Rząd kupił 60 milionów dawek szczepionki „na kowid”.
Czy rząd wie, co kupił?
Oto pytania do Ministra Zdrowia i otrzymana „odpowiedź”.
Szanowny Panie Ministrze Zdrowia,
Na ilu osobach w wieku 65+ z chorobami przewlekłymi testowano klinicznie szczepionki przeciw covid-19 zamówione przez Polski rząd w liczbie obecnie już 60 milionów dawek i jakie to były choroby przewlekłe oraz jakie były wnioski z tych testów?
Na ilu osobach w wieku poniżej 65 lat z chorobami przewlekłymi testowano klinicznie szczepionki przeciw covid-19 zamówione przez Polski rząd w liczbie obecnie już 60 milionów dawek i jakie to były choroby przewlekłe oraz jakie były wnioski z tych testów?
Na ilu osobach z łagodną infekcją testowano klinicznie szczepionki przeciw covid-19 zamówione przez Polski rząd w liczbie obecnie już 60 milionów dawek i jakie były wnioski z tych testów?
Na ilu osobach z łagodną gorączką testowano klinicznie szczepionki przeciw covid-19 zamówione przez Polski rząd w liczbie obecnie już 60 milionów dawek i jakie były wnioski z tych testów?
Na ilu osobach z aktywnym bezobjawowym zachorowaniem na covid-19 testowano klinicznie szczepionki przeciw covid-19 zamówione przez Polski rząd w liczbie obecnie już 60 milionów dawek i jakie były wnioski z tych testów?
Czy szczepionką przeciw covid-19 zamówioną przez Polski rząd można się bezpiecznie zaszczepić w trakcie aktywnej bezobjawowej infekcji covid-19, a jeśli tak, to które badania kliniczne na to wskazują?
Jak długo utrzymuje się poszczepienna odporność na zachorowanie na covid-19?
Jakie były kryteria wykluczające z udziału w poszczególnych badaniach klinicznych szczepionek przeciw covid-19 zamówionych przez Polski rząd w liczbie obecnie już 60 milionów dawek?
Wnoszę o udostępnienie kopii stosownej dokumentacji w odniesieniu do szczepionek, które w liczbie 60mln dawek Polska już zamówiła.
Chcesz mi pomóc w utrzymaniu bloga szczepienie.info? Zajrzyj TUTAJ.
„Jeden NOP występuje przeciętnie raz na 10000 szczepień” – to zdanie jest kłamstwem, ponieważ nikt w Polsce nie wie, co który NOP jest zgłaszany, więc co najwyżej wiadomo, ile NOP-ów ZGŁOSZONO, a nie ile ich WYSTĄPIŁO. 🤷♂️
Kto uwierzy, że osoby z wyższym wykształceniem medycznym pracujące w PZH nie odróżniają liczby NOP zgłoszonych od liczby wszystkich NOP, które wystąpiły?
Czy instytucja, która w ten sposób bezczelnie kłamie, może być uznawana za wiarygodną?
Przy okazji – ta sama instytucja twierdzi, że w Polsce w roku 2017 na grypę zmarło jedynie 79 osób, podczas gdy w samym tylko miesiącu styczniu roku 2017 odnotowano o 12 tysięcy więcej zgonów, niż miesięczna średnia całoroczna, a tak się akurat nieszczęśliwie składa, że w roku 2017 szczyt grypy sezonowej przypadł właśnie na styczeń…
Oczywiście Państwowy Zakład Higieny chowając się za kruczkami prawnymi nie ma najmniejszej ochoty, aby wyjaśnić, co spowodowało wtedy tyle zgonów, skoro na grypę w całym 2017 roku zmarło rzekomo jedynie 79 osób. Ale czy kogoś to dziwi, że oni nie mają ochoty?
A wracając do NOP-ów „raz na milion”…
PZH pisze, że jeden raz na milion dochodzi do reakcji anafilaktycznej, czyli do sytuacji, w której życie dziecka jest zagrożone.
Jeden na milion to dużo, czy mało?
Policzmy:
Dzieci do pierwszego roku życia są w Polsce szczepione około 14 razy – wynika to z obecnego kalendarza szczepień. Pomiędzy pierwszymi, a drugimi urodzinami dziecko dostaje kolejne 5 szczepień.
Jeden rocznik to około 400 tysięcy dzieci.
No to liczymy:
400.000×14+400.000×5=400.000×19=7.600.000 zabiegów szczepienia co roku u dzieci w wieku od 0 do 2 lat.
Więc ten mityczny „jeden na milion” w Polskich realiach oznacza, że co roku kilkoro dzieci „dzięki szczepieniu” znajdzie się w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia – i to jedynie z powodu reakcji uczuleniowej na szczepienie, pomijając kompletnie WSZYSTKIE INNE potencjalne zagrożenia związane z reakcją organizmu na podanie szczepionki zawierającej wiele różnych ciekawych substancji chemicznych…
Rodzice grają więc tak naprawdę w „rosyjską ruletkę” o życie swoich dzieci. Trzeba sobie jedynie wyobrazić rewolwer, który ma milion komór w magazynku i tylko w jednej komorze jest nabój z napisem „reakcja anafilaktyczna”.
A ile tam jest przy okazji naboi z innymi napisami?
Swoją drogą ciekawe czy w przypadku szczepienia przeciw kowidowi też będzie „jeden na milion”… 🤔
Chcesz mi pomóc w utrzymaniu bloga szczepienie.info? Zajrzyj TUTAJ.
Ministerstwo Zdrowia zaprasza do przesyłania swoich uwag do Narodowego Programu Szczepień przeciw COVID-19, więc nie zmarnujmy tej szansy na wyrażenie opinii, bo drugiej już nie będzie.
konsultacje-koronawirus@kprm.gov.pl
Zgodnie z zaproszeniem do konsultacji przesyłam moje uwagi do Narodowego Programu Szczepień przeciw COVID-19.
Przede wszystkim koncepcja szczepienia dobrowolnego, a nie przymusowego, jak to ma miejsce w przypadku wszystkich dzieci, to jasny sygnał dla Polaków, że sam Rząd nie wierzy w bezpieczeństwo tych szczepionek (lub że w ocenie Rządu COVID-19 to po prostu choroba mniej groźna niż choćby świnka).
W razie dużej liczby powikłań powiecie przecież Polakom „No ale przecież my nikogo nie zmuszaliśmy do szczepienia – każdy sam się zdecydował podjąć ryzyko”.
Jeśli Rząd systemem grzywien brutalnie zmusza rodziców do szczepienia ich dzieci przeciw takim chorobom jak świnka, czy od przyszłego roku nawet zwykła biegunka rotawirusowa (!!!), a w sytuacji gdy mamy potworną epidemię zabijającą codziennie 500 Polaków przy kilkudziesięciu tysiącach zachorowań szczepienie ma być jedynie zaledwie dobrowolne, to coś tutaj „śmierdzi na kilometr”.
Nie można bowiem zmuszać rodziców do szczepienia dzieci przeciw śwince jednocześnie jedynie grzecznie prosząc, aby Polacy łaskawie zaszczepili się przeciw koronawirusowi, który codziennie zabija 500 osób. To nielogiczne i absurdalne – chyba że Rząd ma pełną świadomość, jak bardzo niebezpieczne dla zdrowia mogą się okazać eksperymentalne szczepionki przeciw COVID-19, wyprodukowane w zaledwie kilka miesięcy, lub chyba że Rząd uważa, że COVID-19 to choroba mniej groźna, niż choroby, przeciw którym rodzice muszą szczepić swoje dzieci.
Dobrą zachętą do szczepienia byłoby z pewnością rozpoczęcie szczepień od pokazowego wyszczepienia całego „białego personelu” służby zdrowia, ale tu z kolei pojawiają się dwa problemy.
