Wejść w rolę eksperta, a potem konsekwentnie unikać odpowiedzi na zadawane pytania. 🙂
Strategie mogą tutaj być różne. Można na przykład udawać, że się pytania nie zrozumiało, odpowiadając na pytanie, które w ogóle nie zostało zadane. Można zaatakować pytającego sugerując, że nie ma on „zielonego pojęcia” (strategia: „Jakie w ogóle masz wykształcenie, żeby mnie o to pytać?”). Można również odpowiedzieć pytaniem na pytanie. Oczywiście można także zastosować łącznie więcej niż jedną z tych strategii…
Drodzy Państwo, Katarzyno, Natalio, Anno, druga Anno, druga Natalio, Tomaszu, i inni…
Jeśli chcecie, aby zaufanie do szczepień faktycznie rosło dzięki Waszej pracy polegającej na rozwiewaniu wątpliwości, to zdecydowanie najlepiej by było zacząć wreszcie po prostu odpowiadać na pytania zadawane Wam przez rodziców, którzy chcieliby się jedynie dowiedzieć,
czy prawdopodobieństwo, że szczepienia zabiją lub trwale upośledzą ich dziecko, jest większe, czy mniejsze od prawdopodobieństwa, że ich dziecko zabije lub trwale upośledzi choroba tak przerażająca, jak niewyobrażalnie potworna odra lub budząca grozę na całej planecie świnka.
No chyba że Waszym ukrytym celem tak naprawdę jest konsekwentne wspieranie coraz większej nieufności wobec szczepień?…
Jak pokazuje przykład lekarza Durajskiego, PZH wywiera dość silny wpływ na lekarzy, którzy są gotowi bezrefleksyjnie przepisywać ze strony PZH, traktując jako swoje, błędne informacje publikowane tam przez Państwowy Zakład Higieny.
Spróbujmy pomóc Państwowemu Zakładowi skorygować jeden z takich błędów wysyłając do Dyrektora PZH petycję o treści jak poniżej.
UWAGA! Kto nie chce, ten nie musi podawać adresu zamieszkania. Wystarczy, że ja podałem, więc przynajmniej jedną petycję będą musieli zarejestrować. 🙂
Treść petycji kopiujemy, wklejamy do maila i wysyłamy na adres dyrektor@pzh.gov.pl. Temat maila to po prostu „Petycja”.
Dyrektor Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny dr n. med. Grzegorz Juszczyk E-mail: dyrektor@pzh.gov.pl
„Badanie lekarskie jest ważne 24 godziny i ma na celu wykrycie ewentualnych przeciwwskazań do szczepienia, opóźnienie wykonania szczepienia, modyfikację schematu szczepień.”
polegającą na zamianie słów „wykrycie ewentualnych” na słowo „wykluczenie”.
Uzasadnienie
Zgodnie z art. 17 ust. 2 ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi, celem lekarskiego badania kwalifikacyjnego przed obowiązkowym szczepieniem ochronnym jest wykluczenie przeciwwskazań, a nie „wykrycie ewentualnych przeciwwskazań” więc zdanie zamieszczone przez PZH na w/w stronie internetowej wprowadza lekarzy i rodziców w błąd co do celu, w jakim przeprowadza się lekarskie badanie kwalifikacyjne.
Dowodem na to, że w/w publikacja PZH ma realny wpływ na poglądy prezentowane przez lekarzy jest blog http://www.doktorekradzi.pl/jak-wyglada-kwalifikacja-do-szczepien-2/ gdzie lekarz Durajski niemal przekopiował wprowadzającą w błąd treść ze strony internetowej PZH powielając tym samym nieprawdziwą informację, jakoby celem kwalifikacji do szczepienia było „wykrycie ewentualnych przeciwwskazań do szczepienia” a nie wykluczenie tych przeciwwskazań.
Przedmiotowe zdanie – aby nie wprowadzało w błąd – winno więc brzmieć następująco:
„Badanie lekarskie jest ważne 24 godziny i ma na celu wykluczenie przeciwwskazań do szczepienia, opóźnienie wykonania szczepienia, modyfikację schematu szczepień.”
Z uwagi na powyższe niniejsza petycja jest w pełni zasadna.
Oświadczam, że nie wyrażam zgody na publikację moich danych osobowych.
Pouczenie: Niniejsza petycja podlega niezwłocznej publikacji na stronie internetowej PZH stosownie do art. 8 ust. 1 Ustawy z dnia 11 lipca 2014 r. o petycjach.
Czy wprowadzanie opinii publicznej w błąd nie powinno być jakoś karalne? Zwłaszcza jeśli dopuszcza się go publicznie przewodniczący Zespołu ds. Szczepień Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie, członek Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego i Polskiego Towarzystwa Wakcynologii?
Mowa oczywiście o lekarzu Łukaszu Durajskim, który w wolnej chwili między jedną a drugą stacją telewizyjną znajduje także czas na prowadzenie profilu na Facebooku oraz bloga doktorekradzi.pl
A na owym blogu lekarz Łukasz popełnia taki oto tekst o lekarskim badaniu kwalifikacyjnym:
To teraz szybki test na spostrzegawczość: czego brakuje na powyższym obrazku? 🙂
Czyż nie jest „mistrzostwem świata” napisać tekst o lekarskim badaniu kwalifikacyjnym, którego ustawowym celem jest WYKLUCZENIE PRZECIWWSKAZAŃ i ani razu nie użyć w tym tekście słowa „wykluczać”? 🙂
Ale to jeszcze nie wszystko.
