„Szczepienia – rozwiewamy wątpliwości” i „względne” wykluczanie przeciwwskazań

Istnieje sobie taki profil na Facebook-u, który się nazywa „Szczepienia – rozwiewamy wątpliwości”.

Nazwa szumna, cel (pozornie) szczytny.

A jak owo „rozwiewanie wątpliwości” wygląda w praktyce?

Przede wszystkim, jeśli zaczniecie w komentarzach na tym profilu pytać, na przykład, jak często w Polsce na raka chorują dzieci szczepione, oraz nieszczepione, to dostaniecie „bana”.

Podobnie zostaniecie stamtąd wyrzuceni za pytanie „jak często w Polsce „z nieznanych przyczyn” umierają dzieci szczepione oraz nieszczepione„. Takiego pytania też tam zadawać nie należy, a „rozwiewanie wątpliwości” w tym przypadku będzie polegało na zbanowaniu osoby zadającej takie pytanie, bo oczywiście w efekcie „bana” pytanie zniknie, a wątpliwości zostaną „rozwiane”.

Nie ma pytania, to nie ma wątpliwości – proste, prawda?

Żeby nie szukać daleko – profil szczepienie.info oczywiście ma na profilu „Szczepienia – rozwiewamy wątpliwości” blokadę – właśnie za zadawanie tam takich pytań. 🙂

Czasem jednak zamiast bana możemy obserwować inny charakterystyczny sposób „rozwiewania wątpliwości”.

Oto pod TYM postem pada prośba:

„Proszę podać zatem badania BEZPIECZEŃSTWA szczepionki jako całości z grupą otrzymująca placebo (neutralne a nie inną szczepionkę!) Doczekamy się, czy skasujecie post?”

„Rozwiewanie” wygląda w tym przypadku tak:

Czy aby na pewno „żądający nie bardzo wie, czego żąda”? Zamiast odpowiedzi pojawia się więc atak na osobę, która ośmieliła się zapytać i sugestia, że pytający nie wie, o co pyta.

W ostatnim zdaniu powyższego komentarza pojawia się też sprytna próba odwrócenia uwagi od zagadnienia bezpieczeństwa i skierowania jej na o wiele bezpieczniejszy temat skuteczności szczepionek.

Warto wiedzieć, że pytanie o badania bezpieczeństwa szczepionek z udziałem obojętnego placebo należy do kategorii tych pytań, które bardzo mocno irytują środowisko wielbicieli obowiązkowego szczepienia dzieci przeciwko „wszystkiemu, co się rusza”. Bo każde pytanie, na które wielbiciel obowiązkowego szczepienia dzieci musiałby odpowiedzieć „nie wiem” albo „nie ma takich badań” jest pytaniem, które go mocno zirytuje. Takich pytań zadawać nie wolno. 🙂

Popatrzcie teraz na to:

Gdy bardzo nie chcesz odpowiedzieć „nie wiem” lub „nie ma takich badań”, to zawsze możesz zasugerować, że pytający nie rozumie, o co pyta. 🙂

Trudno uwierzyć, że osoby prowadzące profil „Szczepienia – rozwiewamy wątpliwości” są aż tak mało inteligentne, że nie rozumieją tego, co się do nich pisze.

No bo co tu jest niezrozumiałe?

Czy bada się bezpieczeństwo szczepionek w ten sposób, że podaje się je dużej grupie dzieci, a innej dużej grupie – kontrolnej, podaje się obojętne placebo, na przykład sól fizjologiczną?

Jeśli dzieci w grupie badanej będą częściej chorować i umierać, niż dzieci w grupie kontrolnej, to można mieć obawy co do bezpieczeństwa takiej szczepionki, czy nie można?

Co tu jest niezrozumiałe?

Oczywiście takich badań [na wszelki wypadek?] po prostu się nie wykonuje i dlatego profil „Szczepienia – rozwiewamy wątpliwości” robi wszystko, aby nie przyznać, że nikt nie bada bezpieczeństwa szczepionek w sposób najbardziej oczywisty z możliwych, czyli porównując działanie szczepionki do działania obojętnego placebo.

Jak bada się bezpieczeństwo szczepionki?

Otóż porównuje się ją do innej szczepionki, podając obie szczepionki starannie wyselekcjonowanej grupie możliwie jak najbardziej zdrowych ochotników.

Jeśli w czasie badania szczepionka badana nie zabije więcej dzieci, niż szczepionka referencyjna, to będzie oznaczało, że jest ona bezpieczna. Proste, prawda? 🙂

Więc zamiast uczciwie przyznać, że takich badań nie ma, lepiej zasugerować, że pytający nie rozumie tego, o co pyta. 🙂

Potem robi się już coraz bardziej żenująco. Po prostu aż żal na to patrzeć…

Czy aby na pewno w ten sposób rozwiewa się wątpliwości związane z bezpieczeństwem szczepień, czy może wręcz odwrotnie?

Czy osoby prowadzące profil „Szczepienia – rozwiewamy wątpliwości” zdają sobie sprawę z tego, że unikanie odpowiedzi poprzez blokowanie pytań lub sugerowanie, że pytający nie rozumie, o co pyta, utwierdza tylko osoby sceptyczne wobec szczepień, że ich sceptycyzm jest jak najbardziej uzasadniony?

A gdy argumentów brak i puszczają hamulce, to przy jednoczesnym poczuciu absolutnej bezkarności niektórzy „rozwiewający wątpliwości” przechodzą do prymitywnych ataków personalnych pod adresem osoby, która jedynie chciała, aby rozwiano jej wątpliwości, zgodnie z nazwą profilu…

Otóż, Pani Aniu, nie w taki sposób rozwiewa się wątpliwości na temat bezpieczeństwa szczepień. Na pewno nie w taki… 🙁

A teraz sprawdźmy, jak „Szczepienia – rozwiewamy wątpliwości” rozwiewa wątpliwości związane z wykluczeniem u noworodka wrodzonych niedoborów odporności przed szczepieniem BCG, ponieważ sam producent wyraźnie pisze, że nie wolno podać szczepionki BCG osobie z pierwotnymi lub wtórnymi niedoborami odporności (w tym z niedoborem
interferonu gamma lub z zespołem Di George’a):

A więc pytanie brzmi następująco:

Jak w kilka godzin po porodzie wykluczyć niedobór odporności? (u noworodka oczywiście)

Kryterium „bezwzględnego wykluczenia”? A to można coś wykluczyć „względnie” lub „bezwzględnie”? 😀

Co oznacza termin „wykluczyć przeciwwskazanie”? Którą definicję wolicie?

