Archiwum autora: szczepienie.info

Sens ekonomiczny szczepienia przeciw pneumokokom – wniosek o inf. publ. do Ministra Zdrowia

Minister Zdrowia
kancelaria@mz.gov.pl
serwis@mz.gov.pl

Wniosek o udostępnienie informacji publicznej (na podstawie Ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej, Dz.U. z 2016 r. poz. 1764, z 2017 r. poz. 933.)

Szanowny Panie Ministrze.

Statystyki wskazują, że zachorowalność na choroby wywołane przez pneumokoki (inwazyjna choroba pneumokokowa) wśród dzieci w wieku 0-2 lata wynosi obecnie 5,61 na każde 100tys. dzieci.

Oznacza to, że spośród 385tys. dzieci, które urodziły się w roku 2017, statystycznie z powodu zakażenia pneumokokami na IChP zachoruje około 22 dzieci. Statystyki mówią, że w wyniku powikłań umiera 25% spośród dzieci chorujących na IChP.

Roczny koszt zakupu szczepionek przeciw pneumokokom to w tej chwili wg mojej wiedzy 160 milionów złotych – proszę o sprostowanie, jeśli ten koszt jest znacząco niższy lub znacząco wyższy.

Nawet gdyby optymistycznie przyjąć, że obowiązkowe szczepienie wszystkich dzieci szczepionką PCV10 obniży do zera zachorowalność na choroby wywoływane szczepami bakterii, przeciwko którym powinna chronić szczepionka PCV10, to otrzymujemy koszt rzędu 7,2 miliona złotych na uchronienie jednego dziecka rocznie, przed zachorowaniem na inwazyjną chorobę pneumokokową.

Jednocześnie, jak wiemy, Polska jest krajem, w którym rodzice chorych dzieci muszą często dosłownie żebrać (poprzez wszelkiego rodzaju zbiórki publiczne) o kwoty rzędu kilkunastu tysięcy złotych na ratowanie zdrowia, lub rzędu kilkuset tysięcy złotych na ratowanie życia swojego dziecka, ponieważ NFZ odmawia finansowania terapii lub pokrycia kosztu zakupu niezbędnych leków.

Próbując zrozumieć sytuację, w której przeznacza Pan Minister 160 milionów złotych ROCZNIE, aby „aż” 22 dzieci uchronić przed zachorowaniem na choroby wywoływane przez pneumokoki, a równocześnie Narodowy Fundusz Zdrowia odmawia wielu rodzicom sfinansowania zakupu leków, bądź terapii ratującej zdrowie bądź życie dziecka, na podstawie mojego prawa dostępu do informacji publicznej wnoszę o udostępnienie mi kopii dokumentów, które uzasadniają sens ekonomiczny wprowadzenia do kalendarza szczepień w roku 2017 obowiązkowego szczepienia przeciw pneumokokom.

Forma udostępnienia informacji publicznej: na adres ……………………………….

Z poważaniem,
……………………………………
[imię nazwisko i adres zamieszkania, jeśli chcecie go podawać]

Pneumokoki vs wypadki samochodowe – czyli co mówi statystyka…

Szczepienia obowiązkowe przeciw pneumokokom kosztują nas rocznie 160 milionów złotych.

Na stronie http://szczepimy.com.pl/pneumokoki/statystyki/ czytamy:

„Pneumokoki stają się z roku na rok coraz większym zagrożeniem dla zdrowia człowieka. (…) Zgodnie z raportem PZH z 2014 r. zapadalność na inwazyjną chorobę pneumokokową w Polsce (średnia dla wszystkich grup wiekowych) wynosi 1,42/100 000 i z roku na rok wzrasta (2012 r. – 1,12/100 000; 2004-2008 r. 0,64/100 000).”

I dalej

„najwyższą zapadalność na zakażenia inwazyjne (IChP) odnotowano u dzieci poniżej 2. roku życia – 5,61 na 100 000 (w latach 2009-2013 było to 4,38)”
„Ogólny wskaźnik śmiertelności w latach 2011-2013 z powodu IChP, biorąc pod uwagę jedynie przypadki ze znanym zejściem zakażenia, wyniósł 25,4%, a w roku 2014 32%, co oznacza, że co czwarte/trzecie zakażenie, potwierdzone laboratoryjnie w KOROUN zakończyło się zgonem pacjenta.”

Więc obecnie na każde 100tys. dzieci w wieku 0-2 lata, na choroby wywołane pneumokokami zachoruje 5,61 statystycznych dzieci, a 25% spośród dzieci chorujących umrze.  

W Polsce rodzi się rocznie około 385tys. dzieci. Tak więc statystycznie na choroby wywołane pneumokokami zachoruje 5,61*3,85=21,59 dzieci spośród wszystkich urodzonych w danym roku, z czego 5,4 statystycznego dziecka umrze w wyniku zachorowania.

5,4:385tys. ma się tak jak 1:71296

Prawdopodobieństwo śmierci z powodu IChP dziecka w wieku 0-2 lata jest więc jak 1:71296

Jeśli założymy, optymistycznie, że szczepionka przeciw pneumokokom doprowadzi do zerowej zachorowalności dzieci na pneumokoki, to oznacza, że rocznie wydajemy 160 milionów złotych, aby ocalić zdrowie 22 dzieci urodzonych w danym roku. A więc uchronienie jednego dziecka przed zachorowaniem kosztuje 160.000.000zł/22 = 7.272.727 złotych.

A nawet jeśli przyjmiemy, że szczepienie przeciw pneumokokom chroni wszystkie dzieci i młodzież (wiek 0-19 lat) przed IChP, to biorąc pod uwagę, że grupa wiekowa 0-19 lat liczy 7,7 miliona dzieci i młodzieży, szczepienie ochroni przed zachorowaniem na IChP „aż” 109 osób  (ogólny wskaźnik zachorowalności 1,42/100tys.), co oznacza koszt niemal 1,5 miliona złotych rocznie na każdą osobę ocaloną przed zachorowaniem.

A nawet jeśli przyjmiemy, że szczepienie dzieci do 13 miesiąca życia przeciw pneumokokom chroni całą populację, to wówczas uchronimy 546 osób rocznie przed zachorowaniem na IChP, czyli około 136 osób przed śmiercią. To oznacza, koszt ochrony przed zachorowaniem jednej osoby wynoszący 160mln. zł / 546 = 293 tys. złotych rocznie.

Nadal więc to są kwoty zupełnie abstrakcyjne, biorąc pod uwagę, że choćby rodzice dzieci niepełnosprawnych muszą robić w internecie „zrzutki” w kwotach 20-30tys. zł na leki, które nie są refundowane przez NFZ.

Teraz wejdźmy na stronę Policji ze statystykami wypadków drogowych: http://statystyka.policja.pl/st/ruch-drogowy/76562,Wypadki-drogowe-raporty-roczne.html

Na stronie 38 raportu za rok 2016 odnajdziemy tabelę ze śmiertelnością dzieci w wypadkach samochodowych:

W latach 2014-2016 w grupie wiekowej 0-6 lat zginęło w sumie 30+22+22=74 dzieci. Czyli rocznie w Polsce w wyniku wypadków na drogach ginie średnio 24,67 statystycznego dziecka w wieku 0-6 lat.

Jeśli przyjmiemy, że każda grupa wiekowa to średnio 385tys. dzieci (a mamy 6 grup wiekowych: 0-1 lat, 1-2 lata, 2-3 lata, 3-4 lata, 4-5 lat i 5-6 lat), to oznacza, że na każde 385tys. dzieci przypadnie 24,67/6 = 4,11 statystycznych dzieci (np. w grupie wiekowej 0-1 lat), które zginą w wypadku samochodowym.

4,11:385tys. ma się tak, jak 1:93673.

Prawdopodobieństwo śmierci dziecka w wieku 0-1 lat w wyniku wypadku samochodowego jest więc jak 1:93673.

Wyobraźmy sobie teraz taką sytuację, teoretyczną, że szczepienia nie są obowiązkowe, a są jedynie refundowane i zalecane.

Rodzicom dziecka, miesiąc po jego urodzeniu, lekarz przekazuje taką informację:

„Zaleca się zaszczepienie dziecka przeciw pneumokokom.

Szczepionka jest w pełni refundowana.

Dziecko musi otrzymać 3 dawki szczepionki, żeby było chronione przed zachorowaniem.

Nikt nie może Wam zagwarantować, że szczepionka na pewno uchroni dziecko przed zachorowaniem i śmiercią w wyniku choroby spowodowanej pneumokokami. Nikt nie da Wam także gwarancji, że szczepionka, która musi być podana aż w trzech dawkach (czyli aż trzy szanse na wywołanie NOP-a), nie wywoła jakiejś niepożądanej reakcji organizmu dziecka, z trwałym kalectwem, lub nawet zgonem dziecka włącznie.

Poza tym należy pamiętać, że to tylko jedna z kilkunastu szczepionek, które zalecamy…

Jeśli dziecko nie zostanie zaszczepione, to istnieje jedna szansa na 71tys. że Wasze dziecko umrze w wyniku powikłań wywołanych chorobą pneumokokową. Średnio w Polsce umierało co roku z tego powodu około 6 dzieci w wieku 0-2 lata – zanim wprowadziliśmy to szczepienie. Obecnie jeszcze nie mamy danych, o ile i czy w ogóle spadła śmiertelność w wyniku szczepień.

