Synflorix i „łagodna infekcja”, która nie jest przeciwwskazaniem.

Szczepionka Synflorix sprzedawana przez GSK jest obowiązkowo podawana polskim dzieciom w ramach szczepienia przeciw pneumokokom.

W dokumentacji tej szczepionki czytamy, że można ją podawać dziecku „z łagodną infekcją”:

Czyżby więc producent przetestował Synflorix na dzieciach z „łagodną infekcją” i upewnił się, że u dzieci z „łagodną infekcją” nie dochodzi częściej do niepożądanych odczynów poszczepiennych, niż u dzieci zdrowych?

Podobno „kto pyta, nie błądzi”, więc napisałem sobie krótkiego maila do GSK. 🙂

do: GSK Med Info UK <medical.information@gsk.com>,
kontakt.gsk@gsk.com
data: 28 lip 2019, 12:37
temat: Synflorix

Szanowni Państwo,

W ChPL szczepionki Synflorix czytamy: 

” Podobnie jak w przypadku innych szczepionek, podanie szczepionki Synflorix należy odroczyć u pacjentów z ostrą chorobą przebiegającą z gorączką. Łagodna infekcja taka jak przeziębienie nie jest przeciwwskazaniem do zastosowania szczepionki.”

W związku z powyższym uprzejmie proszę o odpowiedź na pytanie, czy na etapie badań klinicznych fazy I-III szczepionki Synflorix była ona testowo podawana dzieciom z „łagodną infekcją”, a jeśli tak, to ilu dzieciom z „łagodną infekcją” została ona podana i jakie były wyniki takich badań?

Z góry dziękuję za odpowiedź,


Czy odpowiedź jest równie prosta, jak zadane pytanie?

Otóż nie za bardzo… 🙂

od: GSK Med Info UK medical.information@gsk.com
do: „[…]@gmail.com” <[…]@gmail.com>
data: 5 sie 2019, 13:21
temat: W odpowiedzi na pytanie medyczne o numerze: 00730531 ref:_00D0Y2GG2v._5000J1ZO1XV:ref


Każda seria szczepionek przed wprowadzeniem na rynek jest przedmiotem rygorystycznych badań jakościowych zrealizowanych przez producenta. W przypadku Synflorix, przeprowadza się kilkaset badań dotyczących procesu produkcji i jakości. Następnie, po zakończeniu badań przez producenta, dodatkowe badanie jakościowe jest przeprowadzane przez niezależną instytucję publiczną i wydaje ona zezwolenie na wprowadzenie szczepionek do obrotu na terenie Unii Europejskiej. Za zwolnienie serii na rynku krajowym odpowiada Państwowy Zakład Higieny.

Wyniki badań konkretnej serii produktu Synflorix, przeprowadzonych przez producenta, jak i niezależną instytucję publiczną, potwierdzają, że produkt jest zgodny ze specyfikacją jakościową dla tego produktu zdefiniowaną w pozwoleniu na dopuszczenie do obrotu wydanym przez Europejską Agencję Leków.

Bezpieczeństwo wszystkich szczepionek GSK jest stale monitorowane, oceniane i raportowane właściwym władzom z zachowaniem pełnej przejrzystości, zgodnie z wszelkimi wymaganiami prawnymi w tym zakresie.

Stosowanie każdego z leków, w tym również szczepionki, jest związane z potencjalnymi zdarzeniami niepożądanymi (również niepożądanymi odczynami poszczepiennymi), jednakże zatwierdzenie danego produktu leczniczego do użycia oznacza, że ocena bilansu ryzyka i korzyści związanych z tym produktem leczniczym wskazuje, że korzyści zdrowotne przeważają nad ryzykiem. Wynik takiej analizy dla każdego indywidulanego produktu leczniczego jest zawarty w Charakterystyce Produktu Leczniczego, która jest dokumentem publicznie dostępnym. Dodatkowo, wszelkie informacje dla pacjenta dotyczące danego produktu leczniczego są również zawarte w ulotce dla pacjenta, która jest również publicznie dostępna. W związku z powyższym, prosimy o zapoznanie się z Ulotką dla pacjenta dotyczącą produktu leczniczego Synflorix, którą można znaleźć na stronie https://pl.gsk.com/pl/produkty/synflorix-zawiesina-do-wstrzykiwań/.

Ponadto, zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa pacjent, jak również jego rodzice lub opiekunowie prawni, mają prawo uzyskać od personelu medycznego dokładne informacje dotyczące stanu zdrowia, leczenia i profilaktyki, w tym informacje o możliwych działaniach niepożądanych dotyczących danego leku lub szczepionki, które mogą się wiązać z jego stosowaniem.

Uprzejmie podkreślamy, że decyzja o zastosowaniu danego produktu leczniczego należy do lekarza. Prosimy więc o skierowanie się do lekarza, który podejmie właściwą decyzję w sprawie zastosowania szczepionki Synflorix w oparciu o ocenę stanu zdrowia.

W celu uzyskania dodatkowych informacji prosimy o skontaktowanie się z lekarzem prowadzącym.  Jeśli Pana lekarz potrzebuje dodatkowych informacji może skontaktować się z Działem Informacji Medycznej firmy GSK pod numerem telefonu 22 576 9000.


Czyli kolejny raz producent szczepionki, zamiast odpowiedzieć po prostu na otrzymane pytanie, woli udawać, że tego pytania nie zrozumiał.

Dokładnie taką samą odpowiedź dostałem wcześniej na prośbę o udostępnienie wyników badań szczepionki Synflorix, na podstawie których uznano, że ta szczepionka jest bezpieczna: https://szczepienie.info/synflorix-gsk/ 

Nawet literówka w zdaniu „Wynik takiej analizy dla każdego indywidulanego produktu leczniczego jest zawarty w Charakterystyce Produktu Leczniczego” jest identyczna. 🙂

Czy zaufasz producentowi, który na każde pytanie dotyczące bezpieczeństwa produkowanej przez niego szczepionki odpowiada tak, jakby tego pytania nie zrozumiał?

Co jest z nimi nie tak, że nie chcą szczerze odpowiadać na pytania o bezpieczeństwo ich szczepionek?

