – Ministerstwo Zdrowia umywa ręce.

Na początku stycznia składaliśmy do Ministra Zdrowia petycje o zatrzymanie pielgrzymek przedstawicieli handlowych firm farmaceutycznych do gabinetów lekarskich. Trudno mieć pewność, że lekarz stawia obiektywną diagnozę i obiektywnie przepisuje lekarstwa, jeśli przedstawiciel farmaceutyczny dosłownie minął się z nami w drzwiach gabinetu naszego lekarza.

Petycją wnosiliśmy o podjęcie przez Ministra Zdrowia odpowiednich działań, które:

  1. doprowadzą do określenia obecnej skali zjawiska współpracy lekarzy publicznej służby zdrowia z firmami farmaceutycznymi wynikającej z regularnych wizyt przedstawicieli handlowych firm farmaceutycznych w gabinetach lekarskich (ilość i częstość wizyt przedstawicieli firm farmaceutycznych w placówkach publicznej służby zdrowia mających na celu zaproponowanie lekarzowi współpracy na zasadzie “systemu motywacyjnego” polegającego na tym, że gratyfikacja finansowa lekarza od firmy farmaceutycznej jest zależna od poziomu sprzedaży produktów leczniczych produkowanych przez tę firmę),
  2. doprowadzą do ustalenia obecnego poziomu dodatkowych przychodów lekarzy wynikających z ich współpracy z firmami farmaceutycznymi opisanej w w/w punkcie 1.
  3. prawnie uniemożliwią lekarzom publicznej służby zdrowia czerpanie jakichkolwiek korzyści materialnych ze współpracy z firmami farmaceutycznymi w przypadku uznania przez Ministra Zdrowia, na podstawie informacji zebranych w wyniku działań opisanych w w/w punktach 1 i 2, że skala zjawiska, polegającego na czerpaniu przez lekarzy dodatkowych korzyści materialnych poprzez opartą na “systemie motywacyjnym” współpracę z firmami farmaceutycznymi, może zagrażać bezpieczeństwu pacjentów mogąc wywoływać wątpliwości co do obiektywizmu lekarzy przy podejmowaniu decyzji o sposobie leczenia.

Odpowiedź Ministerstwa, pomimo że zawarta na czterech stronach, tak naprawdę jest bardzo krótka: „Pytajcie o to kierownika przychodni, a nie nas”.

W odpowiedzi wskazano również, że lekarz podlega odpowiedzialności karnej za przyjęcie łapówki za wypisywanie recept, ale tylko w przypadku, gdy przepisuje (za łapówkę) leki refundowane.

A skąd wiadomo, że lekarz chętnie przepisuje (na receptę) wybrany lek, bo jest na umowie prowizyjnej z producentem? Nie wiadomo, a jak widać poniżej, Ministerstwo Zdrowia kompletnie nie interesuje, czy lekarze czerpią jakieś przychody z umów z firmami farmaceutycznymi. Bo nikt tego nie sprawdza i nie chce sprawdzać – czego dowodzi poniższa odpowiedź na petycję.

Czyli w ocenie Ministerstwa Zdrowia najwyraźniej żadnego problemu nie ma, bo lekarz musi przecież pracować etycznie, a poza tym grozi mu kara za prowizję od recept refundowanych.

Petycję wraz z odpowiedzią znajdziecie także tutaj: https://www.gov.pl/zdrowie/petycja-w-sprawie-wykonywania-zawodu-lekarza-w-zakresie-wspolpracy-z-firmami-farmaceutycznymi

URPL odmawia udostępnienia dokumentów świadczących o bezpieczeństwie szczepionek

Które szczepionki są bezpieczne? Czy warto pytać o to Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych?

Jeśli zapytamy URPL o nazwy szczepionek przebadanych pod kątem bezpieczeństwa i poprosimy o dokumenty potwierdzające takie badania, to URPL odmówi udostępnienia tych dokumentów i będzie udawał, że nie było pytania o nazwy szczepionek. 🙂

Czyż to nie jest zadziwiające, że Rejestrator dopuszczający szczepionki do obrotu nie czuje potrzeby, aby udowodnić, że te szczepionki są bezpieczne?…

   

Przychodzi pacjent do lekarza i pyta…

– Panie doktorze, czy lepiej jest, żeby dziecko zostało zaszczepione, czy żeby naturalnie przechorowało odrę, świnkę i różyczkę?