Po pierwsze dotychczasowa niechęć lekarzy do szczepienia się czymkolwiek jest już wręcz legendarna, bo dotychczas jak ognia unikali oni szczepienia się nawet przeciw zwykłej grypie, więc nikt trzeźwo myślący nie uwierzy, że oto nagle lekarze rzucą się, niczym klienci Lidla na wyprzedaży, na eksperymentalną szczepionkę wyprodukowaną zaledwie w kilka miesięcy, chcąc wziąć osobiście i jak najszybciej udział w charakterze chomików doświadczalnych w globalnym eksperymencie medycznym.
Po drugie, nawet jeśli lekarze będą twierdzili, że się zaszczepili, to pacjent nadal nie ma żadnej możliwości weryfikacji, czy lekarz mówi prawdę, czy zwyczajnie kłamie, bo przecież „kolega koledze” może bez najmniejszego problemu podbić książeczkę szczepień bez względu na to, czy do samego szczepienia doszło, czy też nie.
Lekarze dotychczas tak konsekwentnie i solidarnie unikając szczepienia się przeciw grypie sami doprowadzili teraz do sytuacji, w której naprawdę trzeba by było mieć dużo dobrej woli, aby uwierzyć im na słowo, że się nagle teraz będą chętnie szczepić przeciw koronawirusowi.
Problem ten dotyczy także spodziewanych pokazowych szczepień polityków (i celebrytów) przed kamerami, bo skąd widz ma wiedzieć, co tak naprawdę było w strzykawce?
Więc Rząd nie zbuduje zaufania do tych szczepień ani robiąc przedstawienia teatralne przed kamerami, ani twierdząc, że lekarze się zaszczepili.
Bo jest to nieweryfikowalne.
Zaufanie do szczepienia przeciw kowidowi można próbować zbudować przede wszystkim przyjmując zasadę pełnej i prawdziwej otwartości, publikując (bez żadnych wyjątków i bez żadnego zasłaniania wybranych „tajnych” fragmentów dokumentacji, jak to ma w zwyczaju robić URPL) dosłownie całą istniejącą dokumentację dotyczącą tych szczepionek, oczywiście przetłumaczoną na język polski, przy jednoczesnym udostępnieniu, dla porównania, wersji oryginalnych w języku angielskim.
Przed szczepieniem każdy Polak powinien mieć możliwość, aby samodzielnie z tej dokumentacji wyczytać, jak tak naprawdę wyglądały badania kliniczne, czyli przede wszystkim jakie były kryteria wykluczające z udziału w tych badaniach, a więc na kim tych szczepionek w ogóle nie testowano, ale też co pełniło funkcję placebo, jak długo obserwowano osoby poddane szczepieniu, ile było powikłań w grupie szczepionej i w grupie kontrolnej oraz jakie to były powikłania itp.
Jeśli producent twierdzi, że szczepionka ma 92% skuteczności, to przed szczepieniem każdy powinien mieć prawo do wglądu w dokumentację, aby samodzielnie móc sprawdzić, w jaki sposób i jakimi metodami producent doszedł do wniosku, że skuteczność wynosi akurat 92%, a nie na przykład 73%. W jaki sposób zbadano tę skuteczność? Jakie metody wykorzystano? Właśnie tak buduje się zaufanie – poprzez pełną otwartość, udostępniając pełną dokumentację z badań bezpieczeństwa i skuteczności, a nie tępo powtarzając do kamer slogany komunikowane przez producenta.
Bo naprawdę bez znaczenia jest, ile razy Minister Zdrowia lub Premier powie do kamer, że te szczepionki „są bezpieczne i skuteczne”. Proszę najpierw pokazać pełną dokumentację tych szczepionek, pozwalając Polakom dokonać samodzielnej oceny.
Można oczywiście uznać, że Polacy to przysłowiowe barany i nic z tej dokumentacji nie zrozumieją, więc nie ma sensu jej im pokazywać, bo są zwyczajnie za głupi na to, aby z tego skorzystać. ale odnoszę wrażenie, że raczej nie jest to najlepszy kierunek w drodze do budowania ufności wobec tych szczepionek.
Tylko pełna otwartość daje szansę na zdobycie zaufania do szczepień przeciw COVID-19. Numery z ukrywaniem dokumentów lub zasłanianiem wybranych fragmentów dokumentacji rejestracyjnej tym razem już niestety się nie sprawdzą.
Jeśli rozmawiamy o bezpieczeństwie szczepionek, to nie sposób nie poruszyć tutaj tematu powikłań poszczepiennych.
A więc w jaki sposób będą rejestrowane powikłania poszczepienne?
Czy Ministerstwo Zdrowia będzie codziennie raportowało także liczbę i rodzaje niepożądanych odczynów po szczepieniu przeciw COVID-19, tak jak codziennie raportuje liczbę zgonów i liczbę zachorowań na COVID-19, czy te dane będą dla odmiany tajne i niedostępne, aby nikogo niepotrzebnie nie straszyć?
Czy w przypadku zgonu z powodu niewydolności krążeniowo-oddechowej 5 dni po szczepieniu przeciw COVID-19 tym razem zgodnie z prawem zostanie zarejestrowany ciężki NOP, czy tak jak zwykle okaże się, że „to na pewno nie od szczepionki, więc to nie NOP”?
Czy w przypadku hospitalizacji z powodu zapalenia płuc tydzień po szczepieniu przeciw COVID-19 zostanie zgodnie z prawem zarejestrowany ciężki NOP, czy tak jak to zwykle bywa, okaże się, że „to na pewno nie od szczepionki, więc to nie NOP”?
W jaki sposób Rząd jest w stanie zagwarantować, że w przypadku szczepień przeciw COVID-19 tym razem monitorowanie bezpieczeństwa tych szczepień będzie się odbywało, w przeciwieństwie do przymusowego szczepienia dzieci, rzetelnie i zgodnie z prawem, a więc jako niepożądany odczyn poszczepienny będzie faktycznie zgłoszone tym razem naprawdę każde zaburzenie stanu zdrowia do 4 tygodni od szczepienia?
Czy tym razem lekarze już nie będą wmawiać pacjentom z powikłaniami poszczepiennymi, że „to na pewno nie od szczepionki”?
Czy tym razem lekarze faktycznie sami będą zgłaszali każdy niepożądany odczyn poszczepienny czyli każdy objaw chorobowy, który pojawił się u pacjenta w następstwie czasowym szczepienia przeciw COVID-19?
A tak zupełnie przy okazji – czy po tym, jak były GIS Marek Posobkiewicz wylądował w szpitalu pod tlenem zaledwie dwa tygodnie po szczepieniu przeciw grypie, został zgodnie z prawem zgłoszony niepożądany odczyn poszczepienny?
Jak Rząd zamierza teraz nagle budować zaufanie Polaków do szczepień przeciw COVID-19, skoro nasz system „monitorowania bezpieczeństwo szczepień” był dotychczas jedną wielką atrapą znaną także pod nazwą „To na pewno nie od szczepionki”?
W chwili obecnej, skoro Rząd zmusza rodziców – za pomocą grzywien – do szczepienia ich dzieci nawet przeciw tak błahej chorobie, jaką jest świnka, a nie chce zmuszać Polaków do szczepienia się przeciw COVID-19, rozumiem, że w ocenie Rządu świnka jest o wiele groźniejszą chorobą, niż COVID-19, co oznacza, że udział w ryzykownym eksperymencie medycznym o nieprzewidywalnych w przyszłości skutkach, aby ochronić się przed chorobą o wiele mniej groźną, niż świnka, w tej sytuacji kompletnie mija się z celem.
Z poważaniem,
……………………………………….
Chcesz mi pomóc w utrzymaniu bloga szczepienie.info? Zajrzyj TUTAJ.
Jak lekarzom wytłumaczyć, że NOP to jedynie związek czasowy ze szczepieniem?
