Przymus szczepienia nawet po naturalnym przechorowaniu – wniosek do MZ o informację publiczną

Po co szczepić przeciw śwince, różyczce lub odrze dziecko, które naturalnie przechorowało tę chorobę?

Po co szczepić, jeśli organizm jest naturalnie odporny?

To są pytania, które koniecznie trzeba zadać Ministrowi Zdrowia, bo to on nas zmusza do szczepienia naszych dzieci nawet w takim przypadku. Przy okazji te same pytania wysyłamy oczywiście do Głównego Inspektora Sanitarnego.

W odpowiedzi na poniższy wniosek Minister i Główny Inspektor mogą nam albo przesłać dokumenty, o które prosimy, albo będą musieli przyznać, że nie dysponują takimi dokumentami. Ale wówczas będzie to oznaczało, że nie istnieje żadne uzasadnienie dla szczepienia dziecka np. przeciw śwince, jeśli ono na świnkę już chorowało.

***

email: inspektorat@gis.gov.pl, kancelaria@mz.gov.pl, serwis@mz.gov.pl

temat maila: wniosek o informację publiczną

Minister Zdrowia / Główny Inspektor Sanitarny

Na podstawie art. 2 ust. 1 ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej (Dz. U. Nr 112 poz. 1198, z późn. zm.), zwracam się do Ministra Zdrowia / Głównego Inspektora Sanitarnego z prośbą o udostępnienie mi informacji publicznej w następującym zakresie:

Treść wszystkich dokumentów będących w posiadaniu Ministerstwa Zdrowia / Głównego Inspektoratu Sanitarnego, które ze względów medycznych uzasadniają konieczność poddawania szczepieniu obowiązkowemu dziecka np. przeciw odrze, śwince lub różyczce nawet jeśli dziecko naturalnie przechorowało te choroby, a więc dzięki temu przechorowaniu zyskało naturalną odporność przeciw kolejnym zachorowaniom.

Forma udostępnienia w/w informacji publicznej: kopie w/w dokumentów przesłane na adres ……………………… [email lub adres zamieszkania, jeśli chcecie go podać]

…………………………………………….
[imię i nazwisko + adres zamieszkania jeśli chcecie go podać]

Ochrona osób „najsłabszych w społeczeństwie”

Państwowy Zakład Higieny pisze na swojej stronie internetowej szczepienia.info, że:

„Obowiązek szczepień jest próbą ochrony najsłabszych w społeczeństwie, dla których nie zaszczepione dzieci mogą stanowić śmiertelne zagrożenie”

Tak więc PZH najwyraźniej sugeruje, że jedynie „nie zaszczepione dziecko” może stanowić zagrożenie (i to nawet śmiertelne!) dla osoby „najsłabszej w społeczeństwie”, a nie zaszczepiony dorosły najwyraźniej już nie.

Czyżby w PZH istniało przekonanie, że noworodek może się zarazić gruźlicą wyłącznie od innego noworodka, oczywiście „nie zaszczepionego”, lub wyłącznie od dowolnego innego „nie zaszczepionego” dziecka?

Brzmi to wszystko, delikatnie mówiąc, dość zastanawiająco…

Spróbujmy więc doprecyzować u źródła, co źródło (czyli PZH) miało na myśli pisząc, że nie zaszczepione dziecko jest zagrożeniem dla osób „najsłabszych w społeczeństwie”. A co z nie zaszczepionymi dorosłymi?

***

email: szczepienia@pzh.gov.pl

temat maila: szczepienia a ochrona osób najsłabszych w społeczeństwie – wniosek o informację publiczną

Dzień dobry.

Na stronie internetowej PZH można przeczytać, że:

„Obowiązek szczepień jest próbą ochrony najsłabszych w społeczeństwie, dla których nie zaszczepione dzieci mogą stanowić śmiertelne zagrożenie”

W związku z powyższym uprzejmie zapytuję, czy śmiertelnym zagrożeniem dla osób „najsłabszych w społeczeństwie” są wyłącznie „nie zaszczepione dzieci”, czy także nie zaszczepieni dorośli, lub dorośli, u których poszczepienna odporność pochodząca od przyjętych w dzieciństwie szczepionek, już dawno zanikła.

Proszę również o wyjaśnienie, co kryje się pod określeniem „najsłabszy w społeczeństwie” oraz proszę także o wyjaśnienie, dlaczego w cytowanym powyżej tekście zamiast słów „nie zaszczepione dzieci” nie użyto słów „osoby niezaszczepione”.

Jednocześnie, korzystając z przysługującego mi prawa dostępu do informacji publicznej, w trybie wniosku o udostępnienie informacji publicznej uprzejmie proszę o udostępnienie mi następujących informacji:

  • wszelkie będące w posiadaniu PZH dokumenty, których treść uzasadnia twierdzenie, że wyłącznie „nie zaszczepione dziecko” stanowi śmiertelne zagrożenie dla osób „najsłabszych w społeczeństwie”, a osoba dorosła, która nie była szczepiona (np. wprowadzoną do kalendarza szczepień w roku 2017 szczepionką przeciw pneumokokom), lub u której już dawno zanikła poszczepienna odporność po szczepieniach w dzieciństwie, nie stanowi śmiertelnego zagrożenia dla osób „najsłabszych w społeczeństwie”.

Forma udostępnienia w/w informacji: na adres …………………………….. [adres email, lub adres zamieszkania, jeśli chcecie go podać]

Z poważaniem,
……………………………………….
[imię nazwisko]

Czy personel medyczny jest szczepiony? Pytamy GIS i MZ

Skoro dziecko nieszczepione może być zagrożeniem dla innych dzieci (tak twierdzą fanatycy szczepień), to czy nieszczepiony lekarz lub nieszczepiona pielęgniarka może, czy nie może być zagrożeniem dla naszego dziecka?

Aby się dowiedzieć, trzeba zapytać u źróda.

Nie bójmy się pytać. Zwłaszcza w trosce o zdrowie i życie naszych dzieci.

Urzędnicy [jeszcze] nie gryzą. 🙂

***

Minister Zdrowia
kancelaria@mz.gov.pl
serwis@mz.gov.pl

Główny Inspektor Sanitarny
inspektorat@gis.gov.pl
konsultacje.ep@gis.gov.pl

W trosce o zdrowie i życie mojego dziecka, niniejszym proszę o niezwłoczne udzielenie mi odpowiedzi na poniższe pytania:

1. Czy każdy pracownik publicznej służby zdrowia mający kontakt z dziećmi ma aktualne (regularnie odnawiane zgodnie z zaleceniami producentów szczepionek) wszystkie szczepienia znajdujące się w obecnie obowiązującym Programie Szczepień Ochronnych (dalej: PSO) dzieci i młodzieży?

oraz,

2. Czy każdy pracownik publicznej służby zdrowia mający kontakt z dziećmi, który ma aktualne (regularnie odnawiane zgodnie z zaleceniami producentów szczepionek) wszystkie szczepienia znajdujące się w obecnie obowiązującym PSO dzieci i młodzieży, dysponuje również aktualnymi wynikami badań poziomu przeciwciał wykonanych po szczepieniu przypominającym, które potwierdzają, że wykonane u danego pracownika służby zdrowia szczepienie wywołało oczekiwaną odpowiedź immunologiczną układu odpornościowego tego pracownika?