Dla porównania, istnieje ryzyko – szansa jedna na 93 tysiące – że Wasze dziecko zginie w wypadku samochodowym przed ukończeniem pierwszego roku życia. 

Czyli, inaczej mówiąc, statystycznie około sześcioro polskich dzieci w wieku 0-1 lat umiera w wyniku chorób wywołanych przez pneumokoki oraz około czworo polskich dzieci w wieku 0-1 lata ginie co roku w wypadkach samochodowych.

To co? Szczepimy?

Pytanie dnia: Ilu rodziców po otrzymaniu takiej informacji zdecydowałoby się na zaszczepienie dziecka przeciw pneumokokom?

„Zaszczep się wiedzą” kontra „Antyszczepy”. :)

Nieformalna tuba propagandowa (no może raczej tubeczka) producentów szczepionek, czyli portalik pod nazwą zaszczepsiewiedza.pl zapragnął sobie „zmasakrować” tych okropnych „antyszczepów”.

No i wyszło, jak wyszło… 🙂

Jeśli nie wiecie jeszcze, co to takiego jest „Zaszczep się wiedzą”, to wiedzę o „Zaszczep się wiedzą” można sobie zaszczepić TUTAJ. 🙂

Według zaszczepsiewiedza.pl „Antyszczep” mówi tak:

„Nie mam nic przeciwko szczepieniom, ale u nas szczepionki podawane są dzieciom za wcześnie. Należy poczekać, aż układ odpornościowy dojrzeje”

a „szach-mat” od zaszczepsiewiedza.pl wygląda tak:

Dr hab. n. med. Ernest Kuchar: Dokładnie te same argumenty powodują, że dzieci są bardziej podatne na rozwój infekcji. Niemowlęta i dzieci chorują kilkunastokrotnie częściej niż dorośli właśnie z powodu niedojrzałego układu odpornościowego. Na przykład zachorowania na inwazyjną chorobę meningokokową są ponad dwadzieścia razy częstsze w pierwszym roku życia niż później. Dlatego właśnie, dzięki szczepieniom, możemy chronić najmłodszych przed zachorowaniem i groźnymi powikłaniami. Szukając odpowiedniej analogii, przychodzi mi na myśl sytuacja, w której ktoś nie chce ubezpieczyć bardzo drogiego samochodu, gdyż ubezpieczenie jest również niezwykle kosztowne i czeka, aż samochód stanie się rupieciem, bo wtedy mniej zapłaci. Problem w tym, że kradną nowe samochody, a nie rzęchy i ubezpieczanie wtedy nie jest nam tak bardzo potrzebne. Opóźnianie szczepień  nie ma uzasadnienia naukowego i jest niezgodne z interesem dziecka.

To tak…

Przede wszystkim poprosimy o wyniki badań, które świadczą o tym, że wstrzyknięcie w dziecko z „niedojrzałym układem odpornościowym” (a zwłaszcza w noworodka i niemowlaka) wielu preparatów zawierających kilkanaście różnych antygenów, adiuwantów, konserwantów i stabilizatorów, jest dla zdrowia tego dziecka lepsze, niż pozwolenie na to, aby jego układ odpornościowy sam, NATURALNIE się nauczył chronić organizm przed wirusami i bakteriami – tak jak to miało miejsce przez ostatnie setki tysięcy lat do momentu, aż Główny Inspektor Sanitarny zaprojektował kalendarz szczepień…

Czy NIEKTÓRE niemowlęta chorują dlatego, bo nie dostały szczepionek w pierwszej dobie, panie doktorze habilitowany, czy może dlatego, że ich układy odpornościowe były za słabe? A dlaczego były za słabe? Bo nie dostały szczepionek?

Tylko Polska i Bułgaria szczepią przeciw gruźlicy i wzw B noworodki w pierwszej dobie życia. Cała reszta cywilizowanej Europy już dawno tego nie robi. Czy polskie dzieci są jakieś inne? A czy może polskie dzieci dzięki szczepieniom przynajmniej generalnie coraz mniej chorują, niż przed erą powszechnych szczepień na „wszystko co się rusza”? Dlaczego nie ma takich badań? Jakie uzasadnienie naukowe ma wstrzykiwanie w noworodka, domięśniowo, koktailu antygenów, adiuwantów, konserwantów i stabilizatorów (wodorotlenek glinu, fosforan glinu, tiomersal, cukry, białka, aminokwasy, formaldehyd, białka jaja kurzego, białka drożdży, antybiotyki w różnych stężeniach i konfiguracjach)?

Pokaże Pan doktor habilitowany badania, z których wynika, że osoby szczepione żyją dłużej niż nieszczepione i ogólnie w całym swoim życiu o wiele mniej chorują, niż osoby nieszczepione? Dlaczego z roku na rok coraz więcej dzieci choruje na nowotwory?…

Ile szczepionek jest w stanie zaabsorbować organizm dziecka? Obecnie do 18 miesiąca życia na dziecku wykonuje się łącznie KILKANAŚCIE zabiegów domięśniowego wstrzyknięcia preparatów szczepionkowych. Skąd wiadomo, że to jest nadal jeszcze bezpieczne dla zdrowia dziecka?

Czy bada się wpływ każdej szczepionki z osobna na organizm człowieka, jeśli jest ona podawana równocześnie z kilkunastoma innymi szczepionkami (zgodnie z kalendarzem szczepień) w ciągu kilku pierwszych lat życia dziecka?

Skoro „opóźnianie szczepień nie ma uzasadnienia naukowego„, to jakie jest uzasadnienie dla nieopóźniania szczepień? Oczywiście naukowe…

Czy wykupienie ubezpieczenia AC/OC może doprowadzić do popsucia samochodu, tak jak NOP-y prowadzą do popsucia zdrowia (a czasem nawet życia) szczepionego dziecka?

Analogiami to trzeba się umieć posługiwać, panie doktorze…

***

Według zaszczepsiewiedza.pl „Antyszczep” mówi tak:

„Jeśli tak bardzo wierzysz w szczepienia, to sam się zaszczep odpowiednią do wagi ilością szczepionki i pogadamy, jak dopadną cię NOP-y!”

a „szach-mat” od zaszczepsiewiedza.pl wygląda tak:

Dr hab. n. med. Ernest Kuchar: Szczepionek nie dawkuje się według masy ciała. Szczepionki to nie witamina C. Ten argument świadczy o kompletnym niezrozumieniu, czym są szczepienia – co więcej, jest on całkowicie sprzeczny z innymi wysuwanymi przez antyszczepionkowców argumentami. Na przykład: dorosły szczepi się jedną dawką szczepionki przeciwko meningokokom, a niemowlę potrzebuje czterech, gdyż jego układ immunologiczny, niedojrzały, wymaga większej stymulacji. Ci sami ludzie, którzy mówią, że układ immunologiczny dziecka nie jest dojrzały, co jest prawdą, domagają się dawkowania szczepionki według masy ciała, co jest całkowitym nieporozumieniem. Dorosły ma dojrzały, w pełni sprawny układ odpornościowy, więc jemu wystarczy inna, czasem jedna, dawka szczepionki. Powtórzę raz jeszcze: argument ten jest pozbawiony sensu, gdyż szczepionki nie są dawkowane według masy ciała.

Szczepionki to nie witamina C. Bardzo słusznie. Bo kto na przykład słyszał o powikłaniach po podaniu witaminy C? Podanie witaminy C jest bezpieczne, o ile nie przesadzi się z dawką. Podanie szczepionki bywa niebezpieczne pomimo że szczepionki podawane są zawsze w dawkach zgodnych z zaleceniami producenta. Analogiami to trzeba się umieć posługiwać, panie doktorze, a ten argument świadczy o kompletnym niezrozumieniu zagrożeń, jakie się wiążą z podawaniem dzieciom szczepionek… 🙂

No i poprosimy o wyniki badań, które dowodzą, że sztucznie stymulowany układ odpornościowy człowieka dorosłego, który jako dziecko dostał wszystkie szczepienia obowiązkowe, jest równie sprawny (albo jeszcze bardziej sprawny!), jak układ odpornościowy osoby, która nigdy nie była szczepiona i miała okazję przechorować naturalnie choroby zakaźne wieku dziecięcego.

Poprosimy o wyniki badań, z których wynika, że stymulacja układu odpornościowego szczepionkami jest LEPSZA, niż stymulacja ZDROWEGO organizmu poprzez naturalne kontakty z naturalnymi wirusami i bakteriami.