– Zachorowanie grozi powikłaniami.

– Podanie szczepionki również grozi powikłaniami. Nie o to pytam. Więc jeszcze raz: czy z medycznego punktu widzenia lepiej jest naturalnie przechorować, czy zaszczepić?

– Przechorowanie po szczepionce będzie lżejsze niż bez szczepionki.

– Na jakiej podstawie pan doktor twierdzi, że na pewno będzie lżejsze? Czy nie zdarza się, że dziecko szczepione ciężko przechoruje np. świnkę? Pytam jeszcze raz: czy zdrowiej jest przechorować naturalnie, czy nienaturalnie, po szczepieniu?
Co jest z medycznego punktu widzenia dla organizmu zdrowsze: naturalne przechorowanie, czy nienaturalna odporność po szczepieniu?

– Lepiej jest zaszczepić i nie chorować.

– Ale czy szczepienie gwarantuje, że dziecko nie zachoruje?

– Nie. Nikt tego nie może zagwarantować.

– Więc dlaczego lepiej jest zaszczepić, niż przechorować naturalnie? Zakładamy, że dziecko niezaszczepione przechorowało naturalnie bez powikłań, a zaszczepione póki co nie choruje. Która opcja jest z medycznego punktu widzenia dla dziecka zdrowsza? Wie pan, czy pan nie wie? Czy osoba szczepiona w dzieciństwie, która nie przechorowała w dzieciństwie żadnej z chorób wieku dziecięcego (bo była szczepiona) jest bardziej narażona na powikłania, jeśli zachoruje teraz na którąś z chorób wieku dziecięcego, niż osoba nieszczepiona w dzieciństwie, która jako dziecko przechorowała wszystkie te choroby i jest na nie naturalnie odporna? Czy naturalna odporność po przechorowaniu świnki jest taka sama, jak odporność sztuczna – poszczepienna?

Jak dalej potoczyłaby się ta rozmowa?

Obowiązek szczepień w innych krajach Europy

Na stronie internetowej unijnej instytucji European Centre for Disease Prevention and Control (Europejskie Centrum Zapobiegania i Kontroli Chorób) znajdziemy rewelacyjną „porównywarkę” obowiązku szczepienia dzieci we wszystkich krajach Unii Europejskiej:

https://vaccine-schedule.ecdc.europa.eu/

Aby sprawdzić, jakie szczepienia są w danym kraju Unii obowiązkowe, korzystamy z narzędzia „Quick search”, wybieramy kraj i w sekcji grupy wiekowej („Age group”) zaznaczamy tylko opcję „Child”.

I na przykład dla Polski otrzymamy taki obrazek:

Czerwony pasek przy danej szczepionce czyli „Mandatory vaccination” oznacza prawny obowiązek podania dziecku szczepionki. Czarny pasek to szczepienia, które są zalecane, ale nie są refundowane.

A jeśli sobie w ten sposób sprawdzimy np. Danię, to otrzymamy takie coś:

Widać różnicę, prawda? 🙂

To są szczepienia REKOMENDOWANE przez rząd duński, ale NIE SĄ one obowiązkowe. Są dobrowolne. W pełni refundowane, ale dobrowolne. Nie ma tam przymusu szczepienia.

Jeśli „przeklikamy” sobie w ten sposób wszystkie państwa Unii Europejskiej, to otrzymamy następujący obraz szczepień obowiązkowych i jedynie rekomendowanych:

Szczepienia obowiązkowe w Polsce => WZW B i BCG (gruźlica) w pierwszej dobie, błonica, tężec, krztusiec, polio. Hib, PCV (pneumokoki), MMR

A w pozostałych krajach wygląda to tak:

Bułgaria => BCG i WZWB pierwsza doba, błonica, tężec, krztusiec, polio, Hib, PCV, MMR

Chorwacja => błonica, tężec, krztusiec, polio, Hib, WZWB (dopiero w 2gim miesiącu życia), MMR

Czechy => BCG i WZW B w pierwszej dobie tylko w grupach ryzyka, a dla pozostałych dzieci dopiero od 2go miesiąca, błonica, tężec, krztusiec, polio, Hib, MMR,

Grecja => błonica, tężec, polio, WZW B (ale od pierwszego miesiąca życia, a nie w pierwszej dobie)

Węgry => BCG pierwsza doba, błonica, tężec, krztusiec, polio, Hib, PCV13, MMR, WZWB dopiero od 12go roku życia