Co zrobić, żeby lekarze nie odmawiali zgłoszenia niepożądanego odczynu poszczepiennego mówiąc „To nie NOP, bo to na pewno nie od szczepionki”?
Minister Zdrowia mógłby opublikować komunikat dla lekarzy, na przykład taki:
“W celu poprawy skuteczności monitorowania bezpieczeństwa obowiązkowych szczepień ochronnych poprzez zgłaszanie przez lekarzy niepożądanych odczynów poszczepiennych w trybie przewidzianym w §5 Rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 21 grudnia 2010 r. w sprawie niepożądanych odczynów poszczepiennych oraz kryteriów ich rozpoznawania, Minister Zdrowia informuje i przypomina, że zgodnie z polskim prawem (Rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 21 grudnia 2010 r. w sprawie niepożądanych odczynów poszczepiennych oraz kryteriów ich rozpoznawania Dz.U.10.254.1711 wydane na podstawie art. 21 ust. 8 ustawy z dnia 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi Dz. U. Nr 234, poz. 1570, z 2009 r. Nr 76, poz. 641 oraz z 2010 r. Nr 107, poz. 679) terminem „niepożądany odczyn poszczepienny” określa się każdy objaw chorobowy, który pojawia się po szczepieniu, niezależnie od tego, czy pozostaje on w związku przyczynowym z przeprowadzonym szczepieniem. Wystarczającą przesłanką do podejrzewania niepożądanego odczynu poszczepiennego jest proste następstwo czasowe. Niepożądany odczyn poszczepienny jest zatem zdarzeniem lub objawem, który wystąpił w związku czasowym z wykonanym szczepieniem – wystarczy, że wystąpi w ciągu 4 tygodni po szczepieniu (za wyjątkiem odczynów po szczepieniu BCG, dla których ten okres jest dłuższy). Stąd też jest niezwykle istotne, aby lekarz zawsze ustalał datę ostatniego szczepienia, gdy zgłasza się do niego dziecko chore lub gdy doszło do zgonu w wyniku choroby lub z nieznanych przyczyn – aby zawsze potwierdzić, bądź wykluczyć ewentualne następstwo czasowe szczepienia.”
Ale niestety Minister Zdrowia nie opublikuje takiego komunikatu.
Dlaczego?
Bo „zaproponowana treść komunikatu zawarta w petycji nie ma uzasadnienia prawnego w przyjęciu stanowiska„.
Nie wierzycie?
Oto odpowiedź na petycję, w której wnosiliśmy, aby Minister Zdrowia opublikował taki właśnie komunikat.
Oznacza to, że Ministerstwo Zdrowia najwyraźniej nie jest zainteresowane tym, aby bezpieczeństwo szczepień było SKUTECZNIE monitorowane.
Widocznie dobrze jest tak, jak jest, gdy lekarzom się wydaje, że NOP jest tylko wtedy, gdy to na pewno szczepionka doprowadziła do stanu chorobowego, albo do śmierci dziecka.
Ale przynajmniej teraz już można wykorzystać tę odpowiedź na petycję pokazując ją lekarzowi, który nie chce zgłosić NOP.
Ministerstwo Zdrowia wyraźnie tutaj napisało (jak do cepa), że „niepożądany odczyn poszczepienny wiąże ze szczepieniem związek czasowy, a nie przyczynowo-skutkowy”,
Więc jeśli niedouczony lekarz będzie twierdził, że „To nie NOP, bo to na pewno nie od szczepionki”, to pokazujcie mu po prostu ten dokument. I już choćby tylko z tego powodu cieszę się, że taką petycję przygotowałem i że aż 10 osób zechciało ją wysłać.
niestabilne zaburzenia neurologiczne (po ustąpieniu – zaszczepień) [tutaj trudno powiedzieć, „co poeta miał na myśli”]
reakcje niepożądane po poprzednim szczepieniu:
gorączka (powyżej 40ºC w 48 hpo szczepieniu)
utrata przytomności (także w 48 h po szczepieniu)
nieutulony płacz (trwający co najmniej 3 h w ciągu 48 h po szczepieniu)
drgawki/konwulsje (w 72 h po szczepieniu)
zespół Guillain – Barre (w 6 tygodni po podaniu szczepienia)
Jak widać, prawie każde z tych przeciwwskazań można wykryć DOPIERO PO SZCZEPIENIU!
Czyli dziecko musi najpierw dostać szczepionkę, aby się przekonać, czy szczepionka może je zabić!
Cieszysz się? 🙂
No więc pytamy dla pewności PZH, czy aby na pewno dobrze rozumiemy, że trzeba dziecko poddać eksperymentowi polegającemu na podaniu szczepionki, aby się przekonać, czy ta szczepionka jest dla dziecka bezpieczna.
Oto pytanie przesłane do PZH:
„Czy dobrze rozumiem, że aby się przekonać, czy szczepionka może zagrażać zdrowiu lub życiu dziecka, należy dziecko poddać eksperymentowi polegającemu na podaniu mu tej szczepionki po to, aby się dowiedzieć, czy w wyniku podania tej szczepionki dojdzie do reakcji anafilaktycznej lub do wystąpienia encefalopatii, która będzie przeciwwskazaniem do kolejnego szczepienia?”
Pozornie dość proste pytanie, prawda?
Niestety „odpowiedź” uzyskana od PZH już nie jest taka prosta.
Oto, jak na to pytanie „odpowiada” pani Ewa Augustynowicz, czyli szefowa doradców Ministra Zdrowia w zakresie obowiązkowego szczepienia dzieci w Polsce:
To teraz wyobraź sobie taki dialog z lekarzem przed szczepieniem Twojego dziecka:
– Panie Doktorze, czy ja dobrze rozumiem, że aby się dowiedzieć, czy ta szczepionka może moje dziecko zabić, musimy najpierw ją podać?
– Uprzejmie wyjaśniam, że szczepienia stanowią bezpieczną procedurę medyczną. Szczepionki należą do najdokładniej kontrolowanych produktów leczniczych. Dany produkt dopuszczany jest do obrotu jedynie w sytuacji, kiedy w badaniach klinicznych potwierdzany jest jego profil bezpieczeństwa. Następnie bezpieczeństwo szczepionki jest cały czas monitorowane w ramach badań IV fazy, już wtedy kiedy jest on dostępny na rynku…
I co? Pomogło? Rozwiało Twoje wątpliwości?…
Chcesz mi pomóc w utrzymaniu bloga szczepienie.info? Zajrzyj TUTAJ.
Od 1 września 2020 do 20 października 2020 wsparcie bloga szczepienie.info to w sumie 110zł (3 wpłaty po 30zł i dwie wpłaty po 10zł).
Dla porównania, pewien pan lekarz zbiera co miesiąc prawie 4000 zł od darczyńców, którzy doceniają jego pracę:
Oto wzorowo przeprowadzona rozmowa rodzica z lekarzem podczas badania kwalifikacyjnego przed szczepieniem.
Podstawowa zasada – pozwalamy lekarzowi zakwalifikować dziecko do szczepienia i dopiero potem przechodzimy do zadawania lekarzowi pytań:
jak nazywa się szczepionka?
jakie przeciwwskazania do szczepienia producent szczepionki zapisał w dokumentacji szczepionki?
w jaki sposób lekarz wykluczył każde z tych przeciwwskazań, skoro właśnie przed chwilą uznał, że zakwalifikował dziecko do szczepienia.
Zobaczcie sami, jak pani doktor najpierw po kilku minutach „badania” kwalifikuje dziecko do szczepienia (w międzyczasie pielęgniarka zdążyła nawet przygotować strzykawki do podania szczepionek, bo dziecko miało dostać Euvax B oraz DPT) i jak pani doktor potem się wycofuje z kwalifikacji.