Oczywiście ponownie prosimy o wyniki badań, które świadczą o tym, że ludzie szczepieni „na wszystko co się rusza” przeżyją swoje życie w o wiele lepszej kondycji zdrowotnej, niż osoby nieszczepione…

***

Według zaszczepsiewiedza.pl „Antyszczep” mówi tak:

„Zaszczepię, jeśli przekonasz mnie, że szczepionki są w 100% bezpieczne”

a „szach-mat” od zaszczepsiewiedza.pl wygląda tak:

Dr hab. n. med. Ernest Kuchar: Prosić o taką gwarancję, to jak wymagać od sprzedawcy samochodu, żeby nam powiedział, że samochód na 100% nie będzie miał ani stłuczki, ani wypadku. W Polsce około 4 tysiące osób ginie rocznie w wypadkach samochodowych, a jednak ludzie nie rezygnują masowo z tego środka transportu. I podobnie w przypadku każdego zabiegu medycznego nie jesteśmy w stanie obiecać, że na 100% nic się złego, niepożądanego, nie wydarzy. Nic w życiu nie jest proste i mając przed sobą dwie drogi – na przykład szczepić czy nie szczepić – musimy wybrać tę bezpieczniejszą. A bezpieczniej jest się zaszczepić, niż narażać się na zachorowanie i rozwój powikłań. Wyobraźmy sobie, że wchodzimy wieczorem do parku. Mamy do wyboru: iść główną, oświetloną ścieżką, gdzie kręcą się inni ludzie lub przemykać się między krzakami. Żadna z tych dróg nie gwarantuje stuprocentowej pewności, że na przykład nas nie okradną, ale oczywistym jest, że bezpieczniejsza jest droga oświetlona i pełna innych osób – pójście nią wiążę się z mniejszym ryzykiem. Taką samą sytuację mamy ze szczepieniami –  szczepiąc podążamy właśnie tą lepiej oświetloną, pewniejszą drogą. Jeśli ktoś w przypadku realnego zagrożenia, jakim jest zachorowanie na krztusiec, ospę czy meningokoki, podejmuje decyzję o nieszczepieniu, to de facto podążą nieoświetloną ścieżką, przemyka się między krzakami, gdzie czai się złodziej, w nadziei, że go nie zaatakuje.

Kupując nowy samochód dostajemy GWARANCJĘ. Gwarancja, panie doktorze habilitowany, to jest takie coś, że jak się nam samochód popsuje, to w ramach gwarancji zostanie bezpłatnie naprawiony. A jeśli szczepionka zepsuje nam dziecko (trwałe upośledzenie umysłowe lub fizyczne lub ciężkie zachorowanie) to rodzice są skazani wyłącznie na siebie – często do końca życia. Swojego, lub dziecka. Poza tym nie ma prawnego przymusu kupowania samochodów – można jeździć komunikacją miejską…

No ale że pan doktor zbyt mocny w analogiach nie jest, to już wiemy…

Ile osób zmarło w Polsce z powodu świnki albo różyczki, że musimy obowiązkowo szczepić wszystkie dzieci przeciw śwince i różyczce? Prosimy o wyniki badań, z których wynika, że „bezpieczniej jest się zaszczepić, niż narażać się na zachorowanie i rozwój powikłań”. Dlaczego niektóre dzieci chorują z powikłaniami, a inne bez powikłań? Czy jedyną znaną medycynie metodą unikania powikłań jest szczepienie? Czemu jeden organizm łatwo zwalcza infekcję, a inny ma z tym problemy? Co sprawia, że jedne dzieci są „silniejsze” a inne „słabsze” w walce z wirusami i bakteriami? Może zamiast i jedne i drugie dzieci obowiązkowo szczepić, zdrowiej dla nas wszystkich by było jedynie zadbać o to, żeby wszystkie dzieci były raczej „silniejsze”, niż „słabsze”? Jak o to zadbać? To już rola medycyny, która jednak niestety zamiast dowiedzieć się, czemu jedno dziecko choruje na świnkę z powikłaniami, a inne przejdzie ją bezobjawowo, woli jednemu i drugiemu wpakować w mięsień szczepionkę. Bo tak jest prościej. A i przy okazji można na tym dobrze zarobić. Bo jaki jest pożytek z pacjenta, który jest „silny”, a więc nie choruje, prawda?

Ponownie, niczym jakąś mantrą, prosimy o wyniki badań, które wskazują, że człowiek szczepiony zgodnie z PSO będzie żył dłużej i zdrowiej, niż nieszczepiony. Bo że nie zachoruje na świnkę jako dziecko, to akurat jeszcze zupełnie nic nie znaczy. A czy zachoruje na raka STATYSTYCZNIE CZĘŚCIEJ CZY RZADZIEJ niż osoba nieszczepiona? A może będą go męczyły alergie częściej, niż osoby nieszczepione?

Jakie badania świadczą o tym, że kilkanaście szczepionek podawanych dziecku to „oświetlona droga” a brak sztucznej ingerencji w układ odpornościowy dziecka to „droga w ciemności, przez krzaki”? Jak to możliwe, że ludzkość przetrwała zanim Główny Inspektor Sanitarny zaprojektował Program Szczepień Ochronnych?

***

Według zaszczepsiewiedza.pl „Antyszczep” mówi tak:

„Jeśli szczepionki są takie doskonałe, to dlaczego boicie się o swoje zaszczepione dzieci? Czy nasze niezaszczepione są dla was zagrożeniem?”

a „szach-mat” od zaszczepsiewiedza.pl wygląda tak:

Skuteczność szczepień jest bardzo dobra, ale nie jest doskonała. Przede wszystkim, w szczepieniach chodzi nam o zdrowie dzieci i dlatego zachęcamy rodziców, aby je szczepili. Proszę też zwrócić uwagę, że wybór dziecka nie musi pokrywać się z wyborem rodzica. Jeśli na przykład nieszczepione dziecko zachoruje na polio i będzie mieć poważne powikłania, na pewno nie będzie chwalić decyzji rodziców, którzy zaniechali szczepienia. W mojej pracy widzę, jak szybko, pod wpływem doświadczenia, jakim jest choroba niezaszczepionego dziecka, rodzice zmieniają zdanie i zaczynają uważać, że nie szczepiąc zrobili źle. Tylko wtedy jest już za późno. Jeśli się nie zaszczepimy i zachorujemy, to narażamy innych na zachorowanie, a to jest po prostu nie w porządku. Na przykład osoba, która jest już zakażona, w okresie „wylęgania” choroby nie wykazuje jeszcze żadnych jej objawów (np. w przypadku ospy wietrznej jest to czas przed pojawieniem się wysypki), ale już może zarażać innych. Chodzi tu szczególnie o bezpieczeństwo osób, które z przyczyn zdrowotnych nie mogą być zaszczepione lub przyjmują leki obniżające odporność, np. dzieci chorych na białaczkę. Co się stanie, jeśli do takiego dziecka czy też dorosłego – np. dziadka lub babci, leczonego cytostatykami z powodu choroby nowotworowej – przyjdzie w dobrej wierze osoba, która już zaraża, a jeszcze nie wie, że jest chora? To może skończyć się tragedią. A odsetek osób z zaburzoną odpornością jest naprawdę duży – szacuje się, że może to być nawet 10% dorosłych leczonych na różne choroby, takie jak na przykład nowotwory czy choroby reumatyczne. Żyjąc w społeczeństwie nie możemy myśleć tylko o sobie, ale musimy również o innych.

Skuteczność szczepień jest bardzo dobra„, ale W CZYM? W tym, że dziecko szczepione prawie w ogóle na nic nie choruje, czy jedynie w tym, że nie choruje ono jedynie na choroby przeciw którym zostało zaszczepione, ale za to ma alergie, łapie dziesiątki lub setki infekcji górnych dróg oddechowych (więc musi być co chwila „szprycowane” antybiotykami), od czasu do czasu załapie jakiś nowotwór, czasem autyzm?…

Czy dzieci szczepione przeciw polio nie chorują na polio?

Skoro „w szczepieniach chodzi nam o zdrowie dzieci„, to po raz N-ty poprosimy o badania, z których wynika, że im więcej szczepień, tym więcej zdrowia. Pokażcie nam takie badania, które udowadniają, że statystycznie człowiek wyszczepiony jako dziecko zgodnie z kalendarzem szczepień cieszy się przez całe życie lepszym zdrowiem, niż człowiek nieszczepiony.

A co, jeśli ta osoba „leczona cytostatykami z powodu choroby nowotworowej” jest chora na nowotwór „dzięki” szczepionkom, które otrzymała w dzieciństwie? Czy istnieją jakiekolwiek badania zachorowalności na choroby nowotworowe osób dorosłych, które były w dzieciństwie szczepione „na wszytko, co się rusza” w porównaniu do osób nieszczepionych?

Obecnie coraz więcej osób choruje na nowotwory. Równocześnie dziwnym trafem dostajemy od wielu lat coraz więcej szczepionek. Przypadek? Koincydencja?

Jeśli ubocznym efektem szczepień jest zwiększona zachorowalność na nowotwory, to argument, że musimy się szczepić, bo musimy myśleć o osobach „leczonych cytostatykami z powodu choroby nowotworowej” nabiera jakby zupełnie innego wymiaru, prawda?

A co, jeśli szczepionki „niechcący” wywołują nowotwory, więc musimy się więcej szczepić, aby… chronić osoby leczone na nowotwory?…

Marzenie każdego producenta szczepionek, prawda?