Włochy => WZWB w dniu urodzenia dla grup ryzyka a dla pozostałych dzieci od 2go miesiąca, błonica, tężec, krztusiec, polio, Hib, MMR, ospa wietrzna

Łotwa => BCG pierwsza doba, rotawirusy, błonica, teżec, krztusiec, polio, Hib, WZW B od 2go miesiąca, PCV, MMR, ospa wietrzna

Słowacja => błonica, tężec, krztusiec, polio, Hib, WZW B (od 2go miesiąca), PCV, MMR

Słowenia => błonica, tężec, krztusiec, polio, Hib, WZW B (w 5tym roku życia), MMR

Francja => błonica, tężec, polio

[aktualizacja 4 stycznia 2017]
Francja rozszerza kalendarz szczepień do 11 obowiązkowych szczepionek od 1 stycznia 2018:
http://solidarites-sante.gouv.fr/prevention-en-sante/preserver-sa-sante/vaccination/vaccins-obligatoires/article/11-vaccins-obligatoires-en-2018-le-projet-de-loi
Obowiązkowe stają się także szczepienia przeciw: Hib, krztuścowi, wzw B, odrze/śwince/różyczce, meningokokom C, pneumokokom.

Belgia => polio

I tu kończy się lista krajów, które zmuszają rodziców dzieci do szczepień.

A następujące kraje nie zmuszają nikogo do niczego, a jedynie rekomendują i refundują szczepienia:

Austria => brak szczepień obowiązkowych
Cypr => brak szczepień obowiązkowych
Dania => brak szczepień obowiązkowych
Estonia => brak szczepień obowiązkowych
Finlandia => brak szczepień obowiązkowych
Niemcy => brak szczepień obowiązkowych
Islandia => brak szczepień obowiązkowych
Irlandia => brak szczepień obowiązkowych
Liechtenstein => brak szczepień obowiązkowych
Litwa => brak szczepień obowiązkowych
Luxemburg => brak szczepień obowiązkowych
Malta => brak szczepień obowiązkowych
Holandia => brak szczepień obowiązkowych
Norwegia => brak szczepień obowiązkowych
Portugalia => brak szczepień obowiązkowych
Rumunia => brak szczepień obowiązkowych
Hiszpania => brak szczepień obowiązkowych
Szwecja => brak szczepień obowiązkowych
Wielka Brytania => brak szczepień obowiązkowych

Co najciekawsze, kraje z bardzo dużym nasyceniem tak zwanych „uchodźców”, albo nie zmuszają swoich obywateli do żadnych szczepień (Niemcy, Wielka Brytania), albo nakazują obowiązkowo szczepić jedynie symbolicznie, czego przykładem jest Francja, gdzie prawnie zobowiązuje się rodziców do zaszczepienia ich dzieci jedynie przeciw błonicy, tężcowi i polio. I jakimś cudem najwidoczniej nie ma tam żadnego zagrożenia epidemiologicznego, w przeciwieństwie do niemal sterylnej pod względem „uchodźców” Polski, gdzie obowiązkowo musimy szczepić dzieci przeciwko WZW B, gruźlicy, błonicy, tężcowi, krztuścowi, polio, Hib, pneumokokom, odrze, śwince i różyczce.

Jak to więc się dzieje, że ani Niemcy, ani – zwłaszcza – Francuzi, jeszcze nie wyginęli wybici przerażającymi chorobami zakaźnymi takimi jak np. świnka lub różyczka? Bez wątpienia cud…

Można także zauważyć taką oto prawidłowość, że im biedniejszy kraj, tym większe zyski producentów szczepionek wynikające z zadziwiającego rozmachu, z jakim taki „im biedniejszy” kraj podchodzi do zagadnienia szczepień obowiązkowych (vide Polska i Bułgaria)…

Punkt bez odwrotu

Państwowy Zakład Higieny podpowiada, że zanim zaszczepimy nasze dziecko, należy porównać ryzyko powikłań po zachorowaniu z ryzykiem powikłań po szczepieniu. Ciekawe, które choroby ma na myśli PZH pisząc o obowiązku szczepień, który wynika z bardzo wysokiej zaraźliwości oraz ciężkich powikłań. Świnkę czy raczej różyczkę?