Po tym badaniu kwalifikacyjnym sytuacja rodziców jest wręcz idealna – oni chcieli szczepić dziecko, a to pani doktor (przy asyście pielęgniarki) uznała, że szczepienie jest niewykonalne, choć chwilę wcześniej niby zakwalifikowała dziecko do szczepienia!
Rodzice dostali grzywnę od sanepidu za brak szczepień i pół roku na ich uzupełnienie. Za pierwszym podejściem lekarz z przychodni zwyczajnie stchórzył (nie miał odwagi wziąć na siebie odpowiedzialności ustalenia kalendarza szczepień dla dziecka) i kazał rodzicom jechać w tym celu kilkadziesiąt kilometrów do poradni szczepień, więc rodzice pojechali, dowiadując się przy okazji, że to lekarz w przychodni powinien ustalić ten kalendarz.
Istotna uwaga: dziecko ma dwa lata i nie było jeszcze nigdy szczepione, więc odpada ulubiony argument lekarzy: „Ale przecież już był szczepiony wcześniej i nic mu nigdy nie było” (Czytaj: „Przeżył poprzednie szczepienia, więc to pewnie też przeżyje, chociaż oczywiście raz na milion zdarza się, że ktoś nie przeżyje…”).
Zwróćcie uwagę, jakie metody manipulacji, być może nawet wyuczone na specjalnych szkoleniach, stosuje pani doktor wobec ojca dziecka („NOP to jeden na kilka milionów”, „panuje odra”, „nie widzę przeciwwskazań” itp). Tradycyjnie również lekarz nie wydaje zaświadczenia o przeprowadzeniu badania kwalifikacyjnego, a ma taki ustawowy obowiązek.
Kolorem czerwonym wyróżniono fragmenty tej rozmowy, którym warto poświęcić szczególną uwagę. W przypadku kwestii wypowiadanych przez ojca dziecka warto się tego po prostu nauczyć na pamięć i zastosować, gdy przyjdzie na to czas. 🙂
Lekarz: Dobrze to proszę go posadzić tutaj.
Rodzic: Usiądziesz tutaj?
Lekarz: On już taki duży.
Rodzic: Nie bój się, choć, a może na stojąco Cię zbadamy, co?
Lekarz: A chcesz być u na taty rączkach?
Rodzic: No, nie bój się.
Pielęgniarka: Niech Pan go rozbierze, tak?
Rodzic: To tylko zdejmiemy bluzę dobra? To szybko i Pani zrobi „pik, pik, pik”, języczek czy coś i będziesz zbadany, nie bój się nic. No widzisz takie pomieszczonko ciasne i w ogóle. Nie bój się Pani doktor, choć. Szybko, zobacz. A potem pojedziemy na lody tak?
Pielęgniarka: Zmierzymy temperaturę, nie bój się. Jest dobrze.
Rodzic: A potem pojedziemy na lody. Szybko. Nie bój się, nie bój się synek.
[Dalej trwa badanie górnych dróg oddechowych, węzłów chłonnych w okolicy szyi, jama ustna, gardło]
Pielęgniarka: Dzisiaj będą dwa ukłucia, tak?
Rodzic: A nie miało być jedno, zgodnie z tym kalendarzem z Poznania?
Pielęgniarka: Pani wymienia nazwy chorób na które zostanie zaszczepione dziecko…
Rodzic: Aha, a ja tam myślałem, że o jednym było…
Pielęgniarka: Kalendarz ja układam, oni mi powiedzieli wytyczne jak ma to polecieć, tak?
[Dalszy ciąg badania….]
Lekarz: Serduszko gdzie masz? Chodzi do żłobka? Czy nie?l
Rodzic: Nie, wypisaliśmy go.
Lekarz: A chodził gdzieś, tak?
Rodzic: Chodził do […], ale tam potem jak się malutka urodziła to się baliśmy infekcji.
[Badanie jamy ustnej]
Pielęgniarka: Niech Pan tu siądzie i weźmie go za palce.
[W tym momencie dziecko zostało zakwalifikowane do szczepienia i pielęgniarka chciała podać dziecku obie szczepionki.]
Rodzic: Ale to już całe jest ten… już jest po badaniu, Pani doktor?
Lekarz: Tak już zbadany.
Rodzic: A to wie Pani co, ja bym chciał tylko porozmawiać chwilkę bo, tak się składa, to nie jest sprawa osobista drogie Panie, ale ja nagrywam to spotkanie…
[Tu rodzic wyciąga z torby dyktafon i kładzie go na biurku lekarza.]
Lekarz [teraz już drącym głosem]: Proszę bardzo…
Rodzic: I przygotowałem sobie taki dokumencik, jeżeli byłaby Pani łaskawa to wypisać, przeczytać, zapoznać się. Ponieważ zgodnie…
Rodzic przekazuje lekarzowi do wypełnienia druk oświadczenia:
Lekarz: Proszę Pana, yyy… Pan już próbował to przerabiać, tak?
Rodzic: Nie próbowałem.
Lekarz: Owszem, ja już widziałam taki dokument. Przez Pana…
Rodzic: Ale nie z moich rąk Pani doktor. Na pewno nie.
Lekarz: Na pewno z Pana.
Rodzic: Na pewno nie.
Lekarz: W […].
Rodzic: Ale z żadnym dokumentem, proszę mi nie wmawiać… Pani doktor, ja bym chciał się dowiedzieć nazwy szczepionek, które dzisiaj będą użyte…
Lekarz: Oczywiście, będzie Pan miał, one będą w ogóle, numer szczepionki jest przyklejony, wpisany jest.
Pielęgniarka: Jest wpisany.
Rodzic: A przeciwwskazanie, które są w Charakterystyce Produktu Leczniczego [dalej: ChPL] podane przez producenta, które, żeby zaszczepić, musimy wykluczyć z tego co wiem.
Lekarz: A co Pan chce wykluczać?
Rodzic: Przeciwwskazania, proszę pokazać mi ChPL produktów oby dwóch.
Lekarz: A pan się nie przygotował do tego?
[Tak, dobrze widzicie – lekarz pyta rodzica, czy rodzic się przygotował, czyli chyba czy nauczył się na pamięć ChPL…]
Rodzic: Ja nie muszę. To jest badanie i jeśli mam prośbę, to bym chciał…
Lekarz: Ja nie widzę przeciwwskazań do szczepienia.
[I to jest klasyczna i bardzo często stosowana przez lekarzy manipulacja oraz próba wprowadzenia rodzica w błąd: lekarz mówi, że „nie widzi przeciwwskazań”, pomimo że jego rolą jest przeciwwskazania wykluczyć, a nie ich „nie widzieć”.]
Rodzic: Ale Pani doktor, Pani nie musi ich widzieć, Pani zgodnie z ustawą musi je wykluczyć.
Lekarz: Proszę Pana, ale co ja mam wykluczać?
[Lekarz pyta rodzica, „co ma wykluczyć”… To może nawet i byłoby zabawne, gdyby nie było prawdziwe…]
Rodzic: Przeciwwskazania, które wynikają…
Lekarz: Ja widzę, że dziecko jest zdrowe, nie chodzi do przedszkola…
[Ponownie pani doktor próbuje wmówić ojcu, że jej rolą jest coś widzieć, albo nie widzieć.]
Rodzic: Ale zerknijmy do Charakterystyki (Chpl)…
Lekarz: … do przedszkola, do żłobka, nie miało żadnych yyyyy kontaktów z dziećmi tak? Więc…
Rodzic: Ale skąd Pani wie, że nie ma kontaktu z dziećmi? No być może chodzimy z nim na place zabaw i ma kontakt z dziećmi, no nie mam pojęcia.
Lekarz: No nie powinien Pan chodzić na plac zabaw, bo w tej chwili nie powinno się chodzić, tak?
Rodzic: No dobrze, ale to jest założenie. Pani zakłada, że nie miał kontaktu, ja jako rodzic pytam.