Kontrola systemu rejestracji NOP – wniosek do NIK

Najwyższa Izba Kontroli, gdy jej na czymś zależy, potrafi bardzo dokładnie zbadać dane zagadnienie, dochodząc na przykład do wniosku, że Państwowa Inspekcja Sanitarna nie umie nawet porządnie skontrolować bezpieczeństwa kiełbasy, którą możemy kupić w sklepach:


(Raport NIK „Nadzór nad stosowaniem dodatków do żywności, Lata 2016–2018 (I kwartał)”, strona 29)

Czy to wzorowe podejście do tematu, które NIK zaprezentowała w trakcie kontroli inspekcji sanitarnej kontrolującej kiełbasę będzie równie godne podziwu, gdy kontroli zostanie poddany na przykład nadzór nad niepożądanymi odczynami poszczepiennymi?

W lutym 2016 NIK publikuje raport SYSTEM SZCZEPIEŃ OCHRONNYCH DZIECI.

Jeden z podrozdziałów owego raportu poświęcono właśnie zagadnieniu nadzoru nad NOP-ami:

Jeśli mówimy o nadzorze nad niepożądanymi odczynami poszczepiennymi, to powinniśmy zacząć od pytania:

Jaka jest skuteczność systemu rejestracji NOP?

Skuteczność, czyli odsetek „wyłapanych” przez system niepożądanych odczynów poszczepiennych.

No bo co komu po informacji, że w roku 2017 zgłoszono 11 ciężkich (wg klasyfikacji NIZP-PZH) niepożądanych odczynów poszczepiennych, skoro nie wiadomo, czy te 11 ciężkich (wg klasyfikacji NIZP-PZH) NOP-ów to 90%, czy może tylko 1% wszystkich ciężkich NOP-ów?

Bo jeśli 90%, to znaczy, że w roku 2017 wystąpiło w sumie jedynie około 12 ciężkich NOP-ów, a jeśli 1%, to znaczy, że ciężkich NOP-ów (wg klasyfikacji NIZP-PZH) całym roku 2017 było około 1100 – bo system „wyłapał” jedynie 1% z nich.

Oto jak temat nadzoru nad niepożądanymi odczynami poszczepiennymi został potraktowany przez NIK we wspomnianym powyżej raporcie. Wszystko zmieściło się zaledwie na niecałych dwóch stronach (!), a konkretnie na stronach nr 42 i 43 raportu.

Na stronie 42 całkiem słusznie zauważono, że liczba zgłaszanych niepożądanych odczynów poszczepiennych z każdym rokiem dość wyraźnie wzrasta.

Zaobserwowane zjawisko NIK komentuje tak:

„Wzrost liczby NOP tłumaczony jest wzrostem czułości systemu i wzrostem świadomości lekarzy o obowiązku ich zgłaszania.”

No ale chwileczkę… A niby skąd wiadomo, że to „czułość systemu” oraz  „świadomość lekarzy” wzrosła?

A co, jeśli po prostu z każdym kolejnym rokiem rośnie liczba niepożądanych odczynów poszczepiennych, a „czułość systemu”, podobnie jak „świadomość lekarzy” jest niezmiennie od lat na beznadziejnie niskim poziomie?

Bo przecież wtedy obserwowalibyśmy dokładnie taki sam wzrost liczby zgłoszeń NOP…

W jaki sposób zweryfikowano tezę, że wzrosła „czułość systemu” a nie liczba NOP-ów? Tego oczywiście nie wyjaśniono.

NIKt się nie odważył uzasadnić tezę stawianą w raporcie. Szkoda.

Na stronie 43 opisano procedurę zgłaszania NOP. Zauważono nawet, że „w jednej z kontrolowanych przychodni” lekarze zignorowali fakt wystąpienia NOP, nie zgłaszając go do sanepidu. Gdyby raport NIK wykazywał choć szczątkowe cechy rzetelności, to w ślad za przyłapaniem jednej przychodni na fałszowaniu statystyk NOP powinno pójść od razu dochodzenie, czy to jest przypadek unikalny w skali kraju, czy może wręcz przeciwnie – powszechnie uskuteczniany w wielu przychodniach.

No ale „gdyby babcia miała wąsy”…

Cóż…

Szczerze mówiąc, wygląda to wszystko tak, jakby NIKt nie miał ani odwagi, ani chęci, aby rzetelnie pochylić się nad zagadnieniem skuteczności systemu zgłaszania i rejestracji NOP.

I w ten oto sposób dostaliśmy raport o nadzorze nad NOP, z którego się nie dowiemy, czy ten nadzór jest rzetelny, czy nierzetelny.

No ale za to wiemy, że Inspekcja Sanitarna nierzetelnie sprawdza, czy kiełbasa jest bezpieczna… 🙂

A poza zastanawiającym zignorowaniem zagadnienia skuteczności systemu zgłaszania NOP:

  • NIKt się nie zastanowił, na jakiej podstawie prawnej i w jakim celu PZH tworzy i publikuje swoją autorską klasyfikację NOP (np. w roku 2017 ciężkich NOP-ów wg PZH było 11, a wg WHO aż 687!)
  • NIKt się nie zastanowił, dlaczego i na jakiej podstawie prawnej PZH, zamiast po prostu publikować dane o zgłoszeniach NOP, bawi się w ostatecznego recenzenta tych zgłoszeń.
  • NIKogo nie zdziwiło, że do tej pory ani jedno zgłoszenie zgonu jako NOP nie zostało przez PZH uznane jako NOP, bo PZH wszystkie takie zdarzenia zawsze wrzuca do kategorii „inne zgłoszenia” (czyli uznaje, że to nie był NOP).

Dlaczego NIK w tak lekceważący sposób podchodzi do kluczowego dla bezpieczeństwa szczepień zagadnienia nadzoru nad NOP-ami, możemy się jedynie domyślać. Być może jest to po prostu temat „tabu”, którego nie należy „drążyć”, więc NIKt go nie drąży.

Bo przyschnięte bagno nie śmierdzi, byle tylko w nim nie grzebać?


Chcecie mi pomóc? Spróbujemy wspólnie „rozgrzebać” to „bagno”?

Najwyższa Izba Kontroli udostępnia prosty formularz kontaktowy do zgłaszania skarg i wniosków, na podstawie których NIK może w przyszłości podjąć działania kontrolne.

Skorzystajmy więc z tego formularza: https://www.nik.gov.pl/kontakt/skargi-i-wnioski/

UWAGA: nie musicie tam podawać swojego adresu zamieszkania. Można podać tylko adres email, na który otrzymacie od NIK odpowiedź.