„Wykluczyć, czyli ponad wszelką wątpliwość ustalić, że przeciwwskazanie na pewno nie występuje.”

czy może

„Wykluczyć, czyli przyjąć, że przeciwwskazanie być może nie występuje”?

Czy ustawodawca w artykule 17 ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi napisał, że lekarz przed szczepieniem ma przeciwwskazania wykluczyć, czy ma jedynie uznać, że przeciwwskazania prawdopodobnie być może nie występują?

A potem robi się jeszcze śmieszniej…

Kurtyna. 🙂

Całą powyższą dyskusję znajdziecie pod TYM postem.

Czy więc Waszym zdaniem osoby piszące w imieniu profilu „Szczepienia – rozwiewamy wątpliwości” rozwiały wątpliwości, w jaki sposób przed szczepieniem noworodka szczepionką BCG lekarz wyklucza u tego dziecka występowanie wrodzonych niedoborów odporności?

Na koniec tego krótkiego przeglądu najnowszych ciekawostek z profilu „Szczepienia – rozwiewamy wątpliwości” przykład rozwiewania wątpliwości poprzez ukrywanie niewygodnych pytań.

Pod TYM postem teoretycznie są 24 komentarze. Są one jednak niewidoczne, bo zostały ukryte. Jak myślicie, co to są za komentarze i kto je ukrył?

No kto?… 🙂

Oto paradoks: można wręcz odnieść wrażenie, że profil „Szczepienia – rozwiewamy wątpliwości” jest po prostu „koniem trojańskim” rodziców sceptycznych wobec szczepień.

Dlaczego?

Bo oni się tak bardzo starają wzbudzać wątpliwości, zamiast je rozwiewać, że aż trudno uwierzyć, że to profil, którego celem jest zwiększanie zaufania do szczepionek poprzez „rozwiewanie wątpliwości”.

W sumie mi pasuje. Każde miejsce w internecie, które ukazuje, jak wiele jest wątpliwości wokół zagadnienia bezpieczeństwa szczepień, jest godne polecenia.

Więc z całego serca polecam śledzenie profilu „Szczepienia – rozwiewamy wątpliwości”, a zwłaszcza ich własnych komentarzy pod ich postami. 🙂

Kolejna ofiara „taktyki nicnierobienia” – WSA podtrzymuje grzywnę za brak szczepień u dziecka.

W najbliższych dniach „wiodące media” będą się pewnie chętnie ekscytować najnowszym wyrokiem WSA w Warszawie, który podtrzymał grzywnę za „nieszczepienie”, bo to jest kolejna doskonała okazja do postraszenia rodziców obawiających się powikłań poszczepiennych.

Mowa o wyroku VII SA/Wa 3097/18 z dnia 6 czerwca 2018 roku.

Przekaz będzie prosty: jeśli nie szczepisz, to dostaniesz grzywnę, więc Twój wybór to albo szczepienie, albo grzywna.

Jedno jest pewne, nikt, kto będzie pisał o tym wyroku w celu postraszenia Was grzywną, ani słowem nie wspomni o tym, że ten przypadek dotyczy rodziców, którzy

nie stawili się z dzieckiem na badanie kwalifikacyjne.

O tym przeczytacie dopiero w samym uzasadnieniu sądu do tego wyroku:

Najprawdopodobniej wyrok ten dotyczy kolejnej ofiary taktyki pewnego stowarzyszenia, które swego czasu dość mocno lansowało strategię „nicnierobienia”, sugerując rodzicom, że nie muszą iść na badanie kwalifikacyjne, bo nie jest ono obowiązkowe, co później dawało stowarzyszeniu doskonały pretekst do zrzutek na „darmową pomoc prawną” dla rodziców, którzy w wyniku strategii „nicnierobienia” otrzymywali grzywny. Ot, taka samonapędzająca się maszyna: nic nie rób, a jak dostaniesz grzywnę, to my ci „za darmo” pomożemy, bo zrobimy zrzutkę na „darmową pomoc prawną”.

Tyle że w każdym przypadku, gdy rodzice uwierzyli, że nie muszą iść na kwalifikację do szczepienia, ta „darmowa pomoc” będzie się zawsze kończyła tak, jak w tym wyroku, czyli w pełni zasłużoną grzywną, od której już nie będzie ucieczki.

Tak więc na badanie kwalifikacyjne bezwzględnie zawsze musicie iść, a wtedy to na lekarzu będzie ciążył obowiązek:

  1. wykluczenia przeciwwskazań,
  2. wystawienia zaświadczenia o przeprowadzeniu lekarskiego badania kwalifikacyjnego,
  3. skierowania dziecka na konsultację specjalistyczną w przypadku, gdy lekarz uważa, że szczepienie powinno być długotrwale odroczone.

A zanim pójdziesz z Twoim dzieckiem na obowiązkowe badanie kwalifikacyjne, to poczytaj poniższą „lekturę obowiązkową”. 🙂

Skierowanie do poradni szczepień – to nie takie proste, jak się lekarzom wydaje.

Zaświadczenie o przeprowadzonym lekarskim badaniu kwalifikacyjnym

„Idę z dzieckiem na szczepienie” – czyli co robić, gdy sanepid nałoży grzywnę.

Szczepienia ochronne – poradnik dla rodziców

Ilu dorosłych Polaków umrze w wyniku powikłań po odrze „dzięki” szczepieniu z dzieciństwa?

Jeśli jesteś osobą urodzoną w latach 1975-1990 i szczepioną jako dziecko tylko jedną dawką szczepionki przeciw odrze, lub osobą nieszczepioną, która na odrę jeszcze nie chorowała, to…

MASZ DZIŚ PROBLEM.