Lekarz: Niech Pani da tą Charakterystykę tego produktu.
Rodzic: Obydwóch produktów, skoro mają być dwa ukłucia. Synku zaraz pójdziemy. Pani doktor sytuacja jest niezręczna, ale ja tutaj…
Lekarz: Proszę mi powiedzieć czy, ja myślałam, że Pan tak, jak był Pan, rozmawiał Pan już w Poznaniu, tak? Ze specjalistami od szczepień i że to jest już omówione, tak?
Rodzic: I Pani w Poznaniu powiedziała, że szczepienie ma być poprzedzone badaniem kwalifikacyjnym…
Lekarz: Tak to było badanie kwalifikacyjne…
Rodzic: I powinniśmy wykluczyć przeciwwskazania. Wszelkie.
Lekarz: Przeciwwskazania to jest infekcja, choroba zakaźna …
Rodzic: Proszę znaleźć przeciwwskazania w charakterystyce i mi je podać. Wszystkie.
Lekarz: To są między innymi. Proszę bardzo, znajdę tylko to…
[Lekarka przegląda nerwowo ulotkę szczepionki]
Rodzic: Jeżeli Pani to wypisze i zapewni mnie, że ryzyko podania dzisiaj szczepionki mojemu dziecku jest mniejsze, niż nie podania, to możemy to zrobić. Jeżeli nie wykluczymy przeciwwskazań, jeżeli coś stanie się mojemu…
Lekarz: Kiedy nie stosować: uczulenie na substancje, tak?
Rodzic: Jakie?
Lekarz: Zawarte w szczepionce.
Rodzic: I jak je wykluczyliśmy dzisiaj? Przepraszam Pani doktor, to nie jest nic osobistego.
Lekarz: No dobrze. Białko…
Rodzic: Jak Pani wykluczyła dzisiaj wszelkie przeciwwskazania.
Lekarz: Proszę Pana, wie Pan co, ja naprawdę nie mam czasu, nie chce Pan, napisze Pan, że nie chce Pan szczepić…
[Druga klasyczna i bardzo często stosowana przez lekarzy manipulacja: lekarz próbuje rodzicowi wmówić, że to rodzic nie chce szczepić dziecka, co jest oczywistą nieprawdą, bo rodzic chce szczepić dziecko bezpiecznie, czyli – zgodnie z prawem – po wykluczenia przeciwskazań.]
Rodzic: Nie, ja chce. To Pani jest wybór…
Lekarz: Nie! Pan nie chce szczepić!…
Rodzic: Ja chcę szczepić ale zgodnie z prawem, art.17 ust.2 ustawy…
Lekarz: Proszę powiedzieć czy kiedykolwiek występowały jakiekolwiek uczulenia na leki, na białka, na cokolwiek?…
Rodzic: Tak.
Lekarz: Na co?
Rodzic: Na leki, na białka i…
Lekarz: Ale jakie, konkretnie, Pan mi musi powiedzieć.
[Nie! Rodzic nic nie musi. Rodzic nie jest lekarzem. Rodzic nie ma obowiązku wiedzieć i pamiętać jakie dokładnie dziecko miało uczulenie, kiedy i na co…]
Rodzic: On brał różne leki na tym etapie, miał wysypki, nieraz je nabiał, pił mleko, dochodzą powszechnie wysypki.
Lekarz: Proszę powiedzieć czy Pan chodził gdzieś do lekarza?
Rodzic: Tak, ale gdzie ja chodziłem do lekarza z czym?
Lekarz: No z tymi wysypkami.
Rodzic: Nie.
Lekarz: No to ja nie wiem czy to nie była na przykład choroba zakaźna?
Rodzic: Rozumiem.
Lekarz: No i ja w związku z tym też nie mogę zaszczepić.
[To bardzo ciekawe, zwłaszcza że chwilę wcześniej pani doktor przecież zakwalifikowała to dziecko do szczepienia!]
Rodzic: Ale po co się denerwować?
Lekarz: Nie, ja się nie denerwuję, ja rozumiem
Rodzic: Ja chce wykluczyć. Przed chwilą Pani powiedziała, że dziecko jest… koniec badania, kwalifikujemy do szczepienia.
Lekarz: Tak, kwalifikujemy.
Rodzic: Nie mamy wykluczonych przeciwwskazań, a musimy to zrobić. Tylko o to mi chodzi Pani doktor.
Lekarz: Przeciwwskazania, proszę bardzo.
Rodzic: Słucham… no po kolei, możemy czytać je na głos, będzie lepiej.
Lekarz: Choroby neurologiczne.
Rodzic: Jak Pani wykluczyła, czy on ich nie ma?
Lekarz: Proszę Pana, czy działo się coś w zakresie…
Rodzic: Pani doktor ale co to jest za rozmowa? Proszę zbadać dziecko.
Lekarz: Zamartwica okołoporodowa.
Rodzic: Tu jest książeczka zdrowia, ja się na tym nie znam. No, Pani doktor.
Lekarz: No nie ma nic, no nie ma, proszę bardzo.
Rodzic: Nie, ja znam swoje prawa, Pani nie wykluczyła przeciwwskazań, no Pani doktor.
Pielęgniarka: Czyli nie wykonujemy szczepienia.
[UWAGA! To jest najważniejszy moment tego badania kwalifikacyjnego: pielęgniarka sama stwierdza, że szczepienie jest niewykonalne, pomimo że rodzic od samego początku chce dziecko zaszczepić.]
Lekarz: Nie, nie wykonujemy szczepienia. Pan przyniesie zaświadczenie. Pójdzie Pan do lekarza immunologa, który określi, że nie ma przeciwwskazań, tak?
[A co to znaczy „Pójdzie Pan do lekarza immunologa, który określi…”? Na jakiej podstawie „Pan pójdzie”? Z czym? Po co?]
Rodzic: Ale czemu nie byliśmy w stanie…
Lekarz: Bo Pan nie jest w stanie mi powiedzieć, czy u dziecka występowała, yyyy występowało jakieś uczulenie. Pan mówi, że były wysypki.
Rodzic: No były on ma dwa lata, nieraz mu tam coś wyszło. No.
[Kolejna próba przerzucenia przez lekarza odpowiedzialności na rodzica:]
Lekarz: No właśnie. Nie zgłaszał się Pan do lekarza. Był Pan wtedy nieodpowiedzialny i nie wie Pan czy była to na przykład choroba jakaś zakaźna. Dziecko jest nieszczepione.
Rodzic: Ale w dobie pandemii, Pani doktor, jeżeli jest koronawirus, z drobną wysypką jaki jest sens biec do lekarza.
Lekarz: Ale od urodzenia mówimy , tak? Nieraz występowały jakieś wysypki.
Pielęgniarka: Dobrze, ja uważam, że to jest nieważne w tej chwili. [Pani pielęgniarka zabiera karteczki z terminami kolejnych wizyt dotyczących szczepień]. Oddajemy książeczkę.
Rodzic: Ale co nieraz występowało?….Pani doktor, czemu nie możemy wykluczyć przeciwwskazań i zaszczepić dziecka normalnie?
Lekarz: A jak Pan chce wykluczyć przeciwwskazania, jeżeli w tej książeczce nie ma nic? Pan mi przyniesie kartę, gdzie było dziecko badane, tak? Ja go nie badałam nigdy, poza raz w życiu jak dobrze pamiętam, mogę się mylić.
[No coś takiego… Pani Doktor „może się mylić” a chwilę wcześniej zakwalifikowała dziecko do szczepienia…]
Rodzic: Ale to czy ja źle rozumiem? Skoro nie wykluczyliśmy dzisiaj przeciwwskazań, Pani doktor. Nie wykluczyliśmy przeciwwskazań, więc jeżeli on dostanie na przykład jakiejś reakcji anafilaktycznej i umrze dzisiaj, to co ja mogę zrobić?