Lekarz Łukasz nie tylko ani słowem nie wspomniał o obowiązkuwykluczenia przeciwwskazań, który spoczywa na lekarzu przeprowadzającym kwalifikację do szczepienia. On napisał, że lekarskie badanie kwalifikacyjne „ma na celu wykrycie ewentualnych przeciwwskazań do szczepienia”!
Wykrycie.
Ewentualnych…
A jest to przecież oczywista nieprawda, o czym można się w banalnie prosty sposób przekonać zerkając do ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi, gdzie w artykule 17. ust. 2 czytamy:
„Wykonanie obowiązkowego szczepienia ochronnego jest poprzedzone lekarskim badaniem kwalifikacyjnym w celu wykluczenia przeciwwskazań do wykonania obowiązkowego szczepienia ochronnego.”
Tak więc lekarz Łukasz Durajski, przewodniczący Zespołu ds. Szczepień Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie, członek Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego i Polskiego Towarzystwa Wakcynologii, zdaje się nie odróżniać „wykluczenia przeciwwskazań” od „wykrycia ewentualnych przeciwwskazań”. Najwyraźniej wszystko mu jedno…
Oczywiście nie jest możliwe wykazanie, że lekarz Łukasz celowo wprowadza Was w błąd na swoim blogu. Nie można przecież wykluczyć, że lekarz Łukasz zwyczajnie nie rozumie tego, co czyta w ustawie o zapobieganiu oraz zwalczaniu i że naprawdę nie widzi różnicy między wykluczaniem, a wykrywaniem przeciwwskazań.
Z drugiej strony, czy w interesie lekarzy leży uświadamianie rodziców, że obowiązkiem lekarza przed szczepieniem jest wykluczenie przeciwwskazań?
Czyż nie jest o wiele prościej, jeśli rodzice przed szczepieniem ich dziecka są święcie przekonani, że rolą lekarza jest jedynie „wykryć ewentualne przeciwwskazania”? Ewentualne czyli jakie?…
Zwłaszcza że przed szczepieniem rzekomo nie trzeba robić żadnych badań… 🙂
Więc nie robimy przed szczepieniem żadnych badań i wykrywamy tylko to, co można wykryć jedynie za pomocą opukania, osłuchania, obejrzenia gardła oraz pomacania węzłów chłonnych.
I życie lekarza od razu staje się prostsze… 🙂
Zapyta ktoś: „A co z ustawą”?
A kto by się tam przejmował jakąś ustawą o zapobieganiu oraz zwalczaniu…
Lekarzu Łukaszu,
Wbij sobie wreszcie do głowy, że różnica między wykluczeniem, a wykryciem przeciwwskazań jest dość zasadnicza.
Nowotworu w początkowej fazie możesz u dziecka faktycznie nie wykryć, jeśli nie wykonasz odpowiednich badań. Ale Twój problem, lekarzu Łukaszu, polega na tym, że przed szczepieniem noworodka szczepionką BCG masz obowiązek ten nowotwór wykluczyć, a nie go jedynie „nie wykryć”.
Aby szczepienie mogło się odbyć, musisz również wykluczyć, a nie: „nie wykryć”, wrodzone niedobory odporności.
Porównaj sobie, lekarzu Łukaszu, te dwa zdania:
Nie wykryłem u dziecka wrodzonych niedoborów odporności.
Wykluczyłem u dziecka wrodzone niedobory odporności.
Jest różnica, prawda? Bo jeśli potem się okazało, że pozwoliłeś zaszczepić szczepionką BCG dziecko z wrodzonymi niedoborami odporności (których nie wykryłeś), to stwierdzając, że nie wykryłeś, nie kłamiesz. No bo ich nie wykryłeś, choć one istniały.
Ale gdybyś stwierdził, że wykluczyłeś u tego dziecka wrodzone niedobory odporności, to zostałbyś przyłapany co najmniej na błędzie lekarskim, o ile nie na poświadczeniu nieprawdy…
Jest różnica, prawda? I to zasadnicza…
Czy świadomy rodzic przed szczepieniem BCG zapyta: „W jaki sposób Pan Doktor nie wykrył, że moje dziecko może mieć wrodzone niedobory odporności”?
Czy może raczej: „W jaki sposób Pan Doktor wykluczył wrodzone niedobory odporności u mojego dziecka”?
I dlatego właśnie jako lekarz masz ustawowy obowiązek wykluczyć, a nie wykrywać.
Jak myślicie, czy lekarz Łukasz zdobędzie się na odwagę i nie tylko opublikuje poniższe dwa komentarze pod tym jego wpisem o lekarskim badaniu kwalifikacyjnym, ale wręcz udzieli odpowiedzi na zadane tam pytania?
Czy można jednocześnie stwierdzić brak przeciwwskazań do szczepienia, jednocześnie przyznając, że nie można ich wykluczyć?
Jeśli jest się lekarzem pediatrą, to można. 🙂
Jakie błędy popełnił pan doktor wystawiając to zaświadczenie?
Przede wszystkim poświadczył nieprawdę, bo napisał, że „mama nie wyraża zgody na szczepienie p/WZW szczepionką Euvax”. Jest to nieprawda i matka wniesie o sprostowanie tego kłamstwa, zresztą ma to wszystko nagrane więc w razie czego można sprawdzić, czy wyraziła, czy nie wyraziła zgody na szczepienie szczepionką Euvax. Bo wyraziła, ale oczywiście po wykluczeniu przeciwwskazań.