Dlaczego?

Bo możesz skończyć tak, jak ta 43-letnia matka trójki dzieci:

Taki scenariusz jest jak najbardziej możliwy także w Polsce i zagraża on obecnie wielu milionom Polaków, którzy w latach 1975-1990 otrzymali jednodawkowe szczepienie przeciw odrze, lub którzy nie byli szczepieni i nie chorowali dotychczas na odrę.

Według danych GUS-u, Polacy urodzeni w latach 1975-1990 to obecnie około 10 milionów osób. U wielu z tych osób poszczepienna odporność z dzieciństwa mogła już dawno wygasnąć – zwłaszcza tam, gdzie szczepienie było tylko jednodawkowe – więc zachorowanie tych dorosłych osób na odrę może się teraz zakończyć ze skutkiem równie tragicznym, jak w przypadku tej nieszczęsnej stewardessy.

Oczywiście nikt w Polsce nie wie, ilu dorosłych Polaków to obecnie osoby bez odporności przeciw odrze:

No bo po co Główny Inspektor Sanitarny miałby wiedzieć, ile milionów dorosłych Polaków może potencjalnie zarazić odrą na przykład osoby, które nie mogą się szczepić, doprowadzając do ich śmierci w wyniku powikłań?

Przecież powszechnie wiadomo, że odrą zarażają wyłącznie nieszczepione dzieci „antyszczepionkowców”…

A więc kto dzisiaj odpowiada za obserwowaną w Polsce w tym roku „falę” zachorowań na odrę?

Dzieci „uchylające się”, czy może raczej miliony osób dorosłych bez odporności przeciw odrze?

Wiemy już, że nie wiemy, ilu jest dorosłych Polaków nieodpornych na zachorowanie na odrę.

A czy wiemy, ile mamy w Polsce dzieci „uchylających” się od szczepienia przeciw odrze?

Zadałem to pytanie warmińsko-mazurskiemu wojewódzkiemu inspektorowi sanitarnemu, pytając go, ile ma na swoim terenie dzieci, które „uchyliły się” od szczepienia MMR.

Odpowiedź po prostu „zwala z nóg”:

A więc na terenie województwa warmińsko-mazurskiego mieszka sobie dzisiaj „aż” 62 dzieci, które nie otrzymały ani jednej dawki MMR. Po prostu zgroza – 62 dzieci na niemal 1,5 miliona mieszkańców tego województwa. Radni czym prędzej powinni uchwalić prawo, które pozbawi te 62 dzieci dostępów do żłobków i przedszkoli… (tak, to była ironia… 🙂 )

Dla porównania, woj. warmińsko-mazurskie to obecnie 358,5 tys. osób urodzonych w latach 1975-1990. Wiele z tych osób, być może olbrzymia większość, otrzymało w dzieciństwie tylko jedną dawkę szczepionki przeciw odrze, więc dzisiaj te osoby już od dawna mogą być nieodporne na zachorowanie na odrę.

Tak więc w samym tylko województwie warmińsko-mazurskim mamy 62 dzieci bez odporności przeciw odrze (bo nie zostały zaszczepione) i ponad 350 tysięcy dorosłych, z których na pewno część (a być może większość?), to osoby, u których poszczepienna odporność przeciw odrze już dawno zanikła. Tak to obecnie się prezentuje.

A tymczasem co mamy w mediach? W mediach mamy „szczujnię” przeciw rodzicom, którzy powstrzymują się od zaszczepienia swoich dzieci ze względu na obawę przed powikłaniami poszczepiennymi.

A przecież gdyby wszyscy dorośli wokół byli zaszczepieni, to po co szczepić dzieci? No bo od kogo noworodek zarazi się odrą, jeśli wszyscy dorośli wokół niego są po dwóch dawkach MMR?

Dorośli – dlaczego się nie doszczepiacie, chowając się za plecami waszych, a zwłaszcza cudzych dzieci, od których oczekujecie, że będą zaszczepione?

Więc kogo należy się bardziej obawiać? Kilkudziesięciu nieszczepionych dzieci, czy kilku lub kilkudziesięciu tysięcy zaszczepionych w dzieciństwie i już nieodpornych, dorosłych Polaków?

Jak to może wyglądać w skali kraju?

Kilkaset dzieci bez ani jednego szczepienia MMR i być może kilka milionów dorosłych Polaków nieodpornych na zachorowanie na odrę po jednej dawce szczepionki z dzieciństwa?

 

A już tak zupełnie „na marginesie”: każdy dorosły Polak, który jako dziecko był tylko raz szczepiony przeciw odrze, może dziś podziękować państwu polskiemu, że teraz już za własne pieniądze musi wykonać szczepienie MMR, aby BYĆ MOŻE nie podzielić losu pewnej 43-letniej stewardessy.

Dlaczego „BYĆ MOŻE„?

Bo żadne szczepienie nie gwarantuje Ci 100-procentowej odporności.

Ale zapłacić za szczepionkę musisz, jeśli chcesz zmniejszyć ryzyko zachorowania na odrę i ryzyko zgonu w wyniku powikłań.

Zmniejszyć, a nie wyeliminować…

Czyli czekamy teraz w spokoju na kilka zgonów w wyniku powikłań po odrze u dorosłych Polaków i producenci szczepionek MMR mogą zacierać ręce.

Kilka milionów potencjalnych klientów… Tylko pozazdrościć, prawda? 🙂

Na jakiej podstawie prawnej PZH zmienia kwalifikację zgłoszeń NOP?

Jeśli dziecko umrze kilka godzin albo kilka dni po szczepieniu i jeśli lekarz zgłosi taki zgon jako niepożądany odczyn poszczepienny do sanepidu, to takie zgłoszenie trafi w końcu do Państwowego Zakładu Higieny, który uzna, że to nie jest NOP, bo:

„Poza zbieżnością czasową nie znaleziono podstaw do powiązania zgonu ze szczepieniem”

Gdy zapytamy Państwowy Zakład Higieny, na jakiej podstawie nie uznaje, że NOP, to NOP, PZH odpowie, że robi to na podstawie umowy między GIS i PZH:

Gdy poprosimy PZH o kopię tej umowy, to PZH będzie robić wszystko, aby tej umowy nie pokazać:

Cóż… Każdy pretekst jest dobry…

Ale czego się boi PZH nie chcąc pokazać tej umowy?