3. Czy pracownik publicznej służby zdrowia, który nie może udokumentować regularnego odnawiania szczepień objętych PSO, lub który nie może udokumentować, że szczepienia przypominające, którym został poddany, wywołały oczekiwaną odpowiedź immunologiczną jego organizmu, może stanowić zagrożenie dla życia i zdrowia mojego dziecka, które jeszcze nie zostało poddane szczepieniom w ramach PSO, lub które powinno być poddane szczepieniom przypominającym zgodnie z aktualnym kalendarzem szczepień ochronnych?

4. Czy jako rodzic dziecka podlegającego obowiązkowym szczepieniom ochronnym mam prawo oczekiwać od lekarza oraz od pielęgniarki udokumentowania, że osoby te są szczepione przeciw wszystkim chorobom ujętym w PSO i że mogą udokumentować prawidłową odpowiedź immunologiczną ich organizmów po tych szczepieniach ZANIM osoby te będą mieć fizyczny kontakt z moim dzieckiem?

Łączę wyrazy szacunku,
…………………………….

Punkt bez odwrotu – wniosek do Ministra Zdrowia o informację publiczną

UWAGA: jeśli nie wiecie, czym jest „punkt bez odwrotu”, to wyjaśnienie znajduje się TUTAJ.

***

email: kancelaria@mz.gov.pl
temat maila: wniosek o informację publiczną

Minister Zdrowia Konstanty Radziwiłł
Ministerstwo Zdrowia
ul. Miodowa 15
00-952 Warszawa
kancelaria@mz.gov.pl

Szanowny Panie Ministrze,

Państwowy Zakład Higieny informuje na swojej stronie internetowej, że:

“Zaobserwowano, że spadek zachorowań na daną chorobę powoduje zanik odporności naturalnej w populacji, w wyniku czego zwiększa się podatność na zachorowanie na tę chorobę. Przykładowo w Anglii w latach 70-tych ubiegłego wieku, pod wpływem ruchów antyszczepionkowych, zaniechano szczepień przeciwko krztuścowi, co doprowadziło do szybkiego nawrotu choroby z ciężkimi powikłaniami, w tym zgonów dzieci oraz szybkiego przywrócenia masowych szczepień przeciwko tej chorobie”.

Źródło: http://szczepienia.pzh.gov.pl/wszystko-o-szczepieniach/plusy-i-minusy-szczepionek-czyli-szczepic-czy-nie-szczepic/

W związku z powyższym, na podstawie art. 2 ust. 1 ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej (Dz. U. Nr 112 poz. 1198, z późn. zm.), zwracam się do Ministra Zdrowia z prośbą o udostępnienie mi informacji publicznej w następującym zakresie:

  • treść badań, analiz lub innych opracowań będących w posiadaniu Ministerstwa Zdrowia, z których wynika, że nieuchronne zniszczenie odporności naturalnej w populacji obywateli Polski na skutek Programu Szczepień Ochronnych (PSO) nie stanowi, w perspektywie kolejnych pokoleń, żadnego zagrożenia dla istnienia naszej populacji.
  • treść badań, analiz lub innych opracowań będących w posiadaniu Ministerstwa Zdrowia, które uzasadniają (ekonomicznie, etycznie, medycznie itp.) konieczność kontynuowania Programu Szczepień Ochronnych kosztem zniszczenia odporności naturalnej w populacji obywateli Polski.
  • treść będących w posiadaniu Ministerstwa Zdrowia dokumentów, które świadczą o tym, że Minister Zdrowia jest świadomy zagrożeń wynikających z uzależnienia populacji obywateli Polski od szczepień, czyli de facto od kilku linii produkcyjnych kilku zagranicznych, prywatnych firm.
  • treść będących w posiadaniu Ministerstwa Zdrowia dokumentów, które świadczą o tym, że Minister Zdrowia dysponuje planem działania na wypadek ewentualnego zablokowania Polsce, przez czynniki od nas niezależne, dostępu do szczepionek produkowanych poza granicami Polski i wykorzystywanych w Programie Szczepień Ochronnych.
  • treść będących w posiadaniu Ministerstwa Zdrowia dokumentów, które świadczą o tym, że Minister Zdrowia dysponuje planem nagłego zastąpienia – w razie konieczności – szczepionek wykorzystywanych w PSO, a produkowanych poza granicami kraju, szczepionkami produkowanymi przez firmy polskie, niezależne od obcego kapitału.

Forma udostępnienia informacji: na adres …………………………. [można podać email lub adres zamieszkania, jeśli chcecie go podawać]

Jednocześnie uprzejmie Pana Ministra zapytuję, które ze szczepień obowiązkowych, zawartych w PSO, w razie potencjalnego, nagłego i długotrwałego pozbawienia Polski dostępu do kupowanych poza granicami Polski szczepionek wykorzystywanych dla celów PSO, mogą być BEZ ZAKŁÓCEŃ kontynuowane w oparciu wyłącznie o szczepionki produkowane w Polsce.

………………………………………..
[imię nazwisko, adres zamieszkania – jeśli chcecie go podawać]

Punkt bez odwrotu

Państwowy Zakład Higieny podpowiada, że zanim zaszczepimy nasze dziecko, należy porównać ryzyko powikłań po zachorowaniu z ryzykiem powikłań po szczepieniu. Ciekawe, które choroby ma na myśli PZH pisząc o obowiązku szczepień, który wynika z bardzo wysokiej zaraźliwości oraz ciężkich powikłań. Świnkę czy raczej różyczkę?

Żródło: strona internetowa PZH http://szczepienia.pzh.gov.pl/wszystko-o-szczepieniach/plusy-i-minusy-szczepionek-czyli-szczepic-czy-nie-szczepic/

Jak widać na powyższym obrazku, PZH zupełnie otwarcie przyznaje, że szczepienia prowadzą do całkowitego uzależnienia populacji od szczepionek,

czyli od kilku prywatnych firm.

Bo im więcej osób zaszczepionych, tym niższa naturalna odporność populacji, więc szczepiąc wszystkich dochodzimy w pewnym momencie do “punktu bez odwrotu”, kiedy to szczepień przerwać już nie można, bo mogłoby to doprowadzić do katastrofy. Tak przynajmniej twierdzi PZH, strasząc katastrofą, bo czy do katastrofy by rzeczywiście doszło, czy nie, to już zupełnie inna historia.

Choć być może faktycznie tak bardzo już zepsuliśmy, albo dopiero jesteśmy w trakcie psucia czegoś, o czym nie mamy jeszcze pojęcia, bawiąc się w bogów, że faktycznie nagłe odcięcie nas od szczepionek może kiedyś doprowadzić do tragedii.

Nawiasem mówiąc, skoro można Polskę odciąć od gazu, to dlaczego nie można by jej było nagle odciąć od szczepionek? Z powodów na przykład politycznych?. Oczywiście dopiero po przekroczeniu “punktu bez odwrotu”…

Uzależnić Polaków od linii produkcyjnej GSK i SANOFI, a potem szantażować Polskę – czy to aby na pewno jedynie fantazja mojego spaczonego umysłu? 🙂

GIS właśnie uczciwie przyznał, że skoro nie ma kasy na szczepienie wszystkich obywateli Polski, to szczepimy przynajmniej dzieci, bo one są najsłabsze i najbardziej narażone na choroby.

Mam bardzo duży problem z taką argumentacją, zwłaszcza że bez większych oporów potrafię zadawać pytania, które ktoś mógłby uznać w pierwszej chwili za niedorzeczne.