Po drugie, lekarz sam sobie zaprzeczył, bo poświadczył, że stwierdził brak przeciwwskazań do szczepienia, ale równocześnie przyznał, że „nie jest w stanie tego wykluczyć” czyli popełnił „samozaoranie” na poziomie mistrzowskim. 🙂
Po trzecie, napisał, że kieruje dziecko do konsultacyjnej poradni szczepień, pomimo że nie stwierdził przeciwwskazań do „długotrwałego odroczenia” dających podstawy do skierowania dziecka na konsultację specjalistyczną.
Pamiętajmy, że lekarz w wyniku badania kwalifikacyjnego może skierować dziecko na konsultację tylko w przypadku, gdy widzi podstawy do odroczenia od szczepień, i to w dodatku do długotrwałego odroczenia.
Właśnie w tym celu na druku zaświadczenia istnieje ta rubryka tuż nad rubryką „uwagi lub zalecenia lekarza”, ponieważ tak stanowi prawo, czyli ust. 5 w artykule 17 ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi, który stwierdza, że:
„W przypadku gdy lekarskie badanie kwalifikacyjne daje podstawy do długotrwałego odroczenia obowiązkowego szczepienia ochronnego, lekarz kieruje osobę objętą obowiązkiem szczepienia ochronnego do konsultacji specjalistycznej.”
Co należy zrobić mając w rękach takie zaświadczenie? Należy przesłać jego kopię do sanepidu wnosząc o zakończenie wszelkich działań, które wobec nas prowadzi sanepid, ponieważ, jak wynika z zaświadczenia, obowiązek poddania dziecka szczepieniom ochronnym jest niewykonalny skoro sam lekarz przyznał, że nie jest w stanie wykluczyć przeciwwskazań.
A przecież lekarskie badanie kwalifikacyjne przed szczepieniem prowadzone jest „w celu wykluczenia przeciwwskazań do wykonania obowiązkowego szczepienia ochronnego”, jak stanowi art. 17 ust. 2 ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu. 🙂
Dla przypomnienia, skarga dotyczyła dziwnych praktyk, które od wielu lat mają miejsce w Państwowym Zakładzie Higieny. Owe praktyki polegają na zmienianiu kwalifikacji zgłoszeń niepożądanych odczynów poszczepiennych dokonywanych przez lekarzy. PZH po prostu „wie lepiej” od lekarza, czy NOP zgłoszony przez tego lekarza to NOP, czy „nie-NOP”.
Jeśli więc lekarz prześle do sanepidu zgłoszenie zgonu, który uznał za NOP, bo dziecko zmarło nagle kilka dni po szczepieniu, to w Państwowym Zakładzie Higieny taki NOP w „cudowny sposób” ulegnie przemianie w „nie-NOP”, czyli po prostu zniknie ze statystyki NOP, trafiając do kategorii „inne zgłoszenia”. Dzięki temu jakże genialnemu w swojej prostocie zabiegowi Polska może się niezmiennie chwalić niezwykłym wprost bezpieczeństwem szczepień, no bo przecież nie ma u nas w ogóle ciężkich NOP-ów zakończonych zgonem.
Problem polega na tym, że nie istnieje żaden akt prawny, który nadawałby Państwowemu Zakładowi Higieny takie uprawnienia do zmiany kwalifikacji zgłoszeń NOP.
Skoro taka podstawa prawna nie istnieje, to znaczy, że PZH działa bezprawnie – czyli fałszuje statystyki NOP, no bo skoro nie jest uprawniony do zmiany kwalifikacji NOP, to robi to nielegalnie. Za pomocą skargi chciałem dać dyrektorowi PZH szansę, aby może wreszcie tę podstawę prawną wskazał, udowadniając w ten sposób, że działania PZH nie są bezprawne.
Zwłaszcza że sam Państwowy Zakład Higieny przyznaje, że nie istnieje nawet żaden algorytm, na podstawie którego bliżej nieznani pracownicy PZH uznają sobie, że zgon kilka dni po szczepieniu to nie jest NOP.
Z całą skargą możecie się zapoznać TUTAJ, o tu jedynie wybrany fragment z uzasadnienia:
Zgodnie z §10 ust. 2 Rozporządzenia Ministra Zdrowia w sprawie niepożądanych odczynów poszczepiennych oraz kryteriów ich rozpoznawania (zwanym dalej “Rozporządzeniem”) “Dane z rejestru zgłoszeń niepożądanych odczynów poszczepiennych są udostępniane również zbiorczo Głównemu Inspektorowi Sanitarnemu lub wskazanej przez niego specjalistycznej jednostce celem przygotowania i podania do publicznej wiadomości informacji o niepożądanych odczynach poszczepiennych zgłoszonych na obszarze kraju”.
Rozporządzenie stanowi więc, że jedynym zadaniem “specjalistycznej jednostki”, którą w tym przypadku jest NIZP-PZH, jest wyłącznie “przygotowanie i podanie do publicznej wiadomości” informacji o niepożądanych odczynach poszczepiennych zgłoszonych w danym roku na obszarze kraju, natomiast pod pojęciem “przygotowania informacji” bez wątpienia nie sposób rozumieć podejmowanie jakichkolwiek działań, które zmierzałyby do zmiany charakteru tych informacji, podczas gdy bliżej mi nieznani pracownicy PZH podejmują właśnie takie działania – zmieniając (poprzez poddawanie analizie i kategoryzacji) charakter informacji, którą PZH powinien jedynie podać do publicznej wiadomości po otrzymaniu jej od Państwowej Inspekcji Sanitarnej.