Na szczęście Główny Inspektor Sanitarny się nie boi i poproszony o udostępnienie kopii tej umowy przesłał mi ją bez żadnego problemu. 🙂

Oto więc długo wyczekiwana kopia umowy między GIS i PZH, której PZH nie chciał pokazać, na podstawie której – jak twierdzi PZH – dokonuje zmiany kwalifikacji zgłoszeń NOP uznając na przykład, że każde zgłoszenie zgonu jako NOP, to nie jest NOP:

I co? 🙂

Widzi ktoś tu gdzieś choć jedno zdanie, z którego wynikałoby, że jednym z zadań PZH przewidzianych w tej umowie jest analizowanie i weryfikowanie zgłoszeń NOP, łącznie ze zmianą kwalifikacji tych zgłoszeń?

Tak, dobrze widzicie – w tej umowie nie ma o tym ani jednego słowa!

Umowa dotyczy wyłącznie statystyki zatruć i zachorowań na choroby zakaźne. oraz raportowania stanu zaszczepienia populacji przeciw chorobom zakaźnym.

Dlaczego więc PZH przywołuje tę umowę jako dokument, który rzekomo uprawnia ich do zmiany kwalifikacji zgłoszeń NOP na nie-NOP?

A nawet sam GIS potwierdza, że właśnie na tej podstawie PZH przygotowuje roczne sprawozdania także o niepożądanych odczynach poszczepiennych:

Aż chciałoby się zapytać „Co tu się w ogóle dzieje?!”. PZH twierdzi, że zmienia kwalifikację NOP na podstawie umowy, w której nie ma o tym ani słowa…

Ale to jeszcze nie wszystko… 🙂

Otóż jest coś takiego, co się nazywa „System Monitorowania Zagrożeń”.

Systemem tym zarządza CENTRUM SYSTEMÓW INFORMACYJNYCH
OCHRONY ZDROWIA, czyli w skrócie: CSIOZ

System Monitorowania Zagrożeń (SMZ) ma swój „manual”, który jest dostępny TUTAJ.

I w manualu tym, na stronach 30-31, znajdujemy taką oto ciekawostkę:

Czyli SMZ umożliwia pracownikowi PZH zmianę kwalifikacji zgłoszenia NOP dokonanego przez lekarza na przykład na „nie NOP”.

Napisałem więc do CSIOZ-a z pytaniem, na jakiej to podstawie prawnej pracownicy PZH mają w SMZ udostępnioną możliwość zmieniania kwalifikacji zgłoszeń NOP przesyłanych przez lekarzy do sanepidów:

do: biuro@csioz.gov.pl,
smz-serwis@csioz.gov.pl,
media@csioz.gov.pl
data: 2 sie 2019, 14:52
temat: pytanie o podstawę prawną

Szanowni Państwo,

W podręczniku Systemu Monitorowania Zagrożeń dostępnym pod adresem https://www.csioz.gov.pl/fileadmin/user_upload/Instrukcje/podrecznik_uzytkownika_smz_przetwarzanie_zgloszen_586a495b72d89.pdf na stronie 30 czytamy „Pracownik NIZP-PZH do zgłoszenia NOP, które znajduje się w stanie Zgłoszone/ Przetworzone przez PSSE wprowadza ostateczną ocenę kwalifikacji NOP.”.

W związku z powyższym proszę o wskazanie normy prawnej, która nadaje pracownikom NIZP-PZH kompetencje do zmiany kwalifikacji zgłoszenia NOP udostępnionego przez inspekcję sanitarną.

Rozumiem, że skoro System przewiduje taką możliwość, to musi istnieć podstawa prawna, która nadaje pracownikom PZH takie kompetencje, ze zmianą kwalifikacji NOP na nie-NOP włącznie.

Proszę więc o wskazanie tej podstawy prawnej, w oparciu o którą w SMZ stworzono funkcjonalność umożliwiającą pracownikowi NIZP-PZH zmianę kwalifikacji zgłoszenia NOP.

Łączę wyrazy szacunku.


CSIOZ odpisał mi w kilku słowach, żeby pytać PZH:

Zgodnie z sugestią CSIOZ przesłałem więc tę odpowiedź do PZH z prośbą o wskazanie podstawy prawnej i czekam niecierpliwie na ich odpowiedź, którą się z Wami tutaj podzielę jak tylko wpadnie do mojej skrzynki mailowej.

O ile oczywiście po stronie PZH nie zajdzie „niemożność”… 🙂

Związek przyczynowo-skutkowy NOP ze szczepieniem – odpowiedź PZH na skargę do WSA

Jak być może niektórzy z Was pamiętają, niedawno złożyłem w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym skargę na Państwowy Zakład Higieny, który nie chciał mnie poinformować, ile zgłoszeń NOP w roku 2017 uznał za NOP potwierdzając związek przyczynowo-skutkowy ze szczepieniem. Chciałem w ten sposób sprawdzić, czy oni za nie-NOP uznają tylko zgłoszenia NOP zakończonych zgonem, czy może też jakieś inne.

Pytanie brzmiało:

„Ile spośród 3535 przypadków „zakwalifikowanych jako NOP” w raporcie „SZCZEPIENIA OCHRONNE W POLSCE W 2017 ROKU”, rozdział „Niepożądane odczyny poszczepienne”, strona 85, to przypadki, dla których z całą pewnością potwierdzono związek przyczynowo-skutkowy między szczepieniem, a objawem chorobowym?”

PZH odpowiedział tak:

Dziś otrzymałem z sądu wezwanie do uiszczenia opłaty za rozpatrzenie mojej skargi w kwocie 200zł.