***

Według zaszczepsiewiedza.pl „Antyszczep” mówi tak:

„Szczepionki to spisek firm farmaceutycznych!”

a „szach-mat” od zaszczepsiewiedza.pl wygląda tak:

Dr hab. Marcin Napiórkowski: Odpowiem nie wprost: nie da się nigdy udowodnić, że coś nie jest spiskiem. Może cały świat jest matriksem i żyjemy w symulacji komputerowej? Dowód potwierdzający lub zaprzeczający temu twierdzeniu jest niemożliwy do przeprowadzenia. Jednak szukając globalnego spisku, najlepsze, co możemy zrobić, to zacząć myśleć jak prawdziwi spiskowcy i zobaczyć, dokąd nas to doprowadzi. Czy gdybyśmy byli organizatorami spisku firm farmaceutycznych, to bogacilibyśmy się właśnie na szczepionkach? Wydaje się, że to raczej mało efektywny sposób- człowiek szczepi się kilka, kilkanaście razy jako dziecko i sporadycznie szczepi w dorosłości. Rozsądniej byłoby organizować spisek wokół czegoś, co przynosi stałe i duże zyski, z czego ludzie muszą korzystać codziennie lub często. Dlaczego więc nie mówimy o spisku producentów pasty do zębów? Może mycie zębów to wymysł, a to, że wydajemy na nie rocznie kilkaset złotych to efekt spisku producentów past i szczoteczek? Warto pomyśleć jak spiskowiec i sprawdzić, jak bardzo prawdopodobne jest, że za tym czy innym zjawiskiem kryją się tajemnicze siły.

To dziwne, że pana doktora to dziwi, bo szczepionki są wręcz idealnym narzędziem do zarabiania pieniędzy na całej populacji – a więc pieniędzy niewyobrażalnych. Człowiek szczepi się kilkanaście razy jako dziecko, czyli – skoro już jesteśmy przy teoriach spiskowych – producent szczepionek dostaje kilkanaście szans na popsucie zdrowia tego człowieka w taki sposób, aby on możliwie długo żył i możliwie dużo chorował. Co więcej, w dodatku producent szczepionek nawet nie musi płacić za możliwość otrzymania tych kilkunastu szans. Wręcz przeciwnie – on jeszcze na tym zarabia, bo to budżet państwa KUPUJE od niego szczepionki, bynajmniej nie przy ujemnej marży…

Nikt nie zaprzecza, że umieralność noworodków spada, oraz że długość życia wzrasta… Niewątpliwie każdemu producentowi leków byłoby nie na rękę, gdyby potencjalni klienci schodzili z tego świata dość szybko. No ale jeszcze jakby tak ktoś udowodnił, że im więcej szczepionek wstrzykujemy w nasze dzieci, tym one coraz mniej chorują.. Na nowotwory, na alergie, na choroby psychiczne…

***

Szanowne zaszczepsiewiedza.pl – następnym razem naprawdę trochę bardziej się postarajcie, bo do „szach-mata” to Wam póki co jak widać jeszcze bardzo daleko… 🙂

„Zaszczep się wiedzą” – czyli o bardzo subtelnej reklamie słów kilka…

Jest sobie taki portal: zaszczepsiewiedza.pl

Z portalu dowiemy się, że bez szczepienia – oczywiście przede wszystkim naszych dzieci – na wszystko, co się rusza, właściwie żyć się już nie da…

Klikamy na zakładkę „Partnerzy akcji”.

Znajdujemy tam różne instytuty, towarzystwa, stowarzyszenia, akademie naukowe… Zero komercji.

No ok.

To teraz scrollujemy ekran na sam dół i czytamy tam, że „organizator akcji” to jakieś coś, co się nazywa „INFARMA”:

Pytamy gugla, czym jest „INFARMA”.

A więc gugel mówi, że INFARMA, to… Związek Pracodawców Innowacyjnych Firm Farmaceutycznych

www.infarma.pl

Acha… 

Na stronie infarmy klikamy oczywiście od razu w zakładkę „firmy członkowskie” i odnajdujemy tam listę firm, które łożą na utrzymanie infarmy, czyli także siłą rzeczy sponsorują portal „zaszczep się wiedzą [że aby żyć, koniecznie trzeba się szczepić]”.

No i jesteśmy w domu… GlaxoSmithKline, Sanofi Pasteur, UCB Pharma, Merck, Pfizer…

Czyli koncerny farmaceutyczne, które żyją między innymi ze sprzedaży szczepionek kupowanych „na pniu” przez takie kraje, jak Polska czy Bułgaria oraz leków, którymi się leczymy, bo chorujemy. Przy czym im więcej chorujemy, tym więcej kasy zarabiają takie firmy, jak GlaxoSmithKline, Sanofi Pasteur, UCB Pharma, MErck, Pfizer…

Więc zaszczep się wiedzą o tym, kto stoi za portalem zaszczepsiewiedza.pl

I wyciągnij wnioski…

Celowość Programu Szczepień Ochronnych – wniosek o inf. publiczną do Ministra Zdrowia

Niemal pół miliarda złotych rocznie. Tyle obecnie wydaje Ministerstwo Zdrowia – ze środków publicznych, czyli naszych wspólnych – na tak zwane „szczepienia ochronne”.

Przed czym (i kogo) chronią te szczepienia? Czy Minister Zdrowia potrafi uzasadnić celowość tych szczepień?

Korzystajmy z prawa do informacji publicznej i zapytajmy o to Ministra Zdrowia.

Pismo poniżej wbrew pozorom naprawdę jest wnioskiem o udostępnienie informacji publicznej. Taka forma zapytania zmusza urzędników Ministerstwa do dokładnego zapoznania się z treścią tego pisma i przede wszystkim do udzielenia na nie odpowiedzi.

Nie zapomnijcie pod koniec uzupełnić go Waszym adresem (mailowym lub pocztowym), na który Ministerstwo prześle Wam odpowiedź.

***

Minister Zdrowia
kancelaria@mz.gov.pl
serwis@mz.gov.pl

Wniosek o udostępnienie informacji publicznej (na podstawie Ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej, Dz.U. z 2016 r. poz. 1764, z 2017 r. poz. 933.)

Szanowny Panie Ministrze,

W ciągu ostatnich lat wydatki budżetu państwa na Program Szczepień Ochronnych (PSO) wyniosły:

w 2010 r. – 83.926.000 zł;
w 2011 r. – 88.294.000 zł;
w 2012 r. – 104.600.240 zł;
w 2013 r. – 112.067.521 zł;
w 2014 r. – 95.909.000 zł;
w 2015 r. – 134.417.115 zł;
w 2016 r. – 324.011.941,97 zł.

Rok 2017 to po raz pierwszy w kalendarzu szczepień obowiązkowe szczepienie przeciw pneumokokom (wg mojej wiedzy – proszę mnie poprawić, jeśli się mylę – było to kolejne, dodatkowe 160 milionów złotych na zakup samych tylko szczepionek PCV10).

Przy tej skali wzrostu kosztów PSO można się spodziewać, że w ciągu najbliższych dziesięciu lat budżet państwa wyda być może nawet ponad 5 miliardów złotych na szczepienia ochronne. 5 miliardów złotych to niemal 1,5 miliarda dolarów amerykańskich, a to są już naprawdę olbrzymie pieniądze, które, jak rozumiem, w założeniu mają ochronić polskie dzieci przed zachorowaniem na choroby najczęściej nie zagrażające ani zdrowiu, ani tym bardziej życiu dziecka, takie jak np. różyczka, czy świnka. Bo te choroby nie są groźne dla dziecka zdrowego, z poprawnie działającym układem odpornościowym.

Czy więc nie efektywniej by było przeznaczyć te półtora miliarda dolarów na NATURALNE wzmocnienie układów odpornościowych naszych dzieci do walki z wirusami i bakteriami, zamiast wstrzykiwać w te dzieci niemal wszystko, co się tylko uda wyprodukować koncernom farmaceutycznym? Pytam o to, ponieważ trudno wyzbyć się wrażenia, że głównym powodem włączania przez Ministerstwo Zdrowia kolejnych szczepionek do PSO jest właśnie sam fakt wyprodukowania kolejnych szczepionek, a nie jakaś tam rzekoma troska o zdrowie dzieci.

Co jest lepsze dla nas wszystkich –  dzieci niekoniecznie zdrowe (czyli inaczej takie, które dużo chorują), ale za to szczepione obowiązkowo niemal wszystkimi szczepionkami dostępnymi na rynku, czy może raczej dzieci ze zdrowym i silnym NATURALNIE ZBUDOWANYM układem odpornościowym, które nie potrzebują niemal żadnych szczepień, bo ich organizmy bez problemów wygrają z wirusem świnki, odry, różyczki, krztuśca czy błonicy, co w dodatku (za wyjątkiem błonicy) zapewni im najczęściej NATURALNĄ odporność na całe życie, a nie poszczepienną – czyli sztuczną być może odporność na być może kilka, lub kilkanaście lat życia, licząc od ostatniego szczepienia przypominającego?