Odpowiedzi na skargę udziela oczywiście nie kto inny jak pani Ewa Augustynowicz. Można odnieść wrażenie, że w tej instytucji nie pracuje nikt inny poza panią Ewą, bo cokolwiek by do nich nie napisać, to zawsze odpowiada pani Ewa.
Ciekawe czy na skargę na panią Ewę też opowie pani Ewa, uznając ją za bezzasadną… 🙂
Zdumiewające, że oni nadal z uporem godnym podziwu powołują się na umowę z GIS, w której nie ma ani słowa o rewidowaniu zgłoszeń NOP dokonywanych przez lekarzy. Pani Ewa pisze, że PZH „dokonuje czynności zmierzające co uporządkowania danych”. A który to akt prawny stanowi, że PZH „porządkuje dane” zgłoszeń NOP przesyłanych przez lekarzy do sanepidów? Bo nawet w umowie z GIS nie ma o tym ani słowa…
Czy więc pani Ewa wybroniła się z zarzutów postawionych w mojej skardze?
UWAGA! Ostrzeżenie!
Ten post zawiera dowody na to, że Państwowy Zakład Higieny nie chce odpowiadać na następujące pytania:
Czy warunkiem koniecznym do uznania przez PZH, że zgłoszenie NOP, to NOP, a nie „inne zgłoszenie” na potrzeby rocznego raportu o szczepieniach ochronnych publikowanego w bazie „epimeld„, jest stwierdzenie wystąpienia związku przyczynowo-skutkowego między objawem chorobowym, który wystąpił w następstwie czasowym szczepienia, a samym szczepieniem?
Czy zgon „z nieznanych przyczyn” (kategorie od R95 do R99 wg ICD-10) do którego doszło 3 dni po szczepieniu, to jest ciężki niepożądany odczyn poszczepienny?
W jakiej sytuacji taki zgon zostanie przez PZH uznany za ciężki NOP, a w jakiej sytuacji zostanie zakwalifikowany do kategorii „inne zgłoszenie”?
Jaka norma prawna nadaje pracownikom NIZP-PZH kompetencje do zmiany kwalifikacji zgłoszenia NOP udostępnionego przez inspekcję sanitarną?
Dlaczego dotychczas każdy zgon zgłaszany jako NOP był przez PZH kwalifikowany niezmiennie do kategorii „inne zgłoszenie”, a nie do kategorii NOP?
UWAGA! Ostrzeżenie! Państwowy Zakład Higieny publikuje raporty o NOP, na podstawie których Minister Zdrowia zapewnia, że szczepienia są bezpieczne, bo „NOP to jeden na milion”.
Gdy jesteś urzędnikiem i musisz odpowiadać na pytania, na które albo nie masz ochoty odpowiadać, lub na które Twój szef zabronił Ci odpowiadać, to musisz coś wymyślić, aby tak odpowiedzieć, żeby nic nie odpowiedzieć.
Pani doktor Ewa Augustynowicz jest „w te klocki” bardzo dobra. Wymyśliła na przykład, że otrzymywane pytania będzie uznawała za wnioski o informację publiczną, nawet jeśli pytający wyraźnie zaznaczy, że to nie są wnioski o informację publiczną. Sprytnie, prawda? 🙂
Zauważcie, że w temacie maila nie wpisałem celowo „wniosek o informację publiczną”, a jedynie „wniosek o informację”. A pod koniec maila jeszcze dodatkowo wyraźnie zaznaczyłem, że to nie jest wniosek o informację publiczną.
No ale pani Ewa bardzo nie chciała odpowiedzieć na moje pytanie, więc uznała, że wie lepiej.
do:
dyrektor@pzh.gov.pl
data:
12 sie 2019, 19:47
temat:
wniosek o informację
Niniejszym wnoszę o udzielenie mi następującej informacji:
Czy warunkiem koniecznym do uznania przez PZH, że zgłoszenie NOP, to NOP, a nie „inne zgłoszenie” na potrzeby rocznego raportu o szczepieniach ochronnych publikowanego w bazie „epimeld„, jest stwierdzenie wystąpienia związku przyczynowo-skutkowego między objawem chorobowym, który wystąpił w następstwie czasowym szczepienia, a samym szczepieniem?
Możliwe odpowiedzi:
„Tak – stwierdzenie związku przyczynowo-skutkowego jest warunkiem koniecznym do uznania przez PZH, że zgłoszenie NOP, to NOP, a nie „inne zgłoszenie” na potrzeby rocznego raportu o szczepieniach ochronnych publikowanego w bazie „epimeld„”
lub
„Nie – stwierdzenie związku przyczynowo-skutkowego nie jest warunkiem koniecznym do uznania przez PZH, że zgłoszenie NOP, to NOP, a nie „inne zgłoszenie” na potrzeby rocznego raportu o szczepieniach ochronnych publikowanego w bazie „epimeld„”
Zaznaczam, że wiem, zgodnie z którym rozporządzeniem PZH prowadzi „nadzór nad niepożądanymi odczynami poszczepiennymi”, więc nie o to pytam i oczekuję odpowiedzi na pytanie, które zadałem, a nie na pytanie, którego nie zadałem.