W kopercie wraz z wezwaniem była również odpowiedź PZH na moją skargę:

Czyli zupełnie nic się nie zmieniło: Państwowy Zakład Higieny nadal twierdzi, że odpowiedzi udzielił, choć jej nie udzielił, bo nie wskazał przecież liczby przypadków „zakwalifikowanych jako NOP” w raporcie „SZCZEPIENIA OCHRONNE W POLSCE W 2017 ROKU”, dla których z całą pewnością potwierdzono związek przyczynowo-skutkowy między szczepieniem, a objawem chorobowym. Nie pytałem ich, zgodnie z jakim rozporządzeniem prowadzony jest nadzór nad NOP, a właśnie na takie pytanie mi odpowiedzieli – czyli na pytanie, którego nie zadałem, zamiast odpowiedzieć na pytanie, które im zadałem.

Co więcej – PZH bezczelnie próbuje sądowi sugerować, że pytałem o liczbę NOP, którą sam podałem w zapytaniu, więc ją znam. 🙂

Owszem – to oczywiste, że wiem, że w roku 2017 PZH zakwalifikował jako NOP 3535 zgłoszeń NOP, ale nie wiem, ile spośród tych 3535 „uznanych NOP” zostało przez PZH uznanych jako NOP, bo PZH stwierdził związek przyczynowo-skutkowy ze szczepieniem. I o to właśnie pytałem PZH.

Wpłacam więc teraz do sądu te dwie „stówki” i niech sąd decyduje, czy PZH odpowiedzi udzielił, czy nie udzielił.

 

Petycja do Ministra Zdrowia o gromadzenie danych o zgonach w następstwie czasowym szczepienia

Rzecznik Praw Obywatelskich powiedział:

„Warto korzystać z prawa do petycji. Bo petycja musi być opublikowana a instytucja, w której gestii jest rozwiązanie problemu, musi publicznie na to odpowiedzieć (choć nie musi się z nami godzić).”

Więc korzystajmy. 🙂

Jak złożyć petycję do Ministra Zdrowia? Kliknij TUTAJ.


Minister Zdrowia
ul. Miodowa 15
00-952 Warszawa
kancelaria@mz.gov.pl

Petycja do Ministra Zdrowia o gromadzenie danych o zgonach w następstwie czasowym szczepienia

Na podstawie art. 63 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997r., w trybie określonym w Ustawie z dnia 11 lipca 2014r. o petycjach (Dz.U. 2014 poz. 1195) korzystając z przysługującego mi, konstytucyjnego prawa do zgłaszania petycji do organów władzy publicznej, wnoszę w interesie publicznym petycję do Ministra Zdrowia o stworzenie systemu do gromadzenia danych o zgonach w następstwie czasowym szczepienia.

Uzasadnienie

Minister Zdrowia pismem sygn. MD.051.1.2019.AW odrzucił petycję o modyfikację wzoru karty zgonu polegającą na dodaniu w niej rubryki o dacie ostatniego szczepienia, co wydaje się najbardziej naturalnym sposobem gromadzenia danych o zgonach w następstwie czasowym szczepienia.

W niniejszej petycji pozostawiam więc do samodzielnej decyzji Ministrowi Zdrowia, w jaki sposób owo gromadzenie (rejestrowanie) informacji o dacie ostatniego (przed zgonem) szczepienia zostanie zorganizowane, a wnoszę jedynie o stworzenie systemu, który takie dane będzie gromadził.

Gromadzenie takich informacji jest bowiem w mojej ocenie jednym z niezbędnych elementów umożliwiających rzetelną ocenę bezpieczeństwa “szczepień ochronnych”, ponieważ w chwili obecnej nikt w Polsce nie wie, jak często dochodzi w Polsce do zgonów w następstwie czasowym szczepienia oraz jakie są przyczyny tych zgonów. Taki stan rzeczy uniemożliwia także odpowiedź na pytanie, jak często z podobnych przyczyn umierają dzieci nieszczepione.

To z kolei oznacza, że monitorowanie bezpieczeństwa Programu Szczepień Ochronnych jest w Polsce obecnie jedną wielką fikcją, więc konieczne jest stworzenie systemu, który będzie gromadził informacje o zgonach w następstwie czasowym szczepienia, wraz z przyczynami tych zgonów.

Nadmieniam również, że od dnia 8 sierpnia 2019 na dostępnym publicznie profilu https://www.facebook.com/szczepienie.info/posts/2536728156615727 prowadzone jest badanie ankietowe polegające na udzielaniu przez ankietowanych odpowiedzi “TAK” lub “NIE” na pytanie w brzmieniu: “Czy przed poddaniem dziecka obowiązkowym szczepieniom ochronnym rodzice powinni mieć prawo do informacji, jak często i z jakich przyczyn umierają dzieci szczepione oraz jak często z takich samych przyczyn umierają dzieci nieszczepione?”.

Na dzień 10 sierpnia 2019, godz. 21:50, spośród niemal 1900 osób, które wzięły udział w tej ankiecie, 99% udzieliło odpowiedzi “TAK”, co świadczy o tym, jak olbrzymie jest zapotrzebowanie rodziców na informacje, na podstawie których można by było miarodajnie oceniać bezpieczeństwo polskiego Programu Szczepień Ochronnych, zamiast bazować jedynie na zaufaniu do profesjonalistów medycznych, którzy twierdzą, że „szczepienia są bezpieczne”, ale równocześnie nie umieją odpowiedzieć na pytanie, jak często i z jakich przyczyn umierają w Polsce dzieci szczepione oraz jak często z takich samych przyczyn umierają dzieci nieszczepione.

Zmuszanie rodziców do poddawania ich dzieci obowiązkowym zabiegom szczepienia przy niemożności uzyskania tego typu informacji przed wyrażeniem zgody na taki zabieg w mojej ocenie jest niedopuszczalne i świadczy o przedmiotowym traktowaniu rodziców przez organy odpowiedzialne za organizację „szczepień ochronnych”. 

Z uwagi na powyższe, niniejsza petycja jest w pełni zasadna i wnoszę o jej pozytywne rozpatrzenie.

Oświadczam, że nie wyrażam zgody na ujawnienie moich danych osobowych.