Czy nie korzystniej dla nas wszystkich byłoby przeznaczyć te najpewniej ponad półtora miliarda dolarów w skali najbliższych kilku lat przede wszystkim na badania, jak zadbać o NATURALNĄ odporność organizmów naszych dzieci na zachorowania, a także choćby na akcję dowitaminizowania polskiego społeczeństwa witaminą D3, o której kluczowej roli w systemie odpornościowym człowieka mówi się na świecie już coraz głośniej – oczywiście za wyjątkiem polskiego Ministerstwa Zdrowia, które najwyraźniej “w trosce o dobro polskich dzieci” potrafi robić jedynie to, co najprostsze, czyli wstrzykiwać w te dzieci niemal bez opamiętania (i to pod prawnym przymusem!) niemal wszystkie szczepionki, które tylko udało się gdzieś na świecie wyprodukować?

Analizując dane dotyczące zachorowalności na choroby zakaźne, które udostępnia Państwowy Zakład Higieny na stronie internetowej http://wwwold.pzh.gov.pl/oldpage/epimeld/index_p.html można dojść do wniosku, że Program Szczepień Ochronnych, nawet jeśli w jakimś stopniu rzeczywiście chroni dzieci przed zachorowaniem na choroby z definicji niezagrażające ani zdrowiu ani życiu dzieci – o ile dzieci są oczywiście zdrowe i o ile mają prawidłowo funkcjonujący system odpornościowy, to przede wszystkim chroni zyski firm produkujących szczepionki – i to najczęściej zyski prywatnych firm mających swoje siedziby poza granicami Polski.

Polscy producenci szczepionek wykorzystywanych w PSO, czyli Biomed Lublin, Instytut Biotechnologii Surowic i Szczepionek S.A. w Krakowie, Wytwórnia Surowic i Szczepionek Biomed w Warszawie oraz Biomed Kraków, dostarczają na potrzeby PSO (ale czy aby na pewno w stopniu wystarczającym do pokrycia całego zapotrzebowania?) szczepionki jedynie przeciw gruźlicy, WZW B oraz błonicy, tężcowi i krztuścowi. Cała reszta szczepionek wykorzystywanych w PSO (odra, świnka, różyczka, hib, polio, pneumokoki) to produkty – o ile się nie mylę – wytwarzane wyłącznie przez zagraniczne koncerny GlaxoSmithKline, Sanofi Pasteur, Pfizer, MSD, LG Life Science i Berna Biotech Italia.

Nikt w Unii Europejskiej, za wyjątkiem Polski i Bułgarii, nie szczepi już dzieci przeciw gruźlicy i WZW B w pierwszej dobie życia dziecka. Tak więc już tylko Polska i Bułgaria pracowicie i konsekwentnie gwałcą w ten sposób brutalnie dziewiczy system odpornościowy noworodków. Wygląda to wręcz jak celowe zaburzanie procesu budowania NATURALNEJ odporności organizmu dziecka, aby łatwiej było uzasadnić konieczność podawania dziecku kolejnych szczepionek w niedalekiej przyszłości. Bo jak inaczej interpretować konsekwentne trwanie Ministerstwa Zdrowia przy obowiązku szczepienia WZW B i BCG w pierwszej dobie życia, skoro pozostałe kraje cywilizowanej Europy już dawno zrezygnowały z tej praktyki przerażającej każdego, kto nie jest pozbawiony choć odrobiny wyobraźni?

A jak w tej sytuacji należy interpretować brak badań, które monitorowałyby ogólną kondycję zdrowotną polskich dzieci? Jeśli się mylę i takie badania Ministerstwo Zdrowia prowadzi, to na podstawie ustawy o dostępie do informacji publicznej wnoszę o udostępnienie mi wyników tych badań, z których wynika, że PSO pozytywnie wpływa na ogólną kondycję zdrowotną Polaków.

Owszem – wprowadzenie szczepionki MMR w znacznym stopniu zminimalizowało zachorowalność dzieci na odrę, świnkę i różyczkę. Ale czy równocześnie spadła ogólna liczba hospitalizacji polskich dzieci? Czy spadła liczba świadczeń udzielanych przez podmioty publicznej służby zdrowia (lekarze pediatrzy w przychodniach rejonowych)? Czy spadła ogólna liczba leków przepisywanych na leczenie polskich dzieci? Czy nasze dzieci coraz mniej chorują na alergie i nowotwory? Nie na świnkę, odrę i różyczkę, ale czy W OGÓLE chorują mniej – na cokolwiek – niż przed wprowadzeniem do PSO szczepienia MMR?

Czy szczepienia przeciw pneumokokom zmniejszają ogólną ilość hospitalizacji dzieci z jakichkolwiek przyczyn, czy jedynie ewentualnie obniżają (w jakim stopniu?) ilość hospitalizacji wywołanych szczepami bakterii, przed którymi ma chronić ta szczepionka? Czy dziecko zaszczepione szczepionką PCV 10 będzie generalnie mniej chorowało, czy jedynie będzie mniej chorowało WYŁĄCZNIE na choroby wywoływane szczepami bakterii uwzględnionymi w szczepionce i wyłącznie do czasu, aż sztuczna, poszczepienna odporność przestanie działać?

Czy Ministerstwo Zdrowia w ogóle ma ambicje, aby zbierać takie dane, czy też Minister Zdrowia woli na wszelki wypadek nie wiedzieć, że pomimo coraz większej wyszczepialności w ramach puchnącego – niczym szyja dziecka chorego na świnkę – kalendarza szczepień, polskie dzieci – zwłaszcza te szczepione – są coraz bardziej chorowite, a koszty ich leczenia są coraz większe, do tego jeszcze sumując się z coraz większymi kosztami samych szczepień?

Nawet sam Państwowy Zakład Higieny nie ukrywa, że powszechne szczepienie całych populacji prowadzi do całkowitego ich uzależnienia od szczepionek poprzez niszczenie odporności naturalnej, co z kolei prowadzi do sytuacji, gdy po przekroczeniu pewnego progu wyszczepialności nie ma już odwrotu – nie można już wówczas szczepień zaniechać, aby nie doprowadzić do katastrofy epidemiologicznej.

Program Szczepień Ochronnych realizowany od wielu lat z tak wielkim zapałem przez Ministerstwo Zdrowia zmierza więc nieuchronnie do całkowitego uzależnienia populacji obywateli Polski głównie od kilku głównie zagranicznych linii produkcyjnych obecnie kilkunastu, a  przyszłości być może i kilkudziesięciu różnych szczepionek – o ile oczywiście do tego uzależnienia (o którym z pewnością marzy każdy producent szczepionek) już nie doszło.

Powstaje więc pytanie, do czego mogłoby doprowadzić nagłe odcięcie Polski od szczepionek wytwarzanych przez koncerny mające swoje siedziby poza granicami Polski. Nie można przecież wykluczyć, że jakiś głęboki kryzys polityczny mógłby skutkować podjęciem gdzieś poza granicami Polski decyzji, aby odciąć Polskę od możliwości zakupu szczepionek – np. MMR lub PCV. Co wtedy stałoby się ze zdrowiem Polaków?

Bo jeśli nagłe i trwałe pozbawienie Polski dostępu do szczepionki MMR czy PCV lub przeciw polio nie miałoby żadnego wpływu na bezpieczeństwo zdrowotne Polaków, to należałoby zapytać o sens tych szczepień. Jeśli natomiast gwałtowne i trwałe wstrzymanie szczepień z powodu braku dostępu do szczepionek w ocenie Ministerstwa Zdrowia mogłoby prowadzić do katastrofy epidemiologicznej, to należy zapytać, jakie procedury awaryjnego postępowania w takiej sytuacji przygotowało Ministerstwo Zdrowia – i oczywiście realizując moje prawo dostępu do informacji publicznej proszę o udostępnienie mi treści dokumentów zawierających procedury postępowania na wypadek nagłego i trwałego pozbawienia Polski dostępu do szczepionek kupowanych poza granicami Polski, a wykorzystywanych w PSO.

Proszę również o informacje, które ze szczepień znajdujących się obecnie w PSO można prowadzić bez zakłóceń w oparciu o produkcję pochodzącą wyłącznie od polskich producentów szczepionek.

Jednocześnie nawet pobieżna analiza danych udostępnianych przez PZH prowadzi do zadziwiających wniosków np. w odniesieniu do szczepień przeciw pneumokokom, gdzie sukcesywnie rosnąca wyszczepialność idzie w parze z równie sukcesywnie rosnącą zapadalnością na choroby wywoływane przez pneumokoki.

W roku 2003 tych zachorowań było jedynie 175 przy ilości 6658 osób zaszczepionych, rok 2013 to ponad 201tys. osób zaszczepionych i 548 zachorowań. W roku 2017, czyli w pierwszym roku obowiązku szczepienia szczepionką PCV10 wszystkich dzieci urodzonych po 31 grudnia 2016, tych zachorowań było już ponad 1100. A tymczasem koszt zakupu samych tylko szczepionek PCV z przeznaczeniem na szczepienia w roku 2017 to 160 milionów złotych.

Proszę więc – na podstawie prawa dostępu do informacji publicznej – o udostępnienie mi dokumentów zawierających badania i analizy, które wskazują na to, że wprowadzenie do PSO szczepionki PCV10 obniży finansowane ze środków budżetowych koszty leczenia dzieci (ogólne koszty leczenia, a nie wyłącznie koszty leczenia na zachorowania wywołane szczepami bakterii, przed którymi chroni szczepionka PCV10) w stopniu wystarczającym do pokrycia kosztów tego szczepienia.