Zaznaczam również, że jest to wniosek o informację, a nie o informację publiczną. Liczę na to, że PZH z własnej woli i nie mając nic do ukrycia oraz w trosce o budowanie zaufania do szczepień ochronnych udzieli mi informacji, do której udzielenia w tej sytuacji nie jest zobowiązany.
Serdecznie pozdrawiam.
Odpowiedź PZH jest następująca:
Powiało więc klasyką:
Kolejny przykład tej samej taktyki:
do:
dyrektor@pzh.gov.pl
data:
26 lip 2019, 11:32
temat:
Pytanie dotyczące zasad rejestracji NOP
Szanowny Panie Dyrektorze,
Przede wszystkim proszę zwrócić uwagę, że nie jest to wniosek o informację publiczną, tylko zwykłe pytanie obywatela do urzędnika. Tylko od dobrej woli urzędnika (czyli Pana) zależy, czy Pan na to pytanie udzieli odpowiedzi.
A więc: czy zgon „z nieznanych przyczyn” (kategorie od R95 do R99 wg ICD-10) do którego doszło 3 dni po szczepieniu, to jest ciężki niepożądany odczyn poszczepienny?
W jakiej sytuacji taki zgon zostanie przez PZH uznany za ciężki NOP, a w jakiej sytuacji zostanie zakwalifikowany do kategorii „inne zgłoszenie”?
Czy może Pan podać jakieś przykłady jednej i drugiej sytuacji?
Pytam Pana o to, ponieważ PZH „analizuje” zgony w następstwie czasowym szczepienia i stwierdza, kiedy taki zgon to NOP, a kiedy „inne zgłoszenie”.
Z góry dziękuję za odpowiedź, która – w co wierzę – zwiększy zaufanie rodziców do „szczepień ochronnych”.
Z poważaniem.
Jeśli jesteś urzędnikiem i nie chcesz odpowiadać na pewne pytania, to możesz również odpisać pytającemu w taki sposób, aby Twoja „odpowiedź” była kompletnie niezrozumiała, być może nawet dla Ciebie samego. 🙂
do:
dyrektor@pzh.gov.pl
DW:
nik@nik.gov.pl, Ministerstwo Zdrowia <kancelaria@mz.gov.pl>
data:
12 sie 2019, 09:16
Zgodnie ze wskazaniem CSIOZ wnoszę o wskazanie podstawy prawnej:
W związku z powyższym proszę o wskazanie normy prawnej, która nadaje pracownikom NIZP-PZH kompetencje do zmiany kwalifikacji zgłoszenia NOP udostępnionego przez inspekcję sanitarną.
Rozumiem, że skoro System przewiduje taką możliwość, to musi istnieć podstawa prawna, która nadaje pracownikom PZH takie kompetencje, ze zmianą kwalifikacji NOP na nie-NOP włącznie.
Proszę więc o wskazanie tej podstawy prawnej, w oparciu o którą w SMZ stworzono funkcjonalność umożliwiającą pracownikowi NIZP-PZH zmianę kwalifikacji zgłoszenia NOP.
Z poważaniem,
Aby nie odpowiedzieć na skierowane do Ciebie pytanie, możesz również udawać, że prośba o wskazanie przyczyn Twojego postępowania jest „żądaniem wyciągania wniosków z pewnych faktów i zdarzeń”. 🙂
Niniejszym wnoszę o wyjaśnienie, dlaczego dotychczas każdy zgon zgłaszany jako NOP był przez PZH kwalifikowany niezmiennie do kategorii „inne zgłoszenie”, a nie do kategorii NOP, skoro:
1. definicja NOP, ustawowa, stanowi, że NOP to „niepożądany objaw chorobowy pozostający w związku czasowym z wykonanym szczepieniem ochronnym„(art. 2 ppkt 16 ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi),
2. „za związane czasowo ze szczepieniem uznaje się zaburzenia stanu zdrowia, które wystąpiły w okresie 4 tygodni po podaniu szczepionki. Mogą one być wynikiem: 1) indywidualnej reakcji organizmu człowieka szczepionego na podanie szczepionki; 2) błędu wykonania szczepionki lub błędu podania szczepionki; 3) zjawisk od szczepienia niezależnych, a tylko przypadkowo pojawiających się po szczepieniu.”
(ROZPORZĄDZENIE MINISTRA ZDROWIA z dnia 21 grudnia 2010 r. w sprawie niepożądanych odczynów poszczepiennych oraz kryteriów ich rozpoznawania).
I teraz pytanie do Ciebie jest następujące:
Czy ufasz instytucji, która w taki sposób [NIE]odpowiada na pytania dotyczące zadań wykonywanych przez tę instytucję?
W najbliższych dniach „wiodące media” będą się pewnie chętnie ekscytować najnowszym wyrokiem WSA w Warszawie, który podtrzymał grzywnę za „nieszczepienie”, bo to jest kolejna doskonała okazja do postraszenia rodziców obawiających się powikłań poszczepiennych.
Mowa o wyroku VII SA/Wa 3097/18 z dnia 6 czerwca 2018 roku.
Przekaz będzie prosty: jeśli nie szczepisz, to dostaniesz grzywnę, więc Twój wybór to albo szczepienie, albo grzywna.
Jedno jest pewne, nikt, kto będzie pisał o tym wyroku w celu postraszenia Was grzywną, ani słowem nie wspomni o tym, że ten przypadek dotyczy rodziców, którzy
nie stawili się z dzieckiem na badanie kwalifikacyjne.