Oto proponowana przeze mnie gotowa treść skargi/wniosku do NIK. Możecie to sobie oczywiście dowolnie pozmieniać, jeśli tylko uznacie to za stosowne:

***

W nawiązaniu do kontroli przeprowadzonej przez Najwyższą Izbę Kontroli w roku 2015, zakończonej publikacją raportu „SYSTEM SZCZEPIEŃ OCHRONNYCH DZIECI” (zwanego dalej „raportem”) niniejszym wnoszę o udzielenie mi następujących wyjaśnień:

 1. Z jakich przyczyn w ramach w/w kontroli nie podjęto trudu zweryfikowania skuteczności (czyli wiarygodności) systemu zgłaszania i rejestracji NOP? Przez „skuteczność systemu” rozumiem wyrażony procentowo stosunek liczby NOP zgłoszonych w danej jednostce czasu do liczby wszystkich NOP, które w danej jednostce czasu wystąpiły (np. w danym roku kalendarzowym). Dla przykładu, jeśli w roku 2017 zgłoszono 11 ciężkich NOP, a liczba wszystkich ciężkich NOP w roku 2017 wyniosła 5 tysięcy, to „skuteczność systemu” wynosiłaby 11/5000 = 0,22%

 2. Na jakiej podstawie na stronie 42 raportu postawiono tezę, jakoby obserwowany od lat wzrost liczby zgłaszanych niepożądanych odczynów poszczepiennych był wynikiem „wzrostu czułości systemu” oraz „wzrostu świadomości lekarzy”?

 3. W jaki sposób, jak rozumiem, wykluczono taką możliwość, że wzrost liczby zgłaszanych NOP może być wyłącznie wynikiem wzrastającej z każdym rokiem liczby niepożądanych odczynów poszczepiennych, przy niezmiennej od lat „czułości systemu” oraz przy niezmiennej od lat „świadomości lekarzy”?

 4. Dlaczego w ramach przedmiotowej kontroli nie ustalono, jak często dochodzi do sytuacji, w której lekarz mający wszelkie przesłanki ku temu, aby rozpoznać lub podejrzewać NOP, nie zgłasza NOP do inspekcji sanitarnej pomimo ciążącego na nim obowiązku wynikającego z Rozporządzenia Ministra Zdrowia w sprawie niepożądanych odczynów poszczepiennych oraz kryteriów ich rozpoznawania?

 5. Dlaczego w ramach przedmiotowej kontroli nie zweryfikowano, czy istnieje norma prawna, która nadawałaby pracownikom Państwowego Zakładowi Higieny kompetencje do ostatecznej weryfikacji zgłoszeń niepożądanych odczynów poszczepiennych? Do tej pory żaden zgon zgłoszony jako NOP nie został przez PZH zakwalifikowany jako NOP. Wszystkie takie przypadki kwalifikowane są przez PZH zawsze do kategorii „Inne zgłoszenia” – czyli jako „nie-NOP”, dzięki czemu statystyki NOP publikowane przez PZH w bazie „epimeld” nie zawierają w ogóle ciężkich NOP w postaci zgonu – pomimo, że lekarze zgłaszają zgony jako NOP.

Jednocześnie wnoszę o ujęcie przez Najwyższą Izbę Kontroli w planie kontroli na rok 2020 pilnego przeprowadzenia kontroli skuteczności (czyli wiarygodności) polskiego systemu zgłaszania i rejestracji niepożądanych odczynów poszczepiennych, bowiem obecny permanentny i powszechny brak wiedzy o tym, co który niepożądany odczyn poszczepienny podlega zgłoszeniu i rejestracji w trybie przewidzianym w Rozporządzeniu Ministra Zdrowia w sprawie niepożądanych odczynów poszczepiennych oraz kryteriów ich rozpoznawania, w praktyce uniemożliwia rzetelną ocenę bezpieczeństwa Programu Szczepień Ochronnych (PSO). Nie można bowiem stwierdzić, czy „szczepienia ochronne” są bezpieczne, dopóki nie wiadomo, jaka jest skuteczność systemu zgłaszania i rejestracji NOP. W uzasadnieniu powyższego pozwolę sobie zwrócić uwagę na fakt, że obecnie w Polsce nie istnieje urząd, który byłby zdolny udzielić odpowiedzi na pytanie, ile dzieci zmarło w Polsce w okresie do 4 tygodni od szczepienia w latach 2010-2018 i jakie były przyczyny tych zgonów. Brak możliwości uzyskania odpowiedzi na to pytanie jednoznacznie świadczy o tym, że obecnie rzetelność systemu zgłaszania i rejestracji NOP należy oceniać na poziomie „śmieciowym”, skoro nikt w Polsce nie wie, ile ciężkich niepożądanych odczynów poszczepiennych faktycznie w danym roku wystąpiło (nie mylić z liczbą NOP, które zostały zgłoszone).

***


Zasada jest prosta – im więcej takich wniosków wspólnie wyślemy, tym trudniej im będzie udawać, że problemu nie ma, a więc że żadne dodatkowe kontrole nie są potrzebne.

Pokażmy im, że problem jest. Najwyższa Izba Kontroli powinna zostać teraz zasypana tymi wnioskami. Tylko od Was zależy, czy zostanie zasypana.

***

A swoją drogą, jak tu wierzyć Państwowej Inspekcji Sanitarnej, że szczepionki są bezpieczne, skoro oni nie ogarniają nawet kontroli głupiej kiełbasy?

GIS nie umie wskazać szczepionek, które były testowane na chorych dzieciach, aby szczepienie chorych dzieci było bezpieczne

Państwowy Zakład Higieny naucza, że można szczepić dzieci chore:

A Główny Inspektor Sanitarny nie umie wskazać szczepionek, które byłyby testowane na takich chorych dzieciach, aby było wiadomo, że szczepienie dziecka w takiej sytuacji jest na pewno bezpieczne.

No to skąd wiadomo, że szczepienie chorych dzieci jest bezpieczne?

W jaki sposób, testując szczepionki na starannie dobranej grupie zdrowych ochotników udowodniono, że szczepienie dziecka z przewlekłą chorobą serca jest bezpieczne? Albo że szczepienie dziecka z „niewielką gorączką” jest bezpieczne, skoro każda duża gorączka zawsze na samym początku jest „niewielka”?