Żródło: strona internetowa PZH http://szczepienia.pzh.gov.pl/wszystko-o-szczepieniach/plusy-i-minusy-szczepionek-czyli-szczepic-czy-nie-szczepic/

Jak widać na powyższym obrazku, PZH zupełnie otwarcie przyznaje, że szczepienia prowadzą do całkowitego uzależnienia populacji od szczepionek,

czyli od kilku prywatnych firm.

Bo im więcej osób zaszczepionych, tym niższa naturalna odporność populacji, więc szczepiąc wszystkich dochodzimy w pewnym momencie do “punktu bez odwrotu”, kiedy to szczepień przerwać już nie można, bo mogłoby to doprowadzić do katastrofy. Tak przynajmniej twierdzi PZH, strasząc katastrofą, bo czy do katastrofy by rzeczywiście doszło, czy nie, to już zupełnie inna historia.

Choć być może faktycznie tak bardzo już zepsuliśmy, albo dopiero jesteśmy w trakcie psucia czegoś, o czym nie mamy jeszcze pojęcia, bawiąc się w bogów, że faktycznie nagłe odcięcie nas od szczepionek może kiedyś doprowadzić do tragedii.

Nawiasem mówiąc, skoro można Polskę odciąć od gazu, to dlaczego nie można by jej było nagle odciąć od szczepionek? Z powodów na przykład politycznych?. Oczywiście dopiero po przekroczeniu “punktu bez odwrotu”…

Uzależnić Polaków od linii produkcyjnej GSK i SANOFI, a potem szantażować Polskę – czy to aby na pewno jedynie fantazja mojego spaczonego umysłu? 🙂

GIS właśnie uczciwie przyznał, że skoro nie ma kasy na szczepienie wszystkich obywateli Polski, to szczepimy przynajmniej dzieci, bo one są najsłabsze i najbardziej narażone na choroby.

Mam bardzo duży problem z taką argumentacją, zwłaszcza że bez większych oporów potrafię zadawać pytania, które ktoś mógłby uznać w pierwszej chwili za niedorzeczne.

Gdy więc słyszę, że najlepiej będzie, jeśli przynajmniej dzieci w ogóle nie będą chorować na choroby zakaźne (dzięki szczepieniom), to od razu muszę zapytać:

„A skąd pewność, że takie chorowanie nie jest tym dzieciom po prostu…potrzebne?”.

Co zwykle mówią wielbiciele szczepień, gdy słyszą o NOP-ach?

“Jeśli nawet czasem jakieś dziecko umrze w wyniku powikłań po podaniu mu szczepionki, to trudno. Dla dobra populacji musimy to ryzyko ponosić i musimy rodziców dzieci zmuszać do ponoszenia tego ryzyka. Dla dobra nas wszystkich”.

Czasem bardzo ciekawe efekty daje odwrócenie sytuacji o 180 stopni.

Więc odwróćmy:

“Jeśli nawet czasem jakieś dziecko umrze w wyniku powikłań po chorobie zakaźnej, to trudno. W imię naturalnej odporności całej populacji musimy to ryzyko ponosić. Oczywiście nikogo do ponoszenia takiego ryzyka nie można zmuszać, więc każdy, kto nie chce tego ryzyka ponosić, powinien mieć dostęp do darmowych szczepionek”.

I co teraz będzie, Panie Marku Posobkiewiczu? Czy w tej formie nie brzmi to znacznie lepiej?

Nie negujemy przecież faktu, że nie szczepiąc ryzykujemy śmierć naszego dziecka w wyniku powikłań po śwince albo różyczce. Teoretycznie jest to możliwe.

Równocześnie ze smutnej praktyki wiemy, że możliwa jest śmierć dziecka po podaniu szczepionki…

A problem polega na tym, że w tym sporze między “proszczepami” i “antyszczepami” zupełnie zapominamy o czymś bardzo ważnym. Bo współczesna medycyna w praktyce eliminuje coś, co doprowadziło nas w to miejsce, w którym obecnie się znajdujemy. Naturalną selekcję…

Jakkolwiek okrutnie by to nie brzmiało, to jeśli krztusiec lub świnka doprowadzi do śmierci jednego dziecka na kilkanaście czy kilkadziesiąt tysięcy przypadków zachorowań, to być może po prostu akurat ten zestaw genów nie zasługiwał na kontynuację w przyszłości.

Tak to działało przez miliony lat.

Do czasu, aż wymyśliliśmy szczepionki.