O tym przeczytacie dopiero w samym uzasadnieniu sądu do tego wyroku:
Najprawdopodobniej wyrok ten dotyczy kolejnej ofiary taktyki pewnego stowarzyszenia, które swego czasu dość mocno lansowało strategię „nicnierobienia”, sugerując rodzicom, że nie muszą iść na badanie kwalifikacyjne, bo nie jest ono obowiązkowe, co później dawało stowarzyszeniu doskonały pretekst do zrzutek na „darmową pomoc prawną” dla rodziców, którzy w wyniku strategii „nicnierobienia” otrzymywali grzywny. Ot, taka samonapędzająca się maszyna: nic nie rób, a jak dostaniesz grzywnę, to my ci „za darmo” pomożemy, bo zrobimy zrzutkę na „darmową pomoc prawną”.
Tyle że w każdym przypadku, gdy rodzice uwierzyli, że nie muszą iść na kwalifikację do szczepienia, ta „darmowa pomoc” będzie się zawsze kończyła tak, jak w tym wyroku, czyli w pełni zasłużoną grzywną, od której już nie będzie ucieczki.
Tak więc na badanie kwalifikacyjne bezwzględnie zawsze musicie iść, a wtedy to na lekarzu będzie ciążył obowiązek:
wykluczenia przeciwwskazań,
wystawienia zaświadczenia o przeprowadzeniu lekarskiego badania kwalifikacyjnego,
skierowania dziecka na konsultację specjalistyczną w przypadku, gdy lekarz uważa, że szczepienie powinno być długotrwale odroczone.
A zanim pójdziesz z Twoim dzieckiem na obowiązkowe badanie kwalifikacyjne, to poczytaj poniższą „lekturę obowiązkową”. 🙂
Jeśli jesteś osobą urodzoną w latach 1975-1990 i szczepioną jako dziecko tylko jedną dawką szczepionki przeciw odrze, lub osobą nieszczepioną, która na odrę jeszcze nie chorowała, to…
MASZ DZIŚ PROBLEM.
Dlaczego?
Bo możesz skończyć tak, jak ta 43-letnia matka trójki dzieci:
Taki scenariusz jest jak najbardziej możliwy także w Polsce i zagraża on obecnie wielu milionom Polaków, którzy w latach 1975-1990 otrzymali jednodawkowe szczepienie przeciw odrze, lub którzy nie byli szczepieni i nie chorowali dotychczas na odrę.
Według danych GUS-u, Polacy urodzeni w latach 1975-1990 to obecnie około 10 milionów osób. U wielu z tych osób poszczepienna odporność z dzieciństwa mogła już dawno wygasnąć – zwłaszcza tam, gdzie szczepienie było tylko jednodawkowe – więc zachorowanie tych dorosłych osób na odrę może się teraz zakończyć ze skutkiem równie tragicznym, jak w przypadku tej nieszczęsnej stewardessy.
Oczywiście nikt w Polsce nie wie, ilu dorosłych Polaków to obecnie osoby bez odporności przeciw odrze:
No bo po co Główny Inspektor Sanitarny miałby wiedzieć, ile milionów dorosłych Polaków może potencjalnie zarazić odrą na przykład osoby, które nie mogą się szczepić, doprowadzając do ich śmierci w wyniku powikłań?
Przecież powszechnie wiadomo, że odrą zarażają wyłącznie nieszczepione dzieci „antyszczepionkowców”…
A więc kto dzisiaj odpowiada za obserwowaną w Polsce w tym roku „falę” zachorowań na odrę?
Dzieci „uchylające się”, czy może raczej miliony osób dorosłych bez odporności przeciw odrze?
Wiemy już, że nie wiemy, ilu jest dorosłych Polaków nieodpornych na zachorowanie na odrę.
A czy wiemy, ile mamy w Polsce dzieci „uchylających” się od szczepienia przeciw odrze?
Zadałem to pytanie warmińsko-mazurskiemu wojewódzkiemu inspektorowi sanitarnemu, pytając go, ile ma na swoim terenie dzieci, które „uchyliły się” od szczepienia MMR.
Odpowiedź po prostu „zwala z nóg”:
A więc na terenie województwa warmińsko-mazurskiego mieszka sobie dzisiaj „aż” 62 dzieci, które nie otrzymały ani jednej dawki MMR. Po prostu zgroza – 62 dzieci na niemal 1,5 miliona mieszkańców tego województwa. Radni czym prędzej powinni uchwalić prawo, które pozbawi te 62 dzieci dostępów do żłobków i przedszkoli… (tak, to była ironia… 🙂 )
Dla porównania, woj. warmińsko-mazurskie to obecnie 358,5 tys. osób urodzonych w latach 1975-1990. Wiele z tych osób, być może olbrzymia większość, otrzymało w dzieciństwie tylko jedną dawkę szczepionki przeciw odrze, więc dzisiaj te osoby już od dawna mogą być nieodporne na zachorowanie na odrę.
Tak więc w samym tylko województwie warmińsko-mazurskim mamy 62 dzieci bez odporności przeciw odrze (bo nie zostały zaszczepione) i ponad 350 tysięcy dorosłych, z których na pewno część (a być może większość?), to osoby, u których poszczepienna odporność przeciw odrze już dawno zanikła. Tak to obecnie się prezentuje.
A tymczasem co mamy w mediach? W mediach mamy „szczujnię” przeciw rodzicom, którzy powstrzymują się od zaszczepienia swoich dzieci ze względu na obawę przed powikłaniami poszczepiennymi.