 


W związku z publikowaną przez Państwowy Zakład Higieny informacją, że przeciwwskazaniem do szczepienia nie jest:

  • odczyn miejscowy po wcześniejszych szczepieniach,
  • „niewielka gorączka”,
  • antybiotykoterapia,
  • okres rekonwalescencji po przebytej chorobie,
  • wcześniactwo,
  • niedożywienie,
  • kontakt z osobą chorą zakaźnie,
  • nieswoista alergia u szczepionego lub u jego krewnych,
  • przewlekła choroba płuc, serca, nerek lub wątroby.

niniejszym wnoszę o udostępnienie mi następującej informacji publicznej:

Nazwy handlowe szczepionek stosowanych w ramach Programu Szczepień Ochronnych, które na etapie badań klinicznych były testowane pod względem bezpieczeństwa na dzieciach, które:

  • miały odczyny miejscowe po wcześniejszych szczepieniach,
  • miały „niewielką gorączkę”,
  • znajdowały się w czasie antybiotykoterapii,
  • były w okresie rekonwalescencji po przebytej chorobie,
  • były wcześniakami,
  • były niedożywione,
  • miały kontakt z osobą chorą zakaźnie,
  • miały nieswoiste alergie lub takie alergie występowały u ich krewnych,
  • cierpiały na przewlekłe choroby płuc, serca, nerek lub wątroby.

Względnie, wnoszę o wskazanie organu, który mi taką informację udostępni.


I oczywiście tradycyjnie zignorowali prośbę o wskazanie urzędu, który takiej informacji mógłby udzielić, skoro oni sami jak zwykle nie wiedzą…

Umowa między GIS a PZH – co tu zrobić, aby jej nie ujawnić? :)

Państwowy Zakład Higieny twierdzi, że analizuje i kwalifikuje zgłoszenia NOP w ramach umowy, którą zawarto z Główną Inspekcją Sanitarną. To na podstawie tej umowy koledzy i koleżanki Pani Doktor Ewy Augustynowicz konsekwentnie uznają, że każdy zgłoszony przez lekarza zgon kilka dni po szczepieniu to nie NOP, tylko „inne zgłoszenie”. W tej sposób w Polsce „nie ma” ciężkich NOP zakończonych zgonem.

Niestety PZH z niejasnych przyczyn bardzo się wstydzi ujawnić treść tej umowy. 🙂

Na mój pierwszy wniosek o udostępnienie kopii tej umowy Pani Ewa Augustynowicz mi odpisała, że nie udostępni, bo to „informacja przetworzona”, więc musiałbym uzasadnić „interes publiczny”.

Nie wierzę w to, że Pani Ewa Augustynowicz nie rozumie, czym jest informacja przetworzona. Wierzę natomiast, że Pani Ewa Augustynowicz z niejasnych przyczyn bardzo nie chce mi tej umowy pokazać, więc w ramach zwiększania zaufania do szczepień ochronnych za wszelką cenę szuka pretekstu, aby tego nie zrobić.

Napisałem więc maila do dyrektora PZH:


Sent: Wednesday, July 17, 2019 12:34 PM
To: Dyrektor NIZP-PZH <dyrektor@pzh.gov.pl>
Cc: Paweł Skutecki <biuro@skutecki.pl>
Subject: Wniosek o informację publiczną

Szanowny Panie Dyrektorze,

Za pośrednictwem instytucji wniosku o udostępnienie informacji publicznej poprosiłem PZH o udostępnienie mi kopii umowy między GIS a NIZP-PZH, w której zgodnie z art. 30 ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi NIZP-PZH wskazany jest jako specjalistyczna jednostka właściwa ze względu na rodzaj zakażenia lub choroby zakaźnej, czyli dokumentu, o którym mowa w załączonym do tego maila fragmencie odpowiedzi PZH na wniosek o informację publiczną.

W odpowiedzi na w/w wniosek Pani Doktor Augustynowicz próbuje wprowadzić mnie w błąd, jakoby udostępnienie kopii dokumentu stanowiącego informację publiczną było równoznaczne z udostępnieniem informacji przetworzonej

Otóż wbrew tej bezczelnej próbie wprowadzenia mnie w błąd przez urzędnika publicznego (czyli przez Doktor Augustynowicz), sądy administracyjne wypowiedziały się już dawno, czym jest „informacja przetworzona”, a czym nie jest.

Zacytuję jedynie fragment uzasadnienia do wyroku WSA w Krakowie sygn. II SA/Kr 831/16 z dnia 2016-10-04:

„Niewątpliwe udzielenie w niniejszej sprawie żądanej informacji łączy się z koniecznością dokonania przekształcenia poprzez poddanie jej procesowi skanowania oraz anonimizacji.

Wbrew twierdzeniom organów dokonanie tych czynności nie stanowi o przetworzeniu informacji, bowiem nie prowadzi do powstania nowej jakościowo informacji. Udostępnienie żądanej w niniejszej sprawie informacji nie wymaga dokonywania szczegółowych ocen i analiz dokumentów, bowiem wniosek dotyczy informacji, której zasadnicza treść nie powinna ulegać zmianie. Konieczność odnalezienia odpowiednich dokumentów i w razie potrzeby stwierdzenie, że niektóre z nich nie mogą zostać udostępnione w świetle art. 5 u.d.i.p., ponieważ dotyczą informacji niejawnych, prywatności osoby fizycznej, tajemnicy przedsiębiorstwa czy innych tajemnic ustawowo chronionych, nie czyni z informacji prostej informacji przetworzonej i jest zwykłym zabiegiem łączącym się z procesem udostępniania informacji publicznej.

Należy podkreślić, że powyższe wnioski wynikają również z przywołanych przez organ odwoławczy orzeczeń, np. „Za informację przetworzoną należy uznać zatem taką jaka, w zasadzie, w chwili złożenia wniosku nie istnieje (wyrok WSA w Krakowie z 25 października 2012 r., sygn. SAB/Kr 140/12); „Proces przetwarzania, którego istotnym elementem jest wysiłek intelektualny, musi prowadzić do uzyskania jakościowo nowej informacji” (wyrok NSA z 9 sierpnia 2011 r., sygn. I OSK 792/11).”

Sporządzenie skanu istniejącej umowy łączącej GIS i PZH i przesłanie tego skanu mailem jako plik pdf NIE JEST przetwarzaniem tej informacji, bo skanowanie to nie jest czynność wykonywana na informacji, ale jedynie na nośniku, na którym ta informacja jest utrwalona.