Proszę również o udostępnienie mi podobnych dokumentów w odniesieniu do szczepionek: MMR, DTP, DTaP, Hib oraz IPV.

Nie wyobrażam sobie również, że Ministerstwo Zdrowia, decydując się na wydatkowanie kwot obecnie już rzędu niemal pół miliarda złotych rocznie ze środków publicznych na obowiązkowe szczepienia ochronne, nie dysponuje wynikami badań i analiz, które jednoznacznie wskazują na to, że o wiele bardziej celowe (ze względów medycznych oraz ekonomicznych) jest prowadzenie akcji powszechnych szczepień, niż wszelkie inne powszechne, profilaktyczne działania prozdrowotne (inne niż szczepienia) zmierzające do zwiększania u dzieci naturalnej zdolności do walki ich organizmów z infekcjami wirusowymi i bakteryjnymi. Nie wyobrażam sobie, że Ministerstwo Zdrowia nie zlecało przeprowadzenia badań naukowych, które pozwoliły zidentyfikować przyczyny, dla których jedno dziecko choruje np. na świnkę z powikłaniami wymagającymi hospitalizacji, a inne dziecko przechodzi tę chorobę bezobjawowo. Obserwując, jak PSO niemal z każdym kolejnym rokiem rozrasta się niczym organ opanowany przez nowotwór, spodziewam się, że w wyniku tych badań stwierdzono, że nie jest możliwe podjęcie przez Ministerstwo Zdrowia, na skalę powszechną, żadnych działań prozdrowotnych, które zminimalizowałyby prawdopodobieństwo występowania powikłań u dzieci chorujących na choroby zakaźne wieku dziecięcego, a jedynym sposobem minimalizacji ryzyka powikłań jest akcja powszechnych, obowiązkowych szczepień.

Ponownie proszę więc – na podstawie mojego prawa dostępu do informacji publicznej – o udostępnienie mi wyników tych badań i analiz, które jednoznacznie wskazują na to, że obecnie jedynym sposobem zapewnienia bezpieczeństwa zdrowotnego polskiemu społeczeństwu jest akcja powszechnych i obowiązkowych szczepień ochronnych.

Proszę także o udostępnienie mi zlecanych przez Ministerstwo Zdrowia lub będących w posiadaniu Ministerstwa Zdrowia wyników analiz i badań, które wskazują na brak konieczności wprowadzenia powszechnej kampanii refundowanego ze środków publicznych dowitaminizowania Polaków witaminą D3, a ewentualny powszechny niedobór witaminy D3 pozostaje bez żadnego związku z ogólną kondycją zdrowotną populacji.

Proszę również o udostępnienie mi dokumentów zawierających wyniki badań i analiz, z których wynika, że przymus prawny wobec rodziców dzieci, związany z Programem Szczepień Ochronnych, pozytywnie wpływa na poziom wyszczepialności populacji.

Wszystkie dokumenty, o których udostępnienie proszę powyżej, proszę mi udostępnić na mój adres ……………………………………………

…………………………………….
[imię nazwisko]

Przychodzi pacjent do lekarza i pyta…

– Panie doktorze, czy lepiej jest, żeby dziecko zostało zaszczepione, czy żeby naturalnie przechorowało odrę, świnkę i różyczkę?

– Zachorowanie grozi powikłaniami.

– Podanie szczepionki również grozi powikłaniami. Nie o to pytam. Więc jeszcze raz: czy z medycznego punktu widzenia lepiej jest naturalnie przechorować, czy zaszczepić?

– Przechorowanie po szczepionce będzie lżejsze niż bez szczepionki.

– Na jakiej podstawie pan doktor twierdzi, że na pewno będzie lżejsze? Czy nie zdarza się, że dziecko szczepione ciężko przechoruje np. świnkę? Pytam jeszcze raz: czy zdrowiej jest przechorować naturalnie, czy nienaturalnie, po szczepieniu?
Co jest z medycznego punktu widzenia dla organizmu zdrowsze: naturalne przechorowanie, czy nienaturalna odporność po szczepieniu?

– Lepiej jest zaszczepić i nie chorować.

– Ale czy szczepienie gwarantuje, że dziecko nie zachoruje?

– Nie. Nikt tego nie może zagwarantować.

– Więc dlaczego lepiej jest zaszczepić, niż przechorować naturalnie? Zakładamy, że dziecko niezaszczepione przechorowało naturalnie bez powikłań, a zaszczepione póki co nie choruje. Która opcja jest z medycznego punktu widzenia dla dziecka zdrowsza? Wie pan, czy pan nie wie? Czy osoba szczepiona w dzieciństwie, która nie przechorowała w dzieciństwie żadnej z chorób wieku dziecięcego (bo była szczepiona) jest bardziej narażona na powikłania, jeśli zachoruje teraz na którąś z chorób wieku dziecięcego, niż osoba nieszczepiona w dzieciństwie, która jako dziecko przechorowała wszystkie te choroby i jest na nie naturalnie odporna? Czy naturalna odporność po przechorowaniu świnki jest taka sama, jak odporność sztuczna – poszczepienna?

Jak dalej potoczyłaby się ta rozmowa?

Statystyczny fenomen szczepienia przeciw pneumokokom

Zanim o pneumokokach, trochę statystyk dotyczących kondycji zdrowotnej Polaków.

Na stronie internetowej Państwowego Zakładu Higieny dostępne są interesujące raporty zawierające dane na temat stanu zdrowia Polaków: http://www.pzh.gov.pl/stan-zdrowia-ludnosci/sytuacja-zdrowotna-ludnosci-w-polsce/

Jeśli zaglądniemy sobie do raportu opublikowanego w roku 2016, to znajdziemy tam kilka ciekawych informacji.

Raport potwierdza, co nie jest zaskoczeniem, że z roku na rok regularnie rośnie średnia długość życia Polaków. Niewątpliwie cieszy to nie tylko nas, ale także każdego producenta leków… i szczepionek.

Ale przeglądając ten raport, dowiemy się również, że:

„W Polsce, w latach 1999–2013 zarejestrowano 10 431 dzieci chorych na nowotwory złośliwe (średnio 695 zachorowań rocznie), co stanowiło 0,5% zachorowań na nowotwory ogółem we wszystkich grupach wieku. W roku 2013 współczynnik zachorowalności u dzieci chorych na nowotwory złośliwe był wyższy (12,5/100 tys.) niż w roku 1999 (10,5/100 tys.), przy czym liczba zachorowań była niższa (2013 rok – 724 przypadki i 1999 rok – 809 przypadków). Te zmiany w Polsce wpisują się w europejskie trendy wzrostu współczynników zachorowalności dzieci na nowotwory złośliwe, przy równoczesnym zmniejszeniu się w populacji dzieci w wieku poniżej 15 roku życia.”

Czyli żyjemy dłużej, a dzieci coraz częściej chorują na nowotwory. Prawda, że wspaniale, jeśli jest się producentem „chemii” do leczenia nowotworów?

Jednocześnie…

„W Polsce, w analizowanym okresie, na nowotwory złośliwe umarło 2 451 dzieci (średnio 204 zgony rocznie). Surowy współczynnik umieralności w roku 2013 (2,3/100 tys.) był niższy niż w roku 1999 (3,8/100 tys.). Umieralność dzieci chorych na nowotwory złośliwe obniżała się istotnie statystycznie, średnio o 3,3% rocznie, co wraz ze stosunkowo wysokim wskaźnikiem 5-letnich przeżyć świadczy o poprawie wyleczalności nowotworów złośliwych u dzieci.”

Coraz więcej dzieci choruje na nowotwory, ale coraz mniej z nich umiera. Każdy klient jest przecież cenny dla każdego producenta leków (a zwłaszcza szczepionek)… Nie dość, że można sprzedać coraz więcej „chemii”, to jeszcze coraz więcej klientów przeżyje leczenie, więc będzie im można sprzedać kolejne leki.

„W obliczu rosnącego trendu zachorowań oraz poprawy wyleczalności przy równoczesnym wzroście kosztów leczenia dzieci chorych na nowotwory złośliwe w Polsce, istnieje pilna potrzeba dalszych intensywnych badań w oparciu o dane gromadzone zgodnie z rekomendacjami IARC …”

Równoczesny wzrost kosztów dla jednych oznacza równoczesny wzrost zysków dla innych… Wspaniale, prawda?

To zerknijmy jeszcze na dane o hospitalizacji Polaków w ostatnich latach (na podstawie raportów PZH publikowanych w latach 2006, 2010 i 2016).

 ilość hospitalizacji  % ogółu ludności
2006 6367834 16,70%
2010 6753644 17,53%
2014 6905000 17,95%

I na koniec spójrzmy na to z drugiej strony:

Rok 1970: 11 szczepień obowiązkowych do ukończenia 19 roku życia,
Rok 1975: 16 szczepień.
Rok 1990: 17 szczepień.
Rok 2000: 20 szczepień.
Rok 2010: 21 szczepień.
Rok 2017: 24 szczepienia.