……………………………………….
[imię, nazwisko, adres zamieszkania]

Po co robimy wspólnie tę petycję?

Abyśmy nie musieli wierzyć na słowo „profesjonalistom medycznym”, że „szczepienia są bezpieczne”.

Odra i zapalenie mózgu w Giżycku – WIS odmawia ujawnienia informacji

W czerwcu do szpitala w Olsztynie trafia dziecko z podejrzeniem zapalenia mózgu w wyniku zachorowania na odrę, więc Wojewódzki Inspektor Sanitarny natychmiast w radosnym pląsie biegnie do mediów, aby korzystając z niecodziennej okazji postraszyć odrą, czyżby w nadziei na zwiększenie wyszczepialności?

Informacja jest oczywiście niepełna i pomija kilka (niewygodnych?) faktów:

  1. Chłopiec zaraził się odrą od swojej siostry.
  2. Nie wiadomo, ile lat ma siostra.
  3. Nie wiadomo, kiedy siostra była ostatnio szczepiona przeciw odrze – o ile w ogóle była szczepiona.
  4. Nie wiadomo, jakie jest pochodzenie wirusa odry, który z siostry przeszedł na jej brata.

Na pytania dotyczące wieku i stanu zaszczepienia siostry WIS odpowiada, że nie może poinformować ani o tym, ile ona ma lat, ani o tym, czy, a jeśli tak, to kiedy była ostatnio szczepiona przeciw odrze.

Dlaczego nie może o tym poinformować? Bo po pierwsze informacje takie dotyczą „sfery prywatnej osoby fizycznej”, po drugie nie są informacją publiczną, a po trzecie to tak w ogóle WIS „nie dysponuje weryfikowalną wiedzą”.

Organ, który odpowiada za epidemiologiczne bezpieczeństwo województwa nie wie, czy dziewczynka, która zaraziła odrą swojego brata, była szczepiona przeciw odrze?

Nie wie, czyli się tym nie zainteresował?

Jak to możliwe, że Wojewódzki Inspektor Sanitarny, odpowiedzialny za bezpieczeństwo epidemiologiczne województwa, nie interesuje się szczegółami przypadku odry zakończonego rzekomo aż zapaleniem mózgu?

Jak to możliwe, że Wojewódzki Inspektor Sanitarny nie dąży do ustalenia, od kogo zaraziła się dziewczynka, która zaraziła swojego brata?

A co, jeśli od nikogo się nie zaraziła, ale po prostu na kilka dni przed zarażeniem swojego brata otrzymała szczepienie MMR i to było jedyne źródło wirusa odry, która zaatakowała chwilę później jej brata doprowadzając aż do zapalenia mózgu?

Jako że ta niewiedza WIS-a wygląda niezwykle zagadkowo, napisałem więc do Pana Inspektora kolejnego maila:

do: „WSSE Olsztyn – pis.gov.pl” <wsse.olsztyn@pis.gov.pl>,
Epidemiologia WSSE Olsztyn <epidemiologia.nadzor@sanepid.olsztyn.pl>
data: 28 lip 2019, 12:26
temat: prośba o informacje

Szanowny Pan Dyrektor Janusz Dzisko
Warmińsko-Mazurski Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny

Szanowny Panie Dyrektorze,

W piśmie E-Z.9011.3.32.2019 z dnia 25.07.2019 uznał Pan, że informacje dotyczące siostry chłopca, o które wnosiłem, nie są „informacją publiczną”, więc tym razem proszę o informację już bynajmniej nie publiczną:

1. od kogo zaraził się odrą ten 14-letni chłopiec?
2. ile lat miała osoba, która zaraziła tego chłopca odrą?
3. kiedy ostatnio (o ile w ogóle) osoba ta była szczepiona przeciw odrze (bądź szczepionką MMR)?
4. jakie były przeciwwskazania do szczepień, z powodu których chłopiec nie został zaszczepiony?

Teraz są już jedynie dwie możliwości – albo mi Pan odpowiedzi udzieli, albo nadal nie chce Pan tych informacji ujawniać pod pretekstem „sfery prywatnej osoby fizycznej”, bo pretekstu, że to nie jest informacja publiczna, tu już przecież nie ma.

Oczywiście może Pan w ogóle nie odpowiadać na tego maila, bo to nie jest zapytanie w jakimkolwiek trybie przewidzianym w KPA, więc nie będzie podstaw do skargi na bezczynność urzędnika do WSA.

Ja po prostu próbuję zrozumieć, jak to jest możliwe, że mógł Pan, odkładając na bok troskę o „sferę prywatną osoby fizycznej” tego chłopca, do publicznej wiadomości podać bardzo szczegółową informację, że 14-letni chłopiec z Giżycka trafił do szpitala w Olsztynie z zapaleniem mózgu „w wyniku zachorowania na odrę”, ale równocześnie nie chce Pan ujawnić, czy siostra tego chłopca dostała MMR, a jeśli dostała, to jaka jest data ostatniego szczepienia MMR.

To się w żaden sposób logicznie „nie spina”, Panie Dyrektorze i obaj o tym doskonale wiemy, prawda?

Jednocześnie wnoszę o wskazanie, w jakim trybie i działając w oparciu o którą normę prawną ujawnił Pan tak dużo danych ze „sfery prywatnej osoby fizycznej” tego chłopca, pozwalających na jego łatwą identyfikację osobom z jego otoczenia.

Serdecznie pozdrawiam.


W odpowiedzi zaskoczenia nie ma: WIS niezmiennie „idzie w zaparte” i nie ujawni żadnych danych dotyczących siostry chłopca z odrą i podejrzeniem zapalenia mózgu:

I co teraz?