Skandaliczne działania podejmowane przez doktor Augustynowicz w celu ewidentnego utrudnienia mi dostępu do publicznego dokumentu, którym jest przedmiotowa umowa łącząca GIS i PZH, są na tyle oburzające, że postanowiłem o tym poinformować Posła na Sejm RP, Pana Pawła Skuteckiego zamieszczając go do wiadomości niniejszego maila gdyż uważam, że Reprezentanci obywateli Polski zasiadający w Parlamencie RP powinni mieć wiedzę o tym, w jaki sposób urzędnicy traktują tych, którym powinni służyć.

Wnoszę ponownie o udostępnienie mi kopii przedmiotowej umowy, jako że sporządzenie kopii istniejącej informacji z powodów oczywistych, wbrew kłamliwym insynuacjom dr Ewy Augustynowicz, NIE JEST przetworzeniem informacji publicznej, ponieważ nie prowadzi do wytworzenia nowej jakościowo informacji z wykorzystaniem wysiłku intelektualnego osób odpowiedzialnych za udostępnienie tej informacji.

W zasadzie czuję zażenowanie, że muszę do Pana Dyrektora pisać rzeczy tak oczywiste.

Z poważaniem.


I oto dziś przyszła odpowiedź:

Pani Augustynowicz informuje, że jeszcze najbliższy miesiąc będzie kombinowała, co zrobić z moim zapytaniem, pomimo że – co oczywiste – tę umowę i tak muszą mi w końcu pokazać. I pokażą. To jedynie kwestia czasu i być może zaangażowania Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, jeśli po dobroci się nie da… 🙂

„Szczegółowy zakres zapytania”…

To jest naprawdę niesamowite, co oni robią, aby nie pokazać dokumentów, na podstawie których rzekomo robią to, co robią.

Czego się boi PZH, że nie chce mi tej umowy pokazać? Co w tej umowie jest takiego zapisane, albo może raczej – -czego w tej umowie nie ma, że się tak wstydzą ją udostępnić?

Cóż, odczekamy ten miesiąc i zobaczymy, jaki tym razem pretekst wymyślą… 🙂

Badania kliniczne szczepionek – pytania do Ministra Zdrowia

Państwowy Zakład Higieny naucza, co NIE JEST przeciwwskazaniem do podania dziecku szczepionki:


(klikając na powyższy obrazek otworzysz post PZH na Facebooku)

Widzimy więc, że według PZH można z powodzeniem szczepić dzieci chore. Bo przecież każda gorączka na początku zawsze jest „niewielka”, nawet jeśli dzień później dziecko „naciągnie” 41 stopni. A lekarze póki co jasnowidzami raczej nie są…

Tymczasem Polskie Towarzystwo Wakcynologii (które w roku 2018 przytuliło 43tys. zł od Pfizera i 166tys. zł od GSK) naucza, jak bada się bezpieczeństwo szczepionek w badaniach klinicznych przed wprowadzeniem szczepionki do obrotu:

(klikając na powyższy obrazek otworzysz post PTW na Facebooku)

Czerwoną ramką oznaczyłem to, co powinno nas w tej chwili najbardziej interesować:

Bezpieczeństwo szczepionek bada się podając je wyłącznie osobom zdrowym.

Ale „szczepić ochronnie”, jak się okazuje, można już dzieci chore (z gorączką), niedożywione, w trakcie antybiotykoterapii, w czasie rekonwalescencji po przebytej chorobie, z alergiami, a nawet z przewlekłą chorobą płuc, serca, nerek lub wątroby lub po kontakcie z osobą chorą zakaźnie.

Czy osoba z przewlekłą chorobą płuc, serca, nerek lub wątroby jest osobą zdrową?

Jak myślicie, czy do badań klinicznych szczepionek dopuszcza się osoby „zdrowe”, które po poprzednich szczepieniach miały odczyny alergiczne, lub które mają „niewielką gorączkę”, lub mają chorobę przewlekłą serca, płuc, nerek lub wątroby, lub są po kontakcie z osobą chorą zakaźnie, lub są alergikami, lub są niedożywione, lub są wcześniakami?

No bo skoro „niewielka gorączka” nie jest przeciwwskazaniem do szczepienia, to znaczy, że na etapie badań klinicznych szczepionki są testowo podawane dzieciom „z niewielką gorączką”, aby było wiadomo, że to jest dla nich na pewno bezpieczne.

Skoro niedożywienie nie jest przeciwwskazaniem do szczepienia, to znaczy, że na etapie badań klinicznych szczepionki są testowo podawane dzieciom niedożywionym, aby było wiadomo, że to jest dla nich na pewno bezpieczne.

Skoro przewlekła choroba serca, płuc, nerek lub wątroby nie jest przeciwwskazaniem do szczepienia, to znaczy, że na etapie badań klinicznych szczepionki są testowo podawane dzieciom z przewlekłymi chorobami płuc, nerek, serca lub wątroby, aby było wiadomo, że to jest dla nich na pewno bezpieczne.

Zapytajmy więc Ministra Zdrowia, które ze szczepionek kupowanych przez Ministra do Programu Szczepień ochronnych były na etapie badań klinicznych testowane na dzieciach, chorych, lub niedożywionych, lub z odczynami alergicznymi po poprzednich szczepieniach…

Zobaczmy, czy Minister Zdrowia wie, co kupuje, czy może raczej kupuje, co wie.


email: kancelaria@mz.gov.pl
temat maila: Wniosek o informację publiczną do Ministra Zdrowia

W związku z publikowaną przez Państwowy Zakład Higieny informacją, że przeciwwskazaniem do szczepienia nie jest:

  • odczyn miejscowy po wcześniejszych szczepieniach,
  • „niewielka gorączka”,
  • antybiotykoterapia,
  • okres rekonwalescencji po przebytej chorobie,
  • wcześniactwo,
  • niedożywienie,
  • kontakt z osobą chorą zakaźnie,
  • nieswoista alergia u szczepionego lub u jego krewnych,
  • przewlekła choroba płuc, serca, nerek lub wątroby.

niniejszym wnoszę o udostępnienie mi następującej informacji publicznej:

Nazwy handlowe szczepionek stosowanych w ramach Programu Szczepień Ochronnych, które na etapie badań klinicznych były testowane pod względem bezpieczeństwa na dzieciach, które:

  • miały odczyny miejscowe po wcześniejszych szczepieniach,
  • miały „niewielką gorączkę”,
  • znajdowały się w czasie antybiotykoterapii,
  • były w okresie rekonwalescencji po przebytej chorobie,
  • były wcześniakami,
  • były niedożywione,
  • miały kontakt z osobą chorą zakaźnie,
  • miały nieswoiste alergie lub takie alergie występowały u ich krewnych,
  • cierpiały na przewlekłe choroby płuc, serca, nerek lub wątroby.