Gdy więc słyszę, że najlepiej będzie, jeśli przynajmniej dzieci w ogóle nie będą chorować na choroby zakaźne (dzięki szczepieniom), to od razu muszę zapytać:

„A skąd pewność, że takie chorowanie nie jest tym dzieciom po prostu…potrzebne?”.

Co zwykle mówią wielbiciele szczepień, gdy słyszą o NOP-ach?

“Jeśli nawet czasem jakieś dziecko umrze w wyniku powikłań po podaniu mu szczepionki, to trudno. Dla dobra populacji musimy to ryzyko ponosić i musimy rodziców dzieci zmuszać do ponoszenia tego ryzyka. Dla dobra nas wszystkich”.

Czasem bardzo ciekawe efekty daje odwrócenie sytuacji o 180 stopni.

Więc odwróćmy:

“Jeśli nawet czasem jakieś dziecko umrze w wyniku powikłań po chorobie zakaźnej, to trudno. W imię naturalnej odporności całej populacji musimy to ryzyko ponosić. Oczywiście nikogo do ponoszenia takiego ryzyka nie można zmuszać, więc każdy, kto nie chce tego ryzyka ponosić, powinien mieć dostęp do darmowych szczepionek”.

I co teraz będzie, Panie Marku Posobkiewiczu? Czy w tej formie nie brzmi to znacznie lepiej?

Nie negujemy przecież faktu, że nie szczepiąc ryzykujemy śmierć naszego dziecka w wyniku powikłań po śwince albo różyczce. Teoretycznie jest to możliwe.

Równocześnie ze smutnej praktyki wiemy, że możliwa jest śmierć dziecka po podaniu szczepionki…

A problem polega na tym, że w tym sporze między “proszczepami” i “antyszczepami” zupełnie zapominamy o czymś bardzo ważnym. Bo współczesna medycyna w praktyce eliminuje coś, co doprowadziło nas w to miejsce, w którym obecnie się znajdujemy. Naturalną selekcję…

Jakkolwiek okrutnie by to nie brzmiało, to jeśli krztusiec lub świnka doprowadzi do śmierci jednego dziecka na kilkanaście czy kilkadziesiąt tysięcy przypadków zachorowań, to być może po prostu akurat ten zestaw genów nie zasługiwał na kontynuację w przyszłości.

Tak to działało przez miliony lat.

Do czasu, aż wymyśliliśmy szczepionki.

I sami sobie zabroniliśmy chorować.

A przecież jeszcze 200-300 lat temu ludzie żyli najczęściej w brudzie i smrodzie, niemal wśród własnych odchodów, jedli „byle co” (aczkolwiek było to „byle co” z pewnością bez dodatku glifosatu).

Nie było ani szczepionek, ani opieki medycznej. Prymitywne osiągnięcia ówczesnej medycyny były dostępne, ale jedynie dla niewielkiego odsetka populacji – czyli dla ludzi zamożnych.

I jakimś cudem ta brudna, zawszona, niedożywiona, nękana epidemiami, zjadająca i wydalająca wszystkie możliwe pasożyty ludzkość jednak przetrwała…

Dziś, gdy żyjemy w prawie sterylnych warunkach, a medycyna zna leki niemal na wszystko, co nam najczęściej dolega, nagle Pan Posobkiewicz Marek do spółki z Radziwiłłem Konstantym są pewni, że szczepienia to bezwzględna konieczność. I gdyby to było możliwe, to najlepiej żeby to były szczepienia przeciw wszystkim chorobom zakaźnym.

Trudno pozbyć się wrażenia, że jedynym powodem wprowadzania kolejnej szczepionki do kalendarza szczepień jest wyłącznie sam fakt, że ta szczepionka… została wyprodukowana.

I ani GIS ani Ministerstwo Zdrowia ani URPL nie pomagają nam walczyć z tym wrażeniem…

Więc na jakiej podstawie zwolennicy szczepień twierdzą, że to jest dobre dla populacji? Świadome niszczenie naturalnej odporności populacyjnej po to, aby wyeliminować występujące od czasu do czasu u niektórych dzieci powikłania spowodowane chorobami zakaźnymi, to aby na pewno jest dla nas takie dobrodziejstwo? Skąd to wiadomo? Przecież będzie to można zacząć jakoś w miarę sensownie oceniać dopiero za 50-100 lat.

Obecnie zaczyna dorastać dopiero pierwsze pokolenie Polaków, któremu odgórnie zabroniono chorować na typowe choroby wieku dziecięcego, czyli na odrę, świnkę i różyczkę. Skąd wiemy, jaki będzie efekt tego eksperymentu dla całej populacji, zwłaszcza że np. szczepienie przeciw śwince uodparnia na około 10 lat, a dorośli Polacy się niemal w ogóle nie szczepią? Nawet jeśli będziemy udawać, że nie ma NOP-ów, czyli że szczepionki same w sobie nie są szkodliwe i jedyny efekt ich podania to wygenerowanie SZTUCZNEJ odporności organizmu, który nie ma szans na naturalne zachorowanie, to co dalej? Skąd wiadomo, czym taka zabawa w poprawianie natury się skończy za 100 czy 200 lat?

GIS mówi: szczepmy dzieci, bo one są najbardziej narażone na zachorowanie, a na szczepienie wszystkich nie mamy pieniędzy.

Ponownie odwróćmy ten obrazek o 180 stopni.

Nie szczepmy dzieci. Pozwólmy ich organizmom naturalnie dojrzewać i uczyć się odporności. Nie walczmy z naturą. Ona wie najlepiej. Bo gdyby nie wiedziała, to by nas już dawno na tej planecie nie było.

Ale skoro już koniecznie musimy szczepić, to szczepmy wyłącznie dorosłych. Dojrzały organizm, w odróżnieniu od “fabrycznie nowego” organizmu noworodka, który kilka godzin temu przyszedł dopiero na świat, nie przeżyje jakiegoś strasznego szoku po wstrzyknięciu w mięsień zmodyfikowanych wirusów z dodatkiem chemicznego koktajlu. Trochę pocierpi, ale nic strasznego mu się nie stanie. Na co dzień przecież oddycha smogiem i żywi się glifosatem z dodatkiem owoców i warzyw, oraz antybiotykami z dodatkiem przemysłowo pozyskanego mięsa, więc co za różnica, jeśli przyjmie jeszcze jedną dawkę jakiejś trucizny?

Od kogo noworodek może się w szpitalu zarazić gruźlicą, żółtaczką lub tężcem? Od innego noworodka, który urodził się 10 minut wcześniej, czy raczej od pielęgniarki, lekarza, lub tatusia, który właśnie wkroczył dumnie na oddział, żeby dzielić się swoją radością z narodzin potomstwa, a przy okazji także wszystkimi wirusami, jakie w nim sobie komfortowo bytują?

Skoro już chcemy kogoś tymi szczepionkami masakrować, to nie masakrujmy najsłabszych i najbardziej bezbronnych, tylko masakrujmy sami siebie. Skoro nie ma kasy na szczepienia dla wszystkich, to szczepmy nas, żebyśmy nie zarażali dzieci.

A dzieci zostawmy w spokoju.

Pozwólmy Naturze działać. Oczywiście wiąże się to z ryzykiem. Być może trochę więcej dzieci będzie umierać. Ale coś za coś – przeżyją dzieci silniejsze i lepiej przystosowane. Tak to powinno działać.