Skoro tak, to mamy już pełne prawo do następujących spekulacji, które tłumaczyłyby tę dość zagadkową niechęć do ujawniania przez WIS informacji o siostrze chłopca, przy jednoczesnej chęci do ujawniania informacji wyłącznie o chłopcu, nie zważając na to, że są to przecież także dane ze „sfery prywatnej osoby fizycznej”:

Być może siostra chłopca była szczepiona, ale mimo to zaraziła się odrą, którą „przekazała” bratu – po co straszyć opinię publiczną, że szczepienie MMR czasem bywa nieskuteczne, i to z tak poważnymi skutkami jak zapalenie mózgu?

lub

Być może siostra chłopca na kilka dni przed zarażeniem swojego brata otrzymała szczepienie MMR, więc brat został zarażony wirusem szczepionkowym – po co straszyć opinię publiczną, że na odrę można zachorować w wyniku szczepienia MMR, doprowadzając u rodzeństwa do zapalenia mózgu?

A może siostra chłopca, pomimo że była szczepiona, zaraziła się odrą poszczepienną od innego dziecka?

Możliwości jest jak widać całkiem sporo i każda z tych możliwości mogłaby nieco splamić obraz „bezpiecznych szczepień”.

Jedno jest pewne – postawa Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego w Olsztynie, który bardzo chętnie upublicznia informacje ze „sfery prywatnej” chłopca chorego na odrę, ale równocześnie bardzo mocno nie chce ujawnić żadnych faktów o stanie zaszczepienia siostry tego chłopca (bo dotyczą one „sfery prywatnej”) na pewno nie buduje zaufania rodziców do szczepień ochronnych.

No bo czy zdecydujecie się na podanie MMR waszemu dziecku nie wiedząc, czy ten przypadek w Olsztynie nie został spowodowany wirusem „szczepionkowym”?

A co, jeśli to ta sama seria szczepionki?…

 
 


Chcesz pomóc w utrzymaniu bloga szczepienie.info? Zajrzyj TUTAJ.

Dr Paweł Grzesiowski wyjaśnia, dlaczego lekarze nie zgłaszają NOP

Źródło: https://youtu.be/Da8a6By3zHY?t=1243

Redaktor Jarosław Kulczycki w programie „Tu i teraz” rozmawia z doktorem Pawłem Grzesiowskim, członkiem Pediatrycznego Zespołu Ekspertów do Spraw Programu Szczepień Ochronnych przy Ministrze Zdrowia.

Doktor Grzesiowski nie zaprzecza, że lekarze nie zgłaszają NOP-ów, a wręcz dość szczegółowo wyjaśnia przyczyny tego zjawiska:

 – (J.K.) A rejestracja tych niepożądanych odczynów poszczepiennych?
 – (P.G.) A widzi Pan… I to, myślę, że jest w jakimś sensie odpowiedzią, czy odzwierciedleniem ogólnej świadomości naszego społeczeństwa, ale też i lekarzy, co jest za tym, że coś zgłoszę, co się dzieje, jak ja coś zgłoszę, a co się stanie, kiedy nie zgłoszę. My nie zgłaszamy bardzo wielu rzeczy w Polsce, bardzo wielu rzeczy, różnych naruszeń różnych rzeczy. Otóż to, że lekarz nie zgłasza zdarzenia, które matka sugeruje, że jest niepożądane, wywodzi się bardzo często z tego, że się boi, że nie wie, co tak naprawdę go czeka, że w większości sytuacji nastąpi prosta retorsja, czyli będzie interwencja sanepidu w jego punkcie szczepień. Ja zgłaszam niepożądane odczyny poszczepienne. Nie dalej jak w dniu wczorajszym zgłosiliśmy, w dniu jutrzejszym też zgłoszę i prosze mi wierzyć, że gdyby nie to, że jestem osobą znaną od strony, no mam nadzieję, fachowości i sanepid wie, gdzie się odbywają szczepienia i jak wygląda nasza przychodnia szczepień, to boję się, że drugie czy trzecie zgłoszenie z tego samego punktu szczepień mogłoby pociągnąć za sobą na przykład kontrolę, na przykład sprawdzenie wielu czynników…
 – Czyli strategia przetrwania lekarza jest “nie informować, nie zgłaszać”.
 – Raczej myślę, że tak. W wielu krajach..
 – Ale to niedobrze. To znaczy, że system nie działa..
 – Tak. W wielu sytuacjach, w wielu krajach zgłoszenie oznacza w pewnym sensie ochronę osoby zgłaszającej. U nas jest trochę inaczej.
 – No powinno tak być: “To dobrze Pan zgłosił, bo to ważne, żebyśmy mogli to odnotować”.
 – Otóż to. A w Polsce jest trochę tak, że jak ja coś zgłoszę, to w pierwszej kolejności jestem podejrzewany o błąd i w pierwszej kolejności jestem ja rozliczany z tego, czy zrobiłem dobrze, czy źle. I tu na pewno wymagana jest spora praca, żeby odwrócić ten trend. Bo pamiętajmy, że lekarze w Polsce to nie jest bardzo młoda populacja. To są ludzie przez wiele lat doświadczeni różnymi zmianami systemowymi i niestety w niektórych przypadkach zachowują się asekuracyjne. Wolą nie mieć problemów.

A skoro lekarze nie zgłaszają NOP-ów (bo „wolą nie mieć problemów”) to znaczy, że system rejestracji NOP w Polsce jest obecnie fikcją, więc twierdzenie, że „szczepienia są bezpieczne, bo w roku 2016 zarejestrowano tylko 3 ciężkie niepożądane odczyny poszczepienne” brzmi w tej sytuacji co najwyżej jak ponury żart.

Problem polega na tym, że tego typu ponure żarty cały czas są obecne w wypowiedziach Ministra Zdrowia, Głównego Inspektora Sanitarnego i niemal każdego lekarza, który kwalifikuje Wasze dzieci do szczepienia.

No bo co nam daje informacja, że w roku 2016 zgłoszono 3 ciężkie NOP-y?

Nic nam nie daje, ponieważ istnieje nieznana liczba ciężkich NOP-ów niezgłoszonych przez lekarzy, którzy „wolą nie mieć problemów”.

URPL odpowiada na pytanie, czy liczba NOP zgłoszonych to liczba wszystkich NOP


Rzecznik URPL naucza: „ilości ciężkich odczynów poszczepiennych w Polsce jest bardzo niewielka”.

Jak myślicie – czy rzecznik URPL wie, co mówi?