A przecież gdyby wszyscy dorośli wokół byli zaszczepieni, to po co szczepić dzieci? No bo od kogo noworodek zarazi się odrą, jeśli wszyscy dorośli wokół niego są po dwóch dawkach MMR?
Dorośli – dlaczego się nie doszczepiacie, chowając się za plecami waszych, a zwłaszcza cudzych dzieci, od których oczekujecie, że będą zaszczepione?
Więc kogo należy się bardziej obawiać? Kilkudziesięciu nieszczepionych dzieci, czy kilku lub kilkudziesięciu tysięcy zaszczepionych w dzieciństwie i już nieodpornych, dorosłych Polaków?
Jak to może wyglądać w skali kraju?
Kilkaset dzieci bez ani jednego szczepienia MMR i być może kilka milionów dorosłych Polaków nieodpornych na zachorowanie na odrę po jednej dawce szczepionki z dzieciństwa?
A już tak zupełnie „na marginesie”: każdy dorosły Polak, który jako dziecko był tylko raz szczepiony przeciw odrze, może dziś podziękować państwu polskiemu, że teraz już za własne pieniądze musi wykonać szczepienie MMR, aby BYĆ MOŻE nie podzielić losu pewnej 43-letniej stewardessy.
Dlaczego „BYĆ MOŻE„?
Bo żadne szczepienie nie gwarantuje Ci 100-procentowej odporności.
Ale zapłacić za szczepionkę musisz, jeśli chcesz zmniejszyć ryzyko zachorowania na odrę i ryzyko zgonu w wyniku powikłań.
Zmniejszyć, a nie wyeliminować…
Czyli czekamy teraz w spokoju na kilka zgonów w wyniku powikłań po odrze u dorosłych Polaków i producenci szczepionek MMR mogą zacierać ręce.
Kilka milionów potencjalnych klientów… Tylko pozazdrościć, prawda? 🙂
Jeśli dziecko umrze kilka godzin albo kilka dni po szczepieniu i jeśli lekarz zgłosi taki zgon jako niepożądany odczyn poszczepienny do sanepidu, to takie zgłoszenie trafi w końcu do Państwowego Zakładu Higieny, który uzna, że to nie jest NOP, bo:
„Poza zbieżnością czasową nie znaleziono podstaw do powiązania zgonu ze szczepieniem”
Gdy zapytamy Państwowy Zakład Higieny, na jakiej podstawie nie uznaje, że NOP, to NOP, PZH odpowie, że robi to na podstawie umowy między GIS i PZH:
Gdy poprosimy PZH o kopię tej umowy, to PZH będzie robić wszystko, aby tej umowy nie pokazać:
Cóż… Każdy pretekst jest dobry…
Ale czego się boi PZH nie chcąc pokazać tej umowy?
Na szczęście Główny Inspektor Sanitarny się nie boi i poproszony o udostępnienie kopii tej umowy przesłał mi ją bez żadnego problemu. 🙂
Oto więc długo wyczekiwana kopia umowy między GIS i PZH, której PZH nie chciał pokazać, na podstawie której – jak twierdzi PZH – dokonuje zmiany kwalifikacji zgłoszeń NOP uznając na przykład, że każde zgłoszenie zgonu jako NOP, to nie jest NOP:
I co? 🙂
Widzi ktoś tu gdzieś choć jedno zdanie, z którego wynikałoby, że jednym z zadań PZH przewidzianych w tej umowie jest analizowanie i weryfikowanie zgłoszeń NOP, łącznie ze zmianą kwalifikacji tych zgłoszeń?
Tak, dobrze widzicie – w tej umowie nie ma o tym ani jednego słowa!
Umowa dotyczy wyłącznie statystyki zatruć i zachorowań na choroby zakaźne. oraz raportowania stanu zaszczepienia populacji przeciw chorobom zakaźnym.
Dlaczego więc PZH przywołuje tę umowę jako dokument, który rzekomo uprawnia ich do zmiany kwalifikacji zgłoszeń NOP na nie-NOP?
A nawet sam GIS potwierdza, że właśnie na tej podstawie PZH przygotowuje roczne sprawozdania także o niepożądanych odczynach poszczepiennych:
Aż chciałoby się zapytać „Co tu się w ogóle dzieje?!”. PZH twierdzi, że zmienia kwalifikację NOP na podstawie umowy, w której nie ma o tym ani słowa…
Ale to jeszcze nie wszystko… 🙂
Otóż jest coś takiego, co się nazywa „System Monitorowania Zagrożeń”.
System Monitorowania Zagrożeń (SMZ) ma swój „manual”, który jest dostępny TUTAJ.
I w manualu tym, na stronach 30-31, znajdujemy taką oto ciekawostkę:
Czyli SMZ umożliwia pracownikowi PZH zmianę kwalifikacji zgłoszenia NOP dokonanego przez lekarza na przykład na „nie NOP”.
Napisałem więc do CSIOZ-a z pytaniem, na jakiej to podstawie prawnej pracownicy PZH mają w SMZ udostępnioną możliwość zmieniania kwalifikacji zgłoszeń NOP przesyłanych przez lekarzy do sanepidów:
W związku z powyższym proszę o wskazanie normy prawnej, która nadaje pracownikom NIZP-PZH kompetencje do zmiany kwalifikacji zgłoszenia NOP udostępnionego przez inspekcję sanitarną.