I sami sobie zabroniliśmy chorować.

A przecież jeszcze 200-300 lat temu ludzie żyli najczęściej w brudzie i smrodzie, niemal wśród własnych odchodów, jedli „byle co” (aczkolwiek było to „byle co” z pewnością bez dodatku glifosatu).

Nie było ani szczepionek, ani opieki medycznej. Prymitywne osiągnięcia ówczesnej medycyny były dostępne, ale jedynie dla niewielkiego odsetka populacji – czyli dla ludzi zamożnych.

I jakimś cudem ta brudna, zawszona, niedożywiona, nękana epidemiami, zjadająca i wydalająca wszystkie możliwe pasożyty ludzkość jednak przetrwała…

Dziś, gdy żyjemy w prawie sterylnych warunkach, a medycyna zna leki niemal na wszystko, co nam najczęściej dolega, nagle Pan Posobkiewicz Marek do spółki z Radziwiłłem Konstantym są pewni, że szczepienia to bezwzględna konieczność. I gdyby to było możliwe, to najlepiej żeby to były szczepienia przeciw wszystkim chorobom zakaźnym.

Trudno pozbyć się wrażenia, że jedynym powodem wprowadzania kolejnej szczepionki do kalendarza szczepień jest wyłącznie sam fakt, że ta szczepionka… została wyprodukowana.

I ani GIS ani Ministerstwo Zdrowia ani URPL nie pomagają nam walczyć z tym wrażeniem…

Więc na jakiej podstawie zwolennicy szczepień twierdzą, że to jest dobre dla populacji? Świadome niszczenie naturalnej odporności populacyjnej po to, aby wyeliminować występujące od czasu do czasu u niektórych dzieci powikłania spowodowane chorobami zakaźnymi, to aby na pewno jest dla nas takie dobrodziejstwo? Skąd to wiadomo? Przecież będzie to można zacząć jakoś w miarę sensownie oceniać dopiero za 50-100 lat.

Obecnie zaczyna dorastać dopiero pierwsze pokolenie Polaków, któremu odgórnie zabroniono chorować na typowe choroby wieku dziecięcego, czyli na odrę, świnkę i różyczkę. Skąd wiemy, jaki będzie efekt tego eksperymentu dla całej populacji, zwłaszcza że np. szczepienie przeciw śwince uodparnia na około 10 lat, a dorośli Polacy się niemal w ogóle nie szczepią? Nawet jeśli będziemy udawać, że nie ma NOP-ów, czyli że szczepionki same w sobie nie są szkodliwe i jedyny efekt ich podania to wygenerowanie SZTUCZNEJ odporności organizmu, który nie ma szans na naturalne zachorowanie, to co dalej? Skąd wiadomo, czym taka zabawa w poprawianie natury się skończy za 100 czy 200 lat?

GIS mówi: szczepmy dzieci, bo one są najbardziej narażone na zachorowanie, a na szczepienie wszystkich nie mamy pieniędzy.

Ponownie odwróćmy ten obrazek o 180 stopni.

Nie szczepmy dzieci. Pozwólmy ich organizmom naturalnie dojrzewać i uczyć się odporności. Nie walczmy z naturą. Ona wie najlepiej. Bo gdyby nie wiedziała, to by nas już dawno na tej planecie nie było.

Ale skoro już koniecznie musimy szczepić, to szczepmy wyłącznie dorosłych. Dojrzały organizm, w odróżnieniu od “fabrycznie nowego” organizmu noworodka, który kilka godzin temu przyszedł dopiero na świat, nie przeżyje jakiegoś strasznego szoku po wstrzyknięciu w mięsień zmodyfikowanych wirusów z dodatkiem chemicznego koktajlu. Trochę pocierpi, ale nic strasznego mu się nie stanie. Na co dzień przecież oddycha smogiem i żywi się glifosatem z dodatkiem owoców i warzyw, oraz antybiotykami z dodatkiem przemysłowo pozyskanego mięsa, więc co za różnica, jeśli przyjmie jeszcze jedną dawkę jakiejś trucizny?

Od kogo noworodek może się w szpitalu zarazić gruźlicą, żółtaczką lub tężcem? Od innego noworodka, który urodził się 10 minut wcześniej, czy raczej od pielęgniarki, lekarza, lub tatusia, który właśnie wkroczył dumnie na oddział, żeby dzielić się swoją radością z narodzin potomstwa, a przy okazji także wszystkimi wirusami, jakie w nim sobie komfortowo bytują?