Lekarz: Co Pan opowiada? A nie myśli Pan, że on może umrzeć bo na przykład za chwilę…
Rodzic: Dlatego pytam Panią, czy ryzyko podania szczepionki i wystąpienia u niego jakichś niepożądanych reakcji jest wyższe, niż jej nie podanie.
Lekarz: Nie. Podanie szczepionki na pewno zabezpiecza przed chorobami zakaźnymi, tak? Poszczególnymi, na jakie szczepimy.
[I kolejna manipulacja – rodzic pyta o bezpieczeństwo szczepienia a lekarz mówi, że szczepionka jest skuteczna. Pomylenie pojęć – wynik zdenerwowania, czy celowe i wyuczone działanie lekarza?]
Pielęgniarka: Ja muszę iść tam, bo koleżanka już zwolniła miejsce… Oj, przepraszam bardzo…
Lekarz: Jeżeli Pan uważa, że jeden na ileś milionów reakcji niepożądanych u dziecka, na ileś milionów, jest prawdopodobniejsze niż złapanie na przykład odry, która w tej chwili panuje….
[I kolejna manipulacja – lekarz sugeruje, że już samo „złapanie odry” skończy się śmiercią dziecka lub poważną chorobą, co jest oczywistą nieprawdą, bo powikłania po odrze występują rzadko. Poza tym, ciekawe, gdzie ta „odra panuje” w połowie października 2020. Pani doktor prawdopodobnie nie śledzi raportów epidemiologicznych PZH…
Rodzic: Ale Pani mnie o tym zapewnia?
Lekarz: Ja Panu mówię jakie są statystyki, ja szczepię od 33 lat, jedyne, raz miałam działanie niepożądane.
[Kolejna technika często stosowana przez lekarzy „bo ja szczepię od N lat i nigdy nic się nie działo”.
Są ludzie, którzy przez całe życie grają w lotto, nigdy nic nie wygralii nigdy nic nie wygrają. Czy to znaczy, że ktoś inny też nie wygra?]
Rodzic: Proszę mnie zrozumieć, ja tutaj przychodzę i ja mam tylko dwójkę dzieci, nie miliony. Jeżeli ten jeden przypadek wystąpi dzisiaj i dziecko mi zejdzie wieczorem na rękach, co mogę zrobić?…
Lekarz: Proszę Pana, ale tak samo puszcza go Pan na ten, mówi Pan, że bawi się to dziecko, ono może spaść, puszcza go Pan na huśtawkę…
[Szczepienie nie jest zabiegiem koniecznym do przeżycia dziecka. Zabawa z rówieśnikami na placu zabaw jest konieczna do prawidłowego rozwoju…]
Rodzic: …Pani doktor bez wykluczenia przeciwwskazań nie mamy nawet prawa do roszczenia… [o odszkodowanie od producenta szczepionki]
Lekarz: Ja nie widzę przeciwwskazań. Przeciwwskazanie to jest uczulenie…
[Pani doktor nadal konsekwentnie [udaje, że?] nie rozumie, że przeciwwskazania ma wykluczyć, a nie ich „nie widzieć”…]
Rodzic: Nie, Pani ich nie wyczytała, tam jest cała lista. Chociażby nadwrażliwość na jakikolwiek składnik leku.
Lekarz: Dlatego się pytam, czy dziecko jest uczulone…
Rodzic: Ale proszę go zbadać…
Lekarz: A jak Pan myśli, że go zbadam? Skóra jest czysta. Nie ma infekcji. Wywiad jest ujemny.
Rodzic: Ale ja nie rozumiem takiego tłumaczenia.
Lekarz: Dlatego, że Pan mówi, że nie chorował, pytam się czy chodzi do żłobka?
Rodzic: Pani nie wykluczyła przeciwwskazań, Pani zbadała mu tylko drogi oddechowe, temperaturę, języczek, gardełko i zakwalifikowała dziecko do szczepienia.
Lekarz: Proszę w takim razie wrócić do Poznania, nie wiem może zlecą Panu badania jakieś, po których Pan będzie… Ja nie widzę przeciwwskazań…
Rodzic: Ale czemu ja muszę ciągle jeździć? Zgodnie z ustawą idę do lekarza i lekarz na badaniu kwalifikacyjnym kwalifikuje do szczepienia…
Lekarz: Ale Pani mi nie potrafi powiedzieć całego wywiadu…
Rodzic: No Pani doktor…
Lekarz: Kwalifikuję, kwalifikuję.
Rodzic: A jak Pani wykluczyła przeciwwskazania?
Lekarz: Proszę Pana, jak ja bym… Nie wiem czego Pan żąda? Że co ja mu zrobię w tej chwili? Jakieś badania, które będą wykluczały tysiące białek, na które dziecko…
[Czyżby wg pani doktor w szczepionce były tysiące różnych białek?]
Rodzic: A czemu nie? Czemu nie możemy tego wykonać? Skoro producent…
Lekarz: Pan sobie wyobraża? Nie ma takich badań. Nie ma takich badań!
[Nie ma takich badań, czyli niestety szczepienie przymusowe jest niewykonalne – bo dobrowolne, jeśli rodzice lubią rosyjską ruletkę i dobrowolnie, czyli bez przymusu w postaci grzywny, wyrażą na to zgodę, to jak najbardziej…]
Rodzic: No to jest błąd w ustawie, że musimy wykluczać?
Lekarz: Proszę Pana nie, nie musimy wykluczać.
Rodzic: Czemu nie musicie?
Lekarz: Musimy wykluczyć że nie było w przeszłości żadnej reakcji alergicznej… nie było Pan mówi.
Rodzic: Ja Panią bardzo przepraszam, mam przy sobie tak się składa wycinek z ustawy art. 17 ust.2: „wykonanie obowiązkowego szczepienia ochronnego jest poprzedzone lekarskim badaniem kwalifikacyjnym w celu wykluczenia przeciwwskazań do wykonania bowiązkowego szczepienia ochronnego.”
Lekarz: Tak.
Rodzic: Zatem proszę mi powiedzieć jakie wszystkie przeciwwskazania z tych produktów leczniczych Pani dzisiaj wykluczyła, wszystkie, proszę czytać na głos obydwa preparaty, bardzo proszę o to.
Lekarz: Ostre zakażenia w momencie badania, choroby przewlekłe podczas badania…
Rodzic: I skąd Pani przewlekłe wykluczyła? Tylko po kolorze? Po czym? Jak?
Lekarz: Pytam się Pana czy dziecko chorowało? Pan mówi, że nie. W ostatnich dwóch tygodniach.
Rodzic: Tak wygląda badanie przeciwwskazań na składnik leku?
Lekarz: Tak, tak wygląda. Czy była jakaś choroba zakaźna? Pan mówi, że nie, ale nie wie Pan do końca. Prawda?
Rodzic: Ja nie wiem, panuje covid, on mógł teraz go złapać przecież i możemy mu podawać w dobie… Minąłem dwie matki z dziećmi, no nie jesteśmy w stanie tego wykluczyć. Ja chcę tylko zgodnie z prawem zbadać dziecko Pani doktor, nic więcej.
Lekarz: Ja uważam, że to badanie plus wywiad było wystarczające, wyczerpujące. Natomiast nie znam historii dziecka, jeżeli Pan uważa, że działo się coś, chodził Pan do lekarza, to proszę bardzo.
Rodzic: No to może zacznijmy go badać, wykluczmy przeciwwskazania i w dłuższym okresie czasu go szczepmy.
Lekarz: Ale co Pan chce, żeby co wykluczyć?
Rodzic: Wykluczyć przeciwwskazania wypisane, podane przez producenta preparatu. Wszelkie.