Postanowiłem to sprawdzić i wysłałem do Rzecznika maila:

Szanowny Panie Rzeczniku,

W wypowiedzi dla stacji TVP.INFO wyemitowanej w dniu 21 lipca 2019 powiedział Pan, że „ilość ciężkich odczynów poszczepiennych w Polsce jest bardzo niewielka”.

W związku z powyższym uprzejmie proszę o doprecyzowanie, co Pan rozumie pod pojęciem „ilości ciężkich odczynów poszczepiennych w Polsce”.

Czy miał Pan na myśli liczbę wszystkich ciężkich odczynów poszczepiennych, do których dochodzi co roku na terenie Polski, czy może jedynie liczbę odczynów ZGŁOSZONYCH w trybie przewidzianym w Rozporządzeniu Ministra Zdrowia w sprawie niepożądanych odczynów poszczepiennych?

Czy URPL dysponuje wiedzą, jaki odsetek wszystkich ciężkich odczynów poszczepiennych jest zgłaszany przez lekarzy do inspekcji sanitarnej w trybie przewidzianym w Rozporządzeniu Ministra Zdrowia w sprawie niepożądanych odczynów poszczepiennych?

Jeśli URPL nie jest w posiadaniu takiej informacji, to który urząd w Polsce takową informację posiada i mógłby ją udostępnić? Czy w Pana ocenie liczba ciężkich NOP zgłoszonych jest tożsama z liczbą wszystkich ciężkich NOP, do których doszło?

Z poważaniem.
[…]

Odpowiedź URPL nadeszła i wygląda tak:

Czyli „Nie wiemy, jak często ciężkie NOPy są zgłaszane, no ale przecież lekarze mają obowiązek zgłaszać”.

No i co z tego, że mają? A sprawdzał ktoś kiedykolwiek, czy stosują się do tego obowiązku? Skoro w terenie zabudowanym jest obowiązek jazdy z prędkością nie większą, niż 50 km/godz. to znaczy, że wszyscy tego obowiązku przestrzegają?

Czyż to nie jest trochę niepokojące, że wiceprezes urzędu od rejestracji leków i szczepionek posługuje się taką dziwną logiką, a rzecznik tego samego urzędu nie odróżnia liczby zgłoszonych NOP, od liczby wszystkich NOP?

Czy to nie jest dziwne, że urząd rejestrujący szczepionki nie wie, jaki odsetek ciężkich NOP jest zgłaszany przez lekarzy do sanepidów?

To skąd oni wiedzą, że szczepienia są bezpieczne?

Modyfikacja wzoru zaświadczenia o przeprowadzonym lekarskim badaniu kwalifikacyjnym – Petycja do Ministra Zdrowia

Spróbujmy ułatwić życie lekarzom, którzy nie wiedzą jak się zachować w sytuacji, w której sami przyznają, że nie można wykluczyć przeciwwskazań do szczepienia opisanych w dokumentacji szczepionki, ponieważ zaświadczenie o badaniu kwalifikacyjnym po prostu nie przewiduje takiej sytuacji, że lekarz stwierdził brak możliwości wykluczenia przeciwwskazań.

Petycję wysyłamy mailem na adres kancelaria@mz.gov.pl 


…………………………………………
[miejscowość, dnia]

Minister Zdrowia
ul. Miodowa 15
00-952 Warszawa
kancelaria@mz.gov.pl

Petycja do Ministra Zdrowia o modyfikację wzoru ZAŚWIADCZENIA O PRZEPROWADZONYM LEKARSKIM BADANIU KWALIFIKACYJNYM

Na podstawie art. 63 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997r., w trybie określonym w Ustawie z dnia 11 lipca 2014r. o petycjach (Dz.U. 2014 poz. 1195) korzystając z przysługującego mi, konstytucyjnego prawa do zgłaszania petycji do organów władzy publicznej, wnoszę w interesie publicznym petycję do Ministra Zdrowia o uzupełnienie wzoru ZAŚWIADCZENIA O PRZEPROWADZONYM LEKARSKIM BADANIU KWALIFIKACYJNYM o rubrykę “stwierdzono brak możliwości wykluczenia przeciwwskazań wymienionych w dokumentacji szczepionki (szczepienie niewykonalne)”.

Uzasadnienie

Obecnie obowiązujący wzór ZAŚWIADCZENIA O PRZEPROWADZONYM LEKARSKIM BADANIU KWALIFIKACYJNYM nie przewiduje sytuacji, w której szczepienie jest niewykonalne z powodu braku możliwości wykluczenia przeciwwskazań do szczepienia opisanych w dokumentacji szczepionki. Stawia to w kłopotliwej sytuacji lekarza, który z jednej strony na podstawie badania fizykalnego i krótkiego wywiadu nie stwierdza u dziecka występowania chorób mogących stanowić przeciwwskazanie do szczepienia, ale jednocześnie nie potrafi wykluczyć, że takie choroby mogą już u dziecka występować, choć dopiero w fazie początkowej, a więc jeszcze bezobjawowej. Z jednej strony lekarz nie ma więc podstaw do skierowania dziecka na konsultację do poradni specjalistycznej (bo nie stwierdził przeciwwskazań), ale z drugiej strony nie ma również podstaw do zakwalifikowania dziecka do szczepienia – bo nie wykluczył przeciwwskazań, do czego zobowiązuje go art. 17 ust. 2 ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi.

Konieczne więc wydaje się uzupełnienie wzoru w/w Zaświadczenia o rubrykę pod proponowaną nazwą “stwierdzono brak możliwości wykluczenia przeciwwskazań wymienionych w dokumentacji szczepionki (szczepienie niewykonalne)”.

Rubrykę taką można zamieścić bezpośrednio nad rubryką „UWAGI LUB ZALECENIA LEKARZA”.

Z uwagi na powyższe niniejsza petycja jest w pełni zasadna i wnoszę o jej pozytywne rozpatrzenie.

Niniejszym oświadczam, iż nie wyrażam zgody na publikację moich danych osobowych.

……………………………………….
[imię nazwisko, adres zamieszkania]