Z której strony by na te powyższe liczby nie spoglądać, to wniosek nasuwa się jeden: im więcej szczepień tym więcej chorujemy i tym częściej trafiamy do szpitali.

Ale chwileczkę… Czy aby czasem nie powinno być dokładnie odwrotnie? Czy te obowiązkowe szczepienia to nie są po to, abyśmy mniej chorowali? Abyśmy byli po prostu z roku na rok coraz zdrowsi?

Szczepienia przeciw pneumokokom rozpoczęto w Polsce w roku 2003, jako rekomendowane, ale nieobowiązkowe, czyli dobrowolne.

Z każdym kolejnym rokiem rosła ilość dzieci, które otrzymywały takie szczepienie mające chronić przed zachorowaniami wywoływanymi przez pneumokoki:

rok ilość osób zaszczepionych
2003 3715
2004 3432
2005 6658
2006 25095
2007 98108
2008 114413
2009 148664
2010 155258
2011 176648
2012 190127
2013 201231
2014 199362
2015 211092
2016 240472

Od 1 stycznia 2017 szczepienie przeciw pneumokokom jest szczepieniem obowiązkowym, co oznacza, że powinno je otrzymać każde dziecko urodzone po 31 grudnia 2016 (czyli na dziś około 380tys. dzieci).

I teraz pora na „gwóźdź programu”, czyli oficjalne dane o zachorowalności Polaków na choroby wywołane przez pałeczkę dwoinki zapalenia płuc vel pneumokok vel Streptococcus pneumoniae:

 ilość zaszczepionych  ilość zachorowań  zachorowalność na 100tys. osób
2003 3715 brak danych
2004 3432 brak danych
2005 6658 175 0,46
2006 25095 213 0,56
2007 98108 271 0,71
2008 114413 273 0,72
2009 148664 274 0,72
2010 155258 364 0,95
2011 176648 430 1,12
2012 190127 436 1,13
2013 201231 548 1,42
2014 199362 705 1,83
2015 211092 978 2,54
2016 240472 966 2,51
2017 około 380000 1103 2,87

Na wspólnym wykresie będzie to wyglądało tak:

Liczby w powyższych dwóch tabelach zostały przepisane z raportów PZH dostępnych na tej stronie: http://wwwold.pzh.gov.pl/oldpage/epimeld/index_p.html 

Zauważmy, że przed rokiem 2005 Państwowy Zakład Higieny w ogóle nie notował zachorowań wywoływanych przez pneumokoki. Zaczęto to robić dopiero po rozpoczęciu szczepień przeciw pneumokokom.

To kto teraz na ochotnika „weźmie i wytłumaczy”, po co w roku 2017 szczepienie przeciw pneumokokom stało się obowiązkowe, skoro ilość zachorowań wywoływanych tym świństwem z roku na rok sukcesywnie rośnie – WRAZ ZE WZROSTEM ilości osób szczepionych przeciw temu świństwu?

Jeśli dostaniecie z „sanepidu” wezwanie na „obowiązkowe” szczepienie przeciw pneumokokom, to wydrukujcie sobie tę stronę (zielony guziczek „Print Friendly” znajdziecie poniżej), pokażcie lekarzowi, który będzie kwalifikował Wasze dziecko do szczepienia i po prostu go zapytajcie „Panie Doktorze. PO CO?”.

W roku 2017 Ministerstwo Zdrowia przeznaczyło 160 milionów złotych na obowiązkowe szczepienie dzieci przeciw pneumokokom…

http://www.mz.gov.pl/aktualnosci/wyjasnienia-dotyczace-doniesien-medialnych-w-sprawie-przetargu-na-szczepienia-przeciwko-pneumokokom/

Szpital w Sieradzu potwierdza, że oświadczenie o odmowie szczepienia „nie pochodzi z aktu normatywnego”

Powracamy do sprawy szpitala w Sieradzu, który kobietom po porodzie daje wybór „Albo szczepicie dziecko od razu po urodzeniu (gruźlica i WZW B), albo podpisujecie oświadczenie o odmowie szczepienia„.

Do akcji włączył się nawet Rzecznik Praw Pacjenta, o czym możecie przeczytać tutaj: https://szczepienie.info/oswiadczenie-o-odmowie-szczepienia-rzecznik-praw-pacjenta-wkracza-do-akcji/

Jest już odpowiedź szpitala na nasze wnioski o informację publiczną. Szpital zgodnie ze stanem faktycznym musiał potwierdzić, że druk oświadczenia nie jest oparty na żadnej podstawie prawnej, czyli działanie szpitala polegające na zmuszaniu kobiet po porodzie do podpisywania takiego druku – jeśli chcą odłożyć szczepienia „obowiązkowe” z pierwszej doby na później – nie jest umocowane prawnie.

Po pierwsze przełożenie szczepienia na przyszłość nie jest równoznaczne z niewyrażeniem zgody na szczepienie – co najwyżej niewyrażeniem zgody na wykonanie zabiegu w pierwszej dobie życia. A z treści tego druku wynika, że odmowa szczepienia jest permanetna.

Po drugie, powyższy druk oświadczenia można nawet uznać za próbę nakłonienia matki dziecka do złożenia fałszywego oświadczenia woli, ponieważ z treści oświadczenia wynika, że rodzicowi zostały przekazane „wszelkie informacje dotyczące tego szczepienia„.

Wszelkie informacje? Czy autor tego druku rozumie, co tam napisał i do czego chce zmusić matkę dziecka, która miałaby się pod czymś takim podpisać? „Wszelkie informacje” to między innymi szczegółowy bilans ryzyk i korzyści wynikających ze szczepienia. „Wszelkie informacje” to informacja o możliwych powikłaniach oraz o wszystkich przeciwwskazaniach do szczepienia, opisanych w dokumentacji szczepionki. „Wszelkie informacje” to również poinformowanie matki dziecka, w ilu krajach cywilizowanej Europy takie szczepienie przeprowadza się w pierwszych godzinach życia dziecka. (Kto nie wie, w ilu, niech zajrzy tutaj: https://szczepienie.info/szczepienia-obowiazkowe-w-europie/)

Szpital wyjaśnia również, w jaki sposób kwalifikuje noworodki do szczepienia w pierwszej dobie. Czy procedura kwalifikacji, opisana przez szpital, pozwala WYKLUCZYĆ wszelkie przeciwwskazania do szczepienia noworodka? Oceńcie sami…

 

Pytamy Ministra Zdrowia o procedurę dodawania nowej szczepionki do PSO

W roku 2017 w kalendarzu szczepień obowiązkowych pojawiło się szczepienie przeciwko pneumokokom. Trudno oczekiwać, że jest to ostatnie szczepienie obowiązkowe, jakie zostało dodane do kalendarza. Przecież producenci szczepionek nieustannie pracują nad kolejnymi szczepionkami i nie robią tego bynajmniej z pobudek charytatywnych…

Jako że każda kolejna szczepionka obowiązkowa oznacza wydatek rzędu kilkudziesięciu milionów złotych z budżetu państwa, to z pewnością w Ministerstwie Zdrowia musi istnieć szczegółowa procedura rozszerzania Programu Szczepień Ochronnych o kolejną szczepionkę. Z pewnością Ministerstwo Zdrowia – zanim podejmie decyzję o wprowadzeniu nowego szczepienia obowiązkowego do kalendarza szczepień – dokonuje szczegółowego bilansu ewentualnych korzyści wynikających z takiego kolejnego szczepienia i ewentualnych strat i zagrożeń, do których to nowe szczepienie mogłoby doprowadzić. Z pewnością ten akapit jest przesycony nutką ironii… 🙂

Sprawdźmy więc, jak wygląda procedura dodawania do kalendarza szczepień kolejnej szczepionki.

W temacie maila wpisujcie „wniosek o informację publiczną”.

Uzyskaną w ten sposób odpowiedź można będzie wykorzystać np. w sądzie, w razie konieczności walki o uchylenie grzywny za brak szczepienia – jako dowód, że nawet Ministerstwo Zdrowia nie jest w stanie wytłumaczyć, dlaczego wprowadza kolejne szczepienia do PSO. Dlatego warto taki wniosek wysłać, a odpowiedź Ministerstwa zachować „na wszelki wypadek”, bo nigdy nie wiadomo, co się kiedy może przydać. 🙂

***

Minister Zdrowia Konstanty Radziwiłł
Ministerstwo Zdrowia
ul. Miodowa 15
00-952 Warszawa
kancelaria@mz.gov.pl serwis@mz.gov.pl

Wniosek o informację publiczną

Szanowny Panie Ministrze,

Jako że każde nowe szczepienie obowiązkowe w Programie Szczepień Ochronnych (dalej: PSO) oznacza kolejny koszt dla Budżetu Państwa rzędu kilkudziesięciu milionów złotych, a równocześnie podjęcie ewentualnej błędnej decyzji o obowiązkowym szczepieniu wszystkich dzieci szczepionką, która okazałaby się być produktem wadliwym, mogłoby doprowadzić do niewyobrażalnych i nieodwracalnych szkód wyrządzonych przez Ministra Zdrowia obywatelom Polski, nie wyobrażam sobie, że podejmowanie przez Ministra Zdrowia decyzji o wprowadzeniu do PSO kolejnego szczepienia obowiązkowego nie jest poprzedzone opisaną w odpowiedniej procedurze, drobiazgową analizą bilansu wszelkich spodziewanych korzyści oraz wszelkich ewentualnych szkód i zagrożeń związanych z planowanym rozszerzeniem PSO o kolejne szczepienie obowiązkowe.