Lekarz: Dobrze, wie Pan co ja w tej chwili, jak Pan wie jest covid, jest już, ja mam w tej chwili za dziesięć czwarta, już mam pacjenta, to jest dziecko z dużą wadą serca, ja nie mogę sobie pozwolić żeby ono czekało tutaj.
Rodzic: Czyli na dzień dzisiejszy ten obowiązek jest niewykonalny szczepienia bo nie wykluczyliśmy przeciwwskazań, tak?
Lekarz: Niewykonalny. Tak i nie wykluczymy pewnie nigdy jeżeli Pan będzie tak na to patrzył, tak? Ja Panu przygotuję pytania bo w tej chwili po prostu nie mam na to czasu już czasu, tak? Przygotuję Panu pytania na następny raz Pan mi odpowie na te wszystkie pytania.
Rodzic: Postaram się, chociaż na więcej niż Pani, bo ja nie dostałem żadnej dzisiaj odpowiedzi tylko, że Pani wykluczyła. Są dwie ulotki, dwie ChPL, jest dużo przeciwwskazań, nie wykluczyliśmy żadnego do tej pory, oprócz koloru skóry i zakażenia dziecka.
Lekarz: Jak Pan uważa. Dobrze.
Rodzic: Także nie jesteśmy w stanie bezpiecznie, ja chce szczepić, ja nie chcę ryzykować zdrowia mojego dziecka, Pani doktor no przecież to…
Lekarz: Ok rozumiem.
Rodzic: Ja tutaj nie przychodzę z Panią wojować, tylko… i co teraz?
Lekarz: No nic, no. Przygotuję Panu pytania, ankietę, na którą Pan odpowie tak? Czy występowało coś przez dwa i pół roku życia.
Rodzic: I wtedy będziemy mogli tak, to będzie wykluczenie przeciwwskazań? To może chociaż jeszcze się dowiem dokładnie nazwy tych preparatów co dzisiaj miały być podane co? Bym chętnie…
Lekarz: Ma Pan charakterystykę tutaj proszę bardzo.
Rodzic: Nie mam, to jest moje, na pamięć. Ja bym chciał nazwy tych preparatów po prostu na dzisiaj, chociaż tyle, ja sobie sam to tutaj roboczo, no bo Pani mi tego nie wypełni rozumiem.
Lekarz: Proszę, tu ma Pan nazwę szczepionki, ja Panu dam to.
Rodzic: Tak?
Lekarz: Tak, dostanie Pan jeszcze, tak, od WZW.
Rodzic: Czyli DPD szczepionka błoniczo-tężcowo-ksztuścowa adsorbowana.
Lekarz: Zaraz zobaczę gdzie mam to WZW dam. Ja Panu dam jeszcze ten, to jest to? Tak? EUVAX tak?
Pielęgniarka: Ja mogę dać to co…
Lekarz: Ja wiem ale tam jeszcze EUVAX miał być nie?
Pielęgniarka: To tam jest, jedna i druga.
Rodzic: Ale co to jest ten? Obydwa to są?
Lekarz: Tutaj jest jeszcze jedna taka mała, ja jej nie zauważyłam, proszę to jest druga szczepionka. WZW typu B, która… wszystkie dzieci są szczepione, tak? Wcześniaki też.
Rodzic: Aha, bez wykluczeń tak?
Pielęgniarka: Ja Panu podawałam te…
Rodzic: Nie pamiętam przepraszam Panią. Drogie Panie ja powtarzam to nie jest nic osobistego.
Pielęgniarka: Ale my pamiętamy, nawet takie pismo Pan przysłał. Nieważne…. Proszę Pana nikt Pana nie zmusi do szczepień, natomiast my musimy to zgłosić…
Rodzic: Ja chce szczepić, ja Pani patrzę w oczy i chcę szczepić tylko zgodnie z prawem chcę wykluczyć przeciwwskazania, zrobić to porządnie bo jeżeli wyjdzie…
Pielęgniarka: To niech Pan przebiegnie wszystkich specjalistów i niech każdy na piśmie da Panu zgodę na szczepienie.
Rodzic: Ale nie ma takiego prawa w Polsce, prawo w Polsce polega… nie, Pani się myli, prawo w Polsce mówi o tym, że ja przychodzę na badanie.
Pielęgniarka: To niech Pan przyjdzie z prawnikiem tutaj do nas i będziemy wtedy szczepić. Tak?
Rodzic: Dzisiaj…?
Pielęgniarka: Dzisiaj nie ma szczepienia.
[Pielęgniarka po raz kolejny oświadcza, że szczepienie jest niewykonalne, pomimo że ojciec dziecka wielokrotnie od samego początku powtarza, że chce je zaszczepić (ale zgodnie z prawem, czyli dopiero po wykluczeniu przeciwwskazań).]
Rodzic: Zabiorę tylko swoje rzeczy dobrze? Zabieram swoje…
Pielęgniarka: My mamy pacjentów, więc musimy zacząć pracować, ja przepraszam Pana.
Rodzic: Ja już wychodzę tylko zabieram, żeby nie zabrać czegoś nieswojego. Tu jest książeczka […], tak? Tak, […].
Pielęgniarka: To jest książeczka, tam jest oczywiście wykreślone korektorem to co ja tutaj chciałam zrobić. Tak?
Rodzic: Ok, no szkoda. Bo myślałem, że to jest prostsze.
Pielęgniarka: Ja myślę, że nie. Pan musi się zastanowić sam czy Pan chce szczepić czy nie.
Rodzic: Chcę.
Pielęgniarka: Ja Pana pamiętam, wiem że Pan ma wszystkie szczepienia , rodzice Pana zabezpieczyli, a to czy Pan zabezpieczy swoje dziecko.
Rodzic: Ale jakie to ma teraz znaczenie skoro ja chce to zrobić po prostu legalnie i z bezpieczeństwem o swoje dziecko.
Pielęgniarka: A chce Pan, żeby dziecko zachorowało na WZW typu B?
[A jaki odsetek zachorowań na WZWB to infekcje bezobjawowe, z którymi zdrowy i silny organizm sam sobie radzi swoją naturalną odpornością?]
Rodzic: Pytałem Panią doktor jakie jest ryzyko szkodliwości zabiegu szczepienia od nie podania tej szczepionki.
Pielęgniarka: Proszę Pana, ryzyko zawsze jest jakieś, nie ma tak, że nie ma ryzyka w ogóle. Zawsze jest jakieś.
Rodzic: Ale przecież producent każe wykluczyć przeciwwskazania, czemu tego nie robimy.
Pielęgniarka: Może być odczyn poszczepienny miejscowy, może być odczyn poszczepienny ogólny. I co mam wtedy zrobić? Czyli nie możemy wykluczyć tego, tak? Nie jesteśmy w stanie?
Pielęgniarka: Takie odczyny się zdarzają. Jak Pan poda dziecku antybiotyk może być też uczulenie, tak? Może być wysypka, może być ból brzuszka…
[I kolejna manipulacja. Antybiotyk to lek. Podaje się go aby LECZYĆ. Szczepionka nie jest lekiem, tylko zabiegiem profilaktycznym. Rodzic po raz kolejny bardzo przytomnie reaguje:
Rodzic: Ale teraz jestem na szczepieniu, a nie na antybiotyku. Przecież. Niesamowite.
Pielęgniarka: Ale to jest to samo. Szczepionka też jest lekiem.
[A świstak siedzi i zawija je w te sreberka…]
Rodzic: Ja Panią przeproszę, dziecko wyszło. Przepraszam Panią. Do widzenia.
Pielęgniarka i pani doktor podejmują ostatnią próbę przekonania rodzica do szczepienia, strasząc go tężcem i wirusowym zapaleniem wątroby:
Pielęgniarka: Do widzenia… jeszcze jedna taka moja ten, uwaga. Jeżeli Pana dziecko się skaleczy, będzie miało wypadek i dojdzie do zakażenia tężcem, niech mi Pan wierzy nikt Pana dziecka nie uratuje.