Rozumiem, że skoro System przewiduje taką możliwość, to musi istnieć podstawa prawna, która nadaje pracownikom PZH takie kompetencje, ze zmianą kwalifikacji NOP na nie-NOP włącznie.
Proszę więc o wskazanie tej podstawy prawnej, w oparciu o którą w SMZ stworzono funkcjonalność umożliwiającą pracownikowi NIZP-PZH zmianę kwalifikacji zgłoszenia NOP.
Łączę wyrazy szacunku.
CSIOZ odpisał mi w kilku słowach, żeby pytać PZH:
Zgodnie z sugestią CSIOZ przesłałem więc tę odpowiedź do PZH z prośbą o wskazanie podstawy prawnej i czekam niecierpliwie na ich odpowiedź, którą się z Wami tutaj podzielę jak tylko wpadnie do mojej skrzynki mailowej.
O ile oczywiście po stronie PZH nie zajdzie „niemożność”… 🙂
„Warto korzystać z prawa do petycji. Bo petycja musi być opublikowana a instytucja, w której gestii jest rozwiązanie problemu, musi publicznie na to odpowiedzieć (choć nie musi się z nami godzić).”
Więc korzystajmy. 🙂
Jak złożyć petycję do Ministra Zdrowia? Kliknij TUTAJ.
Minister Zdrowia
ul. Miodowa 15
00-952 Warszawa kancelaria@mz.gov.pl
Petycja do Ministra Zdrowia o gromadzenie danych o zgonach w następstwie czasowym szczepienia
Na podstawie art. 63 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997r., w trybie określonym w Ustawie z dnia 11 lipca 2014r. o petycjach (Dz.U. 2014 poz. 1195) korzystając z przysługującego mi, konstytucyjnego prawa do zgłaszania petycji do organów władzy publicznej, wnoszę w interesie publicznym petycję do Ministra Zdrowia o stworzenie systemu do gromadzenia danych o zgonach w następstwie czasowym szczepienia.
Uzasadnienie
Minister Zdrowia pismem sygn. MD.051.1.2019.AW odrzucił petycję o modyfikację wzoru karty zgonu polegającą na dodaniu w niej rubryki o dacie ostatniego szczepienia, co wydaje się najbardziej naturalnym sposobem gromadzenia danych o zgonach w następstwie czasowym szczepienia.
W niniejszej petycji pozostawiam więc do samodzielnej decyzji Ministrowi Zdrowia, w jaki sposób owo gromadzenie (rejestrowanie) informacji o dacie ostatniego (przed zgonem) szczepienia zostanie zorganizowane, a wnoszę jedynie o stworzenie systemu, który takie dane będzie gromadził.
Gromadzenie takich informacji jest bowiem w mojej ocenie jednym z niezbędnych elementów umożliwiających rzetelną ocenę bezpieczeństwa “szczepień ochronnych”, ponieważ w chwili obecnej nikt w Polsce nie wie, jak często dochodzi w Polsce do zgonów w następstwie czasowym szczepienia oraz jakie są przyczyny tych zgonów. Taki stan rzeczy uniemożliwia także odpowiedź na pytanie, jak często z podobnych przyczyn umierają dzieci nieszczepione.
To z kolei oznacza, że monitorowanie bezpieczeństwa Programu Szczepień Ochronnych jest w Polsce obecnie jedną wielką fikcją, więc konieczne jest stworzenie systemu, który będzie gromadził informacje o zgonach w następstwie czasowym szczepienia, wraz z przyczynami tych zgonów.
Nadmieniam również, że od dnia 8 sierpnia 2019 na dostępnym publicznie profilu https://www.facebook.com/szczepienie.info/posts/2536728156615727 prowadzone jest badanie ankietowe polegające na udzielaniu przez ankietowanych odpowiedzi “TAK” lub “NIE” na pytanie w brzmieniu: “Czy przed poddaniem dziecka obowiązkowym szczepieniom ochronnym rodzice powinni mieć prawo do informacji, jak często i z jakich przyczyn umierają dzieci szczepione oraz jak często z takich samych przyczyn umierają dzieci nieszczepione?”.
Na dzień 10 sierpnia 2019, godz. 21:50, spośród niemal 1900 osób, które wzięły udział w tej ankiecie, 99% udzieliło odpowiedzi “TAK”, co świadczy o tym, jak olbrzymie jest zapotrzebowanie rodziców na informacje, na podstawie których można by było miarodajnie oceniać bezpieczeństwo polskiego Programu Szczepień Ochronnych, zamiast bazować jedynie na zaufaniu do profesjonalistów medycznych, którzy twierdzą, że „szczepienia są bezpieczne”, ale równocześnie nie umieją odpowiedzieć na pytanie, jak często i z jakich przyczyn umierają w Polsce dzieci szczepione oraz jak często z takich samych przyczyn umierają dzieci nieszczepione.
Zmuszanie rodziców do poddawania ich dzieci obowiązkowym zabiegom szczepienia przy niemożności uzyskania tego typu informacji przed wyrażeniem zgody na taki zabieg w mojej ocenie jest niedopuszczalne i świadczy o przedmiotowym traktowaniu rodziców przez organy odpowiedzialne za organizację „szczepień ochronnych”.
Z uwagi na powyższe, niniejsza petycja jest w pełni zasadna i wnoszę o jej pozytywne rozpatrzenie.
Oświadczam, że nie wyrażam zgody na ujawnienie moich danych osobowych.