Względnie, wnoszę o wskazanie organu, który mi taką informację udostępni.

Forma udostępnienia informacji publicznej: na adres email ……………………

Z poważaniem,
……………………………….

***

Odpowiedź będzie oczywista – Ministerstwo Zdrowia „nie jest w posiadaniu informacji”, ale żeby się o tym osobiście przekonać, najpierw trzeba wysłać powyższy wniosek. 🙂

Gdy urzędnik traktuje Cię jak idiotę, czyli WIS w Olsztynie i zapalenie mózgu „w wyniku zachorowania na odrę”

Wojewódzki Inspektor Sanitarny w Olsztynie donosił w czerwcu o zapaleniu mózgu u 14-letniego chłopca z Giżycka, który zachorował na odrę.

Komunikat był bardzo ubogi w informacje. Nie poinformowano na przykład, że chłopiec zaraził się odrą od swojej siostry. A to z kolei rodzi od razu kilka pytań:

  • Czy siostra była szczepiona przeciw odrze?
  • Jeśli tak, to kiedy ostatnio była szczepiona?
  • Od kogo się zaraziła odrą, którą zaraziła brata?
  • A może się nie zaraziła tylko dostała strzał ze szczepionki MMR, więc swojemu bratu przekazała „odrę poszczepienną”?

Zasada jest tutaj prosta – im więcej niewiadomych, tym więcej spekulacji.

I być może coś jest „na rzeczy” z tą siostrą, bo absurdalny sposób, w jaki WSI strzeże dostępu do tych informacji jest po prostu zdumiewający.

Zobaczcie zresztą sami, co Pan WIS Janusz Dzisko napisał w odpowiedzi na moje kolejne pytania. (Dla przypomnienia: początek tej korespondencji znajdziecie TUTAJ.)

 

 

Czyli nie dowiemy się, czy, a jeśli tak, to kiedy siostra chłopca była szczepiona i od kogo się zaraziła odrą, bo w ocenie Pana WIS Janusza Dzisko to pytanie dotyczy „sfery prywatnej osoby fizycznej”.

Ale zaraz… Chwileczkę…

Czyli podana do wiadomości publicznej informacja, że „14-letni chłopiec z Giżycka trafił do szpitala w Olsztynie z zapaleniem mózgu, które jest wynikiem zachorowania na odrę” nie należy do „sfery prywatnej osoby fizycznej” – skoro WIS tę informację podaje do publicznej wiadomości – ale informacja o statusie i dacie szczepienia siostry tego chłopca już nagle należy?

Serio?


(na zdj. John Cleese, Latający Cyrk Monty Pythona)

I to jest właśnie ten moment, w którym zaczynasz się zastanawiać, czy urzędnik publiczny nie uważa Cię czasem za idiotę…

Szanowny Panie Wojewódzki Inspektorze Sanitarny Dzisko Januszu,

W ten sposób naprawdę nie buduje Pan zaufania opinii publicznej do „szczepień ochronnych”.

W ten sposób Pan to zaufanie niszczy.

***

Swoją drogą, 5 osób z personelu „białego” tylko na terenie podległym WIS w Olsztynie i tylko w tym roku, to też jest swego rodzaju „sukces”.

Jak to możliwe, że „biały personel” choruje na odrę? Nie zaszczepili się? Jak bardzo nieodpowiedzialnym człowiekiem trzeba być, żeby nie zaszczepić się przeciw odrze, mając codziennie styczność z pacjentami potencjalnie chorymi na odrę i z pacjentami, na których tę odrę można potencjalnie przenieść?

Czy „biały personel” chorujący na odrę to nieodpowiedzialni ludzie pozbawieni wyobraźni, czy to po prostu ofiary niskiej skuteczności szczepień?

 

 


Chcesz pomóc w utrzymaniu bloga szczepienie.info? Zajrzyj TUTAJ.

Ile dzieci zmarło w wyniku Programu Szczepień Ochronnych w latach 2017-2018?

Ile dzieci warto zabić za pomocą szczepień, aby inne dzieci chronić przed odrą albo świnką?

To i parę innych pytań zadałem w marcu ministrowi od zdrowia:

do: Ministerstwo Zdrowia <kancelaria@mz.gov.pl>,
biuro-bp@mz.gov.pl
data: 30 mar 2019, 22:42
temat: wniosek o informację publiczną

Niniejszym wnoszę o udzielenie mi następującej informacji publicznej:

1. szacunkowy koszt Programu Szczepień Ochronnych na rok 2019

2. koszt Programu Szczepień Ochronnych w roku 2018

3. koszt Programu Szczepień Ochronnych w roku 2017

4. jaki odsetek polskich dzieci stanowią dzieci, które nie mogą być szczepione?

5. ile zdrowych dzieci warto co roku zabić, lub trwale upośledzić za pomocą Programu Szczepień Ochronnych, aby chronić dzieci, które nie mogą być szczepione?

6. ile dzieci zmarło w wyniku Programu Szczepień Ochronnych w latach 2017-2018 lub doznało trwałego uszczerbku na zdrowiu? Nie pytam o liczbę NOP – pytam o liczbę dzieci, bez względu na to, czy lekarz zgłosił NOP, czy go nie zgłosił, bo „to na pewno nie od szczepionki”.


Minister od zdrowia myślał prawie 3 miesiące i w końcu wymyślił, że odpowie tak:

A więc tak:

1. szacunkowy koszt Programu Szczepień Ochronnych na rok 2019

Odpowiedź MZ: 211 milionów zł

2. koszt Programu Szczepień Ochronnych w roku 2018

Odpowiedź MZ: 223 miliony zł

3. koszt Programu Szczepień Ochronnych w roku 2017

Odpowiedź MZ: 241 milionów zł

4. jaki odsetek polskich dzieci stanowią dzieci, które nie mogą być szczepione?

„Nie musimy odpowiadać, bo to nie jest informacja publiczna. I co nam zrobisz?”

5. ile zdrowych dzieci warto co roku zabić, lub trwale upośledzić za pomocą Programu Szczepień Ochronnych, aby chronić dzieci, które nie mogą być szczepione?

„Nie musimy odpowiadać, bo to nie jest informacja publiczna. I co nam zrobisz?”