Skoro już chcemy kogoś tymi szczepionkami masakrować, to nie masakrujmy najsłabszych i najbardziej bezbronnych, tylko masakrujmy sami siebie. Skoro nie ma kasy na szczepienia dla wszystkich, to szczepmy nas, żebyśmy nie zarażali dzieci.

A dzieci zostawmy w spokoju.

Pozwólmy Naturze działać. Oczywiście wiąże się to z ryzykiem. Być może trochę więcej dzieci będzie umierać. Ale coś za coś – przeżyją dzieci silniejsze i lepiej przystosowane. Tak to powinno działać.

Bo jeśli naprawdę dążymy do tego, aby za wszelką cenę przeżyło każde dziecko (no chyba że umarło w wyniku NOP-a), to paradoksalnie nie ma już dla nas ratunku – ale zrozumiemy to, gdy już być może będzie za późno…

Poradnik dla lekarzy – jak nakłonić pacjenta do szczepienia

Idziesz do lekarza z objawami grypy. Lekarz zupełnie niezobowiązująco, mimochodem, nieśmiało zaczyna Cię zachęcać do szczepienia przeciw grypie.

Myślisz, że to taka improwizowana, zupełnie naturalna rozmowa?

Nic bardziej mylnego. Jest duża szansa na to, że lekarz rozmawia z Tobą wg instrukcji, dzięki której po prostu nauczył się, jak manipulować rozmową z pacjentem, aby sprzedać mu produkt, czyli szczepionkę.

Tylko czy to jeszcze lekarz, czy już sprzedawca?

Jest sobie coś takiego, jak Ogólnopolski Program Zwalczania Grypy.

Na stronie internetowej tego programu znajdują się do pobrania różne „pomoce naukowe”.

http://opzg.pl/do-pobrania

Znajdziecie tam także poradnik, który nosi tytuł: „Jak Skutecznie Rekomendować Szczepienia Przeciw Grypie” (kliknij na łącze aby otworzyć ten poradnik).

Oczywiście nazwa jest myląca. Tytuł powinien brzmieć „Jak skutecznie prowadzić rozmowę z klientem, aby nakłonić go do podjęcia decyzji o zakupie szczepionki”.

Oto jedynie próbka. Fragmencik. Na zachętę… 🙂

To teraz jeszcze dla porządku sprawdźmy, kto sponsoruje Ogólnopolski Program Zwalczania Grypy.

Na stronie programu w menu na górze wybieramy kolejno „O Programie” => Partnerzy.

http://opzg.pl/o-programie/partnerzy

Czy kogoś to dziwi, że jednym ze sponsorów Ogólnopolskiego Programu Zwalczania Grypy jest prywatna firma – bardzo duża firma, wielki koncern, komercyjna fabryka szczepionek – Sanofi Pasteur?

Czy jednak należy się dziwić, że firma, której biznes polega na produkcji i sprzedawaniu szczepionek, uczy lekarzy, jak manipulować pacjentami, żeby te szczepionki kupowali?..

Otóż dziwić się nie należy.

Należy jedynie mieć świadomość, co się dzieje wokół nas…

Wyszczepialność populacji – trochę statystyki

Według GUS, na koniec czerwca br. ludność Polski wynosiła 38.422.346 osób.

Polaków w wieku 35 lat i więcej było 22.577.893, co stanowi 59% ogółu populacji.

Czyli 59% procent obywateli Polski zostało zaszczepionych na gruźlicę, błonicę, krztusiec, polio i odrę 17 lat temu, lub jeszcze dawniej.

Przypomnijmy – jeśli szczepionka w ogóle działa, to odporność przy dużym szczęściu utrzymuje się najczęściej max kilkanaście lat.

Jeśli przesuniemy tę granicę wieku np. do lat 40, to mamy tutaj 19.444.356 osób co stanowi 51% ogółu populacji. Czyli ponad połowa z nas wszystkich otrzymała ostatnie szczepionki ponad 20 lat temu!