Bo jeśli naprawdę dążymy do tego, aby za wszelką cenę przeżyło każde dziecko (no chyba że umarło w wyniku NOP-a), to paradoksalnie nie ma już dla nas ratunku – ale zrozumiemy to, gdy już być może będzie za późno…

Bezmiar niewiedzy Głównego Inspektora Sanitarnego. Odsłona druga.

Główny Inspektor Sanitarny to urząd, który co roku układa kalendarz szczepień obowiązkowych naszych dzieci na kolejny rok. Od pewnego czasu próbujemy się dowiedzieć, na czym GIS opiera swoje przekonanie, że dzieci szczepić trzeba, i to w takim wymiarze – niespotykanym w innych krajach Europy.

I że nie trzeba doszczepiać dorosłych.

GIS właśnie udzielił odpowiedzi na serię pytań zawartych w TYM piśmie, które jednocześnie było wnioskiem o informację publiczną.

W piśmie tym pytaliśmy np. z jakich badań naukowych wynika, że podanie dziecku szczepionki oznacza bezwarunkowe zyskanie odporności każdego zaszczepionego dziecka na całe jego życie. No bo skoro nie ma szczepień przypusowych dla dorosłych, to znaczy, że zakładamy dożywotnią odporność.

Poprosiliśmy również o dokumenty, które świadczyłyby o tym, że GIS ma podstawy, aby zakładać, że:

  1. obowiązkowa zaszczepialność jedynie dzieci i młodzieży wystarcza do tego, aby uważać, że cała populacja jest zaszczepiona (odporna),
  2. rocznik 1970 jest obecnie odporny na zarażenie błonicą, krztuścem, tężcem i gruźlicą w takim samym stopniu, w jakim był odporny tuż po zakończeniu swojego ówczesnego programu szczepień obowiązkowych,
  3. nie istnieje żadne zagrożenie epidemiologiczne związane z faktem napływu do Polski około 2 milionów obywateli Ukrainy,
  4. konieczne jest szczepienie noworodków w pierwszej dobie życia przeciw gruźlicy oraz WZW B,
  5. konieczne jest szczepienie dzieci w drugim miesiącu życia przeciw błonicy, tężcowi i krztuścowi,
  6. koniecznie należy szczepić już 6-tygodniowe dzieci przeciw tężcowi.

Jak brzmi odpowiedź GIS na prośbę o udostępnienie takich dokumentów?

„Równocześnie uprzejmie informuję, że Główny Inspektorat Sanitarny nie znajduje się w posiadaniu dokumentów („opracowań”, „raportów”, „badań” i „analiz”), o których udostępnienie zwracają się Państwo w kolejnych punktach od pkt. 1 do pkt. 6 maila stanowiącego wniosek o udostępnienie informacji publicznej. Główny Inspektorat Sanitarny nie posiada, jak również nie zlecał, nie zamawiał i nie wytwarzał dokumentów o określonym w mailu przedmiocie, zakresie spraw lub treści. „

Tak więc mamy już potwierdzenie, że:

GIS nie wie, czy wystarczy zaszczepić dzieci, aby cała populacja była trwale odporna, bo nie ma dokumentów, które zawierałyby dane o odporności osób dorosłych po szczepieniu w dzieciństwie,

GIS nie dysponuje żadnymi dokumentami, które uzasadniałyby szczepienie noworodków w pierwszej dobie życia przeciw gruźlicy oraz WZW B,

GIS nie wie, czy prawie 2 miliony Ukraińców Polsce stanowią dla nas zagrożenie epidemiologiczne, czy go nie stanowią, bo nie ma żadnych dokumentów na ten temat (czyli nie zlecano nawet takich badań!),

GIS nie dysponuje żadnymi dokumentami, które uzasadniałyby szczepienie 6-tygodniowych niemowląt przeciw błonicy, tężcowi i krztuścowi,

GIS nie wie, czy rocznik 1970 jest dziś nadal odporny na zachorowania na błonicę, tężec, krztusiec i gruźlicę po szczepieniach wykonanych w dzieciństwie, bo nie ma żadnych dokumentów na ten temat.

Ale za to, GIS informuje, że:

„Wskazanie terminów wykonania szczepień podstawowych w okresach późniejszych niż te, które zostały wskazane jako właściwe i dopuszczalne dla rozpoczęcia szczepień w Charakterystyce Produktów Leczniczych, zwiększa ryzyko zachorowania w przypadku narażenia na kontakt z patogenami wywołującymi choroby zakaźne. Programy Szczepień Ochronnych uwzględniały ww. zasadę i określone w PSO terminy rozpoczęcia szczepień podstawowych były i są zgodne z Charakterystyką Produktów Leczniczych wykorzystywanych do wykonywanie tych szczepień obowiązkowych. „

Czyli wreszcie wszystko jasne:

„Im później zaszczepimy dziecko, tym większa szansa, że ono się czymś zarazi. Nie sprawdzamy, czy to ma sens. Po prostu robimy to, co nam piszą SANOFI, GSK i reszta w ChPL-ach”…

Skoro więc opóźnianie szczepień „zwiększa ryzyko zachorowania w przypadku narażenia na kontakt z patogenami”, to idąc tą logiką należy dziecko zaszczepić wszystkimi możliwymi szczepionkami najlepiej w pierwszej godzinie życia. Bo im dziecko dłużej żyje, tym z każdą godziną życia rośnie ryzyko „zachorowania w przypadku narażenia na kontakt z patogenami”…

No dobrze, ale o jakim ryzyku „kontaktu z patogenami” mowa w przypadku błonicy lub tężca? Na błonicę zachorowań niemal w ogóle nie ma od wielu lat, a na tężec choruje kilka osób rocznie…

A na jakie ryzyko „kontaktu z patogenami” jest narażona osoba w wieku dziś lat 40, szczepiona wyłącznie jako dziecko?

W dalszej części swojej odpowiedzi GIS bardziej szczegółowo wyjaśnia, dlaczego robi to, co mu każe GSK lub SANOFI:

„Jak wskazano na początku niniejszej odpowiedzi na Państwa wniosek o dostęp do informacji publicznej, działania Głównego Inspektoratu Sanitarnego odnośnie zakresu i terminów wykonywania obowiązkowych szczepień ochronnych, które są określane w Komunikacie w sprawie Programu Szczepień Ochronnych, znajdują każdorazowo oparcie w treści Charakterystyki Produktów Leczniczego poszczególnych rodzajów szczepionek i stanowią realizację następujących, prostych, zrozumiałych i powszechnie akceptowanych zasad aksjologicznych i praktycznych postępowania medycznego:

1) każde dziecko zasługuje, aby otrzymać ochronę przed zachorowaniami na choroby zakaźne i związanymi z tym negatywnymi konsekwencjami, w tym cierpieniem związanym z chorobą, powstaniem trwałego uszczerbku na zdrowiu lub śmiercią w wyniku zachorowania lub występujących w efekcie jego powikłań. Ograniczenia we wdrażaniu w życie ww. zasady obejmowania jak najszerszej grupy dzieci i młodzieży szczepieniami ochronnymi wynikają z ograniczonego budżetu, który musi być przeznaczony również na inne potrzeby zdrowotne. Ochrona przed chorobami zakaźnymi dzieci jest więc realizowana niezależnie od tego czy możliwe jest zapewnienie równie powszechnej ochrony poprzez szczepienia osobom dorosłym, których układ opornościowy jest bardzie dojrzały, a organizm bardziej odporny na skutki choroby, a także niezależnie od tego czy możliwe jest zapewnienie równie powszechnej ochrony poprzez szczepienia cudzoziemcom, którzy przybywają do naszego kraju.”