Lekarz: Wystarczy, że złapie WZW typu B.
[Czy sam fakt, że [być może] złapie, od razu oznacza, że choroba na pewno przejdzie w ciężką fazę przewlekłą?]
Rodzic: Ale gdzie je złapie Pani doktor?
Lekarz: Gdziekolwiek, gdzie będzie kontakt w krwią. To może być na przykład przejrzenie u stomatologa.
Rodzic: Ja chce tylko zrobić dobrze i legalnie to co musze zrobić jako rodzic Pani doktor. Proszę się nie denerwować.
Lekarz: No w tej chwili Pan naraża dziecko na bardzo poważne choroby.
Rodzic: Albo na podanie środka bez wykluczenia przeciwwskazań. To przed chwilą zaszło.
Lekarz: Dobrze proszę Pana, Pan jest odpowiedzialny za dziecko, tak?
Rodzic: Jestem.
Spodobał Ci się ten wpis i chcesz mi pomóc w utrzymaniu bloga szczepienie.info? Zajrzyj TUTAJ.
Dla porównania, pewien pan lekarz zbiera co miesiąc prawie 4000 zł od darczyńców, którzy doceniają jego pracę…
„Synexus jest jedną z największych organizacji badań klinicznych na świecie. Zapewniamy przyjazne środowisko, w którym masz szansę pomóc w kształtowaniu przyszłości zdrowia dla siebie i innych.”
Tak pisze o sobie firma, która specjalizuje się w prowadzeniu badań klinicznych.
Kto inny, jak nie tego typu organizacja, będzie wiedzieć najlepiej, czy badanie kliniczne jest, czy nie jest eksperymentem medycznym?
„każde badanie kliniczne jest eksperymentem medycznym”
Dlaczego to jest takie ważne?
Bo każda szczepionka podawana w Polsce dzieciom pod przymusem (czyli pod „batem” w postaci grzywny od sanepidu) znajduje się w fazie IV badań klinicznych, więc podawanie tej szczepionki jest eksperymentem.
A Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej zabrania przymuszania kogokolwiek do udziału w eksperymentach medycznych (Art. 39: „Nikt nie może być poddany eksperymentom naukowym, w tym medycznym, bez dobrowolnie wyrażonej zgody„).
Tymczasem w Polsce szczepienie dzieci szczepionkami znajdującymi się w fazie eksperymentu medycznego jest przymusowe, o czym może się przekonać każdy, kto otrzymał od sanepidu grzywnę przymuszającą do poddania dziecka szczepieniu.
Co było do udowodnienia…
A co sobie dalej z tą wiedzą zrobicie, to już Wasza sprawa…
Chcesz pomóc w utrzymaniu bloga szczepienie.info? Zajrzyj TUTAJ.
Sent: Thursday, September 10, 2020 3:21 PM To: Inspektorat GIS Subject: Bezpieczeństwo noszenia maski i dezynfekcji rąk
Dzień dobry.
Proszę o udzielenie mi informacji:
Po ilu minutach noszenia w szkole maski ochronnej, zakrywającej usta i nos, dziecko powinno ją zmienić?
Jak często (ile razy w miesiącu), dziecko w szkole może dokonać dezynfekcji rąk za pomocą płynu dezynfekującego, aby nie stanowiło to zagrożenia dla skóry rąk?
Z góry dziękuję za pomoc.
Takie było pytanie.
A oto odpowiedź. 🙂
I w wersji tekstowej, z linkami:
Szanowny Panie,
w odpowiedzi na Pana korespondencję uprzejmie proszę o przyjęcie następujących informacji. Niestety nie istnieje jedna konkretna odpowiedź na te zadane pytania, a powody tego stanu podaję poniżej.
Długość noszenia maseczki jest uzależniona od wielu czynników. Przede wszystkim uwarunkowana jest rodzajem maseczki. Maseczki jednorazowe muszą być stosowane wyłącznie jednorazowo zgodnie ze wskazaniami producenta (są bowiem co do zasady wykonane z materiałów, które pod wpływem określonych czynników fizycznych i chemicznych np. detergentów, temperatury czy dezynfekcji, ulegają zniszczeniu i materiał nie pełni już bariery ochronnej), a także wyłącznie przez określoną ilość czasu również wskazaną przez producenta. Maski medyczne jak wyrób medyczny musi spełniać wymagania zgodnie z obowiązującymi dla producentów normami europejskimi oraz zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego Unii Europejskiej 2016/425. Kwestie te leżą w gestii Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych.
Maseczki wielorazowe mogą być stosowane wielokrotnie pod warunkiem prawidłowego ich czyszczenia. Odnośnie masek materiałowych, tu również ze względu tym bardziej na ich różnorodność (grubość, ilość warstw, rodzaj materiałów użytych do produkcji, itp.). sposób w tym długość noszenia jak i poddawania tej maski czyszczeniu tak by nie straciła swoich wartości ochronnych, jest obowiązany podać producent.
Każdorazowo natomiast w noszeniu maseczek obowiązują uniwersalne zasady, które wskazuje WHO i są to: zasada zmieniania maski, jeśli się zabrudzi lub zamoknie/zawilgotnieje. Bezwzględnie przy zakładaniu czy zdejmowaniu jakiejkolwiek osłony ust i nosa należy dbać o higienę rąk, aby nie przenieść zanieczyszczeń z rąk na maskę lub z maski na twarz. Więcej informacji dostępnych jest także w poniższych źródłach:
Odnośnie pytania o stosowanie płynów do dezynfekcji rąk, należy zauważyć, że na rynku polskim, a także w całej Unii Europejskiej, do zwalczania organizmów szkodliwych dla zdrowia ludzi i zwierząt (w tym wirusów), wprowadzane do obrotu i stosowane mogą być tylko takie produkty biobójcze, na które wydane jest odpowiednie pozwolenie. Wszystkie produkty biobójcze posiadające pozwolenie wpisane są do ogólnodostępnego, na bieżąco uaktualnianego, Wykazu Produktów Biobójczych, widniejącego na stronie internetowej Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych pod linkiem http://bip.urpl.gov.pl/pl/biuletyny-i-wykazy/produkty-biob%C3%B3jcze , co oznacza, że jeżeli nazwa danego produktu nie jest w nim zamieszczona, produkt taki nie powinien znajdować się w sprzedaży i być stosowany. Dodatkowo, należy podkreślić, że środki do dezynfekcji, obecne na rynku, na które zostało wydane odpowiednie pozwolenie, stosowane zgodnie z przeznaczeniem i w sposób określony przez producenta są produktami bezpiecznymi, posiadającymi udowodniony sposób działania.
Należy także wziąć pod uwagę, że ludzie różnią się wrażliwością skóry czy mieć choroby skóry i nie można jednoznacznie wskazać odpowiedzi na zadane przez Pana pytanie, bo są to kwestie zmienne indywidualnie. Kwestie przeciwskazań medycznych do stosowania środków dezynfekcyjnych jak i podatności skóry dziecka ale także osoby dorosłej na działanie środków do dezynfekcji może określić indywidualnie lekarz, który opiekuje się dzieckiem/daną osobą i zna jego choroby. Są to również kwestie właściwe dla konsultanta krajowego w dziedzinie dermatologii.
Poniżej zamieszczam także źródła dot. higieny rąk:
Andrzej Szwiec – administrator
Sekretariat
Departament Przeciwepidemiczny i Ochrony Sanitarnej Granic
Główny Inspektorat Sanitarny
ul. Targowa 65, 03-729 Warszawa
e-mail: a.szwiec@gis.gov.pl | tel.: +48 22 536 14 43 | fax: +48 22 635 61 94
Chcesz pomóc w utrzymaniu bloga szczepienie.info? Zajrzyj TUTAJ.
Serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies. dowiedz się więcej.