6. ile dzieci zmarło w wyniku Programu Szczepień Ochronnych w latach 2017-2018 lub doznało trwałego uszczerbku na zdrowiu? Nie pytam o liczbę NOP – pytam o liczbę dzieci, bez względu na to, czy lekarz zgłosił NOP, czy go nie zgłosił, bo „to na pewno nie od szczepionki”.”

„Nie wiemy”

Ale jak to?…

„Szczepienia są bezpieczne”, a Ministerstwo Zdrowia nie wie, ile dzieci „bezpieczne szczepienia” zabiły lub ilu dzieciom trwale uszkodziły zdrowie w latach 2017-2018?

Skoro szczepienia  są naprawdę bezpieczne, to odpowiedź powinna być oczywista:

ANI JEDNEGO!

Oczyma wyobraźni widzę taki oto dialog między lekarzem kwalifikującym dziecko do szczepienia, a rodzicem tego dziecka:

– Bez obaw. Szczepienia są bezpieczne!
– Naprawdę? To ile dzieci te szczepienia zabiły w latach 2017-2018?
– A tego to nie wiem.
– A ile dzieci trwale upośledziły?
– No tego to też nie wiem. Ale w każdym razie szczepienia są na pewno bezpieczne! I proszę nie podważać moich kompetencji!

Kurtyna.

„Zaszczep się wiedzą” – wiedzą co piszą, czy piszą, co wiedzą?

„Zaszczep się wiedzą”, czyli marketingowy pomiot przemysłu farmaceutycznego prezentuje kolejny przykład klasycznej manipulacji nastawionej na szczucie opinii publicznej przeciw rodzicom, którzy z obawy przed powikłaniami poszczepiennymi żądają od lekarza przed szczepieniem ich dziecka wykluczenia przeciwwskazań.

Kolejny post, w którym pomiot sugeruje, jakoby obecny wzrost zachorowań na odrę był winą rodziców wyzywanych tutaj od „antyszczepionkowców”.

A więc jaki odsetek potwierdzonych zachorowań na odrę wystąpił u dzieci „antyszczepionkowców”?

Zapytajmy  „Biuro Prasowe„:

Karolina Zioło
karolina.ziolo@msg.biz.pl
biuro@msg.biz.pl

Szanowna Pani Karolino,

W opublikowanym na platformie Facebook poście (data publikacji 22-07-2019, godz. 10.00), sugerujecie Państwo, jakoby rzekomo winę za obserwowany w tym roku wzrost zachorowań na odrę ponoszą osoby nazywane przez Państwa „antyszczepionkowcami”.

W związku z powyższym, aby zyskać pewność, że nie próbujecie Państwo wprowadzić opinii publicznej w błąd poprzez publikowanie nieprawdziwych lub niepotwierdzonych informacji, uprzejmie proszę o następujące dane:

  1. ile spośród 1137 „przypadków odry” w tym roku w Polsce to zachorowania potwierdzone?
  2. jaki procentowy udział w potwierdzonych zachorowaniach na odrę mają dzieci „antyszczepionkowców”?

Serdecznie pozdrawiam,
………………….

 

„Szczepienia są bezpieczne” – Lista płac GSK za rok 2018

Koncern GlaxoSmithKline (GSK) opublikował swój roczny raport o „transparentności” za rok 2018.  I jest to szalenie ciekawa oraz pouczająca lektura. 🙂

Raport składa się z dwóch części. W części pierwszej mamy pieniądze przelewane na konta lekarzy, naukowców i urzędników. Druga część to kasa dla organizacji, fundacji, stowarzyszeń, instytutów, wydawnictw itp.

To zacznijmy może od części pierwszej.

Już już na samym początku trafiamy na dwie „gwiazdy wakcynologii”: doktora Szenborna Leszka oraz doktora Kuchara Ernesta.

Doktor Leszek otrzymał w ubiegłym roku od GSK wynagrodzenie „z tytułu świadczonych usług” (oczywiście nie wiadomo, jakich) w wysokości 15172zł.

Pierwszy z brzegu przykład publicznych występów doktora Leszka wspierających producentów szczepionek można odnaleźć na stronie Medycyny Praktycznej, która pisze tak:

„Następstwem zakażenia wirusem odry są również zaburzenia odporności komórkowej, co dodatkowo potęguje skutki choroby – podkreślał prof. Leszek Szenborn z Katedry i Kliniki Pediatrii i Chorób Infekcyjnych Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. Zwrócił również uwagę, że w tej chwili na odrę coraz częściej chorują niemowlęta, które ze względu na wiek jeszcze nie zostały zaszczepione. Kontakt z wirusem odry kończy się chorobą, bo dzieci rodzą w tej chwili kobiety, które były szczepione, a więc ich odporność różni się od tej, nabywanej po przechorowaniu odry. Nie może to być jednak argument za tym, że odporność po zachorowaniu jest „lepsza” od tej po szczepieniu. Trzeba natomiast, zdaniem specjalisty, przemyśleć na nowo schemat szczepienia przeciwko odrze. Być może trzeba przyspieszyć podawanie drugiej dawki (przesunąć na 6. rok życia, tak aby do szkoły szły dzieci w pełni uodpornione), a także wcześniej szczepić niemowlęta, w 9. miesiącu życia.

Skoro niemowlęta coraz częściej chorują na odrę, bo ich matki, jako dzieci, na odrę – dzięki szczepieniom – nie chorowały, więc nie przekazują dzieciom naturalnej odporności, to trzeba szczepić coraz młodsze dzieci. Proste, prawda? 🙂

Doktor Kuchar to z kolei etatowy ekspert od „szczepień bezpiecznych”, który występuje np. na stronie PZH szczepienia.info.

Nie ma to jak neutralny, obiektywny ekspert w dziedzinie szczepień, który otrzymuje wynagrodzenie od producenta szczepionek…

***

Na liście płac GSK za rok 2018 znalazł się również, z kwotą 4700zł, nie kto inny, jak znany bloger-celebryta lekarz Durajski Łukasz, (zobacz blog „Doktorek Radzi„).

Lekarzowi Łukaszowi nie należy zadawać publicznie na przykład takich pytań, bo je skasuje a pytający otrzyma profilaktycznego „bana” 🙂

***

Okazuje się również, że żadna „niemożność” nie zachodzi, gdy Pani Doktor Ewa Augustynowicz czuje nagłą potrzebę zarobienia kilku groszy na współpracy z GSK. Jakie usługi może Pani Doktor świadczyć firmie GSK w czasie, w którym nie pracuje dla Państwowego Zakładu Higieny? Niestety tego jeszcze nie wiem. Ale zapytam Panią Doktor – może się pochwali. 🙂

***

GSK płaci nie tylko ludziom. Płaci również firmom.