Acha! Każde dziecko ZASŁUGUJE na otrzymanie, POD GROŹBĄ KARY GRZYWNY DLA RODZICÓW, kilkudziesięciu NIENATURALNYCH STRZAŁÓW W MIĘSIEŃ – BO TAK JEST DLA NIEGO BEZPIECZNIEJ, gdyż jego bezradny organizm po prostu nie poradziłby sobie z tymi wszystkimi wirusami i bakteriami. A człowiek dorosły sobie poradzi. A jeśli nie, to i tak nie ma znaczenia, bo nie mamy kasy na szczepienie także i dorosłych!

Oznacza to również, że w imię zagrożenia różyczką, tężcem, błonicą, świnką lub krztuścem, każde dziecko zasługuje na ryzyko podawania mu substancji o nieprzewidywalnych skutkach działania za 10, 20 czy 40 lat od podania szczepionki. Widocznie w ocenie GIS każde dziecko, w trosce o uchronienie go przed tężcem i błonicą (choroby, które niemal już w ogóle nie występują), powinno być narażane na ryzyko wystąpienia ciężkiego niepożądanego odczynu poszczepiennego, z trwałym upośledzeniem lub śmiercią włącznie.

Jednocześnie już wiemy z odpowiedzi GIS na nasze pytania, że GIS nie posiada żadnych dokumentów, które świadczyłyby o tym, że ryzyko zachorowania i powikłań u dziecka nieszczepionego jest większe, niż ryzyko śmierci lub powikłań w wyniku podania dziecku szczepionki – bo GIS przyznaje, że nie dysponuje żadnymi dokumentami uzasadniającymi np. szczepienie noworodków w pierwszej dobie życia.

Trudno się natomiast nie zgodzić z tezą, że układ odpornościowy osoby dorosłej jest bardziej dojrzały, niż układ odpornościowy dziecka. Ale czy aby na pewno układ odpornościowy osoby dorosłej, która jako dziecko została zaszczepiona niemal na „wszystko, co się rusza” (i dzięki temu nie chorowała na „choroby zakaźne wieku dziecięcego”), jest równie dojrzały, jak układ odpornościowy osoby, która nie była szczepiona i naturalnie przechorowała świnkę, różyczkę czy krztusiec? Czy aby na pewno symulacja choroby, jaką jest szczepionka, jest dla układu odpornościowego dokładnie tym samym, co naturalne chorowanie?

Przecież za 50 lat nie będzie w Polsce niemal nikogo, kto jako dziecko chorowałby na „choroby zakaźne wieku dziecięcego”. Skąd już dzisiaj wiemy, że to będzie zbawienie dla naszych układów odpornościowych?

Czy przez ostatnie miliony lat Natura udoskonalała metody walki z wirusami na bazie naturalnych zachorowań, czy na podstawie brutalnych strzałów w mięsień dziecka z mieszanki chemii i poszatkowanych wirusów?

„2) opóźnianie rozpoczęcia szczepień podstawowych (przesunięcie szczepień na późniejsze tygodnie, miesiące lub wręcz lata życia) zwiększa ryzyko wystąpienia u nieszczepionego dziecka chorób zakaźnych oraz zwiększa ryzyko związanych z tym negatywnych konsekwencji, w tym powstania trwałego uszczerbku na zdrowiu lub zgonu w wyniku zachorowania lub występujących w efekcie jego powikłań.”

A czy pozbawienie dziecka możliwości przechorowania świnki zwiększa, czy nie zwiększa ryzyka negatywnych konsekwencji, gdy za 30 lat dorosła osoba „załapie świnkę”, bo nie chorowała jako dziecko, a odporność poszczepienna zanika 10 lat po ostatniej dawce?

Na koniec, dla porządku, pełna treść odpowiedzi GIS na wniosek o informację publiczną, otrzymana mailem 4go grudnia 2017.

Konsultacje EP <konsultacje.ep@gis.gov.pl> 4 grudnia 2017 18:29

Szanowni Państwo,

W nawiązaniu do przesłanego drogą elektroniczną wniosku o dostęp do informacji publicznej uprzejmie informuję jak następuje.

Szczepienia ochronne są przeprowadzane w celu ochrony zdrowia i życia ludzkiego przed chorobami zakaźnym. W związku z powyższym szczepienia ochronne należy wykonywać w najwcześniejszym okresie życia, który został wskazany jako dopuszczalny w Charakterystyce Produktu Leczniczego tzn. w okresie, w którym zgodnie z przeprowadzanymi badaniami, podanie szczepionki powoduje wywołanie odpowiedniej odporności przy równoczesnym bezpieczeństwie jej stosowania. Wskazanie terminów wykonania szczepień podstawowych w okresach późniejszych niż te, które zostały wskazane jako właściwe i dopuszczalne dla rozpoczęcia szczepień w Charakterystyce Produktów Leczniczych, zwiększa ryzyko zachorowania w przypadku narażenia na kontakt z patogenami wywołującymi choroby zakaźne. Programy Szczepień Ochronnych uwzględniały ww. zasadę i określone w PSO terminy rozpoczęcia szczepień podstawowych były i są zgodne z Charakterystyką Produktów Leczniczych wykorzystywanych do wykonywanie tych szczepień obowiązkowych. Komunikaty Głównego Inspektora Sanitarnego w sprawie Programu Szczepień Ochronnych na rok 2016 oraz rok 2017 zostały opublikowany w Dzienniku Urzędowym Ministra Zdrowia i są dostępne pod adresem internetowym odpowiednio: http://dziennikmz.mz.gov.pl/#/legalact/2015/63/ i http://dziennikmz.mz.gov.pl/#/legalact/2016/35/

Aktualny Komunikat Głównego Inspektora Sanitarnego w sprawie Programu Szczepień Ochronnych na rok 2018 został opublikowany w Dzienniku Urzędowym Ministra Zdrowia i jest dostępny pod adresem internetowym: http://dziennikmz.mz.gov.pl/#/legalact/2017/108/

Charakterystyki Produktu Leczniczego dla szczepionek, w tym szczepionek wykorzystywanych na potrzeby realizacji Programów Szczepień Ochronnych, które określają minimalny wiek dziecka, w którym podanie szczepionki zapewnia właściwy stopień ochrony przed chorobami zakaźnymi przy równoczesnym zapewnieniu właściwego stopnia bezpieczeństwie produktu leczniczego, są dostępne pod adresem internetowym https://pub.rejestrymedyczne.csioz.gov.pl/ Na portalu tym zamieszczone zostały Produkty lecznicze wpisane do Rejestru Produktów Leczniczych Dopuszczonych do Obrotu na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej oraz Produkty lecznicze wpisane do Wspólnotowego Rejestru Produktów Leczniczych.

Równocześnie uprzejmie informuję, że Główny Inspektorat Sanitarny nie znajduje się w posiadaniu dokumentów („opracowań”, „raportów”, „badań” i „analiz”), o których udostępnienie zwracają się Państwo w kolejnych punktach od pkt. 1 do pkt. 6 maila stanowiącego wniosek o udostępnienie informacji publicznej. Główny Inspektorat Sanitarny nie posiada, jak również nie zlecał, nie zamawiał i nie wytwarzał dokumentów o określonym w mailu przedmiocie, zakresie spraw lub treści.