Nie wyobrażam sobie, że Minister Zdrowia, zanim podejmie decyzję o rozszerzeniu PSO o kolejne szczepienie (np. pneumokoki od 2017 roku), nie poprzedza takiej decyzji zgromadzeniem badań, analiz i ekspertyz, które jednoznacznie świadczą o tym, że o wiele korzystniejsze (ze względów zdrowotnych) dla dziecka jest podanie mu takiej kolejnej szczepionki, niż jej niepodanie, jak również, że ryzyko zachorowania i powikłań bez szczepienia jest o wiele większe, niż ryzyko powikłań i chorób wywołanych szczepieniem. I nie wyobrażam sobie, że owo gromadzenie materiałów nie odbywa się według drobiazgowej procedury wprowadzania nowej szczepionki do PSO, która obowiązuje Ministra Zdrowia.

Dlatego też na podstawie art. 2 ust. 1 ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej (Dz. U. Nr 112 poz. 1198, z późn. zm.), zwracam się do Ministra Zdrowia z prośbą o udostępnienie mi informacji publicznej w następującym zakresie:

  1. kopia dokumentu zawierającego treść procedury, na podstawie której Minister Zdrowia podejmuje decyzję o wprowadzeniu nowego szczepienia do Programu Szczepień Ochronnych.
  2. kopie wszystkich dokumentów wytworzonych przez Ministerstwo Zdrowia lub na zamówienie Ministerstwa Zdrowia, będących w posiadaniu Ministerstwa Zdrowia (np. analizy, ekspertyzy, raporty wytworzone na zamówienie Ministerstwa Zdrowia lub korespondencja otrzymana przez Ministerstwo Zdrowia np. od GIS, PZH itp.) których treść uzasadniała konieczność wprowadzenia do Programu Szczepień Ochronnych od roku 2017 szczepienia przeciw pneumokokom szczepionką PCV10.
  3. w perspektywie potencjalnego dalszego rozszerzania PSO o kolejne szczepienia obowiązkowe – kopie dokumentów (badania, analizy i ekspertyzy) które jednoznacznie wskazują, ILE SZCZEPIEŃ, w jakiej konfiguracji, przeciwko jakim chorobom i w jakiej jednostce czasu jest w stanie zaabsorbować organizm dziecka BEZ JAKIEGOKOLWIEK NEGATYWNEGO WPŁYWU na jego zdrowie.

Forma udostępnienia informacji: na adres …………………………. [można podać email lub adres zamieszkania, jeśli chcecie go podawać]

………………………………………..
[imię nazwisko, adres zamieszkania – jeśli chcecie go podawać]

Obowiązek szczepień w innych krajach Europy

Na stronie internetowej unijnej instytucji European Centre for Disease Prevention and Control (Europejskie Centrum Zapobiegania i Kontroli Chorób) znajdziemy rewelacyjną „porównywarkę” obowiązku szczepienia dzieci we wszystkich krajach Unii Europejskiej:

https://vaccine-schedule.ecdc.europa.eu/

Aby sprawdzić, jakie szczepienia są w danym kraju Unii obowiązkowe, korzystamy z narzędzia „Quick search”, wybieramy kraj i w sekcji grupy wiekowej („Age group”) zaznaczamy tylko opcję „Child”.

I na przykład dla Polski otrzymamy taki obrazek:

Czerwony pasek przy danej szczepionce czyli „Mandatory vaccination” oznacza prawny obowiązek podania dziecku szczepionki. Czarny pasek to szczepienia, które są zalecane, ale nie są refundowane.

A jeśli sobie w ten sposób sprawdzimy np. Danię, to otrzymamy takie coś:

Widać różnicę, prawda? 🙂

To są szczepienia REKOMENDOWANE przez rząd duński, ale NIE SĄ one obowiązkowe. Są dobrowolne. W pełni refundowane, ale dobrowolne. Nie ma tam przymusu szczepienia.

Jeśli „przeklikamy” sobie w ten sposób wszystkie państwa Unii Europejskiej, to otrzymamy następujący obraz szczepień obowiązkowych i jedynie rekomendowanych:

Szczepienia obowiązkowe w Polsce => WZW B i BCG (gruźlica) w pierwszej dobie, błonica, tężec, krztusiec, polio. Hib, PCV (pneumokoki), MMR

A w pozostałych krajach wygląda to tak:

Bułgaria => BCG i WZWB pierwsza doba, błonica, tężec, krztusiec, polio, Hib, PCV, MMR

Chorwacja => błonica, tężec, krztusiec, polio, Hib, WZWB (dopiero w 2gim miesiącu życia), MMR

Czechy => BCG i WZW B w pierwszej dobie tylko w grupach ryzyka, a dla pozostałych dzieci dopiero od 2go miesiąca, błonica, tężec, krztusiec, polio, Hib, MMR,

Grecja => błonica, tężec, polio, WZW B (ale od pierwszego miesiąca życia, a nie w pierwszej dobie)

Węgry => BCG pierwsza doba, błonica, tężec, krztusiec, polio, Hib, PCV13, MMR, WZWB dopiero od 12go roku życia

Włochy => WZWB w dniu urodzenia dla grup ryzyka a dla pozostałych dzieci od 2go miesiąca, błonica, tężec, krztusiec, polio, Hib, MMR, ospa wietrzna

Łotwa => BCG pierwsza doba, rotawirusy, błonica, teżec, krztusiec, polio, Hib, WZW B od 2go miesiąca, PCV, MMR, ospa wietrzna

Słowacja => błonica, tężec, krztusiec, polio, Hib, WZW B (od 2go miesiąca), PCV, MMR

Słowenia => błonica, tężec, krztusiec, polio, Hib, WZW B (w 5tym roku życia), MMR

Francja => błonica, tężec, polio

[aktualizacja 4 stycznia 2017]
Francja rozszerza kalendarz szczepień do 11 obowiązkowych szczepionek od 1 stycznia 2018:
http://solidarites-sante.gouv.fr/prevention-en-sante/preserver-sa-sante/vaccination/vaccins-obligatoires/article/11-vaccins-obligatoires-en-2018-le-projet-de-loi
Obowiązkowe stają się także szczepienia przeciw: Hib, krztuścowi, wzw B, odrze/śwince/różyczce, meningokokom C, pneumokokom.

Belgia => polio

I tu kończy się lista krajów, które zmuszają rodziców dzieci do szczepień.

A następujące kraje nie zmuszają nikogo do niczego, a jedynie rekomendują i refundują szczepienia:

Austria => brak szczepień obowiązkowych
Cypr => brak szczepień obowiązkowych
Dania => brak szczepień obowiązkowych
Estonia => brak szczepień obowiązkowych
Finlandia => brak szczepień obowiązkowych
Niemcy => brak szczepień obowiązkowych
Islandia => brak szczepień obowiązkowych
Irlandia => brak szczepień obowiązkowych
Liechtenstein => brak szczepień obowiązkowych
Litwa => brak szczepień obowiązkowych
Luxemburg => brak szczepień obowiązkowych
Malta => brak szczepień obowiązkowych
Holandia => brak szczepień obowiązkowych
Norwegia => brak szczepień obowiązkowych
Portugalia => brak szczepień obowiązkowych
Rumunia => brak szczepień obowiązkowych
Hiszpania => brak szczepień obowiązkowych
Szwecja => brak szczepień obowiązkowych
Wielka Brytania => brak szczepień obowiązkowych

Co najciekawsze, kraje z bardzo dużym nasyceniem tak zwanych „uchodźców”, albo nie zmuszają swoich obywateli do żadnych szczepień (Niemcy, Wielka Brytania), albo nakazują obowiązkowo szczepić jedynie symbolicznie, czego przykładem jest Francja, gdzie prawnie zobowiązuje się rodziców do zaszczepienia ich dzieci jedynie przeciw błonicy, tężcowi i polio. I jakimś cudem najwidoczniej nie ma tam żadnego zagrożenia epidemiologicznego, w przeciwieństwie do niemal sterylnej pod względem „uchodźców” Polski, gdzie obowiązkowo musimy szczepić dzieci przeciwko WZW B, gruźlicy, błonicy, tężcowi, krztuścowi, polio, Hib, pneumokokom, odrze, śwince i różyczce.

Jak to więc się dzieje, że ani Niemcy, ani – zwłaszcza – Francuzi, jeszcze nie wyginęli wybici przerażającymi chorobami zakaźnymi takimi jak np. świnka lub różyczka? Bez wątpienia cud…

Można także zauważyć taką oto prawidłowość, że im biedniejszy kraj, tym większe zyski producentów szczepionek wynikające z zadziwiającego rozmachu, z jakim taki „im biedniejszy” kraj podchodzi do zagadnienia szczepień obowiązkowych (vide Polska i Bułgaria)…