A taka na przykład szczepionka przeciw WZW B weszła do kalendarza szczepień dopiero w 1996 roku, co oznacza, że w praktyce rocznik 1995 i roczniki starsze są zaszczepione w nikłym stopniu – bo szczepią się jedynie osoby przed zabiegami typu operacja. Rocznik 1995 i roczniki starsze, to na dziś ponad 30mln. 300tys. ludzi, czyli prawie 79% naszej polskiej populacji! Ile osób spośród tych 30 milionów zaszczepiło się przeciw żółtaczce, bo musiało, bo akurat miało zabieg operacyjny?

Dlaczego więc nie chce wybuchnąć żadna epidemia WZW B?

Czyli, pomijając WZW B, albo nie ma epidemii, bo wszyscy są skutecznie do dziś zaszczepieni w dzieciństwie i te szczepienia nadal działają (odporność wyindukowana szczepionkami ponad 20 lat temu istnieje nadal tak, jakby te szczepienia odbyły się wczoraj), albo…

nie ma epidemii, bo… nie ma epidemii!

I nie byłoby ich tak czy inaczej, bez względu na szczepienie lub nieszczepienie dzieci.

Dzieci i młodzież do 19 roku życia to na dziś jedynie 7.691.000 osób, co stanowi zaledwie 20% populacji. Możemy więc mówić o tym, że „skutecznie zaszczepionych” mamy trochę ponad 1/5 wszystkich obywateli Polski – zakładając oczywiście, że szczepienia skutecznie chronią przed chorobami zakaźnymi przynajmniej kilka lat.

To poprosimy teraz o wyniki badań, które mówią, że wystarczy jeden raz (jednym cyklem) zaszczepić 20% populacji – (potem jedynie systematycznie doszczepiając wszystkie nowo narodzone dzieci), aby chroniło to skutecznie całą populację.

Skoro pod groźbą kary grzywny przymusowo szczepi się moje, Twoje, Nasze dzieci, bo to rzekomo chroni całą populację, to żądajmy albo badań potwierdzających, że rocznik 1970 i roczniki starsze są nadal odporne na takie choroby jak gruźlica, polio, błonica, krztusiec, odra i tężec – po szczepieniach z dzieciństwa, albo żądajmy obowiązkowego szczepienia wszystkich dorosłych, co 10 lat, dawkami przypominającymi!

Zakończmy wreszcie tę farsę ze szczepieniami obowiązkowymi wyłącznie samych dzieci: albo niech nam GIS i Konstanty R. udowodnią odpowiednimi, wiarygodnymi badaniami, że nasze szczepienia z dzieciństwa nadal nas chronią, albo znieśmy w ogóle przymus szczepień, albo obowiązkowo szczepmy wszystko, co się (jeszcze) rusza, od urodzenia do śmierci, co 10-15 lat, dawkami przypominającymi.

Bo przecież nie można twierdzić, że szczepienia dzieci chronią całą populację, dopóki nie istnieją badania potwierdzające, że dzisiejsi 40-latkowie, 50-latkowie i emeryci są nadal skutecznie chronieni szczepieniami, które zostały im zaaplikowane w dzieciństwie.

No to gdzie te badania, Panie Marku Posobkiewiczu? Panie Konstantu Radziwiłłu?… No gdzie?…

A jeśli ktoś chciałby się dowiedzieć, jakie były powody wprowadzenia w roku 1996 obowiązkowego szczepienia noworodków przeciw WZW B, może Pana Ministra zapytać takim o to króciutkim wnioskiem.

I niech się chłopak tłumaczy. Co prawda to nie on wprowadzał, ale on przecież nadal podtrzymuje ten obowiązek…

***

Minister Zdrowia Konstanty Radziwiłł

Ministerstwo Zdrowia

ul. Miodowa 15

00-952 Warszawa

kancelaria@mz.gov.pl

Na podstawie art. 2 ust. 1 ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej, zwracam się do Ministra Zdrowia z prośbą o udostępnienie mi przez Pana Ministra informacji publicznej w następującym zakresie:

Kopie wszystkich dokumentów będących w posiadaniu Ministerstwa Zdrowia (np. analizy, ekspertyzy, raporty wytworzone na zamówienie Ministerstwa Zdrowia lub korespondencja otrzymana przez Ministerstwo Zdrowia np. od GIS, PZH itp.), związanych z wprowadzeniem w roku 1996 do kalendarza szczepień obowiązkowych szczepionki przeciw WZW B, których treść uzasadniła wprowadzenie przez Ministra Zdrowia obowiązku poddawania dzieci szczepieniom przeciw WZW B poczynając od roku 1996.