Jak wskazano na początku niniejszej odpowiedzi na Państwa wniosek o dostęp do informacji publicznej, działania Głównego Inspektoratu Sanitarnego odnośnie zakresu i terminów wykonywania obowiązkowych szczepień ochronnych, które są określane w Komunikacie w sprawie Programu Szczepień Ochronnych, znajdują każdorazowo oparcie w treści Charakterystyki Produktów Leczniczego poszczególnych rodzajów szczepionek i stanowią realizację następujących, prostych, zrozumiałych i powszechnie akceptowanych zasad aksjologicznych i praktycznych postępowania medycznego:

1) każde dziecko zasługuje, aby otrzymać ochronę przed zachorowaniami na choroby zakaźne i związanymi z tym negatywnymi konsekwencjami, w tym cierpieniem związanym z chorobą, powstaniem trwałego uszczerbku na zdrowiu lub śmiercią w wyniku zachorowania lub występujących w efekcie jego powikłań. Ograniczenia we wdrażaniu w życie ww. zasady obejmowania jak najszerszej grupy dzieci i młodzieży szczepieniami ochronnymi wynikają z ograniczonego budżetu, który musi być przeznaczony również na inne potrzeby zdrowotne. Ochrona przed chorobami zakaźnymi dzieci jest więc realizowana niezależnie od tego czy możliwe jest zapewnienie równie powszechnej ochrony poprzez szczepienia osobom dorosłym, których układ opornościowy jest bardzie dojrzały, a organizm bardziej odporny na skutki choroby, a także niezależnie od tego czy możliwe jest zapewnienie równie powszechnej ochrony poprzez szczepienia cudzoziemcom, którzy przybywają do naszego kraju.

2) opóźnianie rozpoczęcia szczepień podstawowych (przesunięcie szczepień na późniejsze tygodnie, miesiące lub wręcz lata życia) zwiększa ryzyko wystąpienia u nieszczepionego dziecka chorób zakaźnych oraz zwiększa ryzyko związanych z tym negatywnych konsekwencji, w tym powstania trwałego uszczerbku na zdrowiu lub zgonu w wyniku zachorowania lub występujących w efekcie jego powikłań.

Ewentualne decyzje w sprawie odroczenia szczepienia – jeżeli istnieją medyczne przeciwskazania dla wykonania szczepieniu – są podejmowane indywidualnie przez lekarza. W związku z powyższym wnioskowane przez Państwa „opracowania, raporty, badania i analizy” nie pozostają w bezpośrednim związku z opracowywaniem Programu Szczepień Ochronnych na kolejne lata i nie stanowią niezbędnych przesłanek do jego prawidłowego przygotowania. Jako takie dokumenty dotyczące zakresu spraw lub o sugerowanej treści nie były zamawiane, zlecane i opracowywane przez Główny Inspektorat Sanitarny i jako takie nie znajdują się w posiadaniu Głównego Inspektora Sanitarnego.

Z poważaniem

——————————————————-

Michał Ilnicki
Dyrektor
Departament Zapobiegania oraz Zwalczania Zakażeń i Chorób Zakaźnych u Ludzi
Główny Inspektorat Sanitarny

Ministerstwo Zdrowia nie odpowiada na Twoje maile? Sprawdź przyczynę

Jeśli korzystacie z propzycji wniosków i zapytań do Ministra Zdrowia, wysyłacie maile, ale Ministerstwo milczy, to jest szansa, że zostaliście uznani za zagrożenie dla systemu poczty elektronicznej Ministerstwa Zdrowia. Naprawdę.

To nie żart 🙂

Jak temu zjawisku zaradzić?

Bardzo prosto. Pisząc na maila kancelaria@mz.gov.pl piszemy do wiadomości na serwis@mz.gov.pl

W odpowiedzi dostaniemy takie coś:

I teraz już MZ się w żaden sposób nie wyłga, że „się email nam zgubi w spamie i nic nie wiemy o żadnym wniosku”.

Jeszcze lekarz publicznej służby zdrowia, czy może już przedstawiciel handlowy?

Ileż to razy obserwowaliśmy taki oto obrazek w poczekalni naszej rejonowej przychodni: do gabinetu lekarza, między pacjentami, dumnie wkracza przedstawiciel handlowy koncernu farmaceutycznego i miło sobie gaworzy z lekarzem przez 10, 15 lub więcej minut, po czym wychodzi rozpromieniony jakby zawarł co najmniej „kontrakt życia”.

Co się dzieje za drzwiami gabinetu, gdy lekarz, który za chwilę ma zbadać nasze dziecko i przepisać mu lekarstwa, lub który ma za chwilę zdecydować, czy nasze dziecko kwalifikuje się do szczepienia, długo i w przyjacielskiej atmosferze rozmawia z osobą, która zarabia tylko wtedy, gdy sprzeda jak najwięcej lekarstw wyprodukowanych przez koncern, dla którego pracuje?

Czyż nie zadziwająco często zdarza się nam trafić na lekarza, który – mamy wrażenie – za wszelką cenę chce, aby nasze dziecko zostało zaszczepione? Koniecznie już, teraz, jak najszybciej… Nawet jeśli ma katar… Bo przecież katar nie jest żadnym przeciwwskazaniem.

Internet oczywiście także zauważa to zjawisko i komentuje je w sposób bezlitosny za pomocą tego typu memów:

Czy Ministerstwo Zdrowia zdaje sobie sprawę ze skali problemu i czy Minister Zdrowia zadaje sobie to pytanie, na ile obiektywny przy stawianiu diagnozy jest lekarz, który „w tyle głowy” ma cały czas świadomość, że im więcej zostanie sprzedanych ampułek leku XYZ, to tym większa szansa, że on wraz z rodziną będzie mógł „na koszt firmy” polecieć na przysłowiowe „Bahamy”?

Nie poznamy odpowiedzi na to pytanie, dopóki Pana Ministra Konstantego o to po prostu nie zapytamy.

Oto podpowiedź, jak mogłoby takie zapytanie wyglądać.

Można korzystać 🙂

***

Minister Zdrowia Konstanty Radziwiłł
Ministerstwo Zdrowia
ul. Miodowa 15
00-952 Warszawa
kancelaria@mz.gov.pl

Szanowny Panie Ministrze,

Rodzice oczekujący ze swoim dzieckiem w poczekalni przychodni rejonowej przed wizytą u lekarza pediatry często są świadkami sytuacji, kiedy to pomiędzy kolejnymi dziecięcymi pacjentami do gabinetu lekarza wkracza dumnie przedstawiciel koncernu farmaceutycznego i spędza tam, na rozmowie z lekarzem, długie kilkadziesiąt minut, po czym wychodzi rozpromieniony i sprawiający wrażenie zawarcia “kontraktu życia”…

W związku z powyższym, w trosce o zdrowie i życie mojego dziecka, uprzejmie Pana Ministra zapytuję:

1. Czy lekarze publicznej służby zdrowia czerpią jakiekolwiek inne, niż wynagrodzenia wynikające z kontraktów z Narodowym Funduszem Zdrowia (np. prywatne umowy z firmami farmaceutycznymi), korzyści finansowe z racji przepisywania dzieciom “akurat tych, a nie innych” produktów leczniczych oraz z racji kwalifikowania dzieci do szczepienia w ramach Programu Szczepień Ochronnych?