Na przykład w roku 2018 zapłacił 136tys. zł wydawnictwu Medical Tribune oraz prawie 700tys. zł Medycynie Praktycznej, sekcji „szkolenia”:

Medical Tribune w roku 2018 publikuje na przykład taki materiał:

No ale w sumie co mają pisać? Że nikt w Polsce nie wie, jak często na raka chorują dzieci szczepione i nieszczepione?

Przecież tego nikt nie wie, to po co o tym pisać? 🙂

***

Medycyna Praktyczna także wie, jak zadbać o swoich sponsorów:

***

Z wydawnictw mamy tu jeszcze Termedia:

270 tysi. No ładnie. Naprawdę gratulacje. 🙂

***

Profesor Teresa Jackowska – gorąca zwolenniczka szczepienia dzieci, zwłaszcza szczepionkami wysoce skojarzonymi, czyli typu „5 w jednym” lub „6 w jednym”, jest krajowym konsultantem w dziedzinie pediatrii.

Przy okazji Pani Profesor pracuje też w zarządzie Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego:

oraz pełni funkcję przewodniczącej zarządu warszawskiego oddziału PTP.

Pani Profesor nie znalazła się co prawda na indywidualnej liście płat GSK, ale za to jest tam, a jakże, zarówno centrala jak i warszawski oddział PTP. 🙂

Ale czy kogoś to dziwi?

Infanrix Hexa – kojarzycie?

Tak, to jest „wysoce skojarzona” szczepionka produkowana przez GSK. 🙂

***

Na liście podmiotów wspieranych przez GSK w roku 2018 nie mogło również zabraknąć Polskiego Towarzystwa Wakcynologii z całkiem sympatyczną sumką 166tys. zł. A kto bogatemu zabroni? 🙂

„Do more, feel better, live longer” – takie hasełko widnieje przy logu GSK i bardzo słusznie, bo z pewnością zarząd PTW poczuł się zdecydowanie lepiej, gdy na konto PTW wpłynęło 166tys. zł od GSK. 🙂

A teraz, wiedząc już o tych 166 tysiącach złotych, zajrzyjcie sobie na profil PTW na Facebooku: https://www.facebook.com/PolskieTowarzystwoWakcynologii/

***

Na koniec tak zwana „wisienka na torcie”.

Jak widać, żadna „niemożność” nie zaszła, gdy nadarzyła się okazja, aby przyjąć przelew od „wiodącego producenta szczepionek”. 🙂

27 tysięcy piechotą nie chodzi. Co ciekawe, te pieniądze zostały przez GSK wypłacone Państwowemu Zakładowi Higieny w kategorii „umów sponsorskich”.

***

I jeszcze dwie istotne informacje:

Po pierwsze, jeśli na przykład lekarz przy okazji jest też „zatrudniony przez GSK w charakterze pracownika”, to na tej liście go nie znajdziecie.

Po drugie, raport zawiera również pozycję następującą:

I co się ukryło w tej studni ponad 18 milionów złotych, to niestety nie wiadomo.

Powtarzajmy więc wszyscy wspólnie: „Szczepienia są bezpieczne”

 

A pełny raport przejrzystości GSK za rok 2018 znajdziecie tutaj: https://www.gsk.com/en-gb/responsibility/operating-responsibly/engaging-with-healthcare-professionals/europe/poland/#tab-5867

„Szczepienia – rozwiewamy wątpliwości” – czyli jak manipulować rodzicami.

Na Facebooku istnieje sobie profil pod nazwą „Szczepienia – rozwiewamy wątpliwości”.

Opublikował on ostatnio taką oto grafikę:

Ten obrazek jest doskonałym przykładem klasycznej manipulacji, ponieważ sugeruje, że cała odpowiedzialność za zgłaszanie niepożądanych odczynów poszczepiennych spoczywa tak naprawdę na rodzicach, bo to oni najpierw muszą zgłosić się do lekarza z podejrzeniem NOP u dziecka, aby lekarz mógł ten NOP zgłosić.

A co z lekarzami? Czyżby lekarz miał obowiązek zgłaszać NOP tylko jeśli rodzic przyjdzie do lekarza i powie „Panie Doktorze, podejrzewam NOP u mojego dziecka”?

Gdyby autorem tej grafiki kierowały naprawdę szczere intencje, to wyglądałaby ona mniej więcej tak:

Bowiem wbrew obrzydliwym sugestiom profilu „Szczepienia – rozwiewamy wątpliwości” to na lekarzu, a nie na rodzicach, ciąży obowiązek rozpoznania NOP. To lekarz, do którego trafia chore dziecko, powinien ZAWSZE sprawdzać, kiedy badane przez niego dziecko było ostatnio szczepione, bo tylko w ten sposób można wykryć związek czasowy szczepienia z objawem chorobowym, a ów związek czasowy jest JEDYNYM kryterium, na podstawie którego stwierdza się, bądź wyklucza, czy doszło do niepożądanego odczynu poszczepiennego.

Żaden rodzic nie musi wiedzieć, że nagłe pogorszenie stanu zdrowia jego dziecka, to NOP. Rodzic nie ma obowiązku kojarzyć faktów, że przecież 10 dni temu dziecko było szczepione, a dziś leży w szpitalu z zapaleniem mózgu, więc to chyba jest NOP.

To lekarz jest fachowcem, a nie rodzic.

Czy w przypadku nagłej śmierci dziecka z „nieznanych przyczyn” 2 tygodnie po szczepieniu obwinialibyście pogrążonych w szoku rodziców za to, że w obliczu takiej tragedii „dali plamę” bo zupełnie zapomnieli o niedawnym szczepieniu i nie zgłosili tego faktu lekarzowi stwierdzającemu zgon, co uniemożliwiło lekarzowi zgłoszenie NOP, bo lekarz nie wiedział, że 2 tygodnie wcześniej dziecko zostało zaszczepione?

Czy może raczej do tego zgłoszenia NOP nie doszłoby  wyłącznie z winy lekarza, którego obowiązkiem w razie stwierdzania zgonu dziecka z „nieznanych przyczyn” powinno być zawsze w pierwszej kolejności pytanie do rodziców „Kiedy dziecko było ostatnio szczepione”?