Forma udostępnienia w/w informacji publicznej: kopie w/w dokumentów w formacie pdf przesłane na adres: ………………

…………………………..

[podpis]

***

Źródło: dane GUS z czerwca 2017:

Bezmiar niewiedzy Głównego Inspektora Sanitarnego

Główny Inspektor Sanitarny został niedawno wnioskiem o udostępnienie informacji publicznej poproszony o udostępnienie następujących dokumentów:

  • treść wytworzonych przez Głównego Inspektora Sanitarnego lub na zlecenie Głównego Inspektora Sanitarnego w latach 2016-2017 raportów i analiz na temat napływu do Polski obecnie już ponad 1,5 miliona obywateli Ukrainy, w kontekście możliwości wystąpienia na terenie Polski zagrożenia epidemiologicznego związanego z nieznanym i pozostającym poza jakąkolwiek kontrolą ze strony władz Rzeczypospolitej Polskiej stanem zaszczepienia (lub niezaszczepienia) tych obywateli Ukrainy, którzy przybyli do Polski (w ilości obecnie około 1500000 osób) i którzy na terenie Polski pozostają na pobyt dłuższy niż kilka tygodni.
  • treść wytworzonych przez Głównego Inspektora Sanitarnego lub na zlecenie Głównego Inspektora Sanitarnego w latach 2010-2017 raportów i analiz na temat wpływu na sytuację epidemiologiczną Polski faktu powszechnej rezygnacji obywateli Polski powyżej 19. roku życia z dobrowolnego odnawiania szczepień, które są obowiązkowe jedynie do 19. roku życia.
  • treść wytworzonych przez Głównego Inspektora Sanitarnego lub na zlecenie Głównego Inspektora Sanitarnego raportów i analiz, zawierających dane o szacowanym w roku 2016 oraz w roku 2017 odsetku obywateli Polski powyżej 19. roku życia, u których ze względu na zaniechanie regularnego, dobrowolnego odnawiania szczepień, które były obowiązkowe do 19. roku życia, zanikła odporność na choroby, które objęte są programem szczepień obowiązkowych – w praktyce zapewniających zaszczepienie niemal całej populacji Polski, ale jedynie do 19. roku życia, oraz zawierających dane o wpływie tego odsetka osób z utraconą w wyniku zaniechania dobrowolnego odnawiania szczepień ochronnych odpornością na sytuację epidemiologiczną Polski.

W otrzymanej odpowiedzi (skan poniżej) GIS informuje, że nie posiada takowych opracowań, raportów i analiz.

Co oznacza ta odpowiedź GIS?

Otóż wynika z niej, że Główny Inspektor Sanitarny:

NIE WIE czy masowy napływ osób z terenu Ukrainy stanowi zagrożenie czy nie stanowi zagrożenia dla sytuacji epidemiologicznej Polski. Nie wie, bo nie posiada na ten temat żadnych dokumentów.

NIE WIE jaki wpływ na sytuację epidemiologiczną Polski ma fakt, że dorośli Polacy nie odnawiają dobrowolnie szczepień obowiązkowych, którym zostali poddani jako dzieci. Nie wie, bo nie posiada na ten temat żadnych dokumentów.

NIE WIE, u jakiego odsetka dorosłych obywateli Polski już dawno zanikła odporność wytworzona za pomocą szczepionek otrzymanych w dzieciństwie. Nie wie, bo nie posiada na ten temat żadnych dokumentów.

Powstaje więc pytanie – skoro Główny Inspektor Sanitarny nie posiada tak elementarnych informacji, niezwykle istotnych dla naszego bezpieczeństwa epidemiologicznego, to kto ma wiedzieć?

Po co nam GIS, który nie wie, czy napływ do Polski prawie 2 milionów Ukraińców nie stanowi dla nas żadnego zagrożenia epidemiologicznego?

Po co nam GIS, który pracowicie co rok opracowuje kalendarz szczepień dla dzieci, a najwyraźniej nie interesuje go w ogóle, czy dorośli obywatele Polski są nadal aby na pewno odporni na choroby, na które zostali zaszczepieni kilkadziesiąt lat temu? Przecież szczepionki – o ile w ogóle działają – to dają odporność co najwyżej na kilka, lub kilkanaście lat…

Czy więc na pewno mamy podstawy, aby zakładać, że sytuacja epidemiologiczna Polski jest pod pełną kontrolą GIS?