2. Czy lekarze publicznej służby zdrowia, w ramach wykonywanej pracy mogą zawierać umowy cywilno-prawne z producentami produktów leczniczych – w tym także szczepionek (bądź z ich przedstawicielami handlowymi) polegające na tym, że wysokość wynagrodzenia dla lekarza (płatnego przez producenta produktu leczniczego bądź przez firmę związaną z producentem produktu leczniczego) jest uzależniona od ilości wykupionych na danym terenie produktów leczniczych lub od ilości wykorzystanych szczepionek?

3. Czy Ministerstwo Zdrowia analizowało możliwe zagrożenia dla pacjenta wynikające z faktu, że badanie kwalifikacyjne przed szczepieniem dziecka może być przeprowadzane przez lekarza, który ma świadomość, że im więcej dzieci zakwalifikuje on do szczepienia określoną szczepionką, to tym większe może być jego dodatkowe wynagrodzenie?

4. Czy Ministerstwo Zdrowia analizowało możliwe zagrożenia dla pacjenta wynikające z faktu, że badanie dziecka chorego, postawienie diagnozy i przepisanie recepty na leki dla dziecka może być przeprowadzane przez lekarza, który ma świadomość, że im więcej produktu leczniczego danego typu zostanie wykupione dla pacjentów w jego regionie, to tym większe może być jego dodatkowe wynagrodzenie?

Nie znając odpowiedzi Ministra Zdrowia na powyższe pytania, w trosce o zdrowie i życie mojego dziecka, niniejszym wnoszę o udzielenie mi przez Ministra Zdrowia gwarancji na piśmie, że żaden lekarz publicznej służby zdrowia przeprowadzający badanie kwalifikacyjne dziecka przed szczepieniem wynikającym z Programu Szczepień Ochronnych Ministerstwa Zdrowia, nie jest w żaden sposób związany żadną umową cywilno-prawną (żadnym kontraktem) z żadnym producentem szczepionki lub z żadnym jego przedstawicielem w taki sposób, że owo związanie mogłoby mieć jakikolwiek wpływ na bezstronność i obiektywizm lekarza podejmującego decyzję, czy dziecko może zostać poddane szczepieniu.

Podobnie jak wyżej, w trosce o zdrowie i życie mojego dziecka, niniejszym wnoszę o udzielenie mi przez Ministra Zdrowia gwarancji na piśmie, że żaden lekarz publicznej służby zdrowia przepisujący receptę na leki dla mojego dziecka, nie jest w żaden sposób związany żadną umową cywilno-prawną (żadnym kontraktem) z żadnym producentem produktów leczniczych lub z żadnym jego przedstawicielem w taki sposób, że owo związanie mogłoby mieć jakikolwiek wpływ na bezstronność i obiektywizm lekarza podejmującego decyzję, czy, a jeśli tak, to który produkt leczniczy przepisać dziecku w ramach leczenia po zdiagnozowaniu u dziecka choroby.

Jednocześnie na podstawie art. 2 ust. 1 ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej, zwracam się do Ministra Zdrowia z prośbą o udostępnienie mi przez Pana Ministra informacji publicznej w następującym zakresie:

  1. Treść opracowań, analiz, raportów lub badań przeprowadzanych przez Ministerstwo Zdrowia lub na zamówienie Ministerstwa Zdrowia w latach 2010 – 2017, które miałyby ustalić charakter i cel umów zawieranych przez lekarzy publicznej służby zdrowia z koncernami farmaceutycznymi lub z przedstawicielami koncernów farmaceutycznych.
  2. Treść opracowań, analiz, raportów lub badań przeprowadzanych przez Ministerstwo Zdrowia lub na zamówienie Ministerstwa Zdrowia w latach 2010 – 2017, których celem byłoby ustalenie odsetka lekarzy publicznej służby zdrowia, którzy są związani różnego rodzaju kontraktami z koncernami farmaceutycznymi lub z przedstawicielami koncernów farmaceutycznych.
  3. Treść opracowań, analiz, raportów lub badań przeprowadzanych przez Ministerstwo Zdrowia lub na zamówienie Ministerstwa Zdrowia w latach 2010 – 2017, których celem byłoby zidentyfikowanie zagrożeń płynących dla pacjentów z faktu zawierania przez lekarzy publicznej służby zdrowia umów o współpracę z koncernami farmaceutycznymi lub z przedstawicielami koncernów farmaceutycznych, polegających na wynagradzaniu lekarzy w zależności od osiągniętych w danym regionie wyników sprzedaży określonych produktów leczniczych (w tym także szczepionek).

Forma udostępnienia w/w informacji publicznej: kopie w/w dokumentów przesłane na adres: ..………………………………… [tu podajecie, jak wolicie, email lub adres zamieszkania]

……………………………………………
[imię i nazwisko + adres zamieszkania jeśli chcecie go podać]

Ponownie pytamy URPL o bezpieczeństwo szczepionek

Jeśli dostaliście od URPL wymijającą odpowiedź taką jak ta opublikowana TUTAJ, to możecie teraz napisać do nich tak, jak poniżej.

A nawet jeśli nie dostaliście, to także możecie, bo nic nie stoi na przeszkodzie, aby powołać się na sygnaturę pisma, którego nie otrzymaliście, ale za to dostępnego publicznie na tej stronie. 🙂

***

Prezes Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych
Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych
Al. Jerozolimskie 181C
02-222 Warszawa
gp@urpl.gov.pl

W nawiązaniu do pisma sygn. UR.DOL.OLI.460.94.2017.MP.1 z dnia 27.11.2017r., uprzejmie proszę o potwierdzenie (lub zaprzeczenie), że prawdziwe są poniższe twierdzenia:

1. Szczepionki dopuszczone do obrotu w Polsce i stosowane obecnie w Programie Szczepień Obowiązkowych dzieci i młodzieży zostały dopuszczone przez URPL do obrotu w Polsce pomimo braku danych na temat potencjalnych skutków ubocznych ich podawania, które mogłyby wystąpić np. 10, 20, 30, czy 50 lat od podania szczepionki.

2. Szczepionki dopuszczone do obrotu w Polsce i stosowane obecnie w Programie Szczepień Obowiązkowych dzieci i młodzieży zostały dopuszczone przez URPL do obrotu w Polsce pomimo braku danych na temat zachorowalności osób szczepionych na choroby inne, niż te, przeciw którym szczepionka ma uodparniać, w porównaniu do osób nieszczepionych.

3. Szczepionki dopuszczone do obrotu w Polsce i stosowane obecnie w Programie Szczepień Obowiązkowych dzieci i młodzieży zostały dopuszczone przez URPL do obrotu w Polsce pomimo braku danych na temat średniej długości życia osób szczepionych w porównaniu do średniej długości życia osób nieszczepionych.

4. O żadnej z dopuszczonych przez URPL do obrotu w Polsce szczepionek stosowanych obecnie w Programie Szczepień Obowiązkowych dzieci i młodzieży nie można powiedzieć, że podanie jej dziecku, po uprzednim wykluczeniu wszystkich przeciwwskazań do szczepienia wymienionych w dokumentacji do szczepionki, nie wiąże się z żadnym ryzykiem wystąpienia u dziecka, które otrzymało taką szczepionkę, powikłań prowadzących do trwałej utraty zdrowia (upośledzenie fizyczne lub umysłowe) bądź do utraty życia, bądź nie wiąże się z żadnym ryzykiem zachorowania w bliżej nieokreślonej przyszłości na jakąkolwiek chorobę (np. nowotworową) wywołaną którąś z substancji wchodzących w skład szczepionki.

Wnoszę o udzielenie przez URPL odpowiedzi na powyższe wg następującego schematu:

“Odnośnie twierdzenia nr … URPL potwierdza prawdziwość tego twierdzenia.”

lub

“Odnośnie twierdzenia nr …. URPL nie potwierdza prawdziwości tego twierdzenia, ponieważ ….. [treść uzasadnienia]”.

Brak odpowiedzi na niniejsze zapytanie w terminie 30 dni od dnia jego przedłożenia lub odpowiedź inną niż wg wskazanego powyżej, prostego schematu, będę traktować jako potwierdzenie przez URPL, iż powyższe twierdzenia opisane w punktach od 1 do 4 są prawdziwe.

Łączę wyrazy szacunku,
………………………………………………

Ministerstwo Zdrowia wyjaśnia, dlaczego w Polsce warto mieć dzieci

Pytaliśmy Ministra Zdrowia niedawno, dlaczego warto w Polsce mieć dzieci, ponieważ Pan Minister Konstanty zachęca Polaków do kopulowania na wzór królików.

List z pytaniami znajdziecie TUTAJ.

Dla przypomnienia, fragment listu:

W związku z tym uprzejmie Pana Ministra zapytuję, dlaczego w Polsce warto mieć dużo dzieci. Dlaczego w Polsce w ogóle warto mieć dzieci?

Pytam o to mając na uwadze na przykład uwłaczające godności człowieka pseudo-wsparcie, na jakie mogą (nie)liczyć ze strony budżetu państwa rodzice, których dziecko niestety urodziło się niepełnosprawne lub które uległo jakiemuś wypadkowi i co prawda będzie żyło 20-30 lat, ale będzie wymagało stałej 24-godzinnej opieki, którą oczywiście będą sprawować rodzice, rezygnując z pracy, a więc przede wszystkim ze źródeł utrzymania pozwalających im żyć na elementarnym poziomie przyjętym w krajach cywilizowanego świata.

Pytam o to także mając na uwadze możliwe (czyli takie, których nie sposób wykluczyć) powikłania występujące po podaniu dziecku obowiązkowych (czyli takich, do których podania zmusza rodziców państwo polskie – pod groźbą dotkliwych kar finansowych) szczepionek, które dziecko w Polsce musi regularnie otrzymywać od dnia urodzenia aż do 19 roku życia.

Z pewnością nikt, planując potomstwo, raczej nie zakłada, że dziecko urodzi się niepełnosprawne, lub że stanie się niepełnosprawne, na przykład w wyniku obowiązkowego szczepienia „ochronnego”, o co nie tak przecież trudno biorąc pod uwagę chociażby fakt, że każdy noworodek – i to BEZ NIEMAL ŻADNYCH BADAŃ WYKLUCZAJĄCYCH PRZECIWWSKAZANIA DO SZCZEPIENIA OPISANE W DOKUMENTACJI SZCZEPIONKI – już w pierwszej dobie życia otrzymuje aż dwa zupełnie nienaturalne „strzały” (w tkankę mięśniową) składające się z przetworzonych chemicznie preparatów zawierających wirusy gruźlicy oraz żółtaczki typu B.

Niebezpieczeństwo, że będziemy dożywotnio rodzicami dziecka trwale upośledzonego i wymagającego 24-godzinnej opieki – czy to na skutek wad wrodzonych, czy w wyniku wypadku lub powikłań po podaniu dziecku obowiązkowej szczepionki „ochronnej”, jest dużo większe, niż zero. Jest ono nawet dużo większe, niż na przykład niebezpieczeństwo śmierci w katastrofie samolotu…

Czasem to się po prostu, niestety, przytrafia.

Co wtedy? Na jaką pomoc mogą liczyć rodzice takiego upośledzonego dziecka? Pomoc od Państwa Polskiego, które obecnie w osobie niejakiego Konstantego Radziwiłła zachęca nas do kopulowania jak sympatyczne zwierzęta – warto dodać, że hodowane na futro i na mięso – czyli króliki…

Czy to aby na pewno przypadek, że Polacy Konstantemu kojarzą się najwyraźniej ze zwierzętami hodowanymi na mięso i futro?

A więc w odpowiedzi na powyższe, Ministerstwo Zdrowia wyjaśnia, dlaczego w Polsce warto mieć dzieci i na jaką pomoc mogą liczyć rodzice, gdy przytrafi się tragedia trwałej niepełnosprawności dziecka.

Otóż, jeśli przytrafi się Wam tragedia i Wasze dziecko urodzi się dożywotnio upośledzone (pamiętajmy, że trwałe upośledzenie w wyniku wypadku dziecka już urodzonego nie kwalifikuję się na taką pomoc), to od Polski możecie, jako rodzice liczyć na:

  • brak kolejek do lekarzy specjalistów,
  • korzystanie ze „świadczeń ambulatoryjnych” bez skierowania specjalisty,
  • i korzystanie z wyrobów medycznych na preferencyjnych warunkach (aczkolwiek jedynie „do wysokości limitu finansowania ze środków publicznych „).

Jak widać, hojność Polski wobec rodziców dzieci urodzonych z upośledzeniem jak widać po prostu nie zna granic…

A do tego rodzice takiego dziecka, podkreślmy – WYŁĄCZNIE u którego stwierdzono „ciężkie i nieodwracalne upośledzenie albo nieuleczalną chorobę zagrażającą życiu, które powstały w prenatalnym okresie rozwoju dziecka lub w czasie porodu ” otrzymają od Konstantego wsparcie JEDNORAZOWE w zawrotnej wysokości… 4000zł.

Nie, to nie pomyłka. 4000 złotych polskich JEDNORAZOWEGO WSPARCIA. Żadnego zera w tej licznie nie brakuje. Nawet jednego… Polska pomaga rodzicom dziecka urodzonego z ciężkim i nieodwracalnym upośledzeniem wypłacając im „aż” 4000zł. Jednorazowo. I w dodatku bezzwrotnie… 930 euro… Na tyle Konstanty wycenia życie rodziców poświęcone na opiekę nad dzieckiem, które urodziło się niepełnosprawne…

I dlatego właśnie warto w Polsce mieć dzieci, Szanowna Polko i Szanowny Polaku. Bo w razie nieszczęścia Konstanty wypłaci Wam jednorazowo „aż” 4000zł i będziecie mieć dostęp do lekarzy specjalistów dla dziecka bez kolejek oraz pieluchomajtki dla dziecka na zawsze gratis, aczkolwiek jedynie „do wysokości limitu finansowania ze środków publicznych „…

Niestety Ministerstwo ani słowem nie wyjaśnia, na jaką pomoc mogą liczyć rodzice dziecka trwale upośledzonego w wyniku podania mu obowiązkowej szczepionki „ochronnej”. Jest natomiast pewne, że takie dziecko „nie łapie się” nawet na te 4000zł, bo urodziło się zdrowe i dopiero podanie mu szczepionki na zawsze zniszczyło jego życie, ponieważ doszło do „ciężkiego niepożądanego odczynu poszczepiennego”…

Pełna treść odpowiedzi Ministerstwa Zdrowia na pytanie „dlaczego w Polsce warto mieć dzieci” jest do przeczytania poniżej.