Faza IV badań klinicznych, czyli nieustanny, przymusowy eksperyment na naszych dzieciach.

Czwarta faza badań klinicznych ma na celu zyskanie pewności, że szczepionka naprawdę jest bezpieczna:


https://www.gcppl.org.pl/Dla-Pacjentow/Badania-kliniczne

Tymczasem szefowa Zespołu do Spraw Programu Szczepień Ochronnych przy Ministrze Zdrowia potwierdza, że wszystkie szczepionki podawane przymusowo polskim dzieciom obecnie znajdują się w fazie IV badań klinicznych, więc cały czas trwa nieustanna weryfikacja bezpieczeństwa tych szczepionek:

A skoro cały czas trwa weryfikacja, to znaczy, że jeszcze nie wiadomo czy te szczepionki są naprawdę bezpieczne. Bo gdyby było wiadomo, to ta weryfikacja byłaby przecież niepotrzebna.

Podawanie szczepionki milionom dzieci po to, aby się przekonać, czy ta szczepionka naprawdę jest bezpieczna, bez wątpienia jest eksperymentem.

Encyklopedia PWN podaje następującą definicję eksperymentu:


https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/eksperyment;3897080.html

Mamy więc hipotezę „Szczepienia są bezpieczne”.

Hipotezę tę weryfikuje faza IV badań klinicznych.

Pani Ewa Augustynowicz potwierdza, że wszystkie szczepionki podawane obecnie polskim dzieciom znajdują się obecnie w fazie IV badań klinicznych, czyli w fazie weryfikacji, czy te szczepionki są naprawdę bezpieczne (trwa weryfikacja hipotezy „szczepienia są bezpieczne”).

A przecież nasza Konstytucja mówi wyraźnie, że nikt nie może brać udziału w eksperymentach naukowych bez dobrowolnie wyrażonej zgody:

„Eksperymentom naukowym, w tym medycznym – czyli eksperyment nie musi być medyczny, aby osoba biorąca w nim udział musiała uprzednio wyrazić DOBROWOLNĄ zgodę na ten eksperyment.

Wystarczy, że ten eksperyment będzie jedynie naukowy.

Bo nawet gdyby przyjąć, że szczepienie polskich dzieci nie jest eksperymentem medycznym, to bez wątpienia nadal jest eksperymentem przynajmniej naukowym:


https://sjp.pwn.pl/slowniki/eksperyment.html

Bo eksperyment to inaczej „doświadczenie naukowe”.

Badaną substancję podaje się myszom i sprawdza się, ile myszy zostanie zabitych – to jest eksperyment naukowy.

Albo podaje się dzieciom i sprawdza się, ile dzieci zostanie zabitych. I to też jest eksperyment naukowy.

Po co [przynajmniej w teorii] lekarze muszą zgłaszać niepożądane odczyny poszczepienne?

Żeby zweryfikować tezę „szczepienia są bezpieczne”.

Po to właśnie istnieje system, który [przynajmniej w teorii] ma gromadzić dane o dzieciach zabitych w trakcie eksperymentu – system rejestracji niepożądanych odczynów poszczepiennych.

Czy taki system byłby potrzebny, gdyby istniała pewność, że szczepionki nie zabijają dzieci, przynajmniej od czasu do czasu?

Po co zbierać dane o niepożądanych odczynach poszczepiennych, gdyby zostało udowodnione, że szczepionki nigdy nie mogą doprowadzić do śmierci lub do trwałych powikłań?

Bez dobrowolnie wyrażonej zgody…

Czy zgoda na udział w eksperymencie jest dobrowolna, jeśli brak zgody oznacza dotkliwe kary finansowe w postaci grzywien przymuszających do dobrowolnej realizacji obowiązku”?

To może uznajmy, że każda kobieta wyraża dobrowolną zgodę na gwałt, jeśli gwałciciel grozi jej, że ją zabije w przypadku niewyrażenia zgody?

To może przyjmijmy, że gwałt nie jest przestępstwem, jeśli gwałciciel zapyta: „Czy mogę Cię zgwałcić? Bo jeśli nie, to Cię zabiję!”.

Jeśli kobieta została później zgwałcona, to znaczy że wyraziła dobrowolną zgodę.

Jeśli została zabita, to znaczy, że nie wyraziła zgody. Proste, prawda?

To jest przecież ta sama logika, którą w przypadku „dobrowolnego przymusu” szczepień stosują sanepidy, sądy administracyjne, Minister Zdrowia i Rzecznik Praw Obywatelskich.

Czy więc tylko ja mam takie wrażenie, że codziennie w Polsce – i to od wielu lat – dochodzi do bezczelnego łamania artykułu 39 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej poprzez przymuszanie rodziców, za pomocą grzywien, do wyrażenia zgody na udział ich dzieci w eksperymencie, którego celem jest weryfikacja hipotezy „szczepienia są bezpieczne”?

I teraz już jest jasne, dlaczego Minister Zdrowia nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, czy dzieci szczepione są zdrowsze od nieszczepionych:

No bo przecież eksperyment naukowy, który mógłby to wykazać, cały czas trwa…

 


Chcesz pomóc w utrzymaniu bloga szczepienie.info? Zajrzyj TUTAJ.

Szczerość URPL czyli „monitorowanie” poprzez archiwizowanie.

Jak Wam się wydaje, po co lekarze [przynajmniej w teorii] zgłaszają [powinni zgłaszać] niepożądane odczyny poszczepienne?

Dziecko nagle umiera z nieznanych przyczyn 3 dni po szczepieniu – jak powinien zadziałać rzeczywisty, a nie „tekturowy” monitoring bezpieczeństwa szczepień?

  1. Lekarz stwierdzający zgon pyta rodziców, kiedy dziecko było ostatnio szczepione.
  2. Po otrzymaniu od rodziców informacji, że ostatnie szczepienie odbyło się 3 dni temu, lekarz natychmiast zgłasza NOP do sanepidu.
  3. Sanepid natychmiast przekazuje zgłoszenie do URPL oraz do Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego.
  4. Wojewódzki Inspektor Sanitarny natychmiast przekazuje zgłoszenie do Głównego Inspektora Sanitarnego, który na bieżąco monitoruje zgłoszenia zgonów w następstwie czasowym szczepienia i na bieżąco ocenia, czy liczba tych zgonów nie jest aby na pewno niepokojąca.
  5. URPL natychmiast przekazuje zgłoszenie do Europejskiej Agencji Leków.
  6. Europejska Agencja Leków natychmiast przekazuje zgłoszenie do producenta szczepionki, żeby producent miał wiedzę o tym, jak często dzieci umierają wkrótce po podaniu jego szczepionki, bo być może trzeba się zastanowić, czy aby na pewno ta szczepionka jest bezpieczna…

A jak to funkcjonuje w rzeczywistości?

  1. Lekarz stwierdzający zgon za żadne skarby świata nie zapyta rodziców, kiedy dziecko było ostatnio szczepione, bo gdyby nie daj Boże dowiedział się, że dziecko 3 dni temu otrzymało szczepionkę, to musiałby zgłosić NOP. I nawet jeśli rodzice – przy całym ogromie tragedii, która ich właśnie spotkała – zachowają przytomność umysłu i poinformują lekarza, że przecież 3 dni wcześniej dziecko było szczepione, to lekarz zrobi wszystko, co tylko możliwe, aby rodziców przekonać, że „to na pewno nie od szczepionki”, więc nie trzeba zgłaszać NOP.

I tyle. Koniec. Na tym etapie w Polsce najczęściej kończy się „monitorowanie” bezpieczeństwa szczepień.

„To na pewno nie od szczepionki” i problem z głowy.

Przy czym drobna uwaga: to nie dotyczy tylko zgonów wkrótce po szczepieniu. To dotyczy sepsy wkrótce po szczepieniu, zapalenia płuc wkrótce po szczepieniu, padaczki wkrótce po szczepieniu, zapalenia mózgu wkrótce po szczepieniu i każdego innego objawu chorobowego, który pojawia się wkrótce po szczepieniu i oczywiście „na pewno nie od szczepionki”.

Bo tak w Polsce działa „monitorowanie” bezpieczeństwa szczepień…

A jeśli wydarzy się cud, czyli jeśli lekarz zgłosi NOP?

Zgłoszenie trafi do sanepidu. Sanepid przekaże je do Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych i do Państwowego Zakładu Higieny.

Państwowy Zakład Higieny jak zawsze uzna, że to nie NOP – tak jak do tej pory zawsze robił w przypadku każdego zgłoszenia NOP, gdy doszło do śmierci dziecka wkrótce po szczepieniu.

A URPL?

Teoretycznie URPL powinien to zgłoszenie przekazać do Europejskiej Agencji Leków, która teoretycznie powinna to zgłoszenie przekazać producentowi szczepionki, żeby producent szczepionki WIEDZIAŁ, że właśnie jakieś dziecko zmarło wkrótce po podaniu tej szczepionki.

Ale w praktyce wygląda to następująco:

Widać to dobrze?

URPL jedynie CZASAMI przekazuje tylko NIEKTÓRE zgłoszenia do Europejskiej Agencji Leków. Tylko te, które uzna za przypadki „nowe, dotychczas nieznane”.

Więc jeśli co jakiś czas jakieś dziecko nagle umrze z nieznanych przyczyn tuż po szczepieniu, to taki przypadek nie jest przecież ani „nowy” ani „dotychczas nieznany” (bo co jakiś czas jakieś dziecko umiera w ten sposób wkrótce po szczepieniu), więc takiego zgłoszenia nie trzeba przekazać do Europejskiej Agencji Leków.

Zgłoszenie ląduje więc bezpiecznie w bazie EudraVigilance – o ile lekarz zgłosił NOP.

 


Chcesz pomóc w utrzymaniu bloga szczepienie.info? Zajrzyj TUTAJ.

Tiomersal, DTP i „dawka bezpieczna” (dla niemowlaka i dorosłego mężczyzny).

Czy coś, co jest przymusowo podawane niemowlętom, może być niebezpieczne dla osoby dorosłej?

Okazuje się, że w przypadku szczepionki DTP, zawierającej związek rtęci, czyli tiomersal, nawet sam producent nie wie, czy dawka proporcjonalna do wagi ciała byłaby bezpieczna dla osoby dorosłej.

Fajnie, prawda? 🙂

Polskie niemowlęta dostają pierwszą przymusową dawkę szczepionki DTP (błonica, tężec, krztusiec) w drugim miesiącu życia.

Waga dwumiesięcznego niemowlaka to średnio około 5 kilogramów. I ktoś zdecydował, że w takie 5-kilogramowe ciałko wstrzykuje się 0,5 mililitra szczepionki DTP, zawierającej związek rtęci.

I podobno to jest bezpieczne. 🙂

Czy jednak byłoby to tak samo bezpieczne, gdyby potężny mężczyzna o wadze 93 kilogramy dostał taką samą dawkę szczepionki DTP?

Taką samą, czyli oczywiście proporcjonalną do wagi jego ciała.

Jeśli niemowlę o wadze 5kg dostaje 0,5ml szczepionki DTP, to dawka proporcjonalna dla wagi ciała 93kg wyniesie 0,5*93/5=9,3ml

Nie wiem, czy ktokolwiek przede mną wpadł na to, żeby zadać takie proste i oczywiste pytanie producentowi szczepionki sprawdzając w ten sposób, czy ta szczepionka jest naprawdę bezpieczna.

W każdym razie ja wpadłem i zadałem:

I ku mojemu zdziwieniu okazało się, że producent szczepionki jest wobec postawionego problemu zupełnie bezradny. Otóż Biomed zwyczajnie stchórzył.

Producent szczepionki DTP podawanej przymusowo niemowlętom nie jest w stanie zapewnić, że dawka szczepionki wstrzykiwana pod przymusem w niemowlaka będzie nadal bezpieczna, jeśli proporcjonalnie do swojej wagi ciała otrzyma ją dorosły mężczyzna:

Tak więc o ile podobno to jest bezpieczne:

to nawet sam producent szczepionki nie wie, czy to jest bezpieczne:

No to teraz wyobraźcie sobie, że producent mleka dla niemowląt nie wie, czy dawka mleka, którą otrzymuje niemowlę, podana dorosłemu mężczyźnie proporcjonalnie do jego wagi ciała, będzie dla tego mężczyzny bezpieczna…

Czy więc podalibyście mleko dla niemowląt swojemu dziecku, gdyby jego producent nie wiedział, czy dawka tego mleka, podana dorosłemu mężczyźnie proporcjonalnie do wagi jego ciała, będzie bezpieczna?

 


Chcesz pomóc w utrzymaniu bloga szczepienie.info? Zajrzyj TUTAJ.

Czy lekarz powinien zgłosić NOP w przypadku zgonu dziecka z nieznanych przyczyn 3 dni po szczepieniu?

Niestety po raz kolejny mamy okazję się przekonać, że polski system „monitorowania bezpieczeństwa szczepień” to najwyraźniej jedynie „tekturowa atrapa”, której celem jest wyłącznie udawanie, że ktoś coś „monitoruje”.

Niby banalnie proste pytanie z niby oczywistą odpowiedzią:

Czy lekarz powinien zgłosić NOP, jeśli dziecko umiera 3 dni po szczepieniu, a przyczyna zgonu nie jest znana?

To pytanie zadałem Urzędowi Rejestracji Produktów Leczniczych oraz Głównemu Inspektorowi Sanitarnemu.

URPL od razu na wszelki wypadek „umywa ręce” i podrzuca to „śmierdzące jajo” GIS-owi Pinkasowi:

A GIS Pinkas?

Otóż Główny Inspektor Sanitarny udaje, że nie zrozumiał pytania i zamiast odpowiedzieć na pytanie, które zadałem, przysyła odpowiedzi na szereg innych pytań, których nie było. 🙂

Oto dokładna treść zadanego pytania:

Niniejszym wnoszę o udzielenie mi odpowiedzi lub wnoszę o wskazanie kompetentnego organu/urzędu, który udzieli mi odpowiedzi na następujące pytanie:

czy lekarz, który stwierdza zgon dziecka i kwalifikuje ten zgon do kategorii R99 wg ICD-10 („Inne niedokładnie określone lub nieznane przyczyny zgonu”) jest zobowiązany do zgłoszenia niepożądanego odczynu poszczepiennego do Państwowej Inspekcji Sanitarnej zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Zdrowia z dnia 21 grudnia 2010 r. w sprawie niepożądanych odczynów poszczepiennych oraz kryteriów ich rozpoznawania, jeśli do zgonu doszło 3 dni po szczepieniu?

I „odpowiedź” GIS-a Pinkasa:

Dziwne, prawda?

Nie pytałem ich przecież, jak wygląda procedura zgłaszania NOP przez lekarzy i w jakich aktach prawnych jest ona opisana.

Nie pytałem, kto „jest odbiorcą zgłoszeń niepożądanych odczynów poszczepiennych lub zgłoszeń niepożądanych działań produktów leczniczych”.

Nie pytałem, kto prowadzi i weryfikuje merytorycznie rejestry NOP.

Nie pytałem, czy procedura zgłaszania przez lekarza odczynu poszczepiennego jest standardowym działaniem stosowanym w kraju i realizowanym w celu zapewnienia właściwego monitoringu
niepożądanych działań szczepionek.

Nie pytałem, czy organy Państwowej Inspekcji Sanitarnej posiadają kompetencje w zakresie weryfikowania poprawności rozpoznań klinicznych niepożądanych odczynów poszczepiennych.

Nie pytałem, kto dokonuje oceny poprawności i kompletności nadsyłanych zgłoszeń.

Nie pytałem, w której zakładce na stronie GIS znajdują się informacje na temat NOP.

Zapytałem, czy lekarz powinien zgłosić NOP, jeśli dziecko 3 dni po szczepieniu umrze z nieznanych przyczyn.

Skoro więc Główny Inspektor Sanitarny nie potrafi zdecydować, czy w przypadku nagłego zgonu dziecka 3 dni po szczepieniu należy zgłosić NOP, to jak w tej sytuacji oczekiwać od lekarzy, żeby rozumieli, kiedy powinni, a kiedy nie powinni zgłaszać niepożądane odczyny poszczepienne?

Jak w tej sytuacji ufać, że szczepienia są bezpieczne (bo są podobno „monitorowane”), skoro nawet Główny Inspektor Sanitarny nie wie, czy należy zgłosić NOP, gdy dziecko 3 dni po szczepieniu zmarło „z nieznanych przyczyn”?

Jak można rodziców zmuszać do szczepienia ich dzieci, skoro nawet GIS Pinkas nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, czy lekarz powinien zgłosić NOP, jeśli dziecko nagle umrze 3 dni po szczepieniu?

 


Chcesz pomóc w utrzymaniu bloga szczepienie.info? Zajrzyj TUTAJ.

Charakterystyka Produktu Leczniczego – Rodzicu, [podczas badania kwalifikacyjnego] nie bądź mądrzejszy od lekarza.

Niektórzy rodzice bardzo się upierają, żeby lekarz na badaniu kwalifikacyjnym koniecznie pokazał im Charakterystykę Produktu Leczniczego (ChPL).

No dobrze, ale tak właściwie to po co?

Prawidłowa kolejność czynności jest przecież następująca:

1. Przed wejściem do gabinetu obowiązkowo włączasz dyktafon w telefonie, włączając jednocześnie tryb samolotowy, żeby Ci nikt nie przeszkodził w nagrywaniu.

2. Na powitanie możesz lekarzowi powiedzieć, że już nagrywasz i że będziesz nagrywać aż do samego końca, bo takie masz prawo.

Możesz też nic nie mówić i nagrywać w tajemnicy przed lekarzem – decyzja należy tutaj wyłącznie do Ciebie, a nagrywanie w tajemnicy przed lekarzem Twojej rozmowy z tym lekarzem nie jest zabronione.

Z drugiej strony, poinformowanie lekarza, że nagrywasz, najprawdopodobniej drastycznie uprości cały proces, bo lekarz albo grzecznie powie, że nie wyraża zgody na nagrywanie (oj, jak Ci przykro…) albo wręcz wywali Was z gabinetu na tak zwany „zbity pysk”, uniemożliwiając Wam tym samym wykonanie obowiązku.

A ponieważ od początku miałaś włączony dyktafon w telefonie, to masz niepodważalny dowód na to, że lekarz uniemożliwił Ci zaszczepienie dziecka, choć dopełniłaś obowiązku i stawiłaś się na badanie kwalifikacyjne.

A jeśli lekarz jakimś cudem Was nie wyrzuci zgadzając się na nagrywanie, lub jeśli nie poinformujesz go o nagrywaniu (bo wtedy to na pewno Was nie wyrzuci), to:

3. Pozwalasz lekarzowi zbadać i zakwalifikować Twoje dziecko do szczepienia.

UWAGA! Bardzo ważne!

O nic nie pytasz. Nie udajesz, że wiesz lepiej od lekarza, co on ma zrobić. Jedynie odpowiadasz grzecznie na wszystkie jego pytania. To on jest tutaj fachowcem, a nie Ty. Ty się nie znasz na zdrowiu i chorobach i niech tak pozostanie do samego końca.

Gdy więc lekarz zapyta, czy Twoje dziecko jest zdrowe, to odpowiadasz – zgodnie z prawdą – że nie wiesz, bo skąd masz wiedzieć, czy Twoje dziecko nie ma na przykład raka, który jeszcze nie daje żadnych objawów.

To lekarz jest tam od tego, aby stwierdzić, czy Twoje dziecko jest zdrowe, więc nie zdejmuj z niego tej odpowiedzialności – niech sobie stwierdza i niech SAMODZIELNIE podejmie decyzję.

4. Gdy po krótkim badaniu ogólnym lekarz oświadczy, że zakwalifikował Twoje dziecko do szczepienia, trzepoczesz rzęsami i pytasz go dla pewności: „Czy to wszystko?”.

5. Gdy lekarz potwierdzi, że to wszystko i że „Teraz można już przejść tam obok do Pani Krysi, żeby zaszczepiła”, ponownie trzepoczesz rzęsami i pytasz lekarza, jakie przeciwwskazania do tego szczepienia producent szczepionki zapisał w ChPL i w jaki sposób lekarz te przeciwwskazania, jedno po drugim, wykluczył.

Lekarz powie, że nie wie, albo że on przecież „nie stwierdził przeciwwskazań” i to wystarczy, albo jeszcze lepiej – zapyta „Pani Krysiu, a czym my dzisiaj szczepimy?”.

Czasem w przypływie szczerości lekarz potrafi uczciwie przyznać, że przeciwwskazań z ChPL nie da się wykluczyć, bo nie ma takich badań, zwłaszcza finansowanych przez NFZ.

I to jest ten moment, gdy grzecznie dziękujesz, zabierasz dziecko i opuszczasz przychodnię. 🙂

Jeśli nagrywałaś w tajemnicy, to teraz poinformuj lekarza, że niestety przed chwilą nagrałaś niedopełnienie przez niego ciążących na nim obowiązków związanych z badaniem kwalifikacyjnym, przez co samo szczepienie stało się niewykonalne.

Lekarz nie wykluczył przeciwwskazań (przyznał, że nie wie, co jest w ChPL albo wręcz przyznał, że nawet nie wiedział, jaką szczepionką Twoje dziecko ma być szczepione lub oświadczył, że przeciwwskazań z ChPL nie da się wykluczyć) i w dodatku nie dał Ci zaświadczenia o przeprowadzeniu badania kwalifikacyjnego – między innymi po to pytałaś go, czy to wszystko – aby się upewnić, że zaświadczenia nie dostaniesz.

W domu robisz szczegółowy stenogram z nagrania, który „w razie gdyby coś” wyślesz do sanepidu jako dowód, że do szczepienia nie doszło z winy lekarza informując przy tym sanepid, że oczywiście to tylko stenogram, a oryginał nagrania w razie potrzeby przedłożysz w sądzie jako dowód.

To tyle. 🙂

Czy gdybyś „na dzień dobry” rzuciła lekarzowi na stół Charakterystykę Produktu Leczniczego szczepionki, która ma być podana Twojemu dziecku, odkrywając w ten sposób już na samym początku wszystkie karty, to zdobyłabyś takie nagranie?

Szansa na to jest oczywiście znikoma.

Jednym z większych błędów, jakie można popełnić idąc z dzieckiem na badanie kwalifikacyjne, jest również zabranie ze sobą gotowego formularza zaświadczenia o przeprowadzeniu lekarskiego badania kwalifikacyjnego i „ratowanie” lekarza w sytuacji, gdy on takiego druku nie ma, albo – jeszcze lepiej – gdy w ogóle nie wiedział, że po badaniu kwalifikacyjnym musi takie zaświadczenie wypisać i wręczyć rodzicowi.

Do czego by to porównać?…

Wyobraź sobie, że policja zatrzymała Cię za przekroczenie prędkości i policjanci nie mogą Ci wlepić mandatu, bo im się bloczek mandatowy skończył. Ale Ty przecież masz czysty bloczek, więc wręczasz go radośnie policjantowi i prosisz o wypisanie mandatu… 🙂

Tak więc naprawdę nie bądźmy mądrzejsi od naszych lekarzy, którzy kwalifikują nasze dzieci do szczepienia i nie pomagajmy im na siłę, bo to jest zupełnie niepotrzebne.

No chyba że ktoś bardzo chce dostać grzywnę od sanepidu… 🙂


Chcesz pomóc w utrzymaniu bloga szczepienie.info? Zajrzyj TUTAJ.

Które szczepionki przeszły fazę IV badań klinicznych – odpowiedź URPL

Badania kliniczne fazy IV – dla przypomnienia, czym są i po co się je robi:

Więc są to bardzo ważne, a być może wręcz najważniejsze badania, które mogą być przeprowadzone tylko i wyłącznie już po wprowadzeniu leku, lub szczepionki, do obrotu – czyli inaczej jest to po prostu testowanie leku, lub szczepionki, „na żywym organizmie” ostatecznie potwierdzające, że lek jest bezpieczny (lub szczepionka).

Dopiero po takich testach można coś powiedzieć o faktycznym bezpieczeństwie leku, lub szczepionki, o ile oczywiście badanie takie było przeprowadzone rzetelnie i uczciwie, a nie pod z góry założoną tezę, którą należało za wszelką cenę udowodnić.

Ale aby oceniać, czy badanie kliniczne fazy IV było rzetelne, czy nie było, to najpierw trzeba ustalić, które szczepionki takim badaniom zostały poddane.

Mowa oczywiście wyłącznie o tych szczepionkach, które są w Polsce wstrzykiwane obowiązkowo w nasze dzieci.

Spróbowałem więc ustalić, które ze szczepionek podawanych przymusowo polskim dzieciom przeszły badania fazy IV, które ich nie przeszły, a które są jeszcze w trakcie tych badań.

Wysłałem w tym celu maila z wnioskiem o informację publiczną do URPL, ponieważ wcześniej Główny Inspektorat Farmaceutyczny kazał mi pytać o to właśnie URPL.

do: urpl@urpl.gov.pl,
gp@urpl.gov.pl
data: 29 gru 2019, 11:26
temat: Wniosek o informację publiczną

Niniejszym wnoszę o udostępnienie mi następującej informacji publicznej:

nazwy szczepionek, które są obecnie stosowane w ramach Programu Szczepień Ochronnych, dla których zakończono badania kliniczne fazy IV.

nazwy szczepionek, które są obecnie stosowane w ramach Programu Szczepień Ochronnych i które znajdują się obecnie w fazie IV badań klinicznych.

nazwy szczepionek, które są obecnie stosowane w ramach Programu szczepień Ochronnych,  dla których nie prowadzono badań klinicznych fazy IV.

Z góry dziękuję.


Odpowiedź przyszła tym razem już po kilku dniach i wygląda ona tak:

Czyli według URPL w ChPL szczepionek znajdziemy informację, czy szczepionka przeszła badania fazy IV, czy ich nie przeszła.

No to sprawdźmy…

Pierwsza z brzegu szczepionka Priorix wstrzykiwana w dzieci pod przymusem w ramach szczepienia obowiązkowego przeciw odrze, śwince i różyczce.

Sekcja 5.1 Priorixa wygląda w ChPL następująco:

No i jak? Czy po lekturze powyższego wiecie już, czy Priorix przechodził badania kliniczne fazy IV, czy ich nie przechodził? 🙂

Nie wiecie? No ale jagto?! Przecież URPL napisał, żeby tam sobie szukać…

Informacja przekazana przez URPL okazuje się więc zupełnie bezużyteczna. Czyli nadal nie wiemy, które ze szczepionek podawanych przymusowo polskim dzieciom przeszły jakiekolwiek badania fazy IV, o badaniach bezpieczeństwa to już w ogóle nie wspominając.

I – jak widać – nie dowiemy się tego nawet gdy zapytamy o to Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych. 🙂

Szczepionki są bezpieczne!

A co ze szczepionkami, które są w trakcie badań klinicznych fazy IV?

Otóż tu jest jeszcze śmieszniej, bo aby się dowiedzieć, które ze szczepionek podawanych obecnie przymusowo polskim dzieciom są w tej chwili w badaniach fazy IV, musicie się wykazać… „interesem prawnym”.

No to powodzenia życzę… 😉

Jeśli uda Ci się przekonać URPL, że masz „interes prawny” aby się dowiedzieć, które ze szczepionek podawanych obecnie w ramach PSO przechodzą właśnie badania kliniczne fazy IV, to koniecznie daj znać na maila kontakt@szczepienie.info 🙂

Są też szczepionki „dopuszczone do obrotu w procedurze centralnej” i od nich to już w ogóle URPL „umywa ręce”. W ich sprawie trzeba pytać Europejską Agencję Leków – i tu też życzę powodzenia… 🙂

No i jak? Czy Wasze zaufanie do szczepionek po tej lekturze wzrosło? 🙂

 


Chcesz wesprzeć blog szczepienie.info? Zajrzyj TUTAJ.

 

Żłobki i przedszkola – dyskryminacja dzieci nieszczepionych. RPO sugeruje rozwiązanie ustawowe.

Rzecznik Praw Obywatelskich postanowił zabrać głos w dyskusji na temat podejmowanych ostatnio przez samorządy uchwał, które polegają na utrudnianiu dostępu do żłobków i przedszkoli dzieciom, które nie mają kompletu obowiązkowych szczepień.

„Do Rzecznika Praw Obywatelskich wpłynęło kilkanaście wniosków, w których obywatele zwracają uwagę, że samorządy wprowadzające sporne kryterium nie uwzględniają sytuacji, w których niepoddanie dziecka obowiązkowemu szczepieniu jest spowodowane zaniedbaniem lekarza. Wnioskodawcy wskazywali, że w praktyce zdarzają się przypadki, w których lekarze nie wykluczają przeciwwskazań do szczepienia i nie wystawiają zaświadczenia o przeprowadzonym lekarskim badaniu kwalifikacyjnym. W tego typu przypadkach cel wprowadzania wskazanego kryterium rekrutacyjnego, jakim jest mobilizowanie rodziców do poddawania dzieci szczepieniom, nie jest realizowany.

„W ocenie Rzecznika rozwiązania prawne przyczyniające się do mobilizowania rodziców do poddawania dzieci obowiązkowym szczepieniom zasługują na aprobatę. Rozwiązania takie muszą być jednak zgodne z konstytucyjnym standardami ochrony praw i wolności.”

Całość znajdziecie tutaj: https://www.rpo.gov.pl/pl/content/premiowanie-przez-samorzady-dzieci-zaszczepionych-podczas-rekrutacji-do-zlobkow-i-przedszkoli

RPO pisze więc do Ministra Pracy oraz do Ministra Edukacji, sugerując, że „Niewątpliwie, zgodnie z treścią art. 31 ust. 3 Konstytucji RP, zasadne byłoby więc uregulowanie wskazanych kwestii na poziomie ustawowym”.

Tak więc wygląda na to, że w ocenie Rzecznika to co robią samorządy jest „be” ale gdyby zrobiono to samo za pomocą ustawy, to już byłoby „cacy”.

Dlatego też teraz musimy Rzecznikowi Praw Obywatelskich uświadomić, na czym polega w Polsce problem z obowiązkiem szczepień. Bo rzecz w tym, że nie istnieją żadne dane, które wskazywałyby na to, że „szczepienia [w ramach PSO] są bezpieczne”, a mimo to obowiązek szczepień jest narzucany wszystkim rodzicom.

Napiszemy więc do RPO z pytaniem, czy RPO planuje także wystąpienie do Ministra Zdrowia w sprawie obowiązku szczepień:


biurorzecznika@brpo.gov.pl

W nawiązaniu do wystąpień Rzecznika Praw Obywatelskich do Ministerstwa Edukacji Narodowej oraz Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej z prośbą o zajęcie stanowiska w sprawie premiowania przez niektóre samorządy dzieci zaszczepionych podczas
rekrutacji do przedszkoli publicznych, uprzejmie proszę o wyjaśnienie, czy należy rozumieć, że – w ocenie Rzecznika Praw Obywatelskich – jeśli regulacja polegająca na uzależnianiu miejsca dla dziecka w żłobku, lub w przedszkolu, od posiadania kompletu szczepień, zostanie podniesiona do rangi ustawy, to dzięki takiemu zabiegowi nie będzie już ona w żaden sposób naruszać praw i wolności rodziców, którzy choć bardzo chcieli, to nie byli w stanie swojego dziecka zaszczepić zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Zdrowia – z przyczyn od nich niezależnych, takich jak na przykład nienależycie wykonane przez lekarza badanie kwalifikacyjne?

Czy jeśli lekarz odmawia przeprowadzenia kwalifikacji do szczepienia, bo rodzic poinformował, że przebieg badania będzie nagrywał (do czego ma przecież pełne prawo) to do szczepienia nie doszło z winy rodzica, czy z winy lekarza? W jaki sposób Rzecznik chciałby ustawowo rozstrzygać kwestię, czy dziecko nie zostało zaszczepione z winy rodziców, czy z winy lekarza? Kto i w jaki sposób miałby to oceniać?

Czy Rzecznik Praw Obywatelskich planuje również wystąpienie do Ministra Zdrowia w związku z przymuszaniem rodziców (za pomocą kar grzywny) do szczepienia ich dzieci pomimo że, według mojej wiedzy:

– nikt w Polsce nie wie, co który ciężki niepożądany odczyn poszczepiennych (NOP) nie jest przez lekarzy zgłaszany, choć powinien być zgłoszony, więc nie wiadomo, jaka jest skuteczność monitorowania NOP, a co za tym idzie nie wiadomo, czy szczepienia są bezpieczne (liczba NOP zgłoszonych, to dane w praktyce bezwartościowe, jeśli nie wiadomo, jaki odsetek wszystkich NOP stanowią te, które zostały zgłoszone);

– nikt w Polsce nie wie, jaka liczba zgonów w następie czasowym szczepienia wymusiłaby wstrzymanie programu szczepień ochronnych ze względów bezpieczeństwa do czasu wyjaśnienia, czy zgony te nie mogą być związane przyczynowo ze szczepieniem;

– nikt w Polsce nie wie, jak często choroby przewlekłe (w tym nowotwory) występują u dzieci szczepionych i nieszczepionych;

– nikt w Polsce nie wie, jak często autyzm występuje u dzieci szczepionych i nieszczepionych;

– Minister Zdrowia uniemożliwia gromadzenie danych o częstości i przyczynach zgonów, do których doszło w następstwie czasowym szczepienia, ponieważ odmawia dodania do wzoru karty zgonu rubryki o dacie ostatniego szczepienia;

– nikt w Polsce nie wie, ile dzieci w ciągu ostatnich 10 lat zmarło do 4 tygodni od szczepienia i jakie były przyczyny tych zgonów;

– nikt w Polsce nie wie, ile dzieci w ciągu ostatnich 10 lat zmarło „z nieznanych przyczyn” (kategorie od R95 do R99 wg ICD-10) do 4 tygodni od szczepienia;

– żaden urząd w Polsce nie potrafi udzielić informacji, czy w przypadku zgonu „z nieznanych przyczyn”, do którego doszło 3 dni po szczepieniu, lekarz powinien zgłosić ciężki NOP zakończony zgonem;

– szczepienie noworodków przeciw gruźlicy wykonuje się obowiązkowo pomimo że zgodnie z Charakterystyką Produktu Leczniczego szczepionki BCG szczepienie to nie powinno być wykonywane „u osób z pierwotnymi lub wtórnymi niedoborami odporności”, przy czym wykluczenie wrodzonych niedoborów odporności u noworodka według mojej wiedzy jest niewykonalne, więc można jedynie co najwyżej szacować ryzyko, czy noworodek jest, lub czy nie jest obciążony wrodzonymi niedoborami odporności, a przecież prawo jednoznacznie nakazuje, aby przeciwwskazania do szczepienia wykluczać, a nie jedynie szacować prawdopodobieństwo ich wystąpienia, przymuszając w ten sposób rodziców do gry losowej, w której stawką jest zdrowie, a czasem nawet i życie dziecka podlegającego przymusowi szczepienia;

– nikt w Polsce nie wie, jak często zaburzenia odruchu ssania występują u noworodków szczepionych i nieszczepionych;

– rodzic przed obowiązkowym szczepieniem swojego dziecka nie ma szans na otrzymanie od lekarza szczegółowego bilansu ryzyka i korzyści, który jednoznacznie wskazywałby na to, że ryzyko wystąpienia ciężkiego niepożądanego odczynu poszczepiennego jest o wiele mniejsze, niż ryzyko powikłań po chorobie zakaźnej w związku z odstąpieniem od szczepień, ponieważ skuteczność zgłaszania ciężkich NOP przez lekarzy nie jest znana, jak również aktualna częstość powikłań po zachorowaniu choćby na odrę również nie jest znana;

– nikt nie wie, jaka jest obecnie w Polsce śmiertelność w wyniku zachorowania na odrę dziecka nieszczepionego;

– nikt w Polsce nie wie, jaki odsetek dorosłych Polaków, to osoby nieodporne na zachorowanie na odrę, więc w praktyce nie wiadomo, czy w wytworzeniu „odporności zbiorowiskowej” jakąkolwiek rolę odgrywa przymusowej szczepienie dzieci;

– żaden urząd w Polsce nie potrafi obecnie udzielić informacji, jaki rodzaj zgonu zasługiwałby na zgłoszenie ciężkiego NOP zakończonego zgonem;

– nikt w Polsce nie wie, jak często na zapalenie płuc chorują dzieci szczepione obowiązkowo przeciw pneumokokom, a jak często dzieci nieszczepione;

– nikt w Polsce nie wie, ile dzieci co roku trafia do szpitali z zapaleniem płuc wkrótce po szczepieniu przeciw pneumokokom;

– nikt w Polsce nie wie, jak często sepsa jest przyczyną hospitalizacji dzieci szczepionych i nieszczepionych oraz jak często dzieci z sepsą trafiają do szpitali wkrótce po wykonaniu zabiegu szczepienia.

Z uwagi na powyższy szereg niejasności, niedomówień, a czasem po prostu zwykłych kłamstw („ciężki NOP, to jeden na milion”), wnoszę o skierowanie przez Rzecznika Praw Obywatelskich stosownego wystąpienia do Ministra Zdrowia w sprawie celowości dalszego utrzymywania obowiązku (a w praktyce przymusu polegającego na szantażu dotkliwymi karami grzywny) poddawania dzieci szczepieniom w sytuacji, gdy nie istnieją żadne przesłanki pozwalające twierdzić, że Program obowiązkowych Szczepień Ochronny przynosi populacji więcej korzyści, niż szkód.

Z poważaniem,
……………………………….

 

[Nie]wielki test wiedzy o szczepieniach. :)

Oto krótki test, który pozwoli Ci zweryfikować Twoją podstawową wiedzę na temat szczepień.
Każda poprawna odpowiedź, to jeden punkt.
Pytań jest 31, więc do zdobycia jest maksymalnie 31 punktów.
Przy wyniku poniżej 10 punktów raczej jeszcze nie spiesz się z badaniem kwalifikacyjnym, bo lekarz może Cię merytorycznie „zmasakrować”.
Wynik 25 lub więcej punktów zapowiada, że to raczej lekarz powinien czuć niepokój przed badaniem kwalifikacyjnym, jeśli Twoje dziecko będzie tam z Tobą. 🙂

Po przesłaniu testu przewiń stronę na samą górę, żeby zobaczyć wyniki.

Umieralność na odrę w Polsce.

Państwowy Zakład Higieny najwyraźniej uwielbia straszyć odrą.

Według PZH, na odrę umiera jedna osoba na każde 1000 zachorowań:

a przed wprowadzeniem szczepień, na odrę (co roku?) umierało, według PZH, „200-300 dzieci”:

Powyższe rewelacje na temat odry znajdziecie w oryginale tutaj: https://szczepienia.pzh.gov.pl/szczepionki/odra/ (zrzuty z ekranu obrazują stan w/w strony PZH w dniu 1 stycznia 2020).

A oto tabela o zachorowalności i umieralności na odrę pochodząca z książki „Ostre Choroby zakaźne u dzieci”. Książka została wydana w roku 1980 przez Państwowy Zakład Wydawnictw Lekarskich.

Jeśli dane z kolumn „Zachorowania” oraz „Zgony” zamieścimy na wykresie, przeliczając zgony na każdy 1000 zachorowań, to taki wykres będzie wyglądał następująco:

Ładnie spada, prawda? I to bez szczepień… 🙂

No „cud boski” po prostu… A na przykład po wprowadzeniu szczepień od razu wzrosło. 🙂

Widzimy więc, że już w roku 1974 w Polsce na każdy tysiąc osób chorujących na odrę umierało mniej niż pół „statystycznej osoby” (czyli inaczej: mniej niż 5 osób na każde 10 tysięcy zachorowań). Tymczasem według PZH obecnie jeśli 1000 osób zachoruje na odrę, to (średnio) jedna z tych osób umrze.

A co z tymi dziećmi, które według PZH umierały na odrę w ilościach 200-300? Kiedy w Polsce na odrę umierało „200-300 dzieci”, skoro poczynając od roku 1966 wszystkich zgonów na odrę (od dzieci do starców) było co roku zawsze mniej, niż 200?

Jak widać, temat generuje sporo pytań. Ciekawe, czy można liczyć, na rozwianie wątpliwości. 🙂

Kto chce, może do Pani Ewy wysłać wniosek o informację publiczną:

eaugustynowicz@pzh.gov.pl
dyrektor@pzh.gov.pl
informacja.publiczna@pzh.gov.pl

Wniosek o informację publiczną.

W związku z informacjami publikowanymi przez PZH na stronie internetowej pod adresem https://szczepienia.pzh.gov.pl/szczepionki/odra/ niniejszym wnoszę o udostępnienie następującej informacji publicznej:

kiedy w Polsce na odrę umierała jedna osoba na każde 1000 zachorowań?

jaka jest obecnie umieralność na odrę w Polsce w przeliczeniu na 1000 zachorowań?

kiedy w Polsce na odrę umierało „200-300 dzieci”?

Forma udostępnienia: na email ………………….

Z góry dziękuję za pomoc.
……………………………….

 

GSK udaje, że nie rozumie pytania o fazę IV badań klinicznych swoich szczepionek

Nic tak skutecznie nie niszczy zaufania do szczepień i szczepionek, jak ignorowanie pytań o bezpieczeństwo szczepień, zwłaszcza gdy to sam producent, zamiast odpowiedzieć i rozwiać wątpliwości, udaje przysłowiowego „głupka”, który nie zrozumiał pytania.

Czym jest faza IV badań klinicznych leku lub szczepionki? To po prostu eksperyment przeprowadzany na pacjentach już po dopuszczeniu leku (lub szczepionki) do obrotu. Lekarze zaczynają nowy lek stosować, dzieci są szczepione nową szczepionką i w ten sposób (przynajmniej w teorii) dokonuje się ostateczna weryfikacja, czy testowany produkt medyczny przy rzeczywistym stosowaniu, do jakiego został przeznaczony, jest nadal tak samo bezpieczny, jak wynikało to z testów przeprowadzanych w idealnych warunkach laboratoryjnych, czyli na kilku tysiącach starannie dobranych ochotników.

Infarma pisze o badaniach klinicznych tak:

Jeśli więc szczepionka nie przeszła fazy IV badań klinicznych jej bezpieczeństwa, to znaczy, że nie zweryfikowano, czy naprawdę jest bezpieczna.

Czy chcielibyście wiedzieć, które szczepionki podawane polskim dzieciom pod groźbą kary grzywny zaliczyły fazę IV badań klinicznych?

A kto by nie chciał tego wiedzieć? 🙂

Ale niestety chyba będzie z tym problem…

Pod koniec października wysłałem do Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych oraz do Głównego Inspektora Farmaceutycznego wniosek o informację publiczną:

Odpowiedź od GIF nadeszła dosłownie po kilku dniach i polegała na odesłaniu do… URPL. 🙂

Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych do dziś nie odpowiedział na ten wniosek, wysłany 28 października, pomimo że w międzyczasie zdążył już odpowiedzieć na inne zapytania, wysłane w listopadzie i w grudniu.

Ciekawe, prawda? 🙂

Skoro URPL nie potrafi udostępnić informacji, które ze szczepionek dostępnych w Polsce przeszły fazę IV badań klinicznych, to poprosiłem „wiodących producentów szczepionek” o pomoc i wysłałem do każdego z nich następującego maila:

I jest już pierwsza odpowiedź – od GSK, czyli od producenta między innymi słynnego Synflorixa (szczepionki przeciw pneumokokom, PCV10), ale również innych szczepionek, takich jak:

  • Bexsero (meningokoki),
  • Boostrix (błonica, tężec, krztusiec),
  • Boostrix Polio, Cervarix (HPV),
  • Fendrix (WZW typ B),
  • Engerix B (WZW typu B),
  • Fluarix Tetra (grypa),
  • Havrix 720 Junior oraz Havrix Adult (WZW typu A),
  • Hiberix (Haemophilus influenzae typ b),
  • Infanrix DTPa (błonica, tężec, krztusiec),
  • Infanrix Hexa (błonica, tężec, krztusiec, WZW typ B, polio, Hib),
  • Infanrix IPV (błonica, tężec, krztusiec, polio),
  • Infanrix IPV+Hib (błonica, tężec, krztusiec, polio, Hib),
  • Menveo (meningokoki),
  • Prepandrix (grypa),
  • Priorix (odra, świnka, różyczka),
  • Priorix Tetra (odra, świnka, różyczka, ospa wietrzna),
  • Rabipur (wścieklizna),
  • Shingrix (półpasiec),
  • Twinrix Adult i Twinrix Junior (WZW typ A + typ B),
  • Varilrix (ospa wietrzna).

I oto niespodzianka: zamiast uczciwie poinformować, które szczepionki produkowane przez GSK zaliczyły fazę IV, to koncern postanowił udawać idiotę, który nie rozumie prostego pytania.

Odpowiedź od GSK wygląda bowiem tak:

GSK sugeruje, aby o fazę IV badań klinicznych pytać lekarza (serio??!!) i odsyła do listy leków, która znajduje się pod tym adresem: https://pl.gsk.com/pl/produkty/leki-na-recept%C4%99-i-szczepionki/

A gdy wejdziemy na tę stronę i odszukamy sobie na przykład właśnie wyżej wspomniany Synflorix, to otrzymamy coś takiego:

No to zobaczmy w takim razie, czego na temat badań klinicznych tej szczepionki można się dowiedzieć w jej Charakterystyce Produktu Leczniczego:

Co oznacza „faza III/IV”, skoro badanie fazy III przeprowadza się przed zarejestrowaniem szczepionki, a faza IV może się odbywać już po zarejestrowaniu?

Czy Synflorix przeszedł badania fazy IV (a nie fazy „III/IV”), w których sprawdzano, czy ta szczepionka jest rzeczywiście bezpieczna?

Oczywiście takich informacji w ChPL nie znajdziemy. ChPL z założenia nie jest przeglądem [wszystkich] badań klinicznych, którym szczepionka została poddana.

Po co więc producent odsyła do strony, na której co najwyżej można znaleźć ChPL? Albo jeszcze lepiej – po co sugeruje, aby pytać lekarza?

Wyobraźmy sobie minę lekarza, któremu w trakcie badania kwalifikacyjnego rodzic zadaje pytania: „A czy ta szczepionka już przeszła badania kliniczne fazy IV dotyczące bezpieczeństwa jej stosowania? Gdzie i kiedy je prowadzono? Jakie były kryteria wykluczające? Jakie były wyniki? Bo producent kazał mi o to zapytać Pana Doktora…”.

A przecież Synflorix to nie jest jedyna szczepionka GSK, która jest w Polsce podawana dzieciom pod przymusem kary grzywny.

Weźmy na przykład taki Priorix albo Infanrix DTPa. W Charakterystyce szczepionki Infanrix DTPa ani razu nie pojawia się słowo „faz”, „faza” lub „fazy”. Nie ma więc tam żadnej informacji, czy szczepionka przeszła badania kliniczne fazy IV i jakie to były badania – bezpieczeństwa, czy może skuteczności. To samo dotyczy także szczepionek Priorix i Boostrix.

Dalej nie szukam, bo te przykłady już w zupełności wystarczają do udowodnienia, że odesłanie do strony internetowej z listą produktów, na której można sobie co najwyżej odszukać ChPL szczepionki, to nie jest żadna odpowiedź na moje pytanie.

Jak należy więc rozumieć taką zagrywkę GSK?

Czy szczepionki GSK – zwłaszcza te przymusowo podawane polskim dzieciom, nie przechodziły fazy IV badań klinicznych?

Czy polskim dzieciom pod prawnym przymusem podaje się szczepionki, które „są bezpieczne” jedynie na podstawie „testów laboratoryjnych” w fazach od I do III badań klinicznych?

Czy polskim dzieciom podawane są pod prawnym przymusem szczepionki, których bezpieczeństwa nie weryfikowano już po ich wprowadzeniu do obrotu?

Bo jeśli szczepionka nie przeszła badań klinicznych fazy IV, to znaczy, że „jest bezpieczna” jedynie pod warunkiem, że zostanie podana przy zastosowaniu tych samych kryteriów wykluczających, które były brane pod uwagę w badaniach klinicznych faz od I do III oraz że co najwyżej tak samo „bezpieczna”, jak inne szczepionki, które w tych badaniach udawały placebo.

Problem polega na tym, że badanie kwalifikacyjne do szczepienia to przysłowiowe „opukanie i osłuchanie” dziecka oraz zadanie kilku pytań rodzicowi i oczywiście nie ma to nic wspólnego z drobiazgowymi kryteriami wykluczającymi ochotników z „badań bezpieczeństwa” szczepionki w fazach I-III badań klinicznych.

Oto przykładowa lista kryteriów wykluczających przy badaniu skuteczności szczepionki Synflorix:

Kryteria kwalifikujące: zdrowe niemowlęta w wieku 6–16 tygodni.

Kryteria wykluczające: m.in. wcześniejsze szczepienie przeciwko błonicy, tężcowi, krztuścowi, Haemophilus influenzae typu b, wirusowemu zapaleniu wątroby (WZW) typu A i/lub S. pneumoniae; podanie w ciągu poprzedzającego miesiąca szczepionki BCG, szczepionki przeciwko WZW typu B albo doustnej szczepionki przeciwko poliomyelitis; podanie w trakcie badania jakiejkolwiek szczepionki nieuwzględnionej w jego protokole; choroba układu nerwowego lub drgawki w wywiadzie.

Źródło: https://www.mp.pl/szczepienia/przeglad/pneumokoki/112856,skutecznosc-10-walentnej-skoniugowanej-szczepionki-przeciwko-pneumokokom-w-profilaktyce-zakazen-pneumokokowych-u-niemowlat-i-malych-dzieci-badanie-compas

Widzicie, jak badano skuteczność Synflorixa? Skuteczność – a nie bezpieczeństwo. 🙂

Jeśli dziecko było szczepione szczepionką DTP lub jeśli dostało szczepienie przeciw Hib, to nie mogło brać udziału w tym badaniu.

A jakie przeciwwskaznia zapisał producent w ChPL Synflorixa?

Ojej… Ani słowa o chorobach neurologicznych, o drgawkach, o szczepieniu DTP, WZW lub Hib?

Ale jagto?

To po co było tamto „badanie skuteczności”? Co ono właściwie potwierdziło? Że Synflorix jest „skuteczny” jeśli jest podawany dzieciom wcześniej nieszczepionym przeciw żółtaczce, Hib, błonicy, tężcowi i krztuścowi, jeśli nie ma drgawek w wywiadzie oraz jeśli nie ma żadnej choroby układu nerwowego? No i co z tego wynika, skoro w realnym świecie Synflorix będzie seryjnie wstrzykiwany w dzieciaki po szczepieniu DTP, po szczepieniu Hib, pomimo że dziecko miało wcześniej drgawki, lub mimo że ma jakąś chorobę układu nerwowego?

Dlaczego w ChPL producent nie napisał, że przeciwwskazaniem do szczepienia jest „choroba układu nerwowego lub drgawki w wywiadzie”, skoro takie było jedno z „kryteriów wykluczających” w badaniu skuteczności tej szczepionki?

Szczepienia są skuteczne i bezpieczne?

Serio?…

 

 

 


Jeśli chcesz pomóc w utrzymaniu tego bloga, to możesz skorzystać z poniższych metod płatności:

https://zrzutka.pl/2at4jf/wplac

Wsparcie 10zł miesięcznie przez 3 miesiące (kwota 30zł) – kliknij TUTAJ
Wsparcie 10zł miesięcznie przez 6 miesięcy (kwota 60zł) – kliknij TUTAJ
Wsparcie 10zł miesięcznie przez rok (kwota 120zł) – kliknij TUTAJ

Jednorazowa darowizna na kwotę 10zł: kliknij